Czy Piątki mają pewnych przyjaciół?

Dyskusje na temat typu 5
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
toner
Posty: 534
Rejestracja: poniedziałek, 26 marca 2007, 18:35
Lokalizacja: Kraków

#31 Post autor: toner » niedziela, 13 maja 2007, 17:30

A ja mam przyjaciół w tym sensie że jak chcę iść na chlanie to zawsze są chętni :lol: . :lol: :lol:


5w4 LII

Pfeifer
Posty: 14
Rejestracja: niedziela, 13 maja 2007, 19:51
Lokalizacja: Kresy

#32 Post autor: Pfeifer » niedziela, 13 maja 2007, 20:06

albo ja wyolbrzymiam słowo przyjaźń, albo z nimi jest coś nie tak. Przyjąłem pierwsze wyjaśnienie
Ja mam przyjaciół: koty. Wszystkie, nie tylko moje. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, ze wiem o czym do mnie miauczą.

Na powaznie: podpisuję się pod powyższym cytatem. W towarzystwie się nie odzywam, tylko czasem zamruczę coś pod nosem. Razi mnie sposób mówienia moich znajomych, prostackie maniery. Ale najbardziej draznią mnie tematy ich rozmów:

- O, staary, ale dupa.
- Jolka miała wczoraj łądną bluzkę.
- Mariusz się opluł.
- Mój chłopak zajebiście całuje.

I jak tu nie ograniczać kontatków z resztą świata? Powiedzcie. WOlę obserwować niż pchać się w żywiołową dyskusję na temat sutków Madzi.
5w4

MMK667
Posty: 9
Rejestracja: niedziela, 13 maja 2007, 23:01

#33 Post autor: MMK667 » niedziela, 13 maja 2007, 23:27

toner pisze:A ja mam przyjaciół w tym sensie że jak chcę iść na chlanie to zawsze są chętni :lol: . :lol: :lol:
Do tego zawsze są chętni ;) nie potrzeba długo szukać.

a ja mam przyjaciół(ki) czwórki, cenie sobie emocjonalnosc ich opinii, sa jakieś bardziej ludzkie od piątek :) choć na dłuzszą mete, obcowanie z czwórkami przez dłuszy czas jest wkur...., za duzo mają problemów ze sobą :| (offtop sie zrobil;))


Odnośnie słów Pfeifer'a trzeba kontrolować rozmowe na tyle by nie dopuścić do słuchania takich pierdalasów.

Awatar użytkownika
Kimondo
Posty: 1599
Rejestracja: niedziela, 25 marca 2007, 17:21
Enneatyp: Mediator
Lokalizacja: Spaghettiland
Kontakt:

#34 Post autor: Kimondo » wtorek, 15 maja 2007, 00:44

drogi mk667 zauważyłem, że twoj język jest lekko agresywny. Choć używanie wulgaryzmow choc zawoalowanych jest mile widzianym przerywnikiem to na przyszłość wyważ wypowiedź i sprawdź czy na pewno w tym miejscu opłaca się je użyć. Mogła to być wiadomość PW ale chciałem sobie nabić posta 8)
A co do przyjaciol to slucham nawet paplaniny. Choć nudzę się jak osoba mowi znowu to samo co powiedziała kiedyś. Paplanina tak ale nie żeby w kolko o tym samym.
Ani sukces, ani porażka nie są czymś, czego można doświadczyć z dnia na dzień. Porażkę powodują drobne decyzje, które
podejmujemy w ciągu długiego czasu: nie kończymy spraw, nie przystępujemy do działania, zbyt łatwo się poddajemy...
9w5 i INTJ

Awatar użytkownika
món
Posty: 44
Rejestracja: piątek, 20 kwietnia 2007, 11:29

#35 Post autor: món » wtorek, 15 maja 2007, 21:09

Ja wyznaję zasadę "jak nie chcesz, żeby cię ktoś zranił, to się do niego nie zbliżaj".

I do tej pory działa. Trzymam ludzi na dystansie "kumpel". Nie bawię się już w żadne przyjaźnie. Za dużo razy się zawiodłam. Zresztą ta cała zależność i poleganie na drugiej osobie zawsze jest zawodne. Wszyscy jesteśmy egoistami i nawet największa przyjaźn może się przez to szybko rozpaść. A wiadomo jak przyjaźń się rozpada to często przeradza się we wrogie nastawienie, albo obojętność. Na etapie "kumpel" można z kimś pozostać o wiele dłużej i bez większych konfliktów.

Nieufność? Jasne. Ostrożność? Jak najbardziej.

I dobrze mi z tym 8)
ENFj
7 z jakimś tam skrzydłem (a może bez... xd )

Awatar użytkownika
ewutek
Posty: 993
Rejestracja: sobota, 4 listopada 2006, 19:53
Enneatyp: Obserwator
Kontakt:

#36 Post autor: ewutek » wtorek, 15 maja 2007, 21:23

món pisze:Na etapie "kumpel" można z kimś pozostać o wiele dłużej i bez większych konfliktów.
Dokładnie. A co do konfliktów - w takim układzie są one częstsze ale na tyle błahe, że łatwo wybaczyć "tę ludzką chwilę słabości". Paradoksalnie ten sam kaliber przewinienia u "najlepszego przyjaciela" mógłby okazać się nieporównanie bardziej dotkliwy, albo nawet nawet zabójczy (dla znajomości).
Oczywiście nie wartościuję co jest lepsze: trzymanie wszystkich na dystans czy zacieśnianie znajomości.
5w6

y3ll0w
Posty: 6
Rejestracja: sobota, 19 maja 2007, 19:08

#37 Post autor: y3ll0w » sobota, 19 maja 2007, 19:24

Przyjaciele - tak. Z tym, ze jedno na dany okres czasu i w gruncie rzeczy jest przyjaciel+dziewczyna i na tym sie konczy zycie osobiste. Podejscie minimalistyczne, bo badz co badz 5 tez zwierze spoleczne. Co nie zmienia faktu, ze kazde przyjaznie konczyly sie niemilymi sytuacjami, bo kto jak kto, ale osoba zaufana potrafi zranic najbardziej. a teraz pozostaje bez przyjeciela/przyjaciolki i... lekko brakuje, ale nie, az tak, zeby sie pakowac w to po raz kolejny

Awatar użytkownika
Armand
Posty: 185
Rejestracja: środa, 15 listopada 2006, 22:48
Lokalizacja: Kraków

#38 Post autor: Armand » niedziela, 20 maja 2007, 02:51

Przyjaciele?
Cóż moja Cudowna Kobieta jest jednocześnie moim jedynym przyjacielem.

Wcześniej jakoś nie miałem przyjaciół - kolegów tak, ale nie przyjaciół. Był jeden człowiek, który uważał mnie za swojego przyjaciela, ale to działało dość jednostronnie. Ja robiłem za jego psychoterepełtę, ale na moje opowieści (tak, jestem straszliwie gadatliwy) związane z moimi zainteresowaniami reagował ostentacyjnym znudzeniem.

No cóż takiego przyjaciela żeby się zwierzać, otwierać - to wcześniej jakoś nie. Chyba nikt taki nie był mi w ogóle potrzebny.
5w4/INTP/ sp/sx/so

Awatar użytkownika
Virgo
Posty: 138
Rejestracja: środa, 15 listopada 2006, 19:46
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

#39 Post autor: Virgo » niedziela, 20 maja 2007, 11:46

Heh Armand, ja też mam taką jednostronną przyjaźń, w której gram role terapeuty, a wszelkie moje wywody dot. psychologii spotykają sie ze znudzeniem tamtej osoby.

Awatar użytkownika
Kimondo
Posty: 1599
Rejestracja: niedziela, 25 marca 2007, 17:21
Enneatyp: Mediator
Lokalizacja: Spaghettiland
Kontakt:

#40 Post autor: Kimondo » niedziela, 20 maja 2007, 13:02

Armand pisze: No cóż takiego przyjaciela żeby się zwierzać, otwierać
JA i tak nigdy nikomu się nie zwierzałem. PO prostu nie można zbytnio komuś ufać. Taki już naszy Piątkowy los. Czasem zbytnia świadomość natury ludzkiej jest okropna. Może gdybym spotkał jakąś PIątkę na zywo to mogłbym jej się zwierzyć ale komuś innemu nie. Szczegolnie że "przyjaciele" w moim wieku (19 lat) są strasznie zdziecinniali. A może coś ze mną jest nie tak. Dla mnie jak jakąś dziewczynę nazwie się grubą kobyłą to po prostu jest chamskie. I jak takiej osobie można coś powiedzieć.
Ani sukces, ani porażka nie są czymś, czego można doświadczyć z dnia na dzień. Porażkę powodują drobne decyzje, które
podejmujemy w ciągu długiego czasu: nie kończymy spraw, nie przystępujemy do działania, zbyt łatwo się poddajemy...
9w5 i INTJ

OtherTruth
Posty: 207
Rejestracja: niedziela, 6 maja 2007, 19:01

#41 Post autor: OtherTruth » niedziela, 20 maja 2007, 13:54

...
Ostatnio zmieniony poniedziałek, 6 września 2010, 17:03 przez OtherTruth, łącznie zmieniany 1 raz.
Odrywam się od przeszłości.
Jeżeli chcesz-próbuj szczęścia i napisz do mnie.

Awatar użytkownika
guerra
Posty: 1
Rejestracja: wtorek, 22 maja 2007, 14:52

#42 Post autor: guerra » wtorek, 22 maja 2007, 18:01

ja lubię ludzi ale z daleka;] są osoby które uważaja mnie za swoja przyjaciółkę...bo tak to wygląda z ich strony, jeżeli chcą tak o mnie myśleć to mi miło- nie będę ich wyprowadzać z błędu;]

Awatar użytkownika
Inca-17
Posty: 33
Rejestracja: sobota, 8 września 2007, 19:37

#43 Post autor: Inca-17 » sobota, 8 września 2007, 21:07

Myślę, że przyjaźń, jak i inne kontakty piątek z ludźmi, nie przychodzi łatwo. Raz, że piątki unikają towarzystwa, nie są skore do zwierzeń i pewne informacje zostawiają tylko dla siebie. Wolą obserwować, niż działać i stoją często na uboczu. Dwa, z ich obserwacji i doświadczeń życiowych może wynikać, że przyjaźń nie istnieje, bądź istnieje, ale nie dla piątki.

I tak też myślałam w dzieciństwie, kiedy to każdy z kimś się przyjaźnił, a ja sama sterczałam na przerwach w szkole pod ścianą. Kiedy już zaprzyjaźniłam się z dziewczyną z klasy (podstawówki), która jest też moją sąsiadką, myślałam, że jest to szczera relacja. Jednak bardzo się myliłam. Okazało się bowiem, że wykorzystała moją naiwność, obgadywała, niszczyła moje rzeczy, obmyślała jakieś dziwne intrygi. Chyba jest jedną z tych osób, które potrafią wywierać wpływ na innych i manipulują ludźmi. Nie muszę chyba pisać, że taka postawa ma toksyczny wpływ na relacje międzyludzkie.

Po takim doświadczeniu byłam pewna, że gdziekolwiek się potem nie pojawię czy to w kolejnych szkołach (gimnazjum, liceum, studia), czy kiedyś w pracy, zawszę będę musiała radzić sobie sama. Że w każdej przyjaźni coś się nie będzie układać, o ile w ogóle będę się z kimś przyjaźnić itd. I, że to moja wina, że to ze mną jest chyba coś nie w porządku...

GUZIK PRAWDA.
Każdy zasługuje na przyjaźń, nawet piątki. Trzeba tylko znaleźć odpowiednią osobę (osoby), o odpowiedniej porze i odpowiednim miejscu, które nadają na tych samych falach. I wcale nie musi ich być wiele, ważne, by mieć do nich zaufanie, by były szczere. Żeby dało się z nimi pogadać na każdy temat. Teraz już studiuję, mam grupkę przyjaciółek(znajomości z liceum i uczelni), którym zawsze mogę zaufać. Moja siostra jest też dla mnie przyjaciółką, świetnie się rozumiemy (jest przecież siódemką) i fajnie jest. :wink:

Ale się rozpisałam, ciekawe czy ktoś to przeczyta. :shock: :mrgreen:
5w4

Awatar użytkownika
melonka
Posty: 275
Rejestracja: wtorek, 14 sierpnia 2007, 21:04
Lokalizacja: skądinąd

