Strona 5 z 6

Re: (Nie)zależność 6 w związku.

: środa, 11 grudnia 2013, 12:27
autor: Minka
duplo, rozstań się z nim w zgodzie i szybko, unikniesz straty czasu (w sumie jako egoistka, powinnaś być na to wrażliwa ;d ). u mnie takie cyrki odchodziły. raz zerwał ze mną, oddałam mu wszystkie rzeczy, później do mnie wrócił, na moje nieszczęście. później mi ostrzej dopierdalał (to chyba jedynkowe XD), płakał, że nie wie, co ma robić, że nie umie o mnie walczyć, ble ble ble, aż wreszcie zrobił jeden mały śmieszny błąd, a mianowicie - stracił moje zaufanie, nie idąc ze mną na zakupy, na których bardzo mi zależało. i wtedy poczułam ulgę i przestało mi zależeć. skoro w tak banalnych rzeczach, nie mogłam na nim polegać to oznaczało, że w tych cięższych również nie będę mogła. zachowywałam się potem, jak podła suka, mszcząc się za te wszystkie miesiące, kiedy mnie rujnował :twisted: zraniłabym go jeszcze piździliard razy, gdybym tylko mogła. tyle pretensji ;d

Re: (Nie)zależność 6 w związku.

: środa, 11 grudnia 2013, 12:40
autor: duplo
Tylko Minka widzisz, musiałby mnie zdradzić czy sam rzucić bym czuła chęć zemsty a to ja zerwałam i odpowiedzialność ciąży na moich barkach. Zemsta to ostatnia rzecz która przychodzi mi do głowy w tej chwili

Re: (Nie)zależność 6 w związku.

: środa, 11 grudnia 2013, 13:10
autor: Minka
Ja z nim zerwałam, więc poczułam mega siłę, a na dodatek mogłam mścić się za te wszystkie miesiące, w trakcie których zachowywał się, jak największy sxxxxx. Nie było mi go ani trochę szkoda. Albo jesteś ze mną, albo jestem przeciwko Tobie ;)

Re: (Nie)zależność 6 w związku.

: środa, 11 grudnia 2013, 14:07
autor: TasiemiecSpoleczny
duplo pisze:Tylko Minka widzisz, musiałby mnie zdradzić czy sam rzucić bym czuła chęć zemsty a to ja zerwałam i odpowiedzialność ciąży na moich barkach. Zemsta to ostatnia rzecz która przychodzi mi do głowy w tej chwili
Znów poddajesz się wstydowi, myślę.
Jedyna odpowiedzialność, jaka za to ciąży na Twoich barkach, to odpowiedzialność za własne dobre samopoczucie.
Szukasz dziury w całym :)

Re: (Nie)zależność 6 w związku.

: środa, 11 grudnia 2013, 14:10
autor: Minka
Popieram Tasiemca w stu procentach. W sumie, ja wychodzę z założenia, że zawsze zrywa ta lepsza połówka z tą gorszą połówką. Nigdy na odwrót. I się do tego stosuję. Cóż, że wychodzi, że to zawsze ja jestem tą lepszą połówką :twisted:

duplo, nie szukaj wymówki, żeby zostać - spróbuj znaleźć siłę, żeby odejść.

Re: (Nie)zależność 6 w związku.

: środa, 11 grudnia 2013, 21:41
autor: duplo
Właśnie mi się wydaje, że podejście typu "byłam z mędą" umniejsza wartość osoby porzucającej, bo ktoś kto ma klasę stwierdzi po prostu że "nie udało się, nie pasowaliśmy do siebie, mieliśmy zupełnie inne potrzeby i oczekiwania których nie potrafiliśmy wzajemnie spełnić, ale szanuję Cię przez pryzmat tego że przez dwa lata byłeś bliską mi osobą".

A jeżeli przez dłuższy czas ktoś robił na przekór sobie, był z osobą która krzywdziła to można jeszcze bardziej umniejszyć swoją wartość. Tzn zerwanie jak najbardziej tą wartość zwiększa bo to wymaga odwagi i siły by zawalczyć o siebie. Ale pogarda wobec tej osoby jest słabością osoby porzucającej. Wykluczam tu sytuacje typu zdrada czy jakieś konkretne świństwo, wtedy można sobie legalnie lać ciepłym moczem w gardło osoby porzuconej.

Re: (Nie)zależność 6 w związku.

: środa, 11 grudnia 2013, 21:48
autor: Zielona
Dokładnie tak jak piszesz Duplo :)

PS.
90/10% dotyczyło mojego przypadku. Jednak w tym co pisałaś widać było, że traciłaś jakąś część siebie. Jaką tylko Ty wiesz. Ile by tego nie było to nie było zdrowe dla Ciebie.

