Historia mojego przegrywu.

Dyskusje na temat typu 6
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Zielona
Posty: 600
Rejestracja: środa, 6 lutego 2013, 01:31
Enneatyp: Mediator

Re: Historia mojego przegrywu.

#61 Post autor: Zielona » sobota, 25 kwietnia 2015, 22:30

Konowy pisze: Jeśli dowiem się czego nie chcę, a nie będę wiedział czego chcę, to całkiem stracę chęć do życia.
Kiedyś wychodziłem z domu mimo, że nie wiedziałem co będę robił.
To czego chcemy jest odwrotnością tego czego nie chcemy. Skoro nie chciałam takiego życia jakie miałam oznacza, że chciałam innego. To samo dotyczy Ciebie. Pytanie jakiego się chce? Mnie odnalezienie odpowiedzi zajęło kilka miesięcy bardzo intensywnej pracy nad sobą.
Wydaje Ci się, że nic nie umiesz, jesteś do niczego i nic nie da się z tym zrobić. No właśnie. WYDAJE CI SIĘ. Mnie się też kiedyś wydawało. Żadne małe dziecko o sobie nie myśli źle. Zmienia zdanie o sobie na gorsze pod wpływem otoczenia, co pogarsza relacje i zwrotnie pogarsza nasze zdanie o sobie. I jeśli my sami tego koła zwrotnego nie tylko nie zatrzymamy, a wręcz nie odwrócimy jego biegu, to nikt tego nie zrobi. Bo na bank nie zrobi tego nasze środowisko.
Więc jeśli nie chcesz za 40 lat być zgryźliwym tetrykiem, który stwierdził, że zmarnował życie zajmij się sobą już dziś. Wykorzystaj 2 narzędzia jakie już masz - enneagram i kurs asertywności.
Konowy pisze:Kiedyś wychodziłem z domu mimo, że nie wiedziałem co będę robił.
To może być dobry sposób. Idąc przed siebie dokonywać samoobserwacji - dokąd idziesz, dlaczego wybrałeś tę a nie inną drogę, jaki będzie następny punkt trasy i dlaczego, jak na Ciebie działa otoczenie, co przykuwa twoją uwagę i dlaczego... mnóstwo możliwości poznania siebie. Praca nad sobą to samoobserwacja i dokonywanie świadomych wyborów. Im więcej wiesz o sobie i dokąd zmierzasz, czego chcesz, tym bardziej świadome będą wybory.


"Nic się nie zmienia od na dupie siedzenia." Ranczo

Awatar użytkownika
Marcelle
Posty: 39
Rejestracja: piątek, 17 kwietnia 2015, 18:57
Enneatyp: Mediator

Re: Historia mojego przegrywu.

#62 Post autor: Marcelle » sobota, 25 kwietnia 2015, 23:02

Wydaje mi się że jesteś po prostu zagubiony.Spotkań z ludźmi,wymiany emocji nie zastąpisz pśtykaniem na klawiaturze.Żeby stworzyć prawdziwą relację musisz najpierw zająć się sobą.To co wewnątrz projektujesz na zewnątrz.Dbaj o swoje myśli.
Tak jak pisała Zielona istotą motywacji nie jest skupianie się na celu lecz na samej czynności.Wykonywanie tej czynności musisz zaadaptować jako cel najwyższy i żadne niesprzyjające warunki ci w tym nie przeszkodzą.Tak naprawdę wiesz co chcesz robić.
Zmiana zaczyna się od decyzji że coś zmienisz.Najskuteczniej działa sytuacja kiedy cierpienie jest już nie do zniesienia, wymusza wręcz na Tobie działanie w kierunku zmiany,w kierunku rozwoju.Te dramaty to zarazem najgorsze i najlepsze co może nam się przytrafić.Gdyby nie było iluzji nie byłoby oświecenia.
Twoje demony nie są Tobą.Nie poddawaj się im,nie utożsamiaj z nimi,nie przyzwalaj aby sterowały Twoim życiem.
Piszesz że nie wierzysz w żadnego boga.Ja kolokwialnie mówiąc 'wypełzałam' z katolicyzmu i wszystkich tych dogmatów przez 3 lata.Tak się zraziłam to tego religijnego szamba/nie obrażając uczuć religijnych wierzących/ że byłam ateistką przez niemal rok.Tyle czasu zajęło mi zdanie sobie sprawy że jetem częścią świadomości i nie muszę niczego szukać poza sobą.Teraz jakoś pełniej żyję.Jestem wdzięczna za wszystko co mam.Nie chcę Cię tu namawiać do zmiany poglądów,po prostu dojście do tego sprawiło że naprawdę chce mi się żyć.
Swoją drogą polecam ci książkę 'Potęga teraźniejszości' jest też w wersji audiobooku.
Pamiętaj że na tym świecie nic,żaden stan nie jest trwały i wszystko ulega zmianie.Czasem trzeba jej pomóc.
IEE

