Depresja i mroczne nastroje u Siódemek :>

Dyskusje na temat typu 7
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
picolinek
Posty: 77
Rejestracja: piątek, 2 listopada 2007, 13:42
Lokalizacja: piła

#91 Post autor: picolinek » czwartek, 7 lutego 2008, 20:16

silver_bullet pisze: Pomyśl...
ojjjj czytam to i zaczynam myslec o wszystkim.... cos w tym jest "silver_bullet"
- a, hm wiesz co zrobic kiedy wlasnie sie zastanawiam cy tej osobie na mnie ''zalezy'', ale nie chce tego sprawdzac, tylko poczuc zobaczyc.... O.o

Ps. Dzieki, juz jest jeden krok w dobra strone

lekkość_butów pisze: :D nie ma to jak porzadnie dać sobie w kość,
czesto stosuje cos takiego, silownia, czy inny sport <wysilek> po to by odreagowac :]


I will never forget those who betrayed me
and those who never failed my trust

7w8

Awatar użytkownika
Biedron
Posty: 22
Rejestracja: piątek, 1 lutego 2008, 02:52
Lokalizacja: inąd

#92 Post autor: Biedron » piątek, 8 lutego 2008, 02:52

lekkość_butów pisze:hmmm, coś w tym jest że można sobie poprawiać humor pierdołami ;d
Siódemkowe do bóu. Odczułem to na sobie ostatnio. Jak mam kiepski humor idę na miasto, robię kilka fotek "niczego", wystarczy jeden uśmiech, przyjemna rozmowa i od razu problemy stają się takie malutkie a ja znowu jestem panem świata. :D Nie zamieniłbym tego na nic w świecie.
7w6 jak wróble ćwierkają

"Jeśli masz problem, który możesz rozwiązać, to po co się martwić?
A jeśli masz problem, którego nie możesz rozwiązać, to po co się martwić?"
Bodajże Dalajlama

Awatar użytkownika
lekkość_butów
Posty: 45
Rejestracja: wtorek, 28 sierpnia 2007, 18:14
Lokalizacja: skądkolwiek

#93 Post autor: lekkość_butów » piątek, 8 lutego 2008, 13:01

=>silver
to przygasanie to niestety znam... miałem tak dobre kilka miesięcy. ale powoli wracam do normy chociaż to jeszcze nie jest to co kiedyś. tzn chodzi mi o to że powoli takie drobne pierdoły zaczynają mi dawać radość ale w chwili gdy się dzieją a później znów spadek formy więc żeby mieć jakiś komfort psychiczny to powinienem cały czas świrować a kto by to wytrzymał :lol: no ale skoro robi się lepiej tzn że kiedyś bedzie całkiem ok i stan euforii po czymś przyjemnym zacznie się utrzymywać dłużej niż kilka godzin

=>biedron
fantastyczna sygnaturka :lol:


a dziś mam radochę bo się okazało że mi się udało fotnąć drugi udany portret w zyciu ;) (nie umiem fotografować ludzi niestety)... czyli następna pierdoła a usmiech przynajmniej do wieczra
Nadszedł taki czas / Żeby złapać raz
Trzymać życia rytm / I nie szarpać się z nim :)

Awatar użytkownika
Biedron
Posty: 22
Rejestracja: piątek, 1 lutego 2008, 02:52
Lokalizacja: inąd

#94 Post autor: Biedron » piątek, 8 lutego 2008, 13:46

silver_bullet pisze:Chociaż ostatnio zauważyłem u siebie inną formę odreagowania - w sytuacji dyskomfortu/bólu gasnę aż przetrawię... Mija chwila albo dłuższa chwila w stanie ujemnego poziomu energii a potem samo się normuje
Mam tak samo. I wtedy nie potrafię udawać, że jest dobrze, nawet unikam trochę towarzystwa, żeby znajomym nie psuć chumoru. Swoje przeboleję, a że szybko zapominam, to po jakimś czasie (parę dni - kilka miesięcy) wszystko wraca do normy. Oczywiście im szybciej pojawi się jakiś pozytywny bodziec, najlepiej ze strony przyjaciół, tym lepiej.
lekkość_butów pisze:=>biedron
fantastyczna sygnaturka :lol:
Dzięki. Moja mama stwierdziła, że to cały ja :D
lekkość_butów pisze:a dziś mam radochę bo się okazało że mi się udało fotnąć drugi udany portret w zyciu ;)
Brawo! Będzie ich coraz więcej. Cieszę się Twoim szczęściem. (Całkiem serio, bo wiem, jak to jest - i już mamy kolejny pozytywny bodziec :D)

P.S. Czy ktoś jest w stanie porównać ilość "pozytywnych" i "negatywnych" emotikonów w postach siódemek i innych numerków? Ciekawe, jak by wypadły takie statystyki.
7w6 jak wróble ćwierkają

"Jeśli masz problem, który możesz rozwiązać, to po co się martwić?
A jeśli masz problem, którego nie możesz rozwiązać, to po co się martwić?"
Bodajże Dalajlama

Awatar użytkownika
Leuke-chan
Posty: 24
Rejestracja: środa, 6 lutego 2008, 13:21

#95 Post autor: Leuke-chan » piątek, 8 lutego 2008, 16:54

Ale myślę, że to pewna wlaściwośc siódemek, bo ja też nie dzielę się ze znajomymi swoimi smutkami. Zwłaszcza tymi najbardziej ukrytymi.
Z kolei osoby które są blisko łajają za takie właśnie zachowania...
a osoby bliskie chcą nam pomóc i pewnie niezbyt miło się czują, kiedy nie wiedza co się z nami dzieje.
"What if I say I'm not like the others?
What if I say I'm not just another one of your plays?
What if I say that I’ll never surrender?"

Awatar użytkownika
picolinek
Posty: 77
Rejestracja: piątek, 2 listopada 2007, 13:42
Lokalizacja: piła

#96 Post autor: picolinek » piątek, 8 lutego 2008, 22:22

8)
hm u mnie to zalezy od powagi czy kokretnego problemu, dopiero po krotkiej weryfikacji wiem czy lepiej ''uciec'' od znajomych/przyjaciol, przeczekac <jakis czas, roznie>, czy mozelepiej wziasc kogokolwiek i sie wygadac.

ostatnio mialem tak, ze musialem w koncu wyrzucic z siebie kilka spraw bo nalozylo sie ich kilka, mialem ochote pogadac z kimkowiek i poplakac wrecz sobie, bo od czasu do czasu to zdrowo :p

Ale chyba faktycznie sami sobie radzimy na ogol ze swoimi problemami, czy sprawami
I will never forget those who betrayed me
and those who never failed my trust

7w8

Awatar użytkownika
lekkość_butów
Posty: 45
Rejestracja: wtorek, 28 sierpnia 2007, 18:14
Lokalizacja: skądkolwiek

#97 Post autor: lekkość_butów » piątek, 8 lutego 2008, 22:39

no cóż, trochę się dziwnie czuję :lol: bo w sumie cholera to nie jest dobrze że ktoś jest podobny do mnie, miałem być wyjatkowy hahaha

ale fakt że nigdy nie obnosze się ze swoimi "dołkami", jak już coś to siedzę sam aż mi przejdzie. Tzn stop, skłamałbym, była kiedyś jedna osoba z którą byłem na tyle blisko że mogłem sie otworzyć ale ta relacja się skończyła i teraz w sumie nie powiem żebym żałował ale jakoś dziwnie się czuje z tym że ktoś widział mnie smutnego i znał różne sprawy o których powinienem wiedzieć tylko ja. Gdzieś ktoś kiedyś na forum napisał że to brak szczerości w relacjach z ludźmi ale raczej chodzi o to jak napisał silver - moje problemy są moimi i nie ma sensu obciążać nimi innych bo każdy ma dość swoich. Więc nadal się cieszę opinia bezproblemowego wesołka który czasem tylko znika gdzieś i się nie pokazuje na oczy przez jakiś czas i niech tak zostanie

PS
Te emotikonki zaczynają mnie wkur....ć bo łapię sie na tym że używam ich jak znaków przestankowych.... co ten net robi z ludźmi, ehhh :lol:

PS 2
Kolejna radocha - koleżka którego przyjeli teraz do roboty okazał się rowerowym świrem jak ja. no wreszcie będzie się z kim pobawić hahaha. a do tego dostałem oficjalne zaproszenie na spływ kajakowy górskimi rzeczkami, czyli kolejne nowe doświadczenie, to co tygryski lubia najbardziej.... czy ktoś mówił o jakichś dołkach?? :lol:
Nadszedł taki czas / Żeby złapać raz
Trzymać życia rytm / I nie szarpać się z nim :)

Awatar użytkownika
picolinek
Posty: 77
Rejestracja: piątek, 2 listopada 2007, 13:42
Lokalizacja: piła

#98 Post autor: picolinek » sobota, 9 lutego 2008, 15:56

lekkość_butów pisze: moje problemy są moimi i nie ma sensu obciążać nimi innych bo każdy ma dość swoich.
wiec widze, jakie masz podejscie dokladnie do tych spraw.
Ale wlasnie moim zdaniem warto wygadac sie, ja robie to tylko czasami, ale wiem komu o tym mowie i wiem ze jest to odpowiednia osoba,

sam czesto jestem oparciem i czuje sie wtedy jeszcze bardziej wartosciowy, wiem ze osoba ktorej ''pomagam', ufa mi bezgranicznie...itd'' ze nie lacza nas ''zwykle'' relacje, tylko cos wiecej.
I will never forget those who betrayed me
and those who never failed my trust

7w8

Awatar użytkownika
Tuxic
Posty: 70
Rejestracja: sobota, 8 grudnia 2007, 12:08

#99 Post autor: Tuxic » sobota, 9 lutego 2008, 16:18

Tak samo kiedyś myślałem, teraz nie kryję się z kiepskim nastrojem i nie udaję wesołego/nie odsuwam się od ludzi

Awatar użytkownika
Deidre
Posty: 34
Rejestracja: wtorek, 4 grudnia 2007, 17:17
Lokalizacja: Łódź

#100 Post autor: Deidre » sobota, 9 lutego 2008, 16:34

``
Ostatnio zmieniony wtorek, 28 października 2008, 01:17 przez Deidre, łącznie zmieniany 1 raz.
"Doskonaly porzadek uczynilby ze swiata cmentarz."
ENFp/7w6

Awatar użytkownika
Leuke-chan
Posty: 24
Rejestracja: środa, 6 lutego 2008, 13:21

#101 Post autor: Leuke-chan » sobota, 9 lutego 2008, 18:18

sam czesto jestem oparciem i czuje sie wtedy jeszcze bardziej wartosciowy, wiem ze osoba ktorej ''pomagam', ufa mi bezgranicznie...itd'' ze nie lacza nas ''zwykle'' relacje, tylko cos wiecej.
o mam dokładnie takie podejście.
"Pokaż mi przyjeciela, z którym mógłbym płakać, bo takiego z którym mógłbym się śmiać, znajdę sobie sam"
Również patrzę, na to z perspektywy 7. Jeżeli mi jest trudno otworzyć się przed kimś, to jakim zaufaniem musi mnie darzyć druga osoba, że zwierza mi się ze swoich problemów.
gdy jestem w jakiejs ciezkiej sytuacji, potrzebuje nie tyle pocieszenia, tylko uwagi, wsparcia, znaku ze moge na kogos liczyc. Cien sympatii, samo towarzystwo drugiej osoby, daje mi sile do przezwyciezenia problemu, ktory wczesniej wydawal sie miec mamucie rozmiary.
Dokładnie, sama świadomość, że gdybym chciała, mam się komu wypłakać w ramię, wystarczy.
"What if I say I'm not like the others?
What if I say I'm not just another one of your plays?
What if I say that I’ll never surrender?"

Awatar użytkownika
Biedron
Posty: 22
Rejestracja: piątek, 1 lutego 2008, 02:52
Lokalizacja: inąd

#102 Post autor: Biedron » poniedziałek, 11 lutego 2008, 12:59

Zastanawiałem się, skąd to niezadowolenie wśród siódemek. Przecież to miłe wiedzieć, że ktoś ufa nam na tyle, żeby zwierzać się ze swoich problemów. Ostatnio nawet przytrafiła mi się taka sytuacja i nagle... zrozumiałem. Bardzo niefortunne i w pewnym sensie nietaktowne jest rozmawianie z 7-ką o swoich problemach. To dlatego, że my rzadko kiedy potrafimy znaleźć na nie rozwiązanie, a poza tym te rozmowy wygrzebują skrywane gdzieś głęboko, i przykrywane systematycznie i starannie kolejnymi warstwami radości i nowych wrażeń, nasze własne broblemy, smutki, przykre doświadczenia, z którymi siódemki nie potrafią sobie poradzić. Nasz mechanizm radzenia sobie z problemami działa jak kiepski odświeżacz powietrza lub zwykły proszek do prania. Maskuje przykre zapachy zamiast je neutralizować.

Dlatego, mimo że za każdym razem staram się wysłuchać i współczuć, to niechybnie sam wpadam w stan melancholii. Wracają wspomnienia, o których chciałbym zapomnieć. I znów potrzebuję czasu albo nowego zajęcia, aby się ich pozbyć. Oczywiście do czasu, aż ktoś znowu wpadnie na genialny pomysł, żeby zwierzyć mi się ze swoich problemów. A czy tego można odmówić??
7w6 jak wróble ćwierkają

"Jeśli masz problem, który możesz rozwiązać, to po co się martwić?
A jeśli masz problem, którego nie możesz rozwiązać, to po co się martwić?"
Bodajże Dalajlama

Awatar użytkownika
picolinek
Posty: 77
Rejestracja: piątek, 2 listopada 2007, 13:42
Lokalizacja: piła

#103 Post autor: picolinek » poniedziałek, 11 lutego 2008, 14:33

silver_bullet pisze: Czy macie coś takiego że ludzie sami przychodzą do was i zwierzają się ze swoich problemów?

Kończy się to na tym że człowiek jest postrzegany jako niezłomy supermen, którego nic (a przynajmniej niewiele) jest w stanie ruszyć,

Gdy przy podobnym wizerunku ktoś ujrzy smutek i te skrywane negatywne emocje na twarzy często albo nie potrafi zrozumieć jak taka osoba może się smucić, albo traktuje to niepoważnie, lekceważąco: "Co ty p*****lisz, weź się w garść"
masz tu wg mnie zupelna racje !! bardzo czesto to ja jestem ''spowiednikiem'' moich przyjaciol, chyba wiekszosci, ale wlasnie nasz optymizm, szybkie i zywiolowe dzialanie pomaga im w ''ich'' problemach :]
Co do postrzegania mnie jako ''supermana'' to tez jest dokladnie tak jak piszesz, mialem ostatnio straszny okres jesli chodzi o przygnebienie <naprawde powaznie polamalem sie>, moi znajomi patrzyli na mnie i ''.... Ty Łukasz, niemozliwe Ty zawsze dajesz rade'' a ja potrzebowalem pozytywnych wibracji od nich... czuc to ze sa dla mnie teraz a nie sluchac tego....jest to jakis mankament nasz ale coz musimy radzic sobie z tym jakos :/ jest juz lepiej, dzieki siodemce ktora jest obok mnie i dzieki temu ze nie umiem sie zbyt dlugo gryzc z problemami tylko stawiam im czolo i jade dalej. Musimy sie napedzac sami w wiekszosci sytuacji, chyba ze wlasnie jest jakas bliska siodemka kolo nas ona zawsze powinna pomoc, w tej chwili wlasnie szlifuje przyjaciela ''7'' :]



Biedron pisze:To dlatego, że my rzadko kiedy potrafimy znaleźć na nie rozwiązanie,
wlasnie tu sie nie zgodze !! jesli nie umiemy pomoc przyjaciolom to czemu oni non stop do nas wracaja, ja zawsze wyslucham i pokaze <podpowiem> rozwiazanie....

Biedron pisze:Nasz mechanizm radzenia sobie z problemami działa jak kiepski odświeżacz powietrza lub zwykły proszek do prania. Maskuje przykre zapachy zamiast je neutralizować.
qrde...., czasami tak jest i widze to po sobie, ale z reguly moje podejscie do poblemow jest szybkie, prostolinijne w sedno i krotkie. Stawiam mu czolo i koniec, sprawa jak najszybciej wyjasniona i zakonczona....
Biedron pisze:sam wpadam w stan melancholii. Wracają wspomnienia, o których chciałbym zapomnieć.
hm, bo moze zbyt gleboko i zbyt dlugo sie zastanawiasz nad wysluchanym problemem, zazwyczaj jest tak ze jak slucham UWAZNIE to podpowiedzi sa juz na samym poczatku :p po zalatwionej sprawie wraca do mnie przyjaciel i cieszymy sie ze jest juz po.....



silver_bullet pisze:siódemkowa pomoc polega przede wszystkim na tym że ktoś zostaje "z zainteresowaniem" :razz: wysłuchany. Szczery entuzjazm, który wydzielamy z siebie to żywa energia - najlepsza rzecz na problemy wogóle ;) zarówno swoje jak i cudze.
:!: :!:

to jest podstawa !!! jestesmy jezdzaca cysterna PozytyneJ EnergiI :p
tylko od czasu do czasu <normalne> trzeba zjechac na cpn z mila obsluga i ''tanim'' paliwem, zatankowac i jechac dalej :]
I will never forget those who betrayed me
and those who never failed my trust

7w8

Awatar użytkownika
Magica
Posty: 7
Rejestracja: niedziela, 10 lutego 2008, 16:53

#104 Post autor: Magica » sobota, 16 lutego 2008, 18:05

Po przeczytaniu większości tematów na tym forum doszłam do wniosku, że w 100% jestem siódemką. Bez muzyki nie mogłabym żyć, mam swoje nałogi, moim ulubionym kolorem jest zielony, jestem uparta, nie potrafię dokończyć niczego, co zaczęłam, i mam też swoje depresje.
A kiedy mam depresję, to wystarczy że pójdę do szkoły. Mam wspaniałe przyjaciółki i koleżanki i to dzięki nim udaje mi się jakoś przetrwać cały dzień w szkole. A jak jest już po szkole, albo jest weekend, to spotykam się z przyjaciółmi albo słucham muzyki. To wystarczy.
Magic is in everyone of you...

pirol
Posty: 29
Rejestracja: niedziela, 30 marca 2008, 17:57

#105 Post autor: pirol » piątek, 11 kwietnia 2008, 22:16

ja podczas moich dołków wyznaje zasade poruszaną wcześniej "każdy ma swoje problemy, po co mam mu moje dodawać?" się odsuwam, lekkie dołki prszechodzą samowładnie, takie mam raz na miesiac :P że czasem smutny pochodze, a takie większe... wtedy mam przykry nawyk uciekania w siebie i róznego rodzaju używki, alkohol, nikotyna, miękkie narkotyki... :evil:

ale jak juz się znajdzie cos do czego mogę sie przyczepić, to jestem spowrotem :) cały zdrów i nienaruszony :D i u mnei tak jak u przedmówców wystarczy kwiatek, ostatnio miałem niezłą radoche bo znalazłem idealnego gwoździa na chodniku ;] też tak macie że chomikujecie różne rzeczy? co do innych, kto do mnei przyjdzie zawsze znajdzie wolne ucho i pocieszenie i zastrzyk energii 8)
7w6 ENTj
znajomi o mnie:

"Maćku ty nie masz faz, ja je mam, ty masz odloty"

"poprostu pozytywnie pier***ty człowiek"

:D

ODPOWIEDZ