Re: (Nie)zależność 6 w związku.

: środa, 11 grudnia 2013, 23:16
autor: TasiemiecSpoleczny
duplo pisze:Właśnie mi się wydaje, że podejście typu "byłam z *mendą" umniejsza wartość osoby porzucającej, bo ktoś kto ma klasę stwierdzi po prostu że "nie udało się, nie pasowaliśmy do siebie, mieliśmy zupełnie inne potrzeby i oczekiwania których nie potrafiliśmy wzajemnie spełnić, ale szanuję Cię przez pryzmat tego że przez dwa lata byłeś bliską mi osobą".
Serio zaczynam się zastanawiać, czy przypadkiem nie jesteś z triady wstydu ;)
Te dwa podejścia są w zasadzie synonimiczne odnosząc je do przypadku, tylko zależy jakie ma się do tego nastawienie albo jakie posiada się słownictwo.
W zasadzie faktem jest to drugie, tylko być może zafiksowałaś się na myśleniu w pierwszy sposób samoczynnie sobie umniejszając. Nie poznałem Cię jeszcze i nie wiem jakie kompleksy możesz posiadać, ale po co się tak auto-sabotować? Jesteś przecież swoim najlepszym przyjacielem :)

Re: (Nie)zależność 6 w związku.

: środa, 11 grudnia 2013, 23:48
autor: duplo
Podejście ''byłam z mędą'' odniosłam do tego, co napisała Minka o swoim związku z byłym. Nie należę do triady wstydu. Jeszcze rok temu miałam się za 4, ale była to ogromna pomyłka. Jestem lękowcem pełną gębą. Tylko teraz może trochę czwórkuję. Każdy zamienia się trochę w 4 gdy ma dołujący okres w życiu. I nie wiem, co w tym
duplo pisze:"nie udało się, nie pasowaliśmy do siebie, mieliśmy zupełnie inne potrzeby i oczekiwania których nie potrafiliśmy wzajemnie spełnić, ale szanuję Cię przez pryzmat tego że przez dwa lata byłeś bliską mi osobą".
i w tym
duplo pisze: a to ja zerwałam i odpowiedzialność ciąży na moich barkach. Zemsta to ostatnia rzecz która przychodzi mi do głowy w tej chwili
jest ''wstydliwego''. Bardziej nazwałabym to strachem przed odpowiedzialnością. Ponieważ ja zerwałam, to odemnie zależy czy wrócimy czy nie. A gdy mam chaos w głowie przez który nie mogę przebić się do tego, czego naprawdę chcę, to jestem bardzo podatna na sugestie z zewnątrz. Wystarczy, że np. z płaczem zadzwoni i zacznie błagać bym do niego wróciła i już staję się mniej konsekwentna w swoich postanowieniach. Dochodzi do tego głód i zależność od związku. Sześć ciężko przychodzi branie odpowiedzialności za swoje czyny, zazwyczaj szuka kogoś kto nią pokieruje, powie co ma robić itd.

Re: (Nie)zależność 6 w związku.

: czwartek, 12 grudnia 2013, 14:31
autor: Minka
to wróć do niego i zrób wszystko, żeby on z Tobą zerwał, jeżeli to będzie Ci na rękę.

wcale nie umniejszam mojego byłego, tylko po prostu sądzę, że zrywa się zawsze z tymi gorszymi połówkami i taką mam tendencję. to, że był nie fair w stosunku do mnie, popędza mnie do traktowania go w taki, a nie inni sposób. i krótko również nie byliśmy.

wydaje mi się, że zbyt mocno popadasz w rolę ofiary/męczennika. z jednego ekstrema w drugie.

Re: (Nie)zależność 6 w związku.

: czwartek, 12 grudnia 2013, 16:09
autor: duplo
Minka pisze:
wydaje mi się, że zbyt mocno popadasz w rolę ofiary/męczennika. z jednego ekstrema w drugie.
Wręcz przeciwnie. Jestem silna bo zerwałam, zagryzłam zęby a tutaj tylko wylewam swoje słabości i emocje związane z rozstaniem które z czasem przeminą.
Płacz, lament, strach i zagubienie są siłą w przypadku walki o słuszną sprawę, i w żaden sposób nie czynią ze mnie ofiary. A walka jest warta świeczki. Walczę o siebie. Nie o nas.

A co do Twojego byłego... to zależy czy byłaś świadoma tych oszustw przez dłuższy okres czasu. Bo jeżeli byłaś a jednak trwałaś w tym, to w równym stopniu możesz winić siebie i jego za to że było jak było. A jeżeli dowiedziałaś się z dnia na dzień i zerwałaś, no to dobrze. Jest dupkiem.Tak czy tak ok, nie jesteście już ze sobą.

Re: (Nie)zależność 6 w związku.

