http://www.psychologia.net.pl/artykul.php?level=9
Co o tym myślicie? Możecie nazwać się neurotykami?
To jest natomiast fragment, który opisywałby mnie gdy byłem nastolatkiem.Jest egocentryczny, zajmuje się głównie własnym cierpieniem, nie jest zdolny do dawania, do opiekowania się innymi. Manipuluje ludźmi, aby osiągnąć swoje cele. Ma trudności (zahamowania) z wyrażaniem potrzeb, własnego zdania, próśb, rozkazów, z odmawianiem, selekcjonowaniem znajomych, z nazywaniem przykrych rzeczy po imieniu, z seksem, z krytykowaniem innych (boi się odwetu i zranienia drugiej osoby).
A jak to wyglądało zewnętrznie? Które cechy neurotyka Twoja była partnerka uzewnętrzniała, i w jaki sposób?noice pisze:Ciekawy artykuł. Idealnie opisuje moją byłą partnerkę jak i powody rozstania. Jako typ sześć zdecydowanie jest mnie daleko do cech wymienionych w tekście wyżej. Jest to dla mnie opis osób/osoby do których nie mam w ogóle zaufania.
Cechy:A jak to wyglądało zewnętrznie? Które cechy neurotyka Twoja była partnerka uzewnętrzniała, i w jaki sposób?
I to były główne sposoby uzewnętrzniania jej neurotyczności, przez które uciekłem jak najdalej. Na dodatek to była jedynka i to bardzo niezdrowa.-wykorzystuje drugą osobę dla własnych celów (głównie - redukcja lęku), lekceważąc jej potrzeby i nie tolerując jej odmienności;
-aby przywiązać do siebie partnera, stosuje manipulację: szantaż emocjonalny, wzbudzanie litości czy groźby samobójstwa; czasem staje się nadmiernie uległy - a potem nienawidzi za to partnera.
-panicznie boi się porzucenia, dlatego staje się chorobliwie zazdrosny, czym zatruwa życie partnerowi i powoduje jego odejście;
-na ogół jest niezadowolony z partnera.
Miło mi, Witam Wszystkich!Nowe 6 na forum! <fajerwerki>
To do mnie nie pasuje, drugi punkt kojarzy mi się typowo czwórkowonoice pisze:-wykorzystuje drugą osobę dla własnych celów (głównie - redukcja lęku), lekceważąc jej potrzeby i nie tolerując jej odmienności;
-aby przywiązać do siebie partnera, stosuje manipulację: szantaż emocjonalny, wzbudzanie litości czy groźby samobójstwa; czasem staje się nadmiernie uległy - a potem nienawidzi za to partnera.
A pod tym mogę się podpisać.-panicznie boi się porzucenia, dlatego staje się chorobliwie zazdrosny, czym zatruwa życie partnerowi i powoduje jego odejście;
-na ogół jest niezadowolony z partnera.
Niestetyszóstki uważają że wszędzie czyha zło i mają problemy z nadmiernym wykorzystywaniem swojej intuicji przez co nie wyczuwają intencji ludzi i zaczynają tworzyć projekcje
Yeah, a jednak moje dzieciństwo odbija się bardzo mocno na moim teraźniejszym życiu. W każdym razie, mogłabym się podpisać w jakichś 90% pod tym opisem. W rezultacie dziecko czuje się małe, bezwartościowe, samotne, zagrożone (dodałabym tutaj jeszcze: "i zdradzone")Źródłem nerwicy jest dzieciństwo pozbawione ciepła - gdy rodzice udają miłość (do siebie i do dziecka; dziecko zawsze czuje fałsz), są niezadowoleni z życia; są niesprawiedliwi wobec dziecka; biją je i poniżają; manifestują niechęć do seksu; zabraniają wyrażania uczuć, w tym zdrowej agresji (dziecko tłumi ją i czuje lęk); pozbawiają dziecko wsparcia. W rezultacie dziecko czuje się małe, bezwartościowe, samotne, zagrożone w świecie, który wykorzystuje, oszukuje i poniża.
