Depresja i mroczne nastroje u Siódemek :>

Dyskusje na temat typu 7
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Pędzący Bakłażan
VIP
VIP
Posty: 2637
Rejestracja: sobota, 15 listopada 2008, 21:44

#121 Post autor: Pędzący Bakłażan » środa, 10 grudnia 2008, 17:54

Katiks pisze:Shiro, no popatrz, mogę się pod Twoją wypowiedzią podpisać.
Mam taaaaak samo jak Tyyyyyy ;) Faktycznie czasem mi się nawet wydaje, że działam jak bateria. Wszyscy z niej korzystają a ja się wyładowuję :P
I też ostatnio doszedłem do wniosku, że warto czasem rozmawiać o swoich problemach. Boogi co do Twojego posta, to myślę, że siódemki są dobrymi pocieszycielami i słuchaczami, ponieważ same nie lubią mieć w swoim towarzystwie osoby smutnej. Mam takiego kolegę, który bardzo często jest w złym humorze. Ile razy ja stawałem na głowie, żeby się uśmiechnął ;) I udawało mi się, a innym nie... ;) Jakby się ktoś chciał wygadać to walić jak w dym do mnie... Tak boogi Ty też ;)



Awatar użytkownika
Shironeko
Posty: 174
Rejestracja: czwartek, 20 listopada 2008, 11:36
Lokalizacja: że znowu?

#122 Post autor: Shironeko » środa, 10 grudnia 2008, 18:17

Taki depresyjny temat, a takie sympatyczne wypowiedzi :)
7w8 (~)
When I woke up tonight I said
I'm gonna make somebody love me
And now I know, I know that it's you
You’re lucky, lucky, you're so lucky!!

Awatar użytkownika
Amber
Posty: 375
Rejestracja: wtorek, 11 listopada 2008, 20:29
Enneatyp: Entuzjasta

#123 Post autor: Amber » środa, 10 grudnia 2008, 19:54

Katiks pisze:Shiro, no popatrz, mogę się pod Twoją wypowiedzią podpisać.

Ja mam też tak, że jeśli komuś już zacznę się żalić to, gdy zaczyna mnie pocieszać obrazam wszystko w żart. kpię, żartuję, udaję, że nie ma się czym przejmować.
Pod tym też mój podpisik byłby całkiem na miejscu ;-)
Ostatnio czułam potrzebę wyrzucenia z siebie pewnego problemu, ale gdy już zaczęłam, przypomniało mi się, że za każdym razem po czymś takim czuję się jakaś za bardzo odkryta i źle mi z tym, więc rzuciłam "O matko, co ja chrzanię, wcale mi nie jest źle!" i nie tylko zaczęłam żartować, ale wręcz naprawdę poczułam się jakoś weselej (ale problem oczywiście nie zniknął;)).

Rzeczywiście, jest coś takiego, że odruchowo chciałoby się pomagać znajomym kiedy są smutni i jeśli tylko nie przeginają z częstotliwością, to zawsze chętnie ich wysłucham (wyjątki to te chwile, kiedy czuję się już zbyt przytłoczona i za bardzo mi przypominają, że mnie też akurat coś gryzie - wtedy też wysłucham, ale w środku czuję się rozdrażniona).
Z drugiej strony - samej się zwierzać? Już gdzieś tu kiedyś wspomniałam, że za bardzo odrzuca mnie świadomość tego, że dla drugiej osoby moje problemy nie są tak ważne jak dla mnie, więc paradoksalnie jeśli ktoś ich wysłucha to wywołuje to u mnie takie uczucie, jakbym została zignorowana. To coś w stylu: dlaczego ty też nie zaczniesz żyć tym problemem, nie stanie się on dla ciebie najważniejszy, dlaczego jest zaledwie czymś pobocznym, podczas gdy ja się tym naprawdę przejmuję?
Oczywiście, to absurdalne ;)
No i ta późniejsza świadomość, że ktoś wie coś o jakimś moim problemie - to tak jakbym przestawała być w pełni panią samej siebie i była odsłonięta na jakiś potencjalny cios.
Obrazek

Nie wyrywam ósemek.

Awatar użytkownika
Nebesimo
Posty: 10
Rejestracja: czwartek, 25 września 2008, 21:20

#124 Post autor: Nebesimo » czwartek, 11 grudnia 2008, 21:05

Niesamowite są te podobieństwa 7 :O Też tak mam,że nie widać po mnie smutku :P I ciągle słucham o tym,że nic nie biorę na poważnie,niczym się nie potrafię przejąć w 100%. Często mówią mi (ludzie,którzy nie znają mnie za dobrze),że nie jest dla mnie możliwym bycie smutną. To taaaaka nie prawda! Też mam złe dni,a smutek innych wpływa na mnie tak,że bardziej przejmuję się problemami innych niż swoimi. A jak jest ktoś kto jest smutny to staram się tą osobę rozbawić <udaje mi się :) > nie nawiązując wcale do jej problemu (nie umiem pocieszać...).
I drażni mnie to jak każdy chce czerpać z mojego szczęścia. Bo czasem jestem wręcz "wypruta" z niego przez coś takiego ;|
7w8/ENTp/ so/sx/sp

Awatar użytkownika
NoMatter
Posty: 1156
Rejestracja: czwartek, 26 października 2006, 15:31
Lokalizacja: Polska

#125 Post autor: NoMatter » piątek, 12 grudnia 2008, 10:24

Rzeczywiście, jest coś takiego, że odruchowo chciałoby się pomagać znajomym kiedy są smutni i jeśli tylko nie przeginają z częstotliwością, to zawsze chętnie ich wysłucham (wyjątki to te chwile, kiedy czuję się już zbyt przytłoczona i za bardzo mi przypominają, że mnie też akurat coś gryzie - wtedy też wysłucham, ale w środku czuję się rozdrażniona).
Ja zazwyczaj jak widzę że ktoś ma zły humor, coś złego się dzieje, próbuję wszystko przekręcić w żart. Żart zazwyczaj nie zostaje zrozumiany, albo uznany za nie na miejscu i muszę go odkręcać :x

EDIT: Albo zmieniam temat i zaczynam gadać o pierdołach :D (tak, to też jest nie na miejscu...)

EDIT2: Jak już odkręcę, to oczywiście zmieniam postawę na taką jakiej spodziewa się dana osoba(no chyba że dana postawa jest niezgodna z moimi zasadami). Kiedy trzeba jestem poważny i doradzę co zrobić, kiedy indziej po prostu pocieszę, pomilczę lub zrobię cokolwiek innego "co trzeba"
"Ludzi g. obchodzi co chciałeś powiedzieć, obchodzi ich to, co usłyszeli."

Awatar użytkownika
Amber
Posty: 375
Rejestracja: wtorek, 11 listopada 2008, 20:29
Enneatyp: Entuzjasta

#126 Post autor: Amber » piątek, 12 grudnia 2008, 12:22

silver_bullet pisze: Gdyby siódemeczki wypowiadały się o swoich smutkach dokładnie tak, jak je przeżywają, wylądowalibyśmy jako "Przyklejony" na forum czwórek. :D
No właśnie! ;P Te smutki potrafią naprawdę głęboko siedzieć i mocno boleć, jedyny problem w tym, że nie umiemy się zmusić do ujawnienia tego w sposób jednoznaczny, poważny, odkrywając wszystkie karty. Albo też nie chcemy. Różnie bywa.
Obrazek

Nie wyrywam ósemek.

Awatar użytkownika
Katiks
Posty: 582
Rejestracja: czwartek, 24 lipca 2008, 18:39
Enneatyp: Entuzjasta
Lokalizacja: Wszechświat!

#127 Post autor: Katiks » piątek, 12 grudnia 2008, 14:23

Nie lubię o czymś, co mnie dręczy opowiadac, gdy ta osoba reaguje w stylu "Ojeeeej, biedna Kamilka, ojejuuu, ojeju, olaboga", automatycznie zaczynam przekonywac tę osobę, że to nic takiego. Spoko. Poradzę sobie. Dam radę.
I zmieniam temat.

Papiętam taki fragment z "Ani na uniwersytecie" chyba... jak znajdę to przepiszę. Ale tam było właśnie coś w stylu, że Ania się cieszy wszystkim i ludzie nie wyobrażają jej sobie smutnej, ale tak na prawdę nikt nie wie, że osoba, która internsywnie przeżywa radości równie intensywnie potrafi się smucić. Czy coś w ten deseń.
"„Jesteś kobietą o olbrzymiej intuicji i inteligencji. Twój cięty języczek doprowadza mnie do szczytu rozkoszy duchowej. A teraz, walnij tego idiotę tłuczkiem, ukryj zwłoki pod trybunami Hufflepuffu i ucieknijmy razem do twojej wieży”. "

ODPOWIEDZ