Eks czyli byli partnerzy i rozstania

Wiadomość
Autor
tikitaki
Posty: 1
Rejestracja: środa, 24 lutego 2010, 20:15

Eks czyli byli partnerzy i rozstania

#1 Post autor: tikitaki » środa, 24 lutego 2010, 20:26

Jak wyglądają wasze rozstania i późniejsze kontakty? czy często wracacie do poprzednich związków?



bruno dievs
Posty: 796
Rejestracja: wtorek, 30 czerwca 2009, 00:58

Re: Eks czyli byli partnerzy i rozstania

#2 Post autor: bruno dievs » czwartek, 25 lutego 2010, 12:49

Witam na forum :)

może trochę odbiegnę od tematu, ale intryguje mnie ilość tematów i wypowiedzi na forum piątek opisujących związki, rozstania, miłości, podrywanie itp. Czy w rzeczywistym świecie też tyle o tym rozmawiacie, czy tylko na forum, dzięki temu, że czujecie się anonimowi?
639f3d3b99876f1c9f27f68ea08dcbb8

Awatar użytkownika
Nina17
Posty: 9
Rejestracja: sobota, 20 lutego 2010, 18:07

Re: Eks czyli byli partnerzy i rozstania

#3 Post autor: Nina17 » czwartek, 25 lutego 2010, 19:18

Wydaję mi się ze 4 nie zaspecjalnie czują się dobrze w rzeczywistości kiedy mają rozmawiać z kims o rozstaniach czy zawodach miłosnych bo to boli raczej wolą rozmyslac o samym sobie czy innych problemach dotyczących ich. A forum jest ta anonimowosc i to chyba jest lepszym rozwiązaniem.

Kryzysowa_narzeczona
Posty: 302
Rejestracja: niedziela, 8 marca 2009, 13:39

Re: Eks czyli byli partnerzy i rozstania

#4 Post autor: Kryzysowa_narzeczona » czwartek, 25 lutego 2010, 19:37

bruno dievs pisze: Czy w rzeczywistym świecie też tyle o tym rozmawiacie, czy tylko na forum, dzięki temu, że czujecie się anonimowi?
Co do mnie, to ja uwielbiam rozmawiać na tematy miłości, związków itd. z osobami zaufanymi. Wiadomo, że temat rozstań jest bolesny i chyba jednakowo odczuwany bez względu na typ. Ale jakieś tam niewinne rozmówki to bardzo ciekawe urozmaicenie rozmowy :D

Awatar użytkownika
Piotr
Posty: 1024
Rejestracja: sobota, 27 września 2008, 16:42
Enneatyp: Obserwator
Kontakt:

Re: Eks czyli byli partnerzy i rozstania

#5 Post autor: Piotr » czwartek, 25 lutego 2010, 22:01

tikitaki pisze:Jak wyglądają wasze rozstania i późniejsze kontakty? czy często wracacie do poprzednich związków?
A już miałem nadzieję, że w tym wątku wrzucamy linki do fotek naszych ex-bejbe/manów albo ixmenów.

Awatar użytkownika
Nina17
Posty: 9
Rejestracja: sobota, 20 lutego 2010, 18:07

Re: Eks czyli byli partnerzy i rozstania

#6 Post autor: Nina17 » piątek, 26 lutego 2010, 19:43

Z zaufanymi czasami nawet fajnie chociaż po co wracać do tego? jak przy kims jestes wesola/y i smiejesz sie z tego z kim byles/as ,a jak juz zosatajesz samemu to smutek zwala cie z nóg .

Awatar użytkownika
bodzios
Posty: 695
Rejestracja: poniedziałek, 18 stycznia 2010, 23:06
Enneatyp: Obserwator

Re: Eks czyli byli partnerzy i rozstania

#7 Post autor: bodzios » piątek, 26 lutego 2010, 23:58

tikitaki pisze:Jak wyglądają wasze rozstania i późniejsze kontakty? czy często wracacie do poprzednich związków?
Zależy, co prowadzi do rozstania, czasem da się sprawę zakończyć w miarę pokojowo i po jakimś czasie można się zaprzyjaźnić. Jeśli się nie uda, to zrywam kontakty całkowicie, wolę się tym dalej nie truć, nie męczyć, szczególnie jeśli partnerka mnie w jakiś sposób zawiodła, skrzywdziła. A czy często wracam myślami do poprzednich związków? Ten ostatni nadal nie może mi wyjść z głowy, mimo że już jest znacznie lepiej, niż kilka miesięcy temu, to ciągle kilka razy dziennie o niej myślę, choć dałbym bardzo wiele, żeby móc zapomnieć. Natomiast szans powrotu nie ma żadnych, przynajmniej ta ostatnia, bo jestem przekonany, że drugi raz zrobiłaby mi to samo, czyli wywaliła na śmietnik z gównianego pseudopowodu...
bruno dievs pisze:może trochę odbiegnę od tematu, ale intryguje mnie ilość tematów i wypowiedzi na forum piątek opisujących związki, rozstania, miłości, podrywanie itp. Czy w rzeczywistym świecie też tyle o tym rozmawiacie, czy tylko na forum, dzięki temu, że czujecie się anonimowi?
Wydaje mi się, że ilość wątków i postów dotyczących piątkowych problemów miłosnych wynika z tego, że w nas strasznie to siedzi, jeśli kochaliśmy naprawdę. Wcale nie jesteśmy tak zimni, nieczuli, jak się niektórym wydaje, co wyraźnie widać po tym forum. Ciekawostką jest też fakt, że w w/w wątkach wiele postów napisały osoby o innym typie, które z Piątkami mają do czynienia.
Jeśli o drugą kwestię chodzi, to oczywiście rozmawiałem o swoich kłopotach z kilkoma zaufanymi osobami, pisanie dodatkowo pozwala to wszystko z siebie wyrzucić, tak jest po prostu lepiej, łatwiej.
Piotr pisze:
tikitaki pisze:Jak wyglądają wasze rozstania i późniejsze kontakty? czy często wracacie do poprzednich związków?
A już miałem nadzieję, że w tym wątku wrzucamy linki do fotek naszych ex-bejbe/manów albo ixmenów.
To dajesz pierwszy. :mrgreen:
Nina17 pisze:Z zaufanymi czasami nawet fajnie chociaż po co wracać do tego?
Problem w tym, że z reguły nie chce się do tego wracać, a myśli i tak przychodzą.
No UPS - no party. :(

jezus
Posty: 1
Rejestracja: sobota, 27 lutego 2010, 10:02

Re: Eks czyli byli partnerzy i rozstania

#8 Post autor: jezus » sobota, 27 lutego 2010, 10:08

tikitaki pisze:Jak wyglądają wasze rozstania i późniejsze kontakty? czy często wracacie do poprzednich związków?
cześć

Awatar użytkownika
Nina17
Posty: 9
Rejestracja: sobota, 20 lutego 2010, 18:07

#9 Post autor: Nina17 » sobota, 27 lutego 2010, 11:10

Owszem zgadzam się myśli zawsze są jednak kiedy rozmawisz z jakims przyjacielem to zawsze wchodzisz w to głębiej tak zawsze jest a potem przyjaciel musi isc więc zosajesz sam a wtedy to juz odcinasz się i myslalami jestes tylko z nią czy tam z nim. Sama mam podobny problem do ciebie ze nie mogę zapomnieć o moim byłym partnerze. Jednakże zycie toczy sie dalej coz zrobić. Gadanie o takich problemach na forum jest lepsze czasami obcy czlowiek pomoze ci bardziej niz przyjaciel no i przy tym zachowujesz ta anonimowosc nie masz tego uczucia co przy znajomych ze moze tu sa mili staraja sie pomoc a w myslach co innego maja.

Awatar użytkownika
Rinn
VIP
VIP
Posty: 695
Rejestracja: sobota, 21 czerwca 2008, 21:12
Kontakt:

Re: Eks czyli byli partnerzy i rozstania

#10 Post autor: Rinn » sobota, 27 lutego 2010, 11:58

A ja mam pytanie - to częściej Wy zrywaliście, czy z Wami zrywano?

Ciekawa jestem, czy znalazłyby się jakieś zbieżności w powodach rozstania, choć to może zbyt osobiste pytanie...
w lęku nie ma nic
czego trzeba by się bać

Akagi_Ryu
Posty: 66
Rejestracja: środa, 9 grudnia 2009, 20:18
Lokalizacja: Warszawa

Re: Eks czyli byli partnerzy i rozstania

#11 Post autor: Akagi_Ryu » wtorek, 2 marca 2010, 12:10

Osobiście nie zdarzyło mi się powrócić do poprzedniego związku.

Co odo tego kto zerwał, zazwyczaj to one porzucały mnie bo im się znudziłem, poza jednym wyjątkiem w którym oboje doszliśmy do wniosku że to jednak nie to i rozstaliśmy się za porozumieniem i z bardzo pozytywnym nastawieniem.

Chociaż nie... raz udało mi się zerwać z idiotką która puszczała się na lewo i prawo za moimi plecami... aczkolwiek nie wiem jak to ująć gdyż po moim długim monologu na temat tego że nie chcę jej znać, o zerwaniu "dowiedziała się" dopiero od znajomego... chyba pokazuje to jak bardzo mnie słuchała... :roll:

Awatar użytkownika
Nina17
Posty: 9
Rejestracja: sobota, 20 lutego 2010, 18:07

Re: Eks czyli byli partnerzy i rozstania

#12 Post autor: Nina17 » wtorek, 2 marca 2010, 13:24

Hymn u mnie to raczej wyglądało tak ze w końcu razem dochodzilismy do wnioku ze to nie ma sensu i nastawalo rozstanie . Raz był powrot ale to był bład :P Jak myślicie czy poważne związki w wieku np 17 lat to maja jaki kolwiek sens czy lepiej sie bawic i korzystac z zycia? :)

Awatar użytkownika
Mandala
VIP
VIP
Posty: 502
Rejestracja: sobota, 21 czerwca 2008, 10:25
Lokalizacja: Warszawa

Re: Eks czyli byli partnerzy i rozstania

#13 Post autor: Mandala » wtorek, 2 marca 2010, 14:40

Nie jestem Piątką, ale miałam okazję obserwować kilka osobników tego typu i zauważyłam dwa główne schematy. Może Piątki jakoś odniosą się do moich obserwacji i poprawią mnie, lub potwierdzą zasadność moich spostrzeżeń i domniemań. ;-) A przy okazji można sprawdzić, czy to się wiąże z cechami charakterystycznymi, dość często się powtarzającymi, czy przypadek i sprawa bardziej indywidualna (bo że indywidualna to wiadomo, ale pewne schematy mogą częściej występować od innych).

W jednym 5, kiedy już raz się zaangażuje, to baaardzo rzadko zrywa, 5 nie lubi gwałtownych zmian, dopuszczenie kogoś tak blisko jest wyjątkową rzeczą, ważną, wiele zmieniającą, oznaką bardzo silnego zaangażowania, duże decyzje nie przychodzą Piątkom łatwo, więc unikają ich, a taką jest zerwanie z kimś, kto jest częścią życia - po tym zbyt wiele rzeczy jest inaczej, może to być zbyt gwałtowne, jak na gust takiego introwertyka. Jeśli wtedy związek się kończy, to to 5 jest porzucane i nawet, jeśli nic nie pokazuje na zewnątrz, to głęboko to odczuwa i długo pamięta.

W drugim schemacie 5 próbuje związku z kimś, ale jeszcze przez całkowitym otworzeniem się, uznaniem drugiej osoby za część życia (u Piątek to może trwać dłuższy czas, nawet ulegając zauroczeniu i wiążąc się z kimś, potrafią zachować dystans i być ostrożne w dopuszczaniu kogoś) uznaje, że to nie to i sama zrywa. Czasem są to rozstania w zgodzie, za obopólnym porozumieniem. Nawet porzucona na wczesnym etapie 5, jeśli nie dojdzie do dużego konfliktu, może chcieć przyjaźni. Co ciekawe, wydaje mi się, że 5 potrafi rozstać się ze strachu przed tym, co zaczyna się rodzić, przed własnymi uczuciami. Nie ma dużej świadomości ich, nie umiejąc ich kontrolować, albo nie mogąc pojąć, zorientować się w wewnętrznych sprzecznościach, staje się bardziej podejrzliwa, może szukać rozumowo odpowiedzi. To, że druga osoba jest zaangażowana, podchodzi poważnie, może jeszcze pogorszyć sprawę, wywołać poczucie odpowiedzialności za tą nią, przez co 5, szczególnie 5w6, może jeszcze więcej myśleć, zastanawiać się, podświadomie bać. Jest przyzwyczajona do odpowiadania sama za siebie, nagła odpowiedzialność za drugą osobą i jej uczucia może być czymś trudnym do zaakceptowania. Dopóki 5 nie wpuści kogoś do swojego serca, potrafi się tego wystrzegać, jak ognia. Lepiej sobie radzi z myślami, niż uczuciami, więc rozumowo potrafi znaleźć jakieś "ale", i nie rozumiejąc swoich uczuć, będąc niepewna, częściej, niż inni, się wycofa, zamiast spróbować. Dopiero po czasie się przekonuje, jak bardzo się zaangażowała, ile znaczy ta druga osoba, czy nie zrezygnowała z miłości.

Wtedy, jeśli most nie został jeszcze spalony, może próbować jeszcze raz i to z powodzeniem. Kiedy związek już się rozwinie, to koniec zazwyczaj jest definitywny. Piątka uczy się na błędach i niełatwo zapomina urazy.

Odnośnie pytania Niny:
Spoiler:
......................................................................... ZŁOTY ŚRODEK!
6 z mocnym wpływem obu skrzydeł - kiedyś nauczę się latać
"Jeśli nie wiesz do jakiego portu zmierzasz, żaden wiatr nie jest ci sprzyjający"

NoLeader
Posty: 783
Rejestracja: czwartek, 19 października 2006, 01:50

Re: Eks czyli byli partnerzy i rozstania

#14 Post autor: NoLeader » środa, 3 marca 2010, 04:06

Nie wiem co Ci napisać Mandala, ale coś bym napisał, więc napiszę.

Nie będę tutaj tworzył jakiś abstrakcji, będzie to krótki, acz istotny fragment z życia NoLeadera, uwaga historia miłosna, będę się wywnętrzał.

Było kiedyś tak, że koleżka z klubu gdzie łaziłem regularnie, poznał dwie ciekawe kobiety. Ja, jako, że wszyscy byli najebani, również je poznałem - było łatwo.

Jedną z nich jakoś tam rejestrowałem, przemykała mi w pamięci. Wtedy jednak zobaczyłem ją z bliska. No i była zajebiście piękna. Nie fajna dupa, niezła szprycha, lachon whatever, wyższa kategoria. Po prostu twarz, i ogólnie ciało, które można wpierdolić do gazety bez photoshopa. Nawijałem blablabla, obśmiałem jej chłopaka, którego w życiu na oczy nie widziałem, ale coś o nim wspominała itd. Zatańczyliśmy chyba nawet jakiś numer, ale nie pamiętam dobrze, bo to była już końcówka imprezy i byłem okrutnie wymęczony.

Minęło trochę czasu, jakoś na nią nie wpadałem, koleżka dociskał tę drugą, więc widywał też tą pierwszą, ona coś o mnie wspominała, doszło do mnie, że jest znów sama itp. Mieliśmy się nawet kiedyś spotkać w czwórkę, ale nie dotarłem na czas. Za późno wyszedłem z imprezy i musiałem przebiec całe Pola Mokotowskie. Jak biegłem usłyszałem, żejakiś typ z panną na ławeczce słuchał numeru, który mi się zajebiście spodobał. Spytał mnie o szluga, ja powiedziałem, że fajny numer i rozkręciła się gadka o muzie... I tak kxxxx zmarnowałem jakieś 20 minut. Ale ja lubię sobie czasem pogadać :mrgreen: W każdym razie nie dotarłem na czas.

Jednak zdarzyła się okazja, że koleżka (nota bene 7w6) zorganizował chatę, miał pilnować domu swojej byłej dziewczyny podczas jej nieobecności. (hahah, jak to brzmi) Zaprosił, więc przytomnie te dwie koleżanki. I zgodziły się. Siedzieliśmy, więc w tym domu, piliśmy alko, ten mój znajomy próbował jakoś podrywać tę swoją laskę, a ja miałem generalnie wyjebane na tą moją. Niech tylko mnie ktoś źle nie zrozumie. Jasne, podobała mi się i jasne liczyłem na coś, cokolwiek, ale nie było w tym jakiejś głębi emocjonalnej, przynajmniej tak mi się wydawało wtedy. Rozmawialiśmy spokojnie o jakiś bzdurach i tyle.

Jednak w pewnym momencie trzeba iść spać. To był dom pod Warszawą, więc raczej nikt nie myślał o powrocie przed świtem. Koleżka powiedział, że mogę iść z nią do pokoju spać. Stwierdziłem ok, poszliśmy, nie był to jednak klimat: "idziemy się bzykać" ale po prostu spać. Jednak ona miała jeszcze swój gin do wypicia :mrgreen: Ja wtedy nie piłem ginu, ale, że piwo się skończyło to się poczęstowałem. Smakowało mi wtedy, miałem nawet przez moment krótką fascynację tym alko, ale to już inna bajka.

Wtedy właśnie, rozmawiając z nią mogłem dobrze jej się przyjrzeć, zobaczyć jak mówi, jak pachnie i wczuć się w całą tą zajebistą fazę jaką ma się z kobietą. Piątki uważają, że samotność ma swoją wartość. Ale w takich momentach ta wartość to jakaś śmieszna iluzja.

W końcu jednak trzeba było iść naprawdę spać, co zasugerowałem, ona zgodziła się spać razem, przy czym dodała "ale śpię w spodniach" :mrgreen: Zabawne, jak sobie teraz o tym przypominam. W każdym razie nie zasnęliśmy szybko, gadaliśmy jeszcze, całowaliśmy itd itd. Lajcik, bez jakiegoś hardcoru.

I tutaj kończy się słodkość tej love story. Wtedy przeskoczył mi jakiś trybik w mózgu, albo lepiej to ujmując zapaliła się czerwona lampka. Żołnierze paranoi dostali sygnał do wymarszu. I wiedziałem, że będzie ostro. I to nie jest tak, jak może ktoś myśli, że ma się nad tym kontrolę. Ni chxx, szybkość myśli wzrasta, witamy w świecie lęku. Zaczęło mi zależeć.

Wiedziałem, co się stanie, przechodziłem to już wcześniej. A ona bardzo mi się podobała jak żadna przedtem, więc domyślałem się, że syf w głowie zrobi się większy niż poprzednio. Zeszło w końcu na rozmowę, którą ktoś mógłby uznać za jakąś tandetny film romantyczny, z mojej strony w stylu: "chcę, ale kxxxx nie mogę, naprawdę. Odpierdoli mi, naprawdę" Naiwnie mnie przekonywała, że jeśli będę chciał to będę mógł. Nie rozumiała. Widziałem to. W końcu jakoś urwała się gadka i zasnęliśmy.

Rano nic się nie zmieniło. Poczułem jakby ktoś mi zajebał kilofem w czoło. I to nie był kac. I było mi kurewsko gorąco. Było lato, ale jakoś wydawało mi się, że nie grzeje aż tak. Pogadaliśmy chwilę we czwórkę w kuchni, a ja już byłem na ucieczce. Dystans i nastawienie "kxxxx nie zblizać się". Odwieźliśmy je, pożegnałem się i zwykle w takich sytuacjach czułem ulgę. A teraz nie zmieniło się prawie nic. Zaczęło mi naprawdę zależeć. To nie było tak, że to była jakaś pierwsza kobieta. Ale kiedy rozstawałem się z tymi poprzednimi, nawet jeśli mnie zmęczyły, kiedy zostawałem sam czułem ulgę. Wiedziałem już, że mi zależy, chociaż nie chciałem się przed sobą przyznać. Zauważyłem, ze jestem cały mokry, popatrzyłem na ludzi na przystanku, ale nie było aż tak gorąco. Odjebało mi.

Z jednej strony w mojej głowie stało "zajebiście kxxxx Cię chcę!" a z drugiej "O MY FUCKIN' GOD, WRÓG SIĘ ZBLIŻA" Serce mi napierdalało, na szczęście jak dotarłem do domu była tylko moja siostra, nie było matki, która jak to dwójka wyczuła by, że coś jest nie tak i dawała jakieś rady, które na chxx by się zdały. Moja siostra jest jedynką i pierdoli często dużo i bez sensu, ale tutaj spojrzała się trochę na mnie jak na niegroźnego freaka. I to jest potęga braku-empatii. Czemu ludzie tego nie doceniają? Jakby się wczuła wtedy we mnie to byśmy razem biegali jak przestraszone króliki krzycząc "aaaaa!" Powiedziała, żebym się wyluzował. Spytała się co to za panna. Generalnie w jakiś sposób strywializowała tę sytuację w tym sensie pozytywnym, nic się przecież w końcu nie stało. To mnie jakoś uspokoiło.

Armageddon jednak się nie skończył. Nie będę tego dalej opisywał, w każdym razie było jeszcze parę takich akcji, nawet grubszych, o których chciałbym zapomnieć. Ostatecznie spróbowaliśmy. Byliśmy przez 2 lata. Nie wyszło. Dwadzieścia razy zrywałem ja, później były powroty. W ostatnich miesiącach nawet już ze sobą nie spaliśmy, chodziliśmy na inne imprezy itd. Aż w końcu pewnego dnia zadzwoniła i powiedziała, że odchodzi. Oczywiście ja to ubrałem w słowa. Płakała i nie chciała powiedzieć o co chodzi. Domyśliłem się, że poznała jakiegoś frajera. Spytałem się i potwierdziła. Powiedziałem, żeby się tym nie przejmowała i że ok. Od tej pory już nigdy jej nie widziałem.

Rozjebało mi to wtedy mózg, ale oczywiście jako 5 mam duży kontakt ze swoimi emocjami dowiedziałem się tego dzień po dniu w praktyce. Tak, że po jednej z imprez jak się obudziłem w jakimś mieszkaniu w bloku to tak dotknałem absolutu samotności, tak zrozumiałem czego ludzie się w tej samotności obawiają, że chciałem wyjść na 10 piętro i skoczyć. I nie chodziło o smutek, ale kxxxx świadomość tej otchłani. Jakbym miał porównać to z wizją z dzieciństwa to miałem wrażenie jakbym się znalazł samotnie na tafli lodowej pośrodku oceanu, a w tle napierdalają chmury jak w Skandynawii. Teraz to może się wydać zabawne, ale to mnie przygniotło. Wyszedłem jednak na dwór, było jasno, zbliżała się wiosna, popatrzyłem na te wszystkie kwiatki, które przebijały się do życia. Pomyślałem, że jeśli one żyją, to i ja mogę żyć :mrgreen:

Ale nie zapomniałem i pamiętam. I powraca jak jakaś rzeczywiście zjebana romantyczna bajka, mimo. że minęło parę lat.

Heh, więc tak wygląda moja historia, mam nadzieję, że nie odjechałem za bardzo od tematu. Może to będzie jakieś studium psychiki piątki :mrgreen: Dziękuje za uwagę i że znieśliście mój emocjonalny ekshibicjonizm. Amen

Awatar użytkownika
Piotr
Posty: 1024
Rejestracja: sobota, 27 września 2008, 16:42
Enneatyp: Obserwator
Kontakt:

Re: Eks czyli byli partnerzy i rozstania

#15 Post autor: Piotr » środa, 3 marca 2010, 11:07

Bardzo dobry post, NołLi. Aż się wczułem czytając. :P

Ja niestety mam na koncie tylko szczeniackie rozstania po pół (ćwierć) miłościach. Także takie syt. są dla mnie abstrakcją i kojarzą mi się raczej z filmami.

ODPOWIEDZ