#586Postautor: Pablo » sobota, 16 kwietnia 2011, 02:39
TR pisze:Poza tym nie rozumiem o co chodzi z tymi "farmazonami" - po 1 nie przechwalam sie, po 2 nie oszukuje nikogo i nie mowie jakos bez sensu, typu ze np. mieszkam w willi z basenem - nie oszukuje w ten sposob, bo taka pozerka jest bez sensu - przeciez 3ke dowartosciowuje to, ze osiaga realny sukces i doceniaja ja za to inni, a taki falszywy jest bez sensu... to tak jakby np. dowartosciowywac sie czyims zdjeciem na facebooku - bez sensu... wiec nie myl mnie ze swoim kumplem
Ten gościu to nie jest mój kumpel, to taka przybłęda, która dużo pieprzy bo ma manię wielkości opartej na fundamentach bycia zerem, a do pracy polazł po raz pierwszy jak skończyła 26 lat (tak na marginesie) - opisałem go trochę gdzieś na forum 3 kiedyś. Ten gościu pieprzył farmazony bo był społecznie wyizolowany, jak sam nie byłeś możesz nie mieć takich jazd miedzy ludźmi. Ale zachowanie to jedno, tego człowiek się uczy w środowisku. Motywacja powodująca zachowanie - to esencja typu.
Rozważ 3w4, wpływu 5 w postach które napisałeś nie widzę wogóle, znam trochę 5.
TR ja bym powiedział że jesteś jakąś z lekka (teraz już jakoś zmieniłeś ton bo wcześniej to ) wykolejoną wersją 3, znam gościa 3 co podobnie gadał ale sporo bardziej żałośnie bo jego przechwalanki były - na takim poziomie logiki że 14 latek by się połapał jakie ten gość odrealnione farmazony pieprzył. Ale podobieństwo schematów da się wyczuć.
edit: mialo byc 9-6-3.
Poza tym 2 jest calkiem przekonywujace, a zwlaszcza ostatni wers w minusach "zawsze chce byc najlepszy, to bywa meczace" - ogolnie moim najslabszym punktem jest to, ze bardzo dbam o reputacje i lubie byc docenianym - w pewnym sensie miec kontrole, a jak nie mam kontroli lub ludzie mnie nie doceniaja albo jak ktos np. probuje mnie zdominowac, czy stawia pod sciana, to sie denerwuje... Moim koszmarem (i to tez cecha 2) jest bycie w czyims cieniu - lubie byc w centrum, jako ten podziwiany Moze to sie wydac dziwne, ale dla mnie 2gie miejsce po prostu nie ma sensu. Moze na tym forum nie koniecznie jestem jakos "podziwiany", bo wiekszosc osob nie lubi moich postow - luzik, bo instynktownie wole to, niz bycie tylko przecietnym uzytkownikiem, ktory niczym sie nie wyroznia. Tak juz mam, ze jak sie gdzies pojawiam na dluzej, to lubie byc w centrum, aby mi poswiecano najwiecej uwagi - moze to narcyzm. Podsumowujac dbam o opinie innych na swoj temat, a co za tym idzie czasami martwie sie co kto o mnie pomysli i lubie, jak wszystko idzie po mojej mysli - ale to juz cecha 8.
Z tego co widzę - słowa klucze:
- zdominowany
- doceniany (używasz słowa "podziwiany")
- dbasz o opinię innych ludzi
- lubisz mieć kontrolę.
Do tego, miałeś ciągoty do 4 (stąd nazwa Tragiczny Romantyk, której się teraz wstydzisz nawet w podpisie, więc - moim skromnym zdaniem - odczuwasz zażenowanie, że TY mogłeś się pomylić, czyli "zawiodłeś się na swoim intelekcie"; wypisz-wymaluj piątka jak nic), potem 6 (hmmm, czy to nie jest obok 5?), teraz 8... (czy hmmm, to nie jest tak, że jak 5 jest siebie zajebiście pewna to robi się podobna do 8?)..
Nie wykluczałbym wcale 5 w powiązaniu z 8. Może jesteś sx 5w6? Na to bym stawiał.
Sporo w tym racji, ale jeden aspekt mi kompletnie nie pasuje.
5tka:
Spoiler:
"Piątka w skrócie
Piątka to typ introwertyczny, ciekawy świata, z potrzebą wiedzy o nim, analityczny i wnikliwy. Potrzebuje prywatności aby przemyśleć wszelkie sprawy i uzupełnić energię życiową.
