fryzjer pisze:Jakie działanie może zachęcić/spowodować, że piątka będzie chciała wejść w związek ? Czego oczekujecie po partnerze ? Co jest dla Was w związku najważniejsze ? Piszcie co Wam do głowy tylko przyjdzie, ale na temat.
Jeśli chodzi o całe dwa przykłady moich niedoszłych związków, to w obu reagowałam z dystansem. Dokładnie na zasadzie "prędzej się wycofam, niż zaangazuję za bardzo". W obu wypadkach ucinałam wątek.
W jednym przypadku dlatego, że delikwent zbyt szybko chciał się rozgościć w mojej przestrzeni. Przytulał się na przywitanie i pożegnanie (taki przyjacielski gest
), wydzwaniał do mnie darmowe minuty. Tańczenie w uścisku dwie godziny w tygodniu zniosę, jeśli jest czysto techniczne, zawodowe. W momencie kiedy zaczęłam dostrzegać jakeiś przebłyski personalne - uciekłam. Przeraziłam się, kiedy znajoma powiedziała mi, że wyglądamy jak para. Obecnie fizycznie go nie cierpię i staram się go omijać szerokim łukiem na imprezach u znajomych. Oczywiście nie daję tego po sobie poznać, kiedy zdarzy mi się z nim konwersować.
Drugi przypadek był katastrofą dla mnie. Dlatego, że ostatecznie z racjonalnych powodów związek z nim był niemożliwy, a moje emocje miały w nosie mój rozum. Znaczy zakochałam się. Zakochałam się w sposób beznadziejny i absurdalny, jak głupie koleżanki z klasy, które wzdychały zupełnie absurdalnie i nieracjonalnie.
Od początku mieliśmy ze sobą wspólny język, mamy podobną wrażliwość na świat, łączą nas podobne zainteresowania. Poza tym zały czas zachowywał bezpieczny dystans, a jednocześnie dał mi poczucie bezpieczeństwa. Zawsze mnie wysłuchiwał, rozumiał, nie wyśmiewał. Sama do niego lgnęłam, ale jako do przyjaciela i bratniej duszy. A on powoli zaszczepiał w mojej świadomości fakt, że jest facetem, a nie bezpłciowym przyjacielem. A kiedy we mnie ta świadomość wykiełkowała, jemu cały czas coś wypadało i ogólnie okało się, że jego dystans polegał na tym, że nie całkiem mu zalełało na mnie, że nie potrafił doprowadzić niczego do końca.
Czyli podstawa to odpowiedni dystans i konsekwencja. Muszę się dokładnei przyjrzeć, poznać. Najpierw przyjaźń, potem namiętność. Cała moja nadzieja w tym, że poznam kiedyś kogoś, kto będzie na tyle wytrwały i nienahalny, że będzie umiał na mnie "poczekać". Kiedy myślę o związku z kimś, myślę o tym, czy chcę się obudzić koło niego za 25 lat.
heh to chyba tyle