Awatar użytkownika
Ael
Posty: 941
Rejestracja: sobota, 10 kwietnia 2010, 00:22
Enneatyp: Indywidualista
Lokalizacja: Kraina Czarów
Kontakt:

Re: Historia mojego przegrywu.

#63 Post autor: Ael » niedziela, 26 kwietnia 2015, 03:21

Kilka lat bez życia po za szkołą i to się tak odbija na człowieku. Gram w gry, ale nie jestem gamer'em, jestem bardziej casual'em. Trudno w takiej sytuacji mówić o grach. Zresztą, nawet nie wiem co i jak.
1. A fragment o muzuce i filmach pominąłeś bo...?
2. Ja gadam nawet o grach, w które nie grałam a chciałabym. Wszystko zależy od chęci.
3. "Nie wiem nawet co i jak" - co to znaczy? Czy ty NIC nie myślisz i nic ie czujesz grając w te gry?

Konowy
Posty: 27
Rejestracja: czwartek, 23 kwietnia 2015, 01:08

Re: Historia mojego przegrywu.

#64 Post autor: Konowy » niedziela, 26 kwietnia 2015, 11:48

Ael pisze:
Kilka lat bez życia po za szkołą i to się tak odbija na człowieku. Gram w gry, ale nie jestem gamer'em, jestem bardziej casual'em. Trudno w takiej sytuacji mówić o grach. Zresztą, nawet nie wiem co i jak.
1. A fragment o muzuce i filmach pominąłeś bo...?
Bo nie oglądam filmów na tyle często, by o nich rozmawiać. Rozmowa o muzyce nie sprawia mi przyjemności, to jest mój świat, którego nikt nie rozumie. https://www.youtube.com/watch?v=WjOfXkcjyjk
Ael" pisze:2. Ja gadam nawet o grach, w które nie grałam a chciałabym. Wszystko zależy od chęci.
3. "Nie wiem nawet co i jak" - co to znaczy? Czy ty NIC nie myślisz i nic ie czujesz grając w te gry?
Ostatnio gram w same tytuły, o których nie można nic powiedzieć. http://bit.ly/1Kjp76P

Awatar użytkownika
Osteoporoza
Posty: 476
Rejestracja: piątek, 28 lutego 2014, 01:04
Enneatyp: Lojalista
Lokalizacja: W dziczy serca
Kontakt:

Re: Historia mojego przegrywu.

#65 Post autor: Osteoporoza » niedziela, 26 kwietnia 2015, 12:06

Znajdź sobie wub-wubowe forum.

anyway, nawet on został takim konsultantem :P
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=o-NILN3ChUA[/youtube]
6w5

Konowy
Posty: 27
Rejestracja: czwartek, 23 kwietnia 2015, 01:08

Re: Historia mojego przegrywu.

#66 Post autor: Konowy » niedziela, 26 kwietnia 2015, 13:37

Osteoporoza pisze:Znajdź sobie wub-wubowe forum.

anyway, nawet on został takim konsultantem :P
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=o-NILN3ChUA[/youtube]
Nie, bo na wub-wubowych forum są niestety zbyt prości ludzie, którzy nie odróżniają dubstepu od future bassu.

Awatar użytkownika
Kimondo
Posty: 1599
Rejestracja: niedziela, 25 marca 2007, 17:21
Enneatyp: Mediator
Lokalizacja: Spaghettiland
Kontakt:

Re: Historia mojego przegrywu.

