Czy Piątki mają pewnych przyjaciół?

Dyskusje na temat typu 5
Wiadomość
Autor
impos animi
VIP
VIP
Posty: 2251
Rejestracja: sobota, 24 marca 2007, 17:09
Lokalizacja: z nikąd

#106 Post autor: impos animi » wtorek, 29 lipca 2008, 23:06

Eruantalon pisze:Zależy, jak ujmujesz istnienie bytów abstrakcyjnymm i czym jest dla Ciebie "Wolność Absolutna". ; ]
Ano właśnie problem w tym, że przez swój dziurawy mózg nie umiem przepuścić jednoznacznej definicji wolności, dlatego z braku indywidualnych możliwości jej określenia, kwestionuję jej istnienie.


Czy zdanie okrągłe wypowiesz,
czy księgę mądrą napiszesz,
będziesz zawsze mieć w głowie
tę samą pustkę i ciszę.

ewanna2409
Posty: 98
Rejestracja: środa, 16 kwietnia 2008, 15:42
Enneatyp: Obserwator

#107 Post autor: ewanna2409 » wtorek, 29 lipca 2008, 23:09

Snufkin pisze:Zaraz wpadnie Emjotka i wam wyjaśni co miałem na myśli na swój sposób :D

Niech wpada i wyjaśnia bo.........nie kumam :)
5w4, INTJ

Awatar użytkownika
Orest_Reinn
Posty: 1606
Rejestracja: czwartek, 25 października 2007, 19:26
Enneatyp: Mediator

#108 Post autor: Orest_Reinn » środa, 30 lipca 2008, 00:04

ewanna2409 pisze:
Snufkin pisze:No właśnie więc nie ma powodu rozkminiać czy warto żyć samemu całkiem. Nie warto. Wolność absolutna nie równa się szczęściu.
Nie warto żyć samemu??? hmmmm może i tak.... ale 5 trudno jest znaleźć partnera bo wszyscy wydają się tacy prymitywni....
Widzisz ludzi takimi, jakimi chcesz ich widzieć. Wiem to z własnego doświadczenia, bo w ciągu ostatnich 2-3 lat sporo się zmieniłem ;]

ewanna2409
Posty: 98
Rejestracja: środa, 16 kwietnia 2008, 15:42
Enneatyp: Obserwator

#109 Post autor: ewanna2409 » środa, 30 lipca 2008, 00:09

Orest_Reinn pisze:
ewanna2409 pisze:
Snufkin pisze:No właśnie więc nie ma powodu rozkminiać czy warto żyć samemu całkiem. Nie warto. Wolność absolutna nie równa się szczęściu.
Nie warto żyć samemu??? hmmmm może i tak.... ale 5 trudno jest znaleźć partnera bo wszyscy wydają się tacy prymitywni....
Widzisz ludzi takimi, jakimi chcesz ich widzieć. Wiem to z własnego doświadczenia, bo w ciągu ostatnich 2-3 lat sporo się zmieniłem ;]
Jakimi chcę ich widzieć??? nie sądzę!!! wg Ciebie z góry zakładam ,że ktoś jest prymitywny?
5w4, INTJ

Awatar użytkownika
Orest_Reinn
Posty: 1606
Rejestracja: czwartek, 25 października 2007, 19:26
Enneatyp: Mediator

#110 Post autor: Orest_Reinn » środa, 30 lipca 2008, 00:17

Tak. Bo też tak kiedyś sobie założyłem. I uświadomiłem to sobie dopiero wychodząc z tego.

ewanna2409
Posty: 98
Rejestracja: środa, 16 kwietnia 2008, 15:42
Enneatyp: Obserwator

#111 Post autor: ewanna2409 » środa, 30 lipca 2008, 00:26

Orest_Reinn pisze:Tak. Bo też tak kiedyś sobie założyłem. I uświadomiłem to sobie dopiero wychodząc z tego.
Czyli teraz poznając nową osobę wychodzisz z założenia że nie jest prymitywna a dopiero jak otworzy usta doznajesz rozczarowania?
5w4, INTJ

Lilianna
Posty: 34
Rejestracja: wtorek, 22 lipca 2008, 17:59
Lokalizacja: Lublin

#112 Post autor: Lilianna » środa, 30 lipca 2008, 12:01

To nie takie złe wyjście. W gruncie rzeczy... lepiej założyć, że ktoś jest prymitywny i nie warto zawracać sobie nim głowy,a poźniej doznać nie rozczarowania, ale miłego zaskoczenia, niż się na kimś przejechać zaczynając od idealizowania.
Czarna strona wygląda tak, że człowiek z podejściem negatywnym od początku (przyjmijmy-piątka) nie będzie zabiegać o względy innej osoby (bo przeciez uważa, że jest prymitywna), ale wymaga aktywności drugiego człowieka, żeby była ewentualność podważenia teorii o prymitywności. Bierność w kontaktach społecznych. To sprawia, że z wejścia zawężasz swój krąg znajomych i dyskwalifikujesz być może wartościowe osoby. I tak źle i tak niedobrze.
5w4, ISTJ, fanka Grabaża

Awatar użytkownika
melonka
Posty: 275
Rejestracja: wtorek, 14 sierpnia 2007, 21:04
Lokalizacja: skądinąd

#113 Post autor: melonka » środa, 30 lipca 2008, 13:52

Najlepiej po prostu nie mieć zdania o tym, kogo się poznaje, poczekać z przyklejaniem etykietki aż będą ku temu jakiekolwiek podstawy.
You dress up for Armageddon, I dress up for summer!
Kan du talar svenska?

Awatar użytkownika
Orest_Reinn
Posty: 1606
Rejestracja: czwartek, 25 października 2007, 19:26
Enneatyp: Mediator

#114 Post autor: Orest_Reinn » środa, 30 lipca 2008, 15:36

ewanna2409 pisze:
Orest_Reinn pisze:Tak. Bo też tak kiedyś sobie założyłem. I uświadomiłem to sobie dopiero wychodząc z tego.
Czyli teraz poznając nową osobę wychodzisz z założenia że nie jest prymitywna a dopiero jak otworzy usta doznajesz rozczarowania?
Nie, nie rozczarowuję się, bo ta osoba nie jest w moich oczach prymitywna. Widzisz ludzi jakimi chcesz ich widzieć. Samospełniająca się przepowiednia.

To nie takie złe wyjście. W gruncie rzeczy... lepiej założyć, że ktoś jest prymitywny i nie warto zawracać sobie nim głowy,a poźniej doznać nie rozczarowania, ale miłego zaskoczenia, niż się na kimś przejechać zaczynając od idealizowania.
Wolę się tak przejechać niż żyć w świecie prymitywów.

Zoe
Posty: 5
Rejestracja: środa, 30 lipca 2008, 11:52

#115 Post autor: Zoe » środa, 30 lipca 2008, 16:35

Orest_Reinn pisze:Widzisz ludzi jakimi chcesz ich widzieć.
Mam podobnie. Idealizuję sobie ludzi, wyobrażam sobie ich charakter, zmieniam go sobie wedle mojego upodobania. Dochodzi do poznania i rozczarowania. Ale takie idealizowanie podtrzymuje w wierze, że może kiedyś znajdzie się ktoś taki, kto spełni te wymagania.

I tak jak poprzedniczka, nie chciałabym uważać kogoś a góry za "złego", by po poznaniu się mile zaskoczyć.
Lost forever in a happy crowd... <<the cure>>

[5w4]

Awatar użytkownika
M.
Posty: 1196
Rejestracja: czwartek, 31 stycznia 2008, 20:31
Kontakt:

#116 Post autor: M. » środa, 30 lipca 2008, 18:06

Lilianna pisze:To nie takie złe wyjście. W gruncie rzeczy... lepiej założyć, że ktoś jest prymitywny i nie warto zawracać sobie nim głowy,a poźniej doznać nie rozczarowania, ale miłego zaskoczenia, niż się na kimś przejechać zaczynając od idealizowania.
Nie mówimy o idealizowaniu tylko o nieprzyklejaniu na dzień dobry etykietek. Idealizowałabym, gdybym na początku wkręciła sobie, że "ten X, to tak zajebisty gość, matko, jak on inteligentnie wygląda, na pewno ma taki sam gust jak jak. Co za powalająca osobowość, już to widzę po oczach". A potem lipa.
5w4, sp/sx
EII

Awatar użytkownika
fantasmagoria
Posty: 22
Rejestracja: niedziela, 15 sierpnia 2010, 22:53
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Czy Piątki mają pewnych przyjaciół?

#117 Post autor: fantasmagoria » czwartek, 2 września 2010, 15:04

nie ufam do końca.Po pewnym czasie przywiązuję się. Ponieważ proces otwierania się i nawiązywania coraz liczniejszych nici porozumienia psychiczno-intelektualnego jest procesem długotrwałym, często umocnionym przez wspólne przeżycia i przygody, ponieważ otwierając się powoli mimo woli sięgam po ukrywane emocje więc... przywiązuję się i zaczynam tolerować rażące wady (które widzę), bagatelizować zagrożenia, doceniać, a nawet bezrozumnie idealizować, wpadam w pewnego rodzaju entuzjazm i czuję wielką sympatię i wdzięczność do takiej osoby. I wtedy zazwyczaj coś pęka, osoba czuje się ze mną już blisko, wydaje jej się, że nade mną zapanowała i może okazywać fochy, albo drobne nielojalności, czy nie daj boże po prostu włazi mi na głowę. I to już koniec. Ona myśli, że to jeszcze przyjaźń, ona nawet nie zauważyła, że tej przyjaźni już nie ma, że nie ma już nic poza ciekawym doświadczeniem. Właśnie jestem na takim etapie, ta osoba nigdy nie zrozumie dlaczego i mam to gdzieś, nie wyjaśnię jej, po prostu stopniowo ograniczam kontakty. Moje relacje z nią stały się lakoniczne i sporadyczne. Czuję OGROMNY NIESMAK. Zdaję sobie sprawę, że nie jestem bez wad, i nie wiem, czy czasem ja także nie byłam winna (ale starałam się i wkładałam wiele z siebie, bo dla mnie przyjaźń to sprawa nie na wyciągnięcie ręki, a więc cenna, wypracowana, sprawdzona), niemniej nie jestem w stanie przełamać tego niesmaku, który oznacza całkowite wycofanie się z wieloletniej relacji, nie tęsknię nie żałuję, nie myślę, nie wspominam (bo wówczas robi mi się niedobrze) ZAPOMINAM. Nie ma w tym za grosz mściwości, staram się rozumieć, tolerować, przeanalizować wniknąć w jej punkt widzenia, ale niesmak jest tak ogromny, że mówię dość. Dlatego od dziś nie wiem, czy ja jako piątka mogę mieć pewnych przyjaciół, czy raz - jestem w stanie komuś zaufać i później się nie rozczarować, dwa - czy ja jestem stworzona do przyjaźni, skoro tak łatwo mogę o niej zaomnieć.
5 na skrzydłach (sx / sp)

Awatar użytkownika
Nadia
Posty: 17
Rejestracja: piątek, 4 czerwca 2010, 21:18
Enneatyp: Obserwator

Re: Czy Piątki mają pewnych przyjaciół?

#118 Post autor: Nadia » piątek, 3 września 2010, 19:45

Nie przywiązuje się do ludzi w ten sposób bym mogła nazwać ich przyjaciółmi, mam do ludzi spory dystans.
"Żeby zdobyć wiedzę - trzeba się uczyć. Ale żeby zdobyć mądrość - trzeba obserwować." — Marilyn vos Savant
5w4

bezimienny
Posty: 159
Rejestracja: środa, 14 kwietnia 2010, 20:23
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Mazowsze

Re: Czy Piątki mają pewnych przyjaciół?

#119 Post autor: bezimienny » sobota, 4 września 2010, 16:49

Jest parę osób, na które mogą liczyć, i z którymi spędzam część swojego wolnego czasu. Czy są oni moimi prawdziwymi/pewnymi przyjaciółmi? Ciężko mi napisać...
Nadia pisze:Nie przywiązuje się do ludzi w ten sposób bym mogła nazwać ich przyjaciółmi, mam do ludzi spory dystans.
Ja się nieco przywiązuję, zapewne nieco mniej od przeciętnego człowieka, ale jednak.

Awatar użytkownika
Spinka
Posty: 7
Rejestracja: sobota, 26 lipca 2008, 14:08

Re: Czy Piątki mają pewnych przyjaciół?

#120 Post autor: Spinka » czwartek, 9 września 2010, 18:02

Mi tez jest ciezko nawiazac blizsze znajomosci. Jednak musze powiedziec, ze mam jedna osobe ktora moge nazwac prawdziwa przyjaciolka. Ona jest niestabilna emocjonalnie i ja jestem dla niej podpora, a za to ona jest w stanie wyciagnac mnie z mojego "ponuractwa", czyli czytania, medytowania, pisania i innych tego typu "niespolecznych" zachowan. Kolejnym moim przyjacielem jest moj maz. On jest dziewiatka i musze powiedziec ze sie dobrze uzupelniamy. Musialam przelamac swoja bariere by codziennie go chwalic i zachecac, ale dzieki temu jestem otoczona czuloscia ale tez on daje mi przestrzen, gdy jej potrzebuje. Trzecia osoba ktora tez moge nazwac prawdziwym przyjacielem jest moja mama. O ile ja jestem 5w4, ona jest 4w5. Rozumiemy sie swietnie, tylko ze ona jest bardziej artystyczna niz ja i duzo bardziej emocjonalna. Inne osoby - owszem, moge z nimi rozmawiac ale zawsze zachowuje bezpieczny dystans az nie przekonam sie, ze IM zalezy na przyjazni ze mna i ze sa godni zaufania.
5w4, poszukująca kontaktu ze światem...

ODPOWIEDZ