To prawda. Już sam fakt, że wyjaśnia w jakiś sposób coś, co wydawało się do niedawna niezrozumiałą plątaniną sprzeczności, jakoś to systematyzuje, pokazuje, że rządzą tym pewne reguły, jest bardzo pomocne. Zauważyłam jednak, że jednocześnie tkwi w tym też pewna pułapka, bo z chwilą, gdy dowiadujesz się, że funkcjonujesz według jakiejś logiki, z chwilą, gdy uświadamiasz sobie, co tak naprawdę tym wszystkim kieruje, akceptujesz to, a potem i tak, mimowolnie, nadal te reguły powielasz "no bo taka/taki jestem, no bo jestem... (tu wstaw sobie odpowiednią cyferkę)". I mimo, że jestem świadoma faktu, że to powinnien być dla mnie punkt wyjścia do zmian, do pracy nad sobą, to piekielnie trudno jest powiedzieć temu kategoryczne "NIE" i zacząć żyć WBREW tej, z mniejszą lub większą ulgą czy radością odkrytej, logice.Jar of gypsy tears pisze:warto pamietac ze jest to bardzo dobre narzedzie do transformacji. Cos duzo potezniejszego.
Bo przemiana musiałaby oznaczać rezygnację z lęków, rezygnację z ciągłego sprawdzania, analizowania, sceptycyzmu, pesymizmu - czyli z tego, co stanowi praktycznie trzon mojej świadomości.
Aż nasuwa się pytanie: czy w ogóle można zrobić coś takiego i pozostać sobą?