#44 Post autor: melonka » sobota, 8 września 2007, 21:59

ja przeczytałam :]

Ja chyba jestem dziwna, nawet jak na piątkę. Nie stoję z boku, pcham się do towarzystwa, byle nawiązać jakieś porozumienie, cokolwiek, by nie zostać sama pod ścianą. Lubię się zwierzać, tylko cholera nie ma komu :? Tylko z jedną. Mam taką bardzo dziwną relację z 4. Jesteśmy ze sobą szczere, ale... TYLKO na gg. Chodzimy razem do klasy i chodziłyśmy razem w gimnazjum. Nigdy się ze sobą nie trzymałyśmy, nie byłyśmy w domu drugiej strony. W szkole przybieramy maskę, rozmawiamy o 'przyziemnych' sprawach. Nie ma oporów, by się spytać w jakiej sali teraz mamy czy coś podobnego. Ze sobą rzadko rozmawiamy, a jak już, to tak jak mówiłam - o głupotach.

Poza tym mam 2 przyjaciółki (jeśli przez to rozumieć osoby, z którymi najczęściej spędzam czas). Nie mam pojęcia jakiego są typu, przypuszczam, że jedna jest też 5, ale nie chciało jej się wypełniać tego testu. Tu rozmawiamy o zwykłych rzeczach, śmiejemy się, wydurniamy, chodzimy na zakupy (ale oszczędzają mnie, nie jest to tak częste jak by chciały :P).

Znajomych nie mam. Jedna była klasa, która tylko odpowiada mi na "cześć". Druga była klasa, której mniejsza część odpowiada mi "cześć" bądź nawet sama zaczyna zwrotem, którego nie cierpię "cześć Ewela". Koniec. Kuzynostwo mam, z którym się nie kontaktuję. Z rodzeństwem nie potrafię nawiązać kontaktu, są zbyt dorośli i zajęci swoimi sprawami (starsi o kolejno 7,8,10 lat)

Odkryłam w nowej klasie, że potrafię zawierać znajomości. Trochę. Tyle, żeby nie być w negatywnych relacjach, tylko lekko pozytywnych. Swoją drogą w mojej klasie jest prawdopodobnie jedna piątka. Stoi z boku, odezwała się raz, gdy spytałam jej jaką teraz lekcję mamy. Strasznie chcę z nią nawiązać kontakt, ale nie wiem jak.
Ostatnio zmieniony środa, 30 lipca 2008, 13:47 przez melonka, łącznie zmieniany 1 raz.
You dress up for Armageddon, I dress up for summer!
Kan du talar svenska?

Awatar użytkownika
mleczak
Posty: 280
Rejestracja: wtorek, 31 lipca 2007, 11:55
Lokalizacja: Płock/studia Łódź

#45 Post autor: mleczak » sobota, 8 września 2007, 22:23

Przez ostatnie cztery lata życia potraciłem parę przyjaciół. Bolało jak cholera. Ale zyskałem też trochę. A od sześciu lat mam coś więcej niż przyjaciela. Prawdziwą bratnią duszę. Człowieka przy którym zatracam swoją piątkowość i otwieram się całkowicie mówiąc o wszystkim. Przez lata tak się nauczyliśmy siebie, że teraz praktycznie wiemy jak druga osoba się zachowa, jak coś odbierze. Tylko od czasu do czasu wystarczy, że wymienimy ze sobą parę zdań aby uaktualnić obraz. Obydwaj służymy sobie na przemian za psychoanalityka, spowiednika, wujcia dobrą radę. Potrafimy przez dwie godziny w środku nocy stać przed skrzyżowaniem i rozmawiać, choć każdy z nas powinien już iść w swoją stronę, do domu. To wspaniała rzecz. oczywiście zranił mnie i to nie raz, ale za to przy innych okazjach zdobył sobie u mnie takie plusy, że ich utrata jest bardzo trudna. Nie ryzykując na pewno nie przegrasz, ale nigdy nic nie wygrasz.
Auć ckliwe jakieś takie to wyszło :oops:
5w4 INTP, ale tak poza tym po prostu Mleczak

ODPOWIEDZ