: czwartek, 12 grudnia 2013, 21:53
autor: duplo
Tak w ogóle to dzięki wszystkim za wypowiedzi, pomimo że nie ze wszystkimi się zgadzałam to rozmowa z wami pomogła mi ogarnąć swój wewnętrzny chaos i zrozumieć czego chcę. Jeszcze dwa tygodnie temu jak zakładałam temat to chciałam polepszać swój związek pracując nad sobą, i od tamtej pory doszłam do tego że po prostu nie chcę z nim być i zakończyłam to wszystko. A praca nad sobą nadal trwa, kontynuuję terapię.

Re: (Nie)zależność 6 w związku.

: sobota, 14 grudnia 2013, 15:16
autor: jouziou
nic na siłę, zauważyłam że im gorzej się dzieje w związku tym wzrasta poziom bycia bluszczem: zazdrość, potrzeba czułości, uwagi, tego by szczerze i autentycznie poświęcano nam czas i uczucie - jest to próba zrekompensowania za wszelką cenę braków, utrzymania relacji, podczas gdy najrozsądniejszym rozwiązaniem w takim wypadku wydaje się odpuszczenie, po prostu, don't try so hard, czasem nie warto... poza tym jest tyle dziedzin którymi można się zainteresować, można ćwiczyć w domu, sprawić sobie jakieś zwierzątko, wychodzić na treningi wspinaczki czy sztuk walki, zaangażować się w maratony i trenować biegi jeśli ktoś nie pracuje i ma czas wolny, pouczyć się jeśli są ciężkie studia wymagające dużo wysiłku i nauki nie tylko w tym okresie świeżo przed sesją i sesji, ale po prostu cały czas; ja sama po sobie widzę ile czasu marnuję na umartwianie się o uwagę drugiej połówki zamiast zająć się czymś konstruktywnym - ale to naprawdę da się szybko zmienić, wystarczy uwagę swoją przerzucić na coś innego, pomyśleć o sobie, swoim rozwoju, tak rozsądnie i na spokojnie, a nie dlatego że nie masz co robić w czasie kiedy Twój chłopak ma pełno zajęć lub po prostu nie ma czasu dla Ciebie i niechętnie go z Tobą spędza lub czujesz to cyzelowanie wręcz poświęconego dla Ciebie czasu - tak na odczepne; cytując klasyka "SPOKÓJ CIĘ RATUJE!", absolutnie nie ma sensu szukać zainteresowań pod taką presją, czy tylko po to żeby były cool, jeśli lubisz siedzieć w książkach to czemu nie? może po prostu zawężyć wybór takich książek pod kątem tego jak wiedza z nich pomoże Ci w życiu, zawodzie itd. + czas na książki takie typowo erudycyjne/dla przyjemności ;3 dla równowagi po prostu, żeby faktycznie tak nie siedzieć tylko na tym tyłku i go spłaszczać jakiś trening wieczorny - jest tego dużo w necie i masz dwie pieczenie na jednym ogniu: zajęcie ciekawe i rozwijające, które wpisuje się w nurt Twoich dotychczasowych zainteresowań + czas poświęcony na dbanie o formę ;)

Re: (Nie)zależność 6 w związku.

: niedziela, 22 grudnia 2013, 12:37
autor: Ninque
jołzią <3
zawarłaś wszystkie me myśli :)
ale i tak nie potrafię wprowadzić w życie ... :x

Re: (Nie)zależność 6 w związku.

: wtorek, 9 września 2014, 21:49
autor: Enturie
Ostatnio jakoś czuję, że boję się takiej związkowej zależności(zanim do tego doszłam, to oczywiście sporo minęło i myślę, że problem z wyrażaniem złości jest u mnie częściowo z tym połączony). Wcześniej Duplo pisała o swego rodzaju zlepieniu się z partnerem. Mnie coś takiego paraliżuje, boję się, że przy kimś nie będę mogła się czuć w pełni wolna, swobodna, że ktoś będzie mnie hamował. To już nie jest tak do końca jak ja chcę, bo jest jeszcze ktoś kogo trzeba brać pod uwagę, a przecież byłam przyzwyczajona do tego, by patrzeć na to, co ja chcę osiągnąć, zdobyć czy poznać. Wydaje mi się, że poczucie zależności może prowadzić do buntu. Wytworzenia projekcji i zachowań irracjonalnych, które ostatecznie doprowadzą do rozpadu relacji. Pytanie jak przemianować negatywne pojęcie zależności w coś pozytywnego? No, bo to w końcu ma chyba jakieś dobre skutki dla nas jako Szóstek. Związek może być czymś co człowieka w pewnym sensie rozwija emocjonalnie.
Widzicie u siebie pozytywny wpływ zależności, która wytwarza się między wami a partnerem?