#142
Post
autor: Gremster » czwartek, 1 stycznia 2009, 23:10
kurde nie wiem jak się ustosunkować do tych ciągłych zarzutów że do związków sie nie nadajemy, ponieważ jak zobaczymy że gdzieś indziej sie błyska to odrazu uciekniemy tam....
to prawda mam wysoką potrzebę wolności..... to prawda że szukam kogoś/czegoś co będzie dla mnie idealne a nie tylko wystarczające.... to prawda że jestem wzrokowcem i bardziej podnieca mnie zewnętrzna uroda... przynajmniej w pierwszej fazie znajomości, jednak tą urodę definiuję samodzielnie ponieważ nie raz odrzucało mnie od dziewczyn które ogólnie były uznawane za bardzo ładne.... to prawda że szukam w kobiecie bardziej towarzysza niż współtwórcy bądź przewodnika...
jednak! nie uważam się za osobę, i jak dotąd raczej tak nigdy nie postąpiłem, która wchodząc w świadomy związek odracała się, bądź traciła zainteresowanie tylko z powodu poznania kogoś kto w pierwszym momencie bardziej błyszczy....
Przez większość mojego życia byłem poza związkami. Nie wchodzę w związki ad hoc.... nie uznaję za dobre takie szałaputne zachowanie... uważam związek za coś już trwałego, deklaracyjnego dlatego wolę być po za nim jak w nim, a kiedy to już się stawało to uważałem że może coś z tego być. Jak odchodziłem to zazwyczaj były to rozstania wynikające z dłuższego przekonania bądź uczucia że to nie jest to a nie z chwilowego zachwiania.... Co prawda bardzo szybko nabierałem świadomości że nie chce być z tą osobą.... bo mój chyba najdłuższy związek trwał 3-4 miesiące....
mam przekonanie że kiedy człowiek stwierdza że nie widzi przyszłości z tą osobą to nie powinnien ciągnąć tego dalej ponieważ oszukuje nie tylko siebie ale i tą drugą osobę, która może zacząć odczuwać w tym zawieszeniu silniejsze uczucie, które w ostatecznym rozrachunku tylko bardziej ją będzie boleć... oraz że w czasie, w którym jest zwodzona mogłaby poznać kogoś kto akurat z nią by chciał być a samolubną chęcią nie bycia samemu zabierałbym jej tą właśnie szanse....
Wydaje mi się że to zachowanie faktycznie może być uznawane za niestabilność uczuciowa.... a jest wręcz czymś odwrotnym...
co do egocentryzmu i nieliczeniem sie z innymi to powiem za wszystkie 7.... każdy ale to każdy dba tylko o siebie my tylko tego szczególnie nie kryjemy... jeśli nie my to nikt innym o nas nie będzie dbać to jest dla nas wręcz hipokryzją i dwulicowością apelowanie ciągłe o większą wrażliwość na potrzeby innych ludzi. Może to być okrutne, może być nieczułe jednak jest przynajmniej szczere i prawdziwe.
Ostatnio zmieniony piątek, 2 stycznia 2009, 12:26 przez
Gremster, łącznie zmieniany 1 raz.
7w8 - Jeśli żyjesz, musisz wymachiwać rękami i nogami, musisz skakać, ponieważ życie jest odwrotnością śmierci. A zatem, jeśli siedzisz cicho - nie żyjesz. Musisz hałasować, a przynajmiej twoje myśli powinny być głośne, barwne i ożywione