Pod tym mogłabym się podpisać w stu procentach. TRUE.- panicznie boi się porzucenia (ale nie staję się chorobliwie zazdrosna, po prostu panicznie się boję i raczej paraliż)
- często pragnie poniżać albo siebie, albo partnera (sadomasochizm);
- w głębi duszy nie wierzy, że ktoś może go pokochać;
- autentyczne przejawy miłości odbiera jako zagrożenie i zniewolenie.
Też się pod tym właśnie mogę podpisać bez zawahania...Minka pisze:Cytuj:
- panicznie boi się porzucenia (ale nie staję się chorobliwie zazdrosna, po prostu panicznie się boję i raczej paraliż)
- często pragnie poniżać albo siebie, albo partnera (sadomasochizm);
- w głębi duszy nie wierzy, że ktoś może go pokochać;
- autentyczne przejawy miłości odbiera jako zagrożenie i zniewolenie.
Pod tym mogłabym się podpisać w stu procentach. TRUE.
Hm, może powinnam wybrać się jednak na jakąś terapię i zająć się sobą.
No w sumie tez bym mogła się pod tym podpisać. Teraz raczej jestem na dość wysokim poziomie zdrowia, ale wiem, że potrafię się tak zachowywać. U mnie wyglądało to często tak, że bałam się, że zostanę sama, chciałam mieć kogoś blisko i byłam bardzo zazdrosna. Z drugiej jednak strony, kiedy miałam bliższą osobę przy której się otwierałam i czułam dobrze, to bałam się, że zbyt bardzo się z tym kimś zżyję, a on to później wykorzysta - czułam się zbyt odsłonięta. To takie błędne koło.- panicznie boi się porzucenia (ale nie staję się chorobliwie zazdrosna, po prostu panicznie się boję i raczej paraliż)
- w głębi duszy nie wierzy, że ktoś może go pokochać;
- autentyczne przejawy miłości odbiera jako zagrożenie i zniewolenie.
O, jakby się nad tym zastanowić, to też to mam, chociaż objawia się to nieco inaczej niż u Was chyba. Nie szukam bliskich kontaktów z innymi ludźmi, tylko raczej trzymam ich na dystans i pilnuję tego, żeby wypaść przed nimi jak najlepiej. I znowu, nie dlatego, że rekompensuje sobie w ten sposób jakoś brak bliskości, tylko dlatego że to się po prostu opłaca z tego czy innego powodu. Żebym się przed kimś otworzył, to naprawdę ten ktoś się musi nieźle nagimnastykować i zdobyć moje zaufanie, bo sam z siebie nie jestem zbytnio wylewny, chociaż wyglądam na wygadanego i towarzyskiego (bo tak się opyla). Na co dzień się raczej nad tym nie zastanawiam, bo i po co. Kiedyś próbowałem coś z tym zrobić, być bardziej otwarty dla innych, ale od paru lat uważam, że tak jest po prostu dobrze i nie mam zamiaru tego zmieniać. Chyba grunt to polubić samego siebie, choćby było się bardziej cyborgiem niż człowiekiemnoice pisze:szóstki uważają że wszędzie czyha zło i mają problemy z nadmiernym wykorzystywaniem swojej intuicji przez co nie wyczuwają intencji ludzi i zaczynają tworzyć projekcje
Ponad 2 lata. Było to związane z kompletnym brakiem doświadczenia w związkach. Jak dostało mnie się mocno to otrzeźwiałem i wyrobiłem się. Dostrzegam podobne schematy co Paweu. Dzięki temu doświadczeniu w inny sposób wykorzystuję szóstkową projekcję (czy intuicję). Nie udaję, że jest dobrze i nie mam wielkich oczekiwań wobec ludzi. Może mniej ufam, ale swoje podejrzenia mam zwykle trafne. Są pewne zależności, które istnieją wśród ludzi. Zamiast panicznie się bać że osunie mnie się grunt pod nogami zacząłem bezpośrednio konfrontować swoje lęki.Jak długo wytrzymałeś w takim związku? Pomagało coś w ogóle?