Mściwość u 6

Dyskusje na temat typu 6
Wiadomość
Autor
Pablo
Posty: 1892
Rejestracja: piątek, 11 stycznia 2008, 00:12
Enneatyp: Szef

Mściwość u 6

#1 Post autor: Pablo » niedziela, 24 maja 2009, 22:08

Tak się zastanawiam patrząc po paru znajomych 6 (część opisu umieściłem w temacie wrażliwość na krzywdę innych) jak to jest tym razem z mściwością 6?

I 8 i 6 są typami z założenia mściwymi. Ale zauważyłem że 6 to się chętnie odgryzają o pierdoły (raz idę sobie z kumpelą 6 na spacer chodnikiem i jakiś gostek tuż obok nas przejechał dzwoniąc tym śmiesznym rowerowym dzwoneczkiem <lol> żebyśmy zeszli z drogi - O. odskoczyła na bok po czym się wnerwiła i puściła za nim jakiś pretensjonalny komentarz (mała wymiana poglądów między nami potem nastąpiła wg. mnie jakby się tym rowerem w nas wpi...... to by się sam połamał a ja dopiero wtedy bym pomyślał żeby mu powiedzieć "no patrz jak jedziesz idioto") Inny mój kumpel potrafi za jeden tekst ze strony jakiegoś nieznanego mu gościa np. sąsiada ustawić się bokiem na wiele miesięcy i gadać na niego przy każdej możliwej okazji jak sobie przypomni potem o tym gościu (np. będąc w określonym miejscu gdzie go ostatnio widział) ale to taka mściwość bez konfrontacji, rzadko są prawdziwe spinki między tą 6 a sąsiadem.

Ale dobra bez plot, pamiętacie tego typu swoje reakcje? Wg. mnie te powyższe są o drobnostki i nawet mi byłoby głupio reagować w taki sposób - miałbym wrażenie że się wyżalam i robię z siebie rozmazanego mięczaka nad tym że ktoś tam mi coś powiedział czy przejechał albo nie tak spojrzał. Jak mszczę się na kimś to jak ktoś sobie na to porządnie zasłuży - np. podpieprzy mnie w robocie ktoś kilka razy czy powie odpowiednią ilość uwag - jak widzę że jakiś baran dobitnie chce sobie ze mnie wroga zrobić to się doigra swoich słodkich dni (o ile też mi to nie zaszkodzi - jak tak to potrafię jakoś emocje wyciszyć ale i tak kiedyś go załatwię jak przyjdzie odpowiedni moment i będę miał odpowiednią broń w zanadrzu)
Alergicznie i zdecydowanie reaguję na prostackie wyzwiska i pogróżki - np. raz jakiś miesiąc po tym jak dostałem pracę przyjeżdżam do roboty i staję tam gdzie jest miejsce. Zajeżdżam pod pracę, wysiadam z samochodu a tu jakiś bural wyglądający jak typowy chłopek ze wsi (później się z nim zakumplowałem bo okazało się że jest parkingowym, no i spoko gość się potem okazał :) ) do mnie z tekstem "zabieraj się stąd z tym samochodem" ja na to "a bo co, masz tu zakaz postoju?" ten - "zabieraj się stąd bo zaraz po straż zadzwonię i ci go odholują" ja - "taaak a może sam chcesz mi ten samochód odholować?" - zamknąłem drzwi, stanąłem i czekam aż podejdzie na bliższą konfrontację, ale gdzieś polazł ;) Potem zorientowałem się w kancelarii, że rzeczywiście tam nie można było się zatrzymywać i że gostek jest naszym pracownikiem więc myślę sobie - ok, miał rację - ale jakoś focha na niego nie miałem - sprawa była wyjaśniona. Tamten potem mnie zahaczył z sugestią gdzie zostawiać swoje 4 koła, ja mówię mu że ok, miał rację i od tej pory było git, chociaż 3 godziny wcześniej czekałem aż podejdzie i mnie siłą wyrzuci, za co była pewna szansa że dostałby w tubę :lol: potem się jakoś lepiej dogadaliśmy bo zawsze znalazł się temat do pogadania i pośmiania się na fajku - spoko gość.

Inna rzecz - jedną 6-kę skreśliła z powodu chorej ambicji zakochanego w niej jednostronnie chłopaczka cała grupa znajomych - byłem częściowo też w tej grupce ale sytuacja była ciekawa bo na pewien okres zerwałem z nimi kontakt potrzebując mieć święty spokój i poukładać sobie kilka życiowych spraw przez jakieś 5 miesięcy. Po powrocie dziwne rzeczy zaczęły wychodzić - robię popijawkę a tu do mnie jakaś płomienna prośba żebym tej osoby nie zapraszał. Uznałem że to głupota ale zależało na tym jednej osobie bardzo więc mówię ok - z kumpelą spotkam się dzień później. Na bibce dowiaduje się dziwnych rzeczy o planie wielkiego uniku (wkurwiło mnie to trochę przyznam, że gość swoim looserstwem będzie drugą osobę rozwalał, więc od razu się bokiem do tego ustawiłem) Spotkałem się potem z kumpelą i dowiaduję się dziwnych rzeczy że jakoś ludzie przestali się do niej odzywać i odpowiadać :lol: :lol: - oczywiście pomysł był tak pojebany że uznałem - powinna dziewczyna o tym czego się dowiedziałem dowiedzieć - nienawidzę urabiania dupy za plecami i udawania że nic się nie stało, poza tym wygląda na to że sam nieświadomie dałem się wciągnąć w tą śmieszną gierkę spotykając się z nią zamiast do siebie ściągnąć poprzedniego dnia. Powiedziałem jej o co chodzi - tej się nagle rozjaśniło. Po jakichś 2 tygodniach się do niej odezwałem a ta jakieś dziwne teksty mi rzuca żebym sobie poszedł do swoich znajomych i ją zostawił - to mnie wkurwiło więc się pożarliśmy co nieco. Potem tej przeszło, przepraszać zaczęła itp.... ja jej uświadomiłem że gdyby kxxxx mać nie to że jej powiedziałem to by do dzisiaj nie wiedziała, a poza tym już wtedy uświadomiłem ją i ludziom co myślę o takiej akcji.

Ale co mnie zdziwiło i wkurzyło trochę w jej wykonaniu to fakt, że ta 6 jakoś nie walczyła o to żeby być częścią tej grupy - wyglądało to tak, że jakby 5 z 10 osób zaczęło się zachowywać w taki unikający sposób to ona to przyjęła i poszła do siebie gnębiąc się w samotności. Miałem kiedyś trochę podobną akcję, ale w takiej sytuacji to człowiek jakoś wojuje o tych z którymi trzymać chce kontakt, stawia ludzi pod murem chcąc wyjaśnień, przyjmuje postawę konkurencji dla organizatora takiego czegoś (przynajmniej ja tak miałem) - tamta usłyszała co jest granę i przyjęła postawę "skoro tak ludzie postąpili (a nie było tak naprawdę jeszcze do końca nic przesądzone) to ja wysiadam i nie jadę na tym wózku dalej.... Zemsta na sobie dławiąc się, zamiast na organizatorze akcji i tym co pomagali - raz po tym fakcie się niechcący spotkali w innej naszej grupce i na pożegnanie pozwoliła się temu cwaniakowi w policzek cmoknąć na do widzenia (jak na to patrzyłem to szlag mnie na ich oboje trafił - ja bym albo traktował takiego durnia jak powietrze albo najchętniej - powiedział przy wszystkich pod publiczkę jaki z niego cwaniaczek - niech mu będzie głupio przy wszystkich jak kogokolwiek ze znajomych będzie widział - to byłaby słodka zemsta :) W jej wykonaniu nie było żadnej - zbyt duży to był cios dla lojalisty żeby się odegrał? ) Jutro wrzucę jeszcze parę przykładów bo nie chce mi się do północy siedzieć...

Czujecie jakąś różnicę albo podobieństwo w zachowaniu i percepcji mnie 8-ki a tych 6-tek?



Awatar użytkownika
SuperDurson
Moderator
Moderator
Posty: 2939
Rejestracja: sobota, 6 września 2008, 12:45
Enneatyp: Lojalista
Lokalizacja: Kraków

#2 Post autor: SuperDurson » poniedziałek, 25 maja 2009, 00:30

Fochuję się czasem podobno, racja. O pierdoły, detale. Wiem, czasami przesadzam z dokładnością metod. Dążę do perfekcji..
Gdy coś burzy mój plan - atakuję. Im ważniejsze zadanie tym większa siła rażenia. Czasami to gest, czasami kilka słów, czasami wrzask.. Czasami wiem, że nic to nie da i ignoruję..

Czasami wyprzedam atak.. Gdy uznam to za lepsze.
Mówię sobie: "Oddaję."
Im silniej zaatakujesz (czasami wystarcza dążenie do tego i możliwość..) realizację mojego planu tym mocniej Ci oddam. A może nawet poprawię, jak trzeba..

Rozumiesz?
..bo to czytasz ..bo Cię lubię ..bo myślisz samodzielnie!

sp/sx, 6w5 lvl 3-5
LIE Obrazek

Awatar użytkownika
Kemal
VIP
VIP
Posty: 1142
Rejestracja: sobota, 30 grudnia 2006, 23:58
Enneatyp: Lojalista

#3 Post autor: Kemal » poniedziałek, 25 maja 2009, 00:44

Ja nigdy nie bawiłem się w jakieś towarzyskie intrygi. Unikam angażowania się we wszelkie konflikty przez co czasami jest to błędnie odbierane jako sprzyjanie którejś ze stron. Jest mi bardzo przykro gdy w moim towarzystwie znajomy/znajoma mówi źle o innym moim znajomym. Zazwyczaj w takich sytuacjach od razu ostrzegam "nie zapominaj, że to mój kuzyn", "w stosunku do mnie zawsze był w porządku", "osobiście nie mam tej osobie nic do zarzucenia". Poza tym nie mówię osobie "obgadywanej", że coś słyszałem, nawet gdy sama o to spyta. Uważam, że to do niczego dobrego nie prowadzi.

Generalnie nie lubię jak ludzie krytykują innych, czuję się wtedy niezręcznie i staram się zmienić temat. Mam taki pogląd, że nikt nikogo lubić nie musi i jest to jak najbardziej naturalne. Nie mam nic do ludzi, którzy mnie nie lubią tak długo jak nie działają na moją szkodę. Ja raczej nie mam wrogów, od ludzi, którzy nie czują do mnie sympatii lub/i vice versa po prostu się dystansuję. Nie wchodzę w starcie.

Wracając do meridum. Mściwość. Oczywiście jako człowiek nie jestem wolny od złych emocji, ale staram się ich unikać. Wydaje mi się, że potrafię odróżnić kiedy "sprawiedliwość" to po prostu zwykła małostkowość.

PS. A taka sytuacja jak z tym rowerkiem to co ma wspólnego ze mściwością? Raczej chodzi o irytację, Szóstka się dość łatwo irytuje.
6w5, ESI, sp/soc

Gdyż obojętność, wiem, byłaby rodzajem szczęścia

Awatar użytkownika
Rinn
VIP
VIP
Posty: 695
Rejestracja: sobota, 21 czerwca 2008, 21:12
Kontakt:

#4 Post autor: Rinn » poniedziałek, 25 maja 2009, 01:50

Ciekawy temat, choć w moim przypadku trudno tu o jednoznaczną odpowiedź.

Tak, czasami bywam mściwa, można to tak określić. Przy czym tak jak napisałeś, Pablo, chodzi głównie o pierdoły. Ktoś coś powiedział/zrobił, co w jakiś sposób mnie dotknęło, zirytował mnie tym, wywołał jakieś paranoidalne odczucia, to się później "mszczę" zachowaniami bierno-agresywnymi typu nieprzyjemny ton, kąśliwe aluzje podane w taki sposób, by w razie czego móc się z nich wycofać (bo w gruncie rzeczy zdaję sobie sprawę, że takie zachowanie albo jego powód są niepoważne, a bezpośredni kontakt by tę prawdę obnażył :P), chłodny dystans z nutką wyższości i takie tam. :lol: Ale to rzadko i nie trwa długo. Przy czym najczęściej jeżeli już się tak zachowuję, to paradoksalnie w stosunku do kogoś bardzo bliskiego, z paru powodów.
Po pierwsze: na osobach bliskich bardziej mi zależy, jestem z nimi mocno związana, więc bardziej biorę do siebie różne drobne przykrości czy rozczarowania, a może chodzi o to, że bardziej jestem skłonna do doszukiwania się takich rzeczy, bo jak już komuś zaufam, nawiążę trwałą więź, to dużo od niego wymagam i poddaję nieustannie testom. Takie zachowanie jest jednocześnie bolesne dla mnie samej, bo wynika z rozczarowania i im dłużej się ten stan utrzymuje, tym bardziej mi przykro.
Po drugie: osobom bliskim ufam i wiem, że jak okażę niezadowolenie, to mnie nie odrzucą, przynajmniej nie tak od razu :lol:, w związku z czym mogę okazać niezadowolenie i złość, negatywne uczucia.

Wobec osób dalszych (na których mi zależy) zazwyczaj odmawiam sobie do tego w ogóle prawa i prędzej winię siebie, niż ich, stawiam siebie wobec nich jakby na niższej pozycji, trochę na zasadzie, że jak mnie akceptują i są dla mnie mili, to jestem im wdzięczna, a jak nie są, to w pierwszej chwili czuję się gorsza, winna tego, tzn. pewnie mieli rację, że mnie odrzucili i to ja muszę to naprawić, udowodnić, że jednak zasługuję na akceptację. Przy czym z drugiej strony unoszę się honorem i poddaję, izoluję, bo rywalizacja z kimś o czyjeś względy jest poniżej godności. To znaczy rywalizuję, na zasadzie że nieustannie porównuję siebie i tę osobę, która ma poparcie grupy, ale w praktyce sprowadza się to do tego, że odchodzę na bok i czekam, w nadziei, że osoby, które mnie nie doceniły dostrzegą swój błąd. :D [Tu chyba rozumiem trochę zachowanie tej dziewczyny, choć sytuacja opisana tak z zewnątrz jest dość wieloznaczna.] Ale to zależy od tego, jak się akurat czuję - tak jak wyżej opisałam było kiedy byłam dużo niżej w poziomach zdrowia, to wszystko działo się w mojej głowie, w uczuciach, wewnętrznych postawach. Kiedy czuję się lepiej, mniej się przejmuję otoczeniem i jestem dużo bardziej zrównoważona, nie daję się porwać takim gierkom myślowo-uczuciowym. Im niżej w poziomach zdrowia, tym bardziej jestem skłonna do negatywnych, paranoicznych emocji.

[jak zrozumiałeś ten bełkot, to masz u mnie piwo :lol:]

Przy czym nie jestem mściwa tak naprawdę, żeby komuś zaszkodzić. Nie potrafię. Nawet jak byłam w niskich poziomach zdrowia i miałam taką rywalizację z kimś o względy grupy, to nigdy nie posunęłam się do tego, żeby swojego rywala zdyskredytować przed innymi, poniżyć czy ogólnie zrobić mu krzywdę, mimo, że miałam taką możliwość.

A jeśli nawet czuję się uprawniona do zemsty, to bardzo ciężko mi przychodzi odpowiedzieć tym samym, mam wyrzuty sumienia jeszcze zanim zrobię. xD

Też mam tendencję do unikania konfliktów i konfrontacji.
Kemal_Pasza pisze:Generalnie nie lubię jak ludzie krytykują innych, czuję się wtedy niezręcznie i staram się zmienić temat.
Mam tak samo, nie wiem wtedy co powiedzieć, bo z jednej strony głupio mi wobec osoby obgadywanej, a z drugiej ktoś, kto wyraża swoje niezadowolenie na czyjś temat (niekoniecznie złośliwie przecież) w pewien sposób obdarza mnie zaufaniem, i jak tu z tego wybrnąć? :D

Aha, w przypadku czegoś takiego, że mnie wkurzy jakiś debil na ulicy, pani w urzędzie, to czuję nieraz gwałtowną irytację i złość, ale zazwyczaj je tłumię i za chwilę o tym zapominam, niechęć do wchodzenia w konflikt jest silniejsza niż chęć zemsty, więc większość obmyślonych planów zemsty, zadziornych odzywek i reakcji nie wychodzi poza sferę moich myśli i chęci. 8) Ewentualnie jak mam jakiś bojowy nastrój i nastawienie pt. "Nie dam sobie więcej w kaszę dmuchać" :lol: to potrafiłę warknąć na jakiegoś gościa, który się wepchał w kolejkę albo sprzedać kopa pijakowi, który się na mnie zatoczył. :P
w lęku nie ma nic
czego trzeba by się bać

Awatar użytkownika
SuperDurson
Moderator
Moderator
Posty: 2939
Rejestracja: sobota, 6 września 2008, 12:45
Enneatyp: Lojalista
Lokalizacja: Kraków

#5 Post autor: SuperDurson » poniedziałek, 25 maja 2009, 02:26

W sytuacjach towarzyskich, o których mówisz Kemal ja zazwyczaj pytam "No i?", "Przeszkadza Ci to? Powiedz to jemu/jej, nie mi.", "Nie interesuje mnie to.", "Wobec mnie jest w porządku.", a osobie o której mowa nie mówię zazwyczaj nic. Jeśli uznam, że jest taka potrzeba to mówię "X Cię nie lubi.", "X Ci nie sprzyja.", "Takie mam przeczucie powiedzmy.. :wink:"


  • Mściwość? Bo ja wiem..
    Jak zajdziesz mi za skórę to masz u mnie przejebane i tyle. Tylko ciężko zajść mi za skórę.. :wink:
Zdarzyło mi się kiedyś odegrać po kilku latach. Mam wrażenie, że dość subtelnie..
Zostałem kiedyś potraktowany bezmyślną, brutalną przemocą, bez najmniejszego powodu, ze zwykłej chęci wyrządzenia krzywdy bezbronnemu. Byłem w złym miejscu o złej porze, kompletnie bez szans. I zapłaciłem bardzo dużo.. Za co? Pewnie za to, że duma nie pozwoliła mi wtedy kicnąć nagle w bok i czmychnąć jak zając w pierwszym odruchu.. Ból jest niczym w stosunku do braku możliwości ruchu. Bezczynność mnie zabijała tysiące razy.
Zapamiętałem tą twarz. Znalazłem. I zrobiłem takie kuku, ale nikt nawet nie wie i zapewne nawet nigdy nie będzie podejrzewał, że to było ukartowane..
Przemyślałem to na tysiące sposobów. Rozkładając to w czasie bardzo pośrednio wyeksponowałem, lub delikatnie spreparowałem tak wiele zdarzeń i okoliczności, że sprowokowałem coś dużego, co nie wyszło na zdrowie winowajcy.. Sam się w to wpierdolił za moją delikatną sugestią słaną z bardzo daleka.. Trzymają go teraz na takich lekach, że nawet pewnie nie wie gdzie jest.. Zadbałem o to, żeby dostał to co trzeba..
Już nie zrobi krzywdy nikomu..

Żyje. Nie jest zagrożeniem. Chyba że dla siebie.

To jest mściwość? Czy sprawiedliwość? Czy samosąd? Czy zdrowy odruch? Czy co?..

Co za różnica.
Zagrożenie zniknęło.



Zauważam u siebie pewną tendencję do odgryzania się - nie pozostaję dłużny zazwyczaj jeśli ktoś mnie w pewien sposób zaczepia, lub dokucza. Pamiętam jeśli ktoś był uszczypliwy, lub złośliwy i odbijam w podobnym tonie, przy czym mimo że bywa to kąśliwe to często ma dość humorystyczny wydźwięk. Takie przekomarzanki..
I to ja mam skończyć, jasne? Będzie po równo. Wtedy skończymy. :mrgreen:
..bo to czytasz ..bo Cię lubię ..bo myślisz samodzielnie!

sp/sx, 6w5 lvl 3-5
LIE Obrazek

Pablo
Posty: 1892
Rejestracja: piątek, 11 stycznia 2008, 00:12
Enneatyp: Szef

#6 Post autor: Pablo » wtorek, 26 maja 2009, 02:54

SuperDurson pisze: Czasami wyprzedam atak.. Gdy uznam to za lepsze.
Mówię sobie: "Oddaję."
Im silniej zaatakujesz (czasami wystarcza dążenie do tego i możliwość..) realizację mojego planu tym mocniej Ci oddam. A może nawet poprawię, jak trzeba..

Rozumiesz?
Co nieco ale jak się odgrywać to bez nawiązki :) jak ktoś dobitnie chce sobie zrobić z ciebie wroga. Czytam całość tego co napisałeś i muszę przyznać że pod ostatnim postem niewielu podpisało się pod tym że akcja jaką zafundowałeś temu pajacowi była słuszna. Ja jednak uważam że to była dobra robota 8) I nie ma znaczenia czy zemsta czy samosąd - w naszym kraju obie rzeczy są w większości wypadków sprawiedliwsze niż egzekwowanie prawa przez paragrafy i przez tych co stoją na jego straży.

Pamiętam czasy z ogólniaka kiedy podobna sytuacja mi się przydarzyła - też z użyciem siły ale dwa razy. Też się wstrzymałem jakiś czas z zemstą (ale żeby uniknąć konsekwencji prawnej bo jeszcze w podstawówce przekonałem się że misiaczków nie interesują motywy dla jakichś robisz coś złego komuś, że może to być tylko sam fakt że robisz coś takiego) zresztą nigdy nie miałem czegoś takiego że jak dzieje mi się coś złego to uciekam i szukam pomocy - zawsze było dokładnie na odwrót, więc nie szukałem jej - chciałem brać sprawy w swoje ręce bo szukanie pomocy gdzieś indziej godziło by w moje poczucie własnej wartości - czułbym się mówiąc kolokwialnie jak zwykła ciota, skrzywdzona przez kogoś pierdoła.... Nigdy się też nikim nie wysługiwałem, może częściowo przez to że ktoś mógł si,ę wygadać pijąc z kimś nieodpowiednim i mówiąc mu to, może częściowo dlatego że ciężko mi się uzewnętrzniać że jest mi źle i biorę większość rzeczy, szczególnie te ekstremalne mogące mi zagrozić tylko we własne ręce i tylko ja za to odpowiem jakby co? Prostsze to jest, pewniejsze.

Jak się odegrasz to masz satysfakcję że dostał sxxxxx nauczkę, poza tym uwalniasz się od natrętnych myśli o rewanżu - połączone to było z natychmiastowym poczuciem odzyskania jakby to ująć..... pozycji? Nie wiem jak to nazwać.... Poczucia że potrafię (przy bardzo posiekanym poczuciu niezależności), że nie jestem ofiarą. Zrozumiałem też wtedy że wszystko zależy od tego kim taki człowiek jest - dwóch przez nas wymienionych to ścierwa, których gnębienie nie sprawia praktycznie że czujesz się źle z tym że to robisz. Jak widzisz kogoś porządnego albo ex-dobrego znajomego który nagle coś złego Ci robi pojawiają się wątpliwości, chęć zemsty maleje jakoś bo szkoda po prostu tej osoby, szkoda jej robić coś złego. Są pod tym względem 3 kategorie ludzi - buractwo które można jechać do oporu, nawet wedle kaprysu praktycznie nie żałując tego (np. zaczepki żulików i reakcje na nie :lol:), przeciętni ludzie na zasadzie "jak zaśpiewasz tak sam zatańczysz" i ci którym wybacza się nawet kilka razy zanim zdecydujesz się że należy coś z tym zrobić.

Nie spodziewałem się takiej wypowiedzi ze strony 6w5tki ;) zdawało mi się że to typ fobiczny ale albo jesteś wyjątkiem albo nie jesteś tym typem albo ja jeszcze nie znam pewnych niuansów.


EDIT - Wracając do lajtowej mściwości - 6 są ciekawe pod tym względem że jak się je jakoś wnerwi niechcący to jak się znamy to coś tam warkną ale i tak wrócą udając że nic się nie stało :) jak ktoś mi zalezie za skórę to raczej mam go gdzieś dopóki sprawa się nie przedawni albo ktoś się nie przyzna że źle zrobił i nie zmieni swojego postępowania (nie czepiam się o byle gesty tylko np. pożarłem się ra z z 6 której odbiło jak wykładała na uczelni jako doktorant i nagle poczuła się kimś 9zto już 2 przypadek u typu 6 który znam, nie żebym wam coś zarzucał) i zaczęła się ze znajomymi min. ze mną żreć w bardzo niefajny sposób - po prostu obrażająć, nazywając ludzi :"kretynam", "baranami" itp..... zaczęła mieć jakieś śmieszne problemy że coś nie tak powiedziałem, że zmieniam plan że się "panoszę i myślę że mogę robić co chcę (bo do cholery mogę, a poza tym to był foch o taką drobnostkę że niby się raz umówiliśmy że ją gdzieś podwiozę ale w końcu wziąłem naszą kumpelę a A. miała pojechać na jej miejscu z kimś innym) itp... Wkurzyłem się za drugim razem jak nazwała mnie kretynem, uświadamiając jej że tak to sobie może ze swoim narzeczonym albo rodzicami rozmawiać jak chce, bo ze mną nie będzie i poszedłem w swoją stronę. 6 szybko zrozumiało że nie tędy droga, zaczęła próbować się ze mna skontaktować, po czym jak sprzedałem jej parę ignorów pozostała przy grupce znajomych nadal próbując sie kontaktować, ale już rzadziej - potrzymałem ją w tej niepewności (potem przyznała jak wyciągnąłem do niej rękę za którymś razem że bała się że to koniec naszej znajomości), ale po jakichś 2 miesiącach postanowiłem że starczy i że możemy znowu być kumplami :) Przyznam że jej zabiegi potem były fajne i to mi zapadło w pamięć.

To była 6 prawda? ;)
Ostatnio zmieniony piątek, 19 marca 2010, 17:33 przez Pablo, łącznie zmieniany 2 razy.

Awatar użytkownika
SuperDurson
Moderator
Moderator
Posty: 2939
Rejestracja: sobota, 6 września 2008, 12:45
Enneatyp: Lojalista
Lokalizacja: Kraków

#7 Post autor: SuperDurson » wtorek, 26 maja 2009, 08:06

Pablo pisze:się odgrywać to bez nawiązki
Jeśli oddać to tak mocno, jak trzeba żeby druga strona zrozumiała że nie ma sensu zaczynać.
Pablo pisze:nie ma znaczenia czy zemsta czy samosąd - w naszym kraju obie rzeczy są w większości wypadków sprawiedliwsze niż egzekwowanie prawa przez paragrafy i przez tych co stoją na jego straży.
Dla mnie, czy dla Ciebie - nie ma znaczenia. Mnie interesuje wynik. A tak czasem mam, że jak mi zależy i nikt się nie kwapi to załatwiam pewne rzeczy sam.
Frajdy z tego nie mam, ale pewne rzeczy po prostu trzeba zrobić, żeby było dobrze.

Pablo pisze:Nie spodziewałem się takiej wypowiedzi ze strony 6w5tki ;) zdawało mi się że to typ fobiczny ale albo jesteś wyjątkiem albo nie jesteś tym typem albo ja jeszcze nie znam pewnych niuansów.
I prawidłowo, dobrze Ci się wydawało, choć pewne niuanse wciąż odkrywasz :wink: Całkiem prawdopodobne, że większość 6w5 jest bardziej fobiczna, niż antyfobiczna. Te antyfobiczne poznasz zazwyczaj po bliznach.. :twisted:
3/4 huliganów (kibiców) których znam, lub znałem to kontrfobiczne 6. Oni są mściwi.

Zwróć uwagę, że moje działanie było o wiele bardziej przemyślane i wymagające wielu małych, rozrzuconych ruchów (w czasie pół roku) niż dziki atak pięściami wprost w cel w stylu 6w7.
Pablo pisze:Wracając do lajtowej mściwości - 6 są ciekawe pod tym względem że jak się je jakoś wnerwi niechcący to jak się znamy to coś tam warkną ale i tak wrócą udając że nic się nie stało :)

Jasne, że tak - złość łatwo przechodzi ale szósteczka i tak pamięta fakt i Ci się zbiera.
Kiedyś możesz przegiąć i nagle 6 może się może odwinąć RAZ, za całość. Weź to pod uwagę.

Pablo pisze:(...) To była 6 prawda? ;)
Możliwe :wink:
..bo to czytasz ..bo Cię lubię ..bo myślisz samodzielnie!

sp/sx, 6w5 lvl 3-5
LIE Obrazek

Pablo
Posty: 1892
Rejestracja: piątek, 11 stycznia 2008, 00:12
Enneatyp: Szef

#8 Post autor: Pablo » środa, 27 maja 2009, 03:39

SuperDurson pisze:Te antyfobiczne poznasz zazwyczaj po bliznach.. :twisted:
3/4 huliganów (kibiców) których znam, lub znałem to kontrfobiczne 6. Oni są mściwi.
Też mi się wydaje - pasują do nich ataki cała grupą na inną albo nawet na jedną osobę. O ile ostatnie wydaje mi się brakiem honoru i tchórzostwem to jednak jakoś odpowiada to założeniu wilczego stada - pewniej jest wtedy kiedy jesteś wśród innych osób i razem z nimi. To chyba też jest to co 6 potrzebne jest dla poczucia bezpieczeństwa - poczucie przynależności do ludzi o podobnych poglądach. Spotkasz taką ciotkę sam na sam a nic Ci nie zrobi, nawet nie powie - bo nie będzie miał jaj tam gdzie je ma jak jest wśród swoich. Ciekawe że 2 najbardziej agresywne typy enneagramu - 8v7 i 6v7 maja skrzydła 7 mimo że sam typ 7 wcale nie jest taki agresywny...
SuperDurson pisze:Zwróć uwagę, że moje działanie było o wiele bardziej przemyślane i wymagające wielu małych, rozrzuconych ruchów (w czasie pół roku) niż dziki atak pięściami wprost w cel w stylu 6w7.
A nie było wynikiem świadomości że jak to źle rozegrasz to możesz mieć problem np. z prawem? W końcu największą i najstraszniejszą bronią człowieka jest sprawna kopuła.

SuperDurson pisze:Jasne, że tak - złość łatwo przechodzi ale szósteczka i tak pamięta fakt i Ci się zbiera.
Kiedyś możesz przegiąć i nagle 6 może się może odwinąć RAZ, za całość. Weź to pod uwagę.
Oki, dzięki za wskazówkę :) przyda się wśród swoich

Awatar użytkownika
greenmile
Posty: 27
Rejestracja: sobota, 30 maja 2009, 17:08
Lokalizacja: okolice szczecina

#9 Post autor: greenmile » wtorek, 2 czerwca 2009, 22:00

jestem msciwy jak nikt inny.
zemsta przyjdzie po czasie, ale jak juz przyjdzie, to z 20krotna sila tego, co zrobiono mi.
6w5+7 INTP
Szukam miłości, ale wiem, że jej nigdy nie znajdę ;_;
ambiwalencja, anyone?

... no i nie znalazłem :)
/quitlife.

Awatar użytkownika
Kemal
VIP
VIP
Posty: 1142
Rejestracja: sobota, 30 grudnia 2006, 23:58
Enneatyp: Lojalista

#10 Post autor: Kemal » wtorek, 2 czerwca 2009, 23:13

greenmile pisze:jestem msciwy jak nikt inny.
zemsta przyjdzie po czasie, ale jak juz przyjdzie, to z 20krotna sila tego, co zrobiono mi.
To niedobrze, walcz z tym.
6w5, ESI, sp/soc

Gdyż obojętność, wiem, byłaby rodzajem szczęścia

Awatar użytkownika
greenmile
Posty: 27
Rejestracja: sobota, 30 maja 2009, 17:08
Lokalizacja: okolice szczecina

#11 Post autor: greenmile » wtorek, 2 czerwca 2009, 23:17

mi tam pasuje :)
lubie niszczyc ludzi.
6w5+7 INTP
Szukam miłości, ale wiem, że jej nigdy nie znajdę ;_;
ambiwalencja, anyone?

... no i nie znalazłem :)
/quitlife.

Awatar użytkownika
Rinn
VIP
VIP
Posty: 695
Rejestracja: sobota, 21 czerwca 2008, 21:12
Kontakt:

#12 Post autor: Rinn » wtorek, 2 czerwca 2009, 23:36

greenmile pisze:lubie niszczyc ludzi.
Dlaczego?
w lęku nie ma nic
czego trzeba by się bać

Snufkin
Posty: 5625
Rejestracja: piątek, 4 kwietnia 2008, 14:28
Enneatyp: Obserwator

#13 Post autor: Snufkin » wtorek, 2 czerwca 2009, 23:47

.
Ostatnio zmieniony niedziela, 28 marca 2010, 17:39 przez Snufkin, łącznie zmieniany 1 raz.
5w4, sp/sx/so
ILI - Ni, DCNH - CT(H)

Awatar użytkownika
Rilla
VIP
VIP
Posty: 3159
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 16:34
Enneatyp: Indywidualista
Lokalizacja: wichrowe wzgórze

#14 Post autor: Rilla » środa, 3 czerwca 2009, 01:03

Snufkin pisze:Bo jest żałosnym niedowartościowanym dupkiem ?
Albo pozuje na forum wykorzystując swoją anonimowość?
Znam takie osoby mówiące jak to lubią niszczyć ludzi. Pozerzy jakich mało, a w oleju w głowie brak. Lubią budzić zainteresowanie w otoczeniu. :roll: Mocni w mięśniach twarzy, ale w innymi miejscu im brakuje.

Szóstki potrafią niszczyć, gdy czują się zagrożone. Chcą w ten sposób obronić się i kąsają, jak dzikie zwierzę. Zdumiewa mnie jednak to, że zazwyczaj dotyczy takich banalnych sytuacji, że nigdy nie domyśliłabym się ich powagi, gdyby nie reakcja Szóstki. Obruszy się, najeży, to w zdumieniu pytam, co się stało, a ona: "jak to co? widziałaś? jak on mógł!". Problem w tym, że ja nic nie widziałam... A gdy zdarzy się coś poważnego i z kolei ja się obruszę, to Szóstka ze stulonymi uszami uważa, że nic się nie stało. Penie dlatego, że dotyczy to jej bliskiego. W końcu ona lojalistką jest, nie może mówić nic złego na bliską osobę.

Zadziwiają mnie fobiczne, neurotyczne chore Szóstki i przerażają jednocześnie. Są dla mnie nieobliczalne.
"Bo szczęście to przelotny gość. Szczęście to piórko na dłoni, co zjawia się, gdy samo chce i gdy się za nim nie goni."
Anna Maria Jopek "Na dłoni"

4w5

Awatar użytkownika
SuperDurson
Moderator
Moderator
Posty: 2939
Rejestracja: sobota, 6 września 2008, 12:45
Enneatyp: Lojalista
Lokalizacja: Kraków

#15 Post autor: SuperDurson » środa, 3 czerwca 2009, 08:07

Szóstki potrafią niszczyć, gdy czują się zagrożone. Chcą w ten sposób obronić się i kąsają, jak dzikie zwierzę. Zdumiewa mnie jednak to, że zazwyczaj dotyczy takich banalnych sytuacji, że nigdy nie domyśliłabym się ich powagi, gdyby nie reakcja Szóstki.

Jak na przykład podpity ostro gość, któy wsiada do autobusu którym jadę i robi kierowcy awanturę, że się autobus się spóźnił (a korek widać z daleka..) nie kasując biletu i twierdząc, że on płaci za punktualność?
"Cicho! Ja płacę za czystość w autobusie i ciszę a ty mi się tu drzesz za uchem i śmierdzisz ochlejmordo więc morda w kubeł! Opóźniasz tylko bardziej! Cisza!" zaciśnięte pięści i skrzywione spojrzenie "odezwij się to zrobię Ci kuku.."
Obruszy się, najeży, to w zdumieniu pytam, co się stało, a ona: "jak to co? widziałaś? jak on mógł!". Problem w tym, że ja nic nie widziałam...
Racja, "nic się nie stało", nikt inny nie zareagował..
A gdy zdarzy się coś poważnego i z kolei ja się obruszę, to Szóstka ze stulonymi uszami uważa, że nic się nie stało. Penie dlatego, że dotyczy to jej bliskiego.
Coś dla Ciebie poważnego.. :wink: Szóstki często ignorują rzeczy, na któe nie mają wpływu i rzeczy na które nie chcą mieć wpływu..
Traktuję to jak szalkę. Lubię jak nic nie przeważa i dążę do tego.. Jeśli mogę coś zrobić aby zaszła równowaga to robię to, natomiast jeżeli wiem, że wiele nie zdziałam to nawet o reakcji nie myślę, a co dopiero mówić, czy działać..




Racja, szóstki oddają. Zazwyczaj..
Problemem jest to, że znów zazwyczaj źle dobierają moc kontruderzenia - uderzają niszcząc, lub tak że ledwie połechce..
..bo to czytasz ..bo Cię lubię ..bo myślisz samodzielnie!

sp/sx, 6w5 lvl 3-5
LIE Obrazek

ODPOWIEDZ