#67 Post autor: Kimondo » niedziela, 26 kwietnia 2015, 16:32

Pytanie brzmi czy chcesz coś zrobić by wyjść z tego jak to określiłeś przegrywu. Czy może chcesz nic nie robić i zbierać owoce jakie sobie wymyśliłeś. Mi sie wydaje że nic nie robiąc chcesz dostać to co chcesz. Tak to nie działa. Żeby coś dostać musisz od siebie coś dać. Przykład jest też taki chcesz by ktoś ci pomógł pchać samochód, który się popsuł na drodze - najlepiej zacząć samemu go pchać wtedy ktoś się dołączy. Jak ludzie widzą że komuś zależy to wtedy mają inne podejście do takiej osoby.
Ani sukces, ani porażka nie są czymś, czego można doświadczyć z dnia na dzień. Porażkę powodują drobne decyzje, które
podejmujemy w ciągu długiego czasu: nie kończymy spraw, nie przystępujemy do działania, zbyt łatwo się poddajemy...
9w5 i INTJ

Anna Sadowska
Posty: 20
Rejestracja: środa, 22 kwietnia 2015, 06:12

Re: Historia mojego przegrywu.

#68 Post autor: Anna Sadowska » niedziela, 26 kwietnia 2015, 16:42

Konowy pisze:
Anna Sadowska pisze:To prowadzi do takiego pyszałkowatego podejścia do drugiej osoby i myślenia "każdy się myli, tylko ja mam rację".
Czyli będę jak mój ojciec. Tego się obawiam. Ale co robić od czego zacząć?
Traktuj innych ludzi tak, jak sam chciałbyś być traktowany z uwzględnieniem różnic między pragnieniami Twoimi, a pragnieniem drugiej osoby. Raczej nikt nie chciałby być manipulowany, lub uważany za kogoś głupiego. Gdy zauważysz, że ktoś Ciebie oszukuje, manipuluje Tobą, lub traktuje jak osobę niepełnosprawną intelektualnie, to powiedz to tej osobie w 4 oczy. Jeśli pomimo rozmowy nie zmieni swojego nastawienia, to zostaw taką osobę. Nigdy nie powielaj zachowań, których sam nie akceptujesz, gdy są wymierzone w Ciebie.

Niezdrowe Szóstki mają tendencję do trzymania z najsilniejszym. Mogą przyjaźnić się z kimś, a potem w towarzystwie kogoś wpływowego i dominującego wyśmiewać się razem z taką osobą ze swojego przyjaciela. Czasem robią to jawnie, a czasem za plecami. Ich działaniem kieruje wtedy strach. Szukają bezpieczeństwa poprzez podlizywanie się osobie silniejszej i szukanie kozła ofiarnego, który będzie zbierał baty za całą grupę.

Bywają też antyfobiczne niezdrowe Szóstki. One atakują każdy autorytet, a nie każdy kto pełni rolę lidera musi być zły. Takie Szóstki tego nie widzą i atakują osobę, która jest najsilniejsza w grupie, nawet jeśli działania tej osoby są sprawiedliwe i słuszne. Dla takiej Szóstki liczy się wyłącznie bunt.

Konowy
Posty: 27
Rejestracja: czwartek, 23 kwietnia 2015, 01:08

Re: Historia mojego przegrywu.

#69 Post autor: Konowy » niedziela, 26 kwietnia 2015, 19:33

Marcelle pisze:Swoją drogą polecam ci książkę 'Potęga teraźniejszości' jest też w wersji audiobooku.
Co do samej książki. Przeczytałem prawie cały pierwszy rozdział, ale ta Książka odstrasza mnie stylem takim jakiego Paulo Coelho użył w Pielgrzymie. Przez tą całą opisowość, gubię się. Raz na jakiś czas po prostu się wyłączam i czytam bezmyślnie. Więc gdy wrócę do czegoś wyżej mam wrażenie, że tego nie czytałem. Zresztą same stwierdzenia o tym o czym myślimy i wokół czego zakręcony są nasze umysły jest według mnie niezgodny z prawdą. I przecież, czy brak myślenia nie jest domeną ludzi głupich? Tak jak on opisuje swój cel, ja wyobrażam sobie ludzi bezmyślnych czyli tych, którzy nie nadają się do celów wyższych. Może jestem po prostu zbyt uparty albo to wszystko to nie moja ideologia i nie mogę się przestawić lub jak sam autor wspomina na początku - nie dojrzałem do przemiany, ale nie jestem w stanie w to uwierzyć i ciężko mi będzie dokończyć tę książkę. Potrafię sobie różne rzeczy wmówić i w różne uwierzyć, ale to mnir przerasta. A jeśli nie uwierzę to się nie zmienię.

Anna Sadowska
Posty: 20
Rejestracja: środa, 22 kwietnia 2015, 06:12

Re: Historia mojego przegrywu.

#70 Post autor: Anna Sadowska » wtorek, 28 kwietnia 2015, 03:27

Konowy pisze:I przecież, czy brak myślenia nie jest domeną ludzi głupich? Tak jak on opisuje swój cel, ja wyobrażam sobie ludzi bezmyślnych czyli tych, którzy nie nadają się do celów wyższych.
Eckhart Tolle, czyli autor książki "Potęga Teraźniejszości" to człowiek, który cierpiał na depresję. Uniknął samobójstwa poprzez analizę semantyki pomyślanego zdania. Czyli obroniła go mimowolna myśl dotycząca innej wcześniejszej myśli. Gdyby ta myśl się u niego nie pojawiła, to popełniłby samobójstwo. On jednak zdaje się tego nie rozumieć i zwalcza myślenie.

Zdecydowanie nie polecam tej książki. Skupienie i koncentracja na zadaniu są ważnymi rzeczami, ale to nie znaczy, że powinno się negować myślenie. Sam autor najwyraźniej ma problem z logiką.

Awatar użytkownika
Agon
Posty: 1158
Rejestracja: wtorek, 30 grudnia 2014, 00:23
Kontakt:

Re: Historia mojego przegrywu.

#71 Post autor: Agon » wtorek, 28 kwietnia 2015, 12:57

Anna Sadowska pisze:Eckhart Tolle, czyli autor książki "Potęga Teraźniejszości" to człowiek, który cierpiał na depresję. Uniknął samobójstwa poprzez analizę semantyki pomyślanego zdania. Czyli obroniła go mimowolna myśl dotycząca innej wcześniejszej myśli. Gdyby ta myśl się u niego nie pojawiła, to popełniłby samobójstwo. On jednak zdaje się tego nie rozumieć i zwalcza myślenie.

Zdecydowanie nie polecam tej książki. Skupienie i koncentracja na zadaniu są ważnymi rzeczami, ale to nie znaczy, że powinno się negować myślenie. Sam autor najwyraźniej ma problem z logiką.
:plusone:

Też nie rozumiem czemu ludzie tak się podniecają poradami z tej książki. Depresja prowadzi do wzrostu poziomu kortyzolu, który uszkadza ośrodkowy układ nerwowy. Oglądałem wywiad z tym facetem i wygląda jakby był jakiś otępiały. Jeszcze mówi, że ludzkość powinna uwolnić się od myśli, bo to one prowadzą do tego, że niszczymy środowisko. No tak, gdyby ludzie stali się intelektualnymi zombie, to pewnie nie byliby w stanie tak negatywnie oddziaływać na planetę. Tylko, że lepiej po prostu użyć własnego rozumu i stworzyć oczyszczalnie, bezpieczniejsze dla środowiska materiały itp. niż robić z siebie mentalnego kalekę.

Najgorsze jest to, że on wydawał się Piątką, a dokładnie 5w4. Rozkminiał jak Piątka, dążył do wiedzy jak Piątka, ale okazał się zakamuflowaną Dziewiątką. Jego nie obchodzi rozwój i odkrywanie tajemnic świata, tylko osiągnięcie wewnętrznego błogiego spokoju. Myślę, że Eckhart Tolle to 9w1 imitujące 5w4 ze względu na depresję, która wymusiła na nim tworzenie skomplikowanych konstrukcji umysłowych. Tyle, że jako Dziewiątka nie był w stanie tego znieść i uznał, że myślenie to zło, bo zakłóca święty spokój, który najwyraźniej jest jego główną motywacją.

Tutaj już napisałem co sądzę na temat samego podejścia do przeszłości i przyszłości oraz myślenia. To zadziwiające, że Kelthuz i Eckhart Tolle dochodzą do tych samych wniosków dotyczących bezsensowności przyszłościowego idealizmu, choć opierają się na przeciwnym podejściu dotyczącym rozumu.

Awatar użytkownika
duplo
Posty: 746
Rejestracja: poniedziałek, 24 września 2012, 16:15
Enneatyp: Lojalista

Re: Historia mojego przegrywu.

#72 Post autor: duplo » wtorek, 28 kwietnia 2015, 17:30

Przeleciałam z grubsza dyskusję i

@ Agon, rady typu "naucz się żyć bez ludzi, zostań obserwatorem" są bez sensu. Może Ty nie masz potrzeb społecznych, ale Konowy wyraźnie zaznaczył, że takie ma, więc dopóki ich nie zaspokoi to jego życie nie będzie miało sensu i nie poczuje motywacji do samorozwoju.

