Religia (Wiara) a Piątka
Nie zaznaczałem że sam jestem bogiem ale w sumie to sobie tak pomyślałem że mój mózg mógłby być moim bogiem. Jest prawie wszechmogący (znam i używam jego możliwości zaledwie w kilku % ale bóg zawsze może więcej niż człowiek). W dodatku mój los jest całkowicie zależny od niego, jestem zdany na jego łaskę. Jak zrobię coś złego o czym tylko ja wiem to przed nim później muszę się tłumaczyć. Pomaga mi w ciężkich chwilach, kiedy nie wiem co zrobić zawsze podsuwa mi jakąś radę.
Ten bóg ma jeszcze jedną zaletę - nawet jak będę zły i nie będę w niego wierzył to po śmierci nie wyśle mnie do piekła. Po pierwsze sam by tam musiał razem ze mną trafić a po drugie jak ja umrę to on wtedy też.
Oczywiście nie traktujcie tego poważnie. Można sobie tak tłumaczyć jak ktoś chce ale ja się trzymam nadal mojej poprzedniej wypowiedzi.
Ten bóg ma jeszcze jedną zaletę - nawet jak będę zły i nie będę w niego wierzył to po śmierci nie wyśle mnie do piekła. Po pierwsze sam by tam musiał razem ze mną trafić a po drugie jak ja umrę to on wtedy też.
Oczywiście nie traktujcie tego poważnie. Można sobie tak tłumaczyć jak ktoś chce ale ja się trzymam nadal mojej poprzedniej wypowiedzi.
Hm... no więc chodzi mi o to, że na pytanie, czy bóg istnieje, odpowiadam zawsze „nie wiem”. Bo nie wiem i nikt z nas nie wie (tj. nie ma zarówno żadnego dowodu na istnienie boga, jak i na jego nie istnienie. Tego chyba nikt nie podważy...). W takim sensie jestem agnostyczką.
Tak jak buddyści wiem natomiast, że życie w przeważającej części (przynajmniej do pewnego etapu „rozwoju duchowego”) składa się z cierpienia, a źródłem cierpienia są: wg mojej pani wykładowczyni od religioznawstwa- (głównie) świadomość, wg wszelakich innych źródeł traktujących o buddyzmie- pragnienia. Ja zgadzam się z obydwoma poglądami, ponieważ, wg mnie jedno wynika z drugiego. Zgadzam się także z buddyjskimi naukami na temat oświecenia i nirwany. Nie wiem natomiast, co myśleć o karmie, kole wcieleń i bodhisatwach. Jeśli już, to jestem bliższa buddyzmowi hinajany, jednak, nie zgadzając się, albo przynajmniej nie będąc do końca przekonaną co do niektórych twierdzeń, nie mogę powiedzieć o sobie, że jestem buddystką, jedynie, że bliski jest mi ten światopogląd.
Pod pojęciem New age dla mnie kryje się natomiast wiele poglądów i wierzeń, z których częścią też się utożsamiam, na przykład z kultem przyrody, natury i wszelakich sił witalnych, może nie w takim sensie, jak robią to niektórzy wyznawcy, ale wierzę, że skoro z każdym zwierzęciem czy rośliną mam wspólnego przodka (jakąś najbardziej pierwotną formę życia), to trzeba ich traktować jak równych sobie- pozwolić im żyć w spokoju; w ogóle zauważyć, że oni też żyją! Ogólnie bardzo utożsamiam się z naturą, myślę, że jesteśmy małą cząstką wszechświata, a nie całym wszechświatem (jak wg mnie uważa chrześcijaństwo). Skoro więc jesteśmy częścią wszystkiego, to my także jesteśmy wszystkim (duże uogólnienie, wiem, ale ja tak sądzę) i możemy wszystko. W tym sensie jestem bogiem. I każdy z nas jest. Tylko właśnie- i tu taka paralela do buddyzmu- trzeba się na ten świat otworzyć, doświadczać go takim, jakim jest i odczuć jedność z nim (coś a`la buddyjska nirwana, brak świadomości istnienia jednostkowego, pustka). Myślę, że człowiek, jeśli tylko chce, potrafi bardzo wiele.
Mimo (a może właśnie dlatego) że wychowałam się w kręgu chrześcijaństwa, to ta religia jest dla mnie najmniej inspirująca, etyka chrześcijaństwa- tak, cała reszta- nie. Za mało mi po prostu przestrzeni w chrześcijaństwie, w każdej religii zresztą, nie mieszczę się w nim. Ja bym chciała objąć „moją” religią wszystko, co istnieje.
Łoj, ależ długi wywód:P Przepraaaaaszam;) W każdym razie widzisz, że nie mogę Ci jednoznacznie odpowiedzieć, czym dla mnie jest bóg, choć najbardziej skłaniałabym się do stwierdzenia, że wszystkim i że wszystko jest przebóstwione.
No. Bardzo polecam książkę Wojciecha Eichelbergera „Kobieta bez winy i wstydu”. Rewelacja. Taka właśnie kompilacja wierzeń. Chociaż chyba nie można jej dostać w bibliotekach, ani księgarniach, więc jak coś, to mogę ewentualnie wysłać na maila, bo mam ją na dysku:).
Tak jak buddyści wiem natomiast, że życie w przeważającej części (przynajmniej do pewnego etapu „rozwoju duchowego”) składa się z cierpienia, a źródłem cierpienia są: wg mojej pani wykładowczyni od religioznawstwa- (głównie) świadomość, wg wszelakich innych źródeł traktujących o buddyzmie- pragnienia. Ja zgadzam się z obydwoma poglądami, ponieważ, wg mnie jedno wynika z drugiego. Zgadzam się także z buddyjskimi naukami na temat oświecenia i nirwany. Nie wiem natomiast, co myśleć o karmie, kole wcieleń i bodhisatwach. Jeśli już, to jestem bliższa buddyzmowi hinajany, jednak, nie zgadzając się, albo przynajmniej nie będąc do końca przekonaną co do niektórych twierdzeń, nie mogę powiedzieć o sobie, że jestem buddystką, jedynie, że bliski jest mi ten światopogląd.
Pod pojęciem New age dla mnie kryje się natomiast wiele poglądów i wierzeń, z których częścią też się utożsamiam, na przykład z kultem przyrody, natury i wszelakich sił witalnych, może nie w takim sensie, jak robią to niektórzy wyznawcy, ale wierzę, że skoro z każdym zwierzęciem czy rośliną mam wspólnego przodka (jakąś najbardziej pierwotną formę życia), to trzeba ich traktować jak równych sobie- pozwolić im żyć w spokoju; w ogóle zauważyć, że oni też żyją! Ogólnie bardzo utożsamiam się z naturą, myślę, że jesteśmy małą cząstką wszechświata, a nie całym wszechświatem (jak wg mnie uważa chrześcijaństwo). Skoro więc jesteśmy częścią wszystkiego, to my także jesteśmy wszystkim (duże uogólnienie, wiem, ale ja tak sądzę) i możemy wszystko. W tym sensie jestem bogiem. I każdy z nas jest. Tylko właśnie- i tu taka paralela do buddyzmu- trzeba się na ten świat otworzyć, doświadczać go takim, jakim jest i odczuć jