#30
Post
autor: Pierzasta » wtorek, 27 grudnia 2011, 20:09
Wątpię, żeby w większości wypadków dwójka wiedziałą, że manipuluje. Jest wiele osób, które całkime dobrze (albo mnie dobrze, ale i tak często) manipuluje zupełnie nieświadomie. To jest bardzo irytujące dla ludzi, którzy takiej manipulacji raczej nie stosują, kiedy odkrywają że ktoś jest manipulantem.
Widzę, że tu dużo osób zakłada, że taka manipulacja musi byćświadoma i jeszcze do tego pewnie wyszukana, ale z mojego doświadczenia większość manipulacji jest popełniana nieświadomie, duża część jest dość prosta, żeby nie powiedzieć prostacka. Wydaje mi się, że ogólnie ludzie padają ofiarą manipulacji z dwóch powodów - przez swoją dobrą wolę (chcą komuś pomóc, pójść komuś na rękę, nie potrafią się sprzeciwić) i przez swoje wady (chciwość, lenistwo).
"Demaskowanie manipulacji" - też problematyczna sprawa, bo rzadko ktoś się przyznaje do próby manipulacji, raczej albo będzie uważał że miał prawo tak postąpić i to normalne zachowanie (rzadziej) albo będzie zaprzeczał i odwracał kota ogonem. Ogólnie ludzie, którzy manipulują nieświadomie raczej ci się nie przyznają, bo sami przed sobą nie przyznają nic takiego. Musieliby chyba jakiśprzełom wewnętrzny przeżyć.
Poza tym no cóź, chyba każdy ma jakąś skłonność do manipulacji, z tym że nie każdy jej używa, a przynajmniej nie na co dzień i nie wobec każdego. Może między innymi dlatego osoby ciągle manipulujące nie uważają swoich działań za cośzłego, albo nawet nie za manipulację.
Hm, jakiś przykład manipulacji z dwójki z życia... Np. ktoś deklaruje ci swoją przyjaźń, sympatię (w ogóle dwójki uwielbiają deklaracje, co z tego że bez pokrycia skoro brzmi fajnie), nawet daje jakieś znaki, potem okazuje się że po prostu chciał żebyś coś dla niego zrobiła i albo cię o to poprosi albo jest miły kiedy robisz co chce i niemiły kiedy robisz co innego. Na wytknięcie podejrzanej konsekwencji reaguje złością, zaprzeczaniem, oskarżeniami nawet z dupy wziętymi.
A jedna moja eks-przyjaciółka dwójka (chora) to miała taki myk, że mnie strasznie przepraszała, zanim zdążyłam o czymś powiedziec, w sumie tak, tu jest jakaś konsekwencja - zauwazyłam że 2 bardzo nie lubią rozmawiać o czymś, co zrobiły złego, chcą żeby ich przeprosiny wymazały całe zdarzenie i żeby wszyscy zachowywali się jak gdyby nigdy nic. To często kończy się, że powtarzają brzydkie zachowanie kolejny i kolejny raz i oczywiście wszelkie próby analizowania przyczyn czy wypracowywania kompromisu albo rozwiązania są traktowane jako podły atak i znęcanie, bo przecież jesteśmy przyjaciółmi, przeprosiny zostały wygłoszone i wszyscy powinni udawać że nic się nie stało.
Nic nie wnosi.
Pokonała mnie w depresji wibracji.
Jestem ostoją Prawdy. Widzisz? Ty aż kipisz, a po mnie to spływa. Jakiego chcesz jeszcze dowodu na to, kto ma rację?