Hehe, to ja pamiętam jeszcze swoje "traumatyczne" przeżycia z zerówki, kiedy to doszłam nowa i z nikim się nie bawiłam. Czytałam biegle, zadania nie sprawiały mi trudności, więc układałam zawsze w spokoju puzzle. Potem był ostatni dzień, potem byłaby już nowa szkoła itp. i wych powiedziała do jednej z dziewczyn "No pobawcie się chociaż raz z Moniką", ona z wielką łaską "Noooo, dobraa chodź". Na co ja bez słowa poszłam z głową do góry do swojego ulubionego kącika i zaczęłam układać puzzle. Nikt mi łaski nie będzie robił
. Btw. - podobno przez całe życie jesteśmy jednym typem osobowości i jak analizuję pewne wydarzenia z przeszłości, to dużo w tym racji.
Potem podstawówka jakoś zleciała na poszukiwaniu własnego ja. Opinia jaka wokół mnie wrosła, to typowa szara myszka- uległa, spokojna, nieśmiała dziewczyneczka. W gimnazjum parę osób się chciało do mnie przyczepić, ale ja podpisuję się pod poprzednimi wypowiedziami. Po pierwsze spoglądałam na nich z wyższością i pogardą. Zawsze w takich sytuacjach myślę sobie, że nie będę tracić swojego cennego czasu na rozmowę z idiotami
. Po drugie nikt tak naprawdę mnie nie znał i nikt nie wiedział jak zareaguję. Do tego dołożyłoby się niektóre moje dziwactwa, ale o moim świętym spokoju przeważyło chyba zamiłowanie do satanizmu laveyańskiego
. Ogólnie to się staram ludzi unikać i kontaktów z nimi. Zawsze wychodzą z tego jakieś nieporozumienia