Jak postępować ze mną
bądź niezależny, nie "czepliwy"
mów w prosty i zwięzły sposób
potrzebuję czasu aby poukładać swoje myśli i odczucia
jeżeli wyglądam na zagubioną, nieobecną lub arogancką, to możliwe, że nie czuję się zbyt komfortowo
daj mi odczuć, że jestem mile widziana, ale nie zbyt mocno, bo mogę zacząć wątpić w twoją szczerość
gdy czuję się zirytowana koniecznością powtarzania się, to może dlatego, że powiedzenie o tym było dla mnie trudne już za pierwszym razem
pomagaj mi unikać powodów do przykrości: wielkich przyjęć, czyjejś głośnej muzyki, przesadnych emocji i ataków na moją prywatność
Co lubię w byciu piątką
stanie na uboczu i patrzenie na życie w obiektywny nie zaangażowany sposób
moje poczucie niezależności. robię to co uważam za słuszne i nie przejmuję się wpływami otoczenia
bycie spokojnym w obliczu kryzysów
nie uganianie się za materialnym posiadaniem i statusem
dogłębne zrozumienie rzeczy; dostrzegam skutek i przyczynę
Co jest trudne w byciu piątką
zbyt wolno ukazuję swoją wiedzę i swoje przemyślenia innym
źle się czuję gdy zachowuję się defensywnie lub jakbym wszystko wiedziała
bycie zmuszanym do przebywania z ludźmi gdy tego nie chcę
oglądanie innych z dobrymi umiejętnościami socjalnymi, ale z mniejszą inteligencją, jak radzą sobie lepiej ode mnie"
Wszystko zgadza sie idealnie, poza tym, ze 1- dbam o status materialny, 2 - jak czuje sie komfortowo, to jestem dosyc "glosny" - dla przykladu lubie lans - jak mam lepszy humor, to nawet lubie prowokowac innych tak, aby czuli sie gorsi - moze to chamskie. Lubie jak patrza na mnie z pod byka i wkurza ich to, ze lepiej sobie radze - wtedy czuje, ze mam kontrole.
Poza tym w obliczu kryzysow panikuje - przyzwyczajam sie do pewnego standardu i jak mam kryzys i musze opasc nizej (metaforycznie), to histeryzuje. Poza tym wszystko sie zgadza.
Pablo pisze:
Ten gościu to nie jest mój kumpel, to taka przybłęda, która dużo pieprzy bo ma manię wielkości opartej na fundamentach bycia zerem, a do pracy polazł po raz pierwszy jak skończyła 26 lat (tak na marginesie) - opisałem go trochę gdzieś na forum 3 kiedyś. Ten gościu pieprzył farmazony bo był społecznie wyizolowany, jak sam nie byłeś możesz nie mieć takich jazd miedzy ludźmi. Ale zachowanie to jedno, tego człowiek się uczy w środowisku. Motywacja powodująca zachowanie - to esencja typu.
Rozważ 3w4, wpływu 5 w postach które napisałeś nie widzę wogóle, znam trochę 5.
Okay, wiec co w nim takiego podobnego do mnie? Nie sadzilem, ze mnie tak mozecie odbierac - zachowanie w necie, to taka troche przesadna wolnosc - mozna robic wszystko zachowujac przy tym prywatnosc, na zywo jestem zupelnie inny, z reszta nie boje sie pracy (wrecz przeciwnie) ani nie jestem aspoleczny (przeciwnie, nie lubie byc sam) i nie wkrecam jakichs glupot innym w stylu, ze mam cos, czego nie mam - za kogo ty mnie masz? Co do mani wielkosci - mam cos takiego, ze duzo od siebie wymagam i podziwiam ludzi, ktorzy duzo osiagneli w zyciu... Ponadto uwazam, ze zycie, to gra, ktora trzeba wygrac (to akurat zasada zdobywcy), ale opiera sie to na logice, bo jak widzisz np. faceta 40+lat w starym escorcie, ktory zyje w takim wiezieniu finansowym, to wnioski nasuwaja sie same - przegral. Mam to zaliczyc do mani wyzszosci? Mysle, ze to normalne i kazdy powinien stawiac sobie jakies wymagania i pewne progi...