@ Konowy, ponieważ sam mówisz, że potrzebujesz ludzi, to musisz przestać ich odrzucać. Gdy poluzujesz poślady i zaakceptujesz to, że sam nie jesteś idealny, to łatwiej będzie Ci akceptować innych. Gdy zaczniesz traktować innych jak równych, to będziesz mieć fundament do budowania zdrowych relacji.

Przestań wymagać od siebie posiadania zainteresowań. Skoro przeważają u Ciebie potrzeby socjalne to skup się na nich - do tego nie potrzeba mieć wszechstronnej wiedzy. Wiedza jest raczej niezbędna w specjalistycznych dziedzinach (albo w kółku konkretnych zainteresowań). W ogólnych relacjach międzyludzkich rozmowy na temat jakiejś dziedziny zazwyczaj kończą się na wymianie paru krótkich uwag a same rozmowy z czasem i tak zmierzają w stronę bardziej neutralnych tematów - dla społecznych osób zazwyczaj atmosfera jest ważniejsza niż sam przedmiot rozmów (chyba, że - tak jak wyżej wspomniałam - osoby są zainteresowane konkretną tematyką). Zresztą, ludzie zazwyczaj lubią innych i cenią za charakter, a nie za wiedzę czy umiejętności. Zaś same hobby i zainteresowania powinny być naturalne, sprawiać przyjemność, a nie być katorgą. Nie możesz przeczytać żadnej książki do końca ponieważ w głębi Cię to nie kręci. Zmuszanie się do tego mija się z celem.

To nie oznacza, żeby zupełnie rezygnować z poszukiwań hobby - uważam, że powinno się próbować wielu rzeczy, bo dopiero próbując możemy poznać siebie i z czasem możemy odkryć, co tak naprawdę lubimy a czego nie.

Ogólnie 6 na niższych poziomach zdrowia czują dużą zależność od ludzi, uczucie to jest wręcz przytłaczające - u mnie objawia się ono tym, że jestem przewrażliwiona na odrzucenie i sama wycofuję się z kontaktów. Uczucie zależności nie znika, tak więc niezrealizowana potrzeba tylko wyniszcza od środka. Powoduje to lęk, który nakręca spiralę wrogiego nastawienia do otoczenia, uczucia wyalienowania oraz niższości/wyższości wobec innych. Mam ogromne potrzeby społeczne ale potrafię je zaspokajać tylko na wyższych poziomach zdrowia - wtedy nie uciekam od ich realizowania, mam szczerze dobre intencje wobec siebie i innych, mogę angażować się głęboko z relacje międzyludzkie nie tracąc nic ze swojej niezależności. Dopiero gdy czuję się dobrze ze sobą potrafię coś z siebie dawać, zarazem zmniejszam oczekiwania wobec otoczenia. Bo relacje społeczne powinny być partnerską wymianą, a nie pasożytnictwem. Będąc pasożytem będziesz albo odstraszał ludzi, albo przyciągał toksycznych wampirów energetycznych (bo to zawsze pewna forma realizowania swoich potrzeb socjalnych, niekoniecznie zdrowa). Na wyższych PRO umiesz chronić siebie przed ludźmi, którzy Cię krzywdzą i sam przyciągasz zdrowych ludzi (bo Ci zdrowi przed niezdrowymi również czmychają).

Radziłabym odstawić internet i prób szukania atencji tym środkiem przekazu - praktycznych życiowych umiejętności tym nie nabędziesz, zaspokoisz jedynie chwilową potrzebę ale gwarantuję Ci, że problemów tym nie rozwiążesz. Tak jak już wyżej ktoś wspomniał - dobrze zaangażować się w jakiś wolontariat albo inne działania społeczne, które z początku zmuszą Cię do przebywania z ludźmi, ale z czasem pomogą stopniowo przełamywać dotychczasowe lęki i uprzedzenia, pozwolą czuć się socjalnie swobodniej. Ważne, by znaleźć zajęcie w którym dużo działasz i masz mało czasu na rozmyślanie. Dopiero w takich sytuacjach (w działaniu) możesz poznać siebie, swoje realnie mocne i słabe strony. Ciężko je zweryfikować samym tylko myśleniem i autoanalizą, bez żadnej praktyki życiowej.

