W teście praktycznie się nie zastanawiałem - prawie bez namysłu wybrałem B. Dalej tak uważam.
Hm, może to dlatego, że mam tak mało przyjaciół i są dla mnie tym cenniejsi? A może dość poważnie (pomimo zewnętrznego piątkowego wyjebania) podchodzę do przyjaźni?
Anyway, nie wyobrażam sobie opuszczenia przyjaciela w trudnej sytuacji ze względu na jakieś abstrakcyjne wartości, które nie mają rzeczywistych substytutów i tylko sobie wiszą w próżni jako piękne hasła. Poza tym, cenię swoją wolność i szacunek przyjaciół dla niej, a zatem postępuję z wzajemnością.
Myślę, że mógłbym wyjątkowo wybrać A, gdyby przyjaciel zaczął z rozmysłem krzywdzić ludzi. Ale znowu- konkretnie, a nie że krzywdzi kobietę bo z nią jest a jej nie kocha i inne takie. Natomiast:
Cotta pisze:ważne jest dla mnie zachowanie obiektywizmu (...) W praktyce wygląda to tak, że co myślę, to powiem, ale nie odwracam się od przyjaciół, nawet jak nie pochwalam ich wyborów.
Jak najbardziej, same for me.