Połączyłem. Jak wrzucasz jakieś długie definicje albo cytaty - tak jak ten opis 5 - w dyskusji to wrzucaj w spoiler, będzie bardziej przejrzysto / Pablo
Poza tym 2 jest calkiem przekonywujace, a zwlaszcza ostatni wers w minusach "zawsze chce byc najlepszy, to bywa meczace" - ogolnie moim najslabszym punktem jest to, ze bardzo dbam o reputacje i lubie byc docenianym - w pewnym sensie miec kontrole, a jak nie mam kontroli lub ludzie mnie nie doceniaja albo jak ktos np. probuje mnie zdominowac, czy stawia pod sciana, to sie denerwuje... Moim koszmarem (i to tez cecha 2) jest bycie w czyims cieniu - lubie byc w centrum, jako ten podziwiany Moze to sie wydac dziwne, ale dla mnie 2gie miejsce po prostu nie ma sensu. Moze na tym forum nie koniecznie jestem jakos "podziwiany", bo wiekszosc osob nie lubi moich postow - luzik, bo instynktownie wole to, niz bycie tylko przecietnym uzytkownikiem, ktory niczym sie nie wyroznia. Tak juz mam, ze jak sie gdzies pojawiam na dluzej, to lubie byc w centrum, aby mi poswiecano najwiecej uwagi - moze to narcyzm. Podsumowujac dbam o opinie innych na swoj temat, a co za tym idzie czasami martwie sie co kto o mnie pomysli i lubie, jak wszystko idzie po mojej mysli - ale to juz cecha 8.
A piątki nie mogą być ambitne? Według mnie piątki mają do tego pewną skłonność, ze względu na krytyczne podejście do rzeczywistości.
Tragiczny_Romantyk pisze:
Sporo w tym racji, ale jeden aspekt mi kompletnie nie pasuje.
Wszystko zgadza sie idealnie, poza tym, ze 1- dbam o status materialny, 2 - jak czuje sie komfortowo, to jestem dosyc "glosny" - dla przykladu lubie lans - jak mam lepszy humor, to nawet lubie prowokowac innych tak, aby czuli sie gorsi - moze to chamskie. Lubie jak patrza na mnie z pod byka i wkurza ich to, ze lepiej sobie radze - wtedy czuje, ze mam kontrole.
Poza tym w obliczu kryzysow panikuje - przyzwyczajam sie do pewnego standardu i jak mam kryzys i musze opasc nizej (metaforycznie), to histeryzuje. Poza tym wszystko sie zgadza.
To nie przeczy byciu piątką, dbanie o status materialny jest w sumie bardzo rozsądnym podejściem, a co do lansu w dobrym humorze, wpływy ósemki. Sódemki moze też, takie prowokowanie.
Tragiczny_Romantyk pisze:
Okay, wiec co w nim takiego podobnego do mnie? Nie sadzilem, ze mnie tak mozecie odbierac - zachowanie w necie, to taka troche przesadna wolnosc - mozna robic wszystko zachowujac przy tym prywatnosc, na zywo jestem zupelnie inny, z reszta nie boje sie pracy (wrecz przeciwnie) ani nie jestem aspoleczny (przeciwnie, nie lubie byc sam) i nie wkrecam jakichs glupot innym w stylu, ze mam cos, czego nie mam - za kogo ty mnie masz? Co do mani wielkosci - mam cos takiego, ze duzo od siebie wymagam i podziwiam ludzi, ktorzy duzo osiagneli w zyciu... Ponadto uwazam, ze zycie, to gra, ktora trzeba wygrac (to akurat zasada zdobywcy), ale opiera sie to na logice, bo jak widzisz np. faceta 40+lat w starym escorcie, ktory zyje w takim wiezieniu finansowym, to wnioski nasuwaja sie same - przegral. Mam to zaliczyc do mani wyzszosci? Mysle, ze to normalne i kazdy powinien stawiac sobie jakies wymagania i pewne progi...
He, he, taką postawę to zauważam u wielu mężczyzn, nie wiem czy to ma coś wspólnego z byciem jakimś konkretnym typem. Przegrana... chyba nie jest aż tak czarno-biało. Jeżdżenie eskortem to jeszcze nie dowód, że czyjeśżycie jest do kitu.
Nic nie wnosi. Pokonała mnie w depresji wibracji. Jestem ostoją Prawdy. Widzisz? Ty aż kipisz, a po mnie to spływa. Jakiego chcesz jeszcze dowodu na to, kto ma rację?