Być może odkrywając swoje prawdziwe mocne i słabe strony poczujesz zawód bo odkryjesz, że nie jesteś wcale aż tak dobry w niektórych dziedzinach za jakiego się do tej pory uważałeś. Ale lepiej mieć realne informacje o sobie, wtedy wiesz nad czym możesz pracować niż być przemądrzałym, samookłamującym się baranem. Różni się on od tej świadomej, nieidealnej wersji siebie tylko tym że wydaje mu się, że jest lepszy niż jest, tym samym wychodząc na większego matoła niż jest w rzeczywistości.
Ostatnio zmieniony wtorek, 28 kwietnia 2015, 17:39 przez duplo, łącznie zmieniany 1 raz.
We buy things we don't need
with money we don't have
to impress people we don't like

Konowy
Posty: 27
Rejestracja: czwartek, 23 kwietnia 2015, 01:08

Re: Historia mojego przegrywu.

#73 Post autor: Konowy » wtorek, 28 kwietnia 2015, 17:38

Tak ogólnie to są nowe wieści co do mnie.
3 osoby mi powiedziały, że jestem jak Wokulski - główny bohater Lalki. Gdybyś miał pieniądze to byłbyś jak Wokulski. Nie wiem czy mi to coś daje, ale zamierzam przeczytac tę książkę, popracować nad systematycznoscią i widzeniem pozytywów w normalnych ludziach. Spróbuję też się zająć zarabianiem pieniędzy w sposób jaki ja chcę i przestanę podrywać kobiety tak, jak kilka lat temu jak jeszcze nie czułem się tak źle sam w sobie.
Jeśli ktoś ma jeszcze jakieś propozycje dla mnie to z chęcią spróbuję.

Awatar użytkownika
duplo
Posty: 746
Rejestracja: poniedziałek, 24 września 2012, 16:15
Enneatyp: Lojalista

Re: Historia mojego przegrywu.

#74 Post autor: duplo » wtorek, 28 kwietnia 2015, 17:48

Z doświadczenia mówię - odradzam próby utożsamiania się z jakąś postacią z zewnątrz, bo przy mechanizmie obronnym 6 (projekcja) możesz sobie to wziąć za bardzo do siebie, jest to tylko kolejne narzędzie do tworzenia fałszywych iluzji o sobie, czasem wyniszczających. Nie opieraj obrazu siebie na opiniach innych ludzi, oddajesz im w tej sposób swoją moc i wewnętrzne poczucie zagubienia narasta.
We buy things we don't need
with money we don't have
to impress people we don't like

Awatar użytkownika
Marcelle
Posty: 39
Rejestracja: piątek, 17 kwietnia 2015, 18:57
Enneatyp: Mediator

Re: Historia mojego przegrywu.

#75 Post autor: Marcelle » wtorek, 28 kwietnia 2015, 20:18

@Anna Sadowska @Agon
Widać,że nie czytaliście książki.W najlepszym razie 2 rozdziały.Przytoczcie mi cytat/bez wydzierania z kontekstu/ w którym neguje on myślenie.Neguje on jedynie wdrukowane nam świadomie lub nie pewne schematy myślenia które niekoniecznie pomagają nam w życiu.Przykład: matka ma 2 dzieci; jedno nie ma ochoty czegoś robić przez co zostaje 'pozytywnie' zmotywowane słowami 'spójrz na swoją siostrę, ona do czegoś w życiu dojdzie a ty do niczego się nie nadajesz'.Takie słowa wielokrotnie zasłyszane w młodym wieku w pewnym sensie kształtują osobowość.
Neguje on też skłonność naszego umysłu do użalania się nad sobą,poczucia odrębności ze światem nas otaczającym i utożsamianie się ze swoimi problemami.Od takich myśli zaleca on się uwolnić.
Eckhart naprawdę nie jest przeciwny myśleniu.Ciężko jest mieć pretensje do czegoś co pozwoliło ci na zasiedlenie całej planety.Myślenie to służy rozwiązywaniu pojawiających się problemów,radzenie sobie w codziennym życiu/bez patrzenia na nie przez pryzmat traum z przeszłości/,czy jak to ująłeś użyć własnego rozumu i stworzyć np oczyszczalnie.

"Jego nie obchodzi rozwój i odkrywanie tajemnic świata, tylko osiągnięcie wewnętrznego błogiego spokoju."Tym zdaniem ostatecznie utwierdziłeś mnie w przekonaniu że książki nie czytałeś.
IEE

ODPOWIEDZ