Ej Romantyk, tyle piszesz o satysfakcji z bycia szanowanym, a zdajesz sobie sprawe ze ludzie tobą pogardzają? I to z pewnością nie tylko tutaj, ale GŁÓWNIE właśnie w "realu".
W ogóle wypisywanie na forach swoich aspiracji i opowiadanie o wlasnym charakterze dowodzi, że w rzeczywistości jesteś zupełnie inny. Bardzo chciałbyś błyskotliwości, ciętości języka, respektu i pozycji wśród znajomych, namiastke daje więc wypełnianie psycho-testów w sposób jaki chciałbyś być, a czego ci brakuje.
Wiek to żadna wymówka, ty już sie raczej nie zmienisz, a skończysz dokładnie tak jak "40-latkowie w escortach", z których teraz się śmiejesz. Słowami sie nie wybijesz, a ty działać nie potrafisz. Twój "ekstrawertyzm" to jakiś mit, brak ci obycia a sposób wypowiadania się (zwłaszcza wtedy gdy wydaje ci sie, że komuś dopierdalasz) wieje sucharem, zawsze i wszędzie.
Z drugiej strony natomiast, nie jesteś też specjalnie inteligentny ani intuicyjny, więc z cech introwertycznych też nie zrobisz użytku w życiu.
Krótko mówiac, nie posiadasz żadnych atutów kwalifikujących cie do życia, do którego cie ciągnie. Na twoim więc miejscu nauczyłbym się akceptować to jakie masz teraz, i obniżył poprzeczke przynajmniej o 90%. Będziesz wtedy o wiele szczęśliwszy.
P.S. Co do typu to jesteś wyjątkowo schorowaną, fobiczną 6w7. Mułem nie zasługującym na respekt a wystarczająco wkurwiającym by odmówić mu litości. Tak cie widzą ludzie, bo tu oczywiście jesteś tylko nickiem.
Nie jestem trójką, ale uważam, że sytuacja jest przejebana. Koleś jest wykolejony społecznie. Zachowuje się tak, bo czuje się kurewsko niepewnie, a w głowie nie ma zakodowanych innych wzorców jak to zdobywać uwagę i wzmacniać poczucie swojej wartości, więc łapie się tego co zna. Swoją drogą musi mieć pokurwioną rodzinę, że takie wzorce u niego się sprawdzały. Sytuacja jednak nigdy nie jest do końca beznadziejna. Musisz mu spokojnie tłumaczyć, tak, żeby nie poczuł się zaatakowany (nie ma mowy, o żadnej konfrontacji), że coś zrobił nie tak, i od razu dawać wyjście właściwe, żeby przyswoił społecznie akceptowalne wzorce. Ale po pierwsze to jest jak niańczenie dziecka, wymaga to w hxx czasu i cierpliwości, a po drugie mnie w takich sytuacjach zawsze zastanawia czy mam prawo prostować freaków? A może to społeczeństwo jest jebnięte? Może on ma trochę racji w swoim dziwnym zachowaniu? To już decyzja należąca do Ciebie Pablo jak do tego podejdziesz,
No jest ale dla niego tylko na szczęście Temat stary, nie wypowiadałem się bo olałem to i się odciąłem od gościa, kurde przecież nie będę korygował błędów wychowawczych JEGO rodziców - aż taki bezinteresowny to nie jestem jednak. Tym bardziej że gostek od siebie miał naprawdę niewiele do zaoferowania. Chociaż watpię że wychowanie w domu miało na niego wpływ, może w jednym etapie - poczekaj zaraz rozwinę.
Ale tak z ciekawości - z początku na konfrontacje reagował wycofaniem i pochlebstwami odwracając tym uwagę od problemu. Potem z tego co wiem sobie przytachał jakiegoś koleżkę w pracy - dla niego mega autorytet - przy którym zrobił się wielce pyskaty, uszczypliwy i powierzchownie pewny siebie (wcześniej jak twierdził przy mnie też, widać potem musiał sobie kogoś w to miejsce jednak znaleźć). Inna sprawa że przez te pół roku się podobno trochę zmieniło bo przygarnęła go trochę pewna 2 i podobno naprostowała mu trochę łeb ale szczerze to nie chcę mi się tego sprawdzać - niech zostanie jak zostanie - niech sobie lata co weekend powietrznymi taksówkami i wywala na to 70% pensji jak nie ma najwyraźniej co robić, chociaż siedzenie całe popołudnia na portalach randkowych i czatach było już bardziej ekonomiczne
Ciekawe bo co do jego rodziny to on się wychował w warunkach które teoretycznie wogóle go na 3 nie powinny ukształtować (jest z tego samego środowiska co ja tyle że zawsze go unikałem z powodu tej pojechanej fantazjującej ciągle i po prostu infantylnej psychy). Żyjąc w naszym małym mieście w szkółce gdzie prawie połowa gostków to dzisiaj albo przestępcy albo kierowcy ciężarówek albo ludzie po odwyku pracujący głównie sezonowo i dorywczo. Dostał po dupie w życiu od tego otoczenia chyba tyle co ja w sumie tylko jakoś przekierowywało go to w całkowicie inne zachowania niż mnie.
Dom ma w sumie... normalny. Przynajmniej w połowie (znam ojca bo mieszkają na mojej ulicy i był dyrektorem podstawówki do której chodziliśmy a czasem u niego lądowałem ) ale w porządku facet. Zajebiście normalny jak na dzisiejsze czasy - wykształcony, mądry gość ma wiele ciekawych pasji, był dziekanem na Politechnice, potem przeniósł się do tego zadupia ale dalej pozostał ekspertem i pasjonatem elektroniki, potem zaczął się zajmować bardziej pustelniczymi rozrywkami w swoim nowym drobnomiejskim królestwie - leśnictwo, hodowla roślin, miodu itp..... zawsze szedł do przodu, taki spokojny flegmatyczny gość, ale ludzie go zawsze dostrzegali i doceniali jego postawy w stosunku do ludzi, do życia - jak coś mówił tłum się zamykał. Dość skryty ale inteligentny, zarąbiście inteligentny. Jaki eneatyp - szczerze nie potrafię powiedzieć
Matka wręcz przeciwnie - jakieś rodowe nazwisko ze starym rodzinnym pałacykiem pod Wilnem, niepracująca całe życie dorabiająca czasem jako korepetytor, jej siostrzyczka ustawiła się w życiu odwalając akcję wkręcania się w związek swojej przyjaciółki ze studiów "wygrywając z nią" a potem wywalając ze swojego życia - notabene o przyszłość u boku faceta który się wtedy elegancko wybijał w raczkującej w Polsce demokracji i początkach kapitalizmu- z biegiem czasu pięknie się ustawił a dzisiaj facet ma więcej siana niż rozumu. Podobna postawa do synka typu "wszystko mi się należy" (wiem że miewała podobne jazdy damsko-męskie co siostra ale nie udało się jej tak) Czasem sister przywoziła swoje szanowne dupsko do nich i się chwaliła gdzie ona nie była - jak nie na Maurycjuszu to w Australii na wakacjach, jakie futro/telefon/samochód mężuś jej kupił - przywoziła te gadżeciki i się chwaliła. Pieprzyła tak, a potem po wyjściu siostrzyczka robiła w domu pretensje mężowi że ona przy nim nic nie ma, padały jakieś żałosne teksty że "źle w życiu wybrała" i wspomnienia swoich męskich znajomości które miały potencjał (facet naprawdę ma cierpliwość bo ja bym na jego miejscu to chyba bym ją....) O tej jej siostrze z kolei opowiadał więcej nie będę bo ten "rodzik" to najwyraźniej genetyczna patologia goniąca patologię Ale dobra dosyć.
To ogólny zarys bo pisać mógłbym jeszcze dlugo - nie opowiadany przez tą 3 tylko przez jego brata z którym się kiedyś dawno temu już blisko kumplowałem. Ale bez jaj - oni poszli obaj w 2 całkiem innych kierunkach - on typowe 6w5, ten to 3w2 - jedno podobne i z charakteru i z wyglądu do ojca, drugie niestety do matki a środowisko dojrzewania w dzieciństwie dla nas 3 prawie takie samo (gdyby to 3 opowiadał to nie uwierzyłbym zapobiegawczo w żadne jego słowo).
Ale tutaj widać że eneatyp to raczej wrodzona cecha. poza tym też wskazuje na to że gościu który nijak nie zdołał się w swoim środowisku wybić nawet pieprzeniem głupot (bo jak ktoś się lansował osiągnięciami czy dobrymi ocenami czy chociaż nawet za elegancko sie na jakąś imprezę szkolną ubrał, nawet jakby opowiastki były prawdziwe to uchodził wtedy za "ciotę/cwela/banana/społeczniaka" itp) - a gościu sam sobą nie osiągnał w życiu praktycznie nic nawet do tej pory - głównie z tego powodu że odpychał ludzi od siebie tym charakterem który mu się wtedy ukształtował i tego że tak długo jego starsi tolerowali to że nie pracował do 26 r.ż. Potem się trochę naprostował, teraz ponoć jeszcze bardziej ale jakoś niespecjalnie chcę to w praktyce testować póki co Ale rys rozwojowy wskazuje na dość ciekawy mechanizm obronny.
porownales mnie do niego w innym poscie - kilka cech w pewnym sensie pasuje, ale te cechy nie sa tak "intensywne", jak u niego, z reszta ja jestem bardziej logiczny i wgl zachowanie, ktore zaprezentowales uwazam za "wiejskie", dziwne ze mnie tak zinterpretowales... Poza tym nie jestem gadatliwy - chyba, ze mam wene, ale to jak kazdy... I nie jestem zbyt otwarty przy nieznajomych, ogolnie na zywo jestem dosyc zamkniety, a otwieram sie przed ludzmi, ktorym ufam. W necie nikt mnie nie zna, co daje mi pewnego rodzaju komfort, wiec chyba troche nadinterpretujesz moja osobe...
dalej, pisales ze chcesz go naprostowac i nie wiesz jak to zrobic - powiedz mu co o nim myslisz szczerze i na spokojnie - zrobi mu sie przykro, pewnie bedzie mial reflexie na caly dzien i sie stopniowo zmieni... (tak mysle)
pisales tez o pracy w biurze - chevrolet, mercedes i status, ale wredna praca - mi to odpowiada, sam jakos nie pawam usmiechem - lubie byc konkretny, lubie szczerosc, nie lubie falszywych uprzejmosci i gierek, a praca, to dla mnie nie jest jakas przyjemnosc, tylko koniecznosc, na zasadzie, ze ja robie przysluge swiatu, a swiat sie odwdziecza - rozumiecie, wiec reasumujac niemialbym nic przeciwko pracy w takim miejscu .
Glupio mi sie zrobilo od tego opisu - nie sadzilem, ze tak mozna mnie postrzegac...
Wyspoilerowałem. I KUR.. MÓWIŁEM ŻEBYŚ MEGA DŁUGIE CYTATY WRZUCAŁ W S-P-O-I-L-E-R. Naucz się tego bo następnym razem zacznę do kubła to wywalać / Pablo
MartiniB pisze:Ej Romantyk, tyle piszesz o satysfakcji z bycia szanowanym, a zdajesz sobie sprawe ze ludzie tobą pogardzają? I to z pewnością nie tylko tutaj, ale GŁÓWNIE właśnie w "realu".
W ogóle wypisywanie na forach swoich aspiracji i opowiadanie o wlasnym charakterze dowodzi, że w rzeczywistości jesteś zupełnie inny. Bardzo chciałbyś błyskotliwości, ciętości języka, respektu i pozycji wśród znajomych, namiastke daje więc wypełnianie psycho-testów w sposób jaki chciałbyś być, a czego ci brakuje.
Wiek to żadna wymówka, ty już sie raczej nie zmienisz, a skończysz dokładnie tak jak "40-latkowie w escortach", z których teraz się śmiejesz. Słowami sie nie wybijesz, a ty działać nie potrafisz. Twój "ekstrawertyzm" to jakiś mit, brak ci obycia a sposób wypowiadania się (zwłaszcza wtedy gdy wydaje ci sie, że komuś dopierdalasz) wieje sucharem, zawsze i wszędzie.
Z drugiej strony natomiast, nie jesteś też specjalnie inteligentny ani intuicyjny, więc z cech introwertycznych też nie zrobisz użytku w życiu.
Krótko mówiac, nie posiadasz żadnych atutów kwalifikujących cie do życia, do którego cie ciągnie. Na twoim więc miejscu nauczyłbym się akceptować to jakie masz teraz, i obniżył poprzeczke przynajmniej o 90%. Będziesz wtedy o wiele szczęśliwszy.
P.S. Co do typu to jesteś wyjątkowo schorowaną, fobiczną 6w7. Mułem nie zasługującym na respekt a wystarczająco wkurwiającym by odmówić mu litości. Tak cie widzą ludzie, bo tu oczywiście jesteś tylko nickiem.
Nie mozesz mnie ocenic, nic o mnie nie wiedzac, to bez sensu. Uwazasz, ze jestem glupi i do niczego nie dojde - mylisz sie, juz niedlugo skoncze liceum, bede mial srednie, wiec jakies dzialanie wykonuje. Byc moze potem pojde na studia - skoro bede mial kwalifikacje, to czemu mam skonczyc jako debil w marnej pracy? Poza tym szukam pracy na wakacje (tj. jestem umowiony w 2miejscach), bo w ten sposob probuje zarobic na auto, co opisywalem wczesniej - wiec twoja ocena "niedojdy" jest bez sensu, bo potrafie dzialac - z reszta to nie moj pierwszy raz, jak na siebie zarabiam. Wiem, ze moze nie mam najlepszej reputacji na tym forum, ale nie traktuje go na tyle powaznie, aby mi jakos specjalnie zalezalo. To, co napisales jest po prostu chamskie, przykre, a twoj tok myslenia jest bez sensu, bo nie wiesz kto siedzi po 2giej stronie - nigdy ze mna nie gadales ani mnie nie widziales i nie wiesz jak inni mnie postrzegaja, wiec daruj sobie te domysly, bo nie zawsze wypowiadam sie tu w pelni powaznie - miejscami uwazam to forum za tak nudne, ze lubie dla jaj pomieszac, ale teraz mi glupio
To, że ci "głupio" to oczywiste, sam wyśmiewałeś "wykształcenie", "kwalifikacje" itp dziesiątki postów wcześniej, co sie stało powiedz mi, że wszystko odszczekujesz w poście wyżej?
Powiem ci, masz zwykły dołek, prawdopodobnie dostałeś lekkiego klapsa gdy twoje fantazje napotkały rzeczywistość. Taka niekonsekwencja w wypowiedziach jedynie potwierdza moją opinie. Jesteś ćpunem, który gada różne rzeczy na haju, może nawet robi jeden krok w przód (piszesz, że coś tam działasz, ok wierze na słowo), ale gdy przychodzi zjazd ROBI 2 KROKI W TYŁ.
Jedyna różnica między ćpunem a tobą jest taka, że twoje "ćpuństwo" jest de facto wrodzone i nieuleczalne, wynika to z ambiwalencji emocjonalnej. I to dlatego jedyne co możesz, to tylko cofać się w tył.
MartiniB pisze:To, że ci "głupio" to oczywiste, sam wyśmiewałeś "wykształcenie", "kwalifikacje" itp dziesiątki postów wcześniej, co sie stało powiedz mi, że wszystko odszczekujesz w poście wyżej?
Powiem ci, masz zwykły dołek, prawdopodobnie dostałeś lekkiego klapsa gdy twoje fantazje napotkały rzeczywistość. Taka niekonsekwencja w wypowiedziach jedynie potwierdza moją opinie. Jesteś ćpunem, który gada różne rzeczy na haju, może nawet robi jeden krok w przód (piszesz, że coś tam działasz, ok wierze na słowo), ale gdy przychodzi zjazd ROBI 2 KROKI W TYŁ.
Jedyna różnica między ćpunem a tobą jest taka, że twoje "ćpuństwo" jest de facto wrodzone i nieuleczalne, wynika to z ambiwalencji emocjonalnej. I to dlatego jedyne co możesz, to tylko cofać się w tył.
Nie tak, ze wysmiewalem, ale czesto myslalem, ze da sie to ominac - studia trwaja dlugo, a ja lubie miec cos szybko... to raczej syndrom rozpieszczanych dzieci. Lubie marzyc, ale gdy marze, to musze jakos sie w tym kierunku posuwac, bo nie lubie bezpodstawnie bujac w oblokach... raczej pojde na studia, bo w desperacji (jak zdalem na prawko i zachcialo mi sie wlasnego auta) szukajac pracy doszedlem do wniosku, ze wcale nie jest tak latwo i jakos specjalnie sie o mnie nie zabijali na rynku pracy, wiec uznalem, ze jednak studia cos daja i raczej nie zmienie nagle zdania i sie nie cofne, zle mnie oceniasz.
Poza tym nigdy nie wykluczalem opcji studiowania - mowilem tylko, ze jakos szczegolnie mnie to nie kreci i nie mialem wtedy jeszcze tak dokladnie obranej drogi - teraz, gdy zblizam sie ku koncowi zaczynam myslec bardziej powaznie na temat dalszej drogi. Poza tym nawet jakbym nie poszedl na studia, a skonczyl na srrednim, to itak mialbym co wpisac w cv (poza srednim mam tez jezyk ang komunikatywny i kilka doswiadczen, prawko itd, wiec nie przesadzaj z tym cofaniem sie, bo raczej dam sobie rade lepiej, niz myslisz) - jednak studia, to duzy atut i z pewnoscia ulatwia zycie na rynku pracy...
moze zbyt serio bierzesz moje niektore posty, przez co masz bledne iluzje mojej osoby...
Wczoraj dla poprawienia humoru, po jakimś roku nieobecności wchodzę na enneagram, rozwiązuję test, a tu zonk, moje przeświadczenie o byciu "7" runęło, wyniki mówią jasno 9 :/
Każdy się zmienia, więc postanowiłam przestudiować 9, od razu wiedziałam, że to jakaś pomyłka, nic nie pasuje, nawet pomimo kaprawego humoru, czy moje wyniki i tak nie powinny być siódemkowe ?? Dzisiaj znowu mając już lepszy dzień rozwiązałam z rana test i znowu 9, tymczasem w 100% czuję się 7 i jej opis do mnie pasuje jak ulał, kwestia doboru pytań w enneagramie??
Przejmować się nie zamierzam, od zawsze uważam siebie za "7" ze skrzydłem w "5" i tak ma pozostać Miewaliście podobnie ?? Sercem w 7, papierkiem gdzie indziej??
Mogą mi pytania nie leżeć?? i przez to błędnie opisywać moją osobę??
Jakiś miesiąc temu znalazłam i rozwiązałam inny świetny test, bardzo dokładnie opisujący kilkanaście cech osobowości (właściwie to osobowość i kilka umiejętności) oraz predyspozycje i tam jak byk wyniki świadczyły, o optymizmie, kreatywności, aspiracjach, zamiłowaniu do wiedzy jako takiej, ugodowości itd, wszystko jakby wyjęte z 7, pasowało idealnie, a tu co?? Enneagram, matka mojego zamiłowania do testów i psychologii wyrzuca mnie z "mojej 7"
Macie jakieś przypuszczenia dlaczego, skoro do 9 wcale nie pasuję??
Nevermind pisze:A mi wychodziło przez pół roku 4w5, chociaż jestem jak najbardziej 7w6. Enneagram nie jest nieomylny, typy mogą się mu mylić czasami.
Enneagram czy test?
Testy komputerowe do oceniania osobowości, szczególnie oparte na dość nieweilkiej liczbie pytań, chyba nie są wyrocznią?
Nic nie wnosi. Pokonała mnie w depresji wibracji. Jestem ostoją Prawdy. Widzisz? Ty aż kipisz, a po mnie to spływa. Jakiego chcesz jeszcze dowodu na to, kto ma rację?
Nie jestem w stanie zidentyfikować jednoznacznie swojego typu.
Przy czym najbardziej prawdopodobne w moim wypadku wydają się trzy typy, dla których dominujące są trzy różne emocje.
Czwórka(wstyd), Piątka(lęk) i Dziewiątka(gniew).
I w konkretnej sytuacji życiowej identyfikuję się najbardziej z jednym z pośród powyższych typów.
Mam ze sobą problem.
Do tej pory myślałem, że jestem typowym(prawie), szczęśliwym 7w6, ale po krótkiej obserwacji siebie zauważyłem u siebie parę cech innych typów.
Wtedy mnie naszły wątpliwości.
Jak gdzieśtam pisałem - na ostatnim spotkaniu dowiedziałem się, że 9 ma tendencję do utożsamiania się z wieloma typami.
Poczytałem sobie trochę z opisu na forum(tak z 1/3, w cholerę to długie...) i po tym kawałku dochodzę do wniosku, że jestem Dziewiątką dążącą do bycia Siódemką.
Mam majówkę, jak będzie mi się baaardzo nudzić, to sobie poczytam opisy wszystkich typów, potem się będę obserwował uważnie i spróbuję się określić.
Może ktoś z was ma jakieś sugestie czym mogę być? [Od razu powiem, że raczej nie jestem ani kiślem, ani budyniem ]
WróblowaPapuga na 5erniku Za9łady! Arrrr!
Fragment Zaocznego Kolektywnego kapitana Rotacyjnego.
Nie tłumacz sobie swojego zachowania enneatypem. To jak usprawiedliwianie błędów dysleksją. "A zasłanianie się dysleksją to jak szpanowanie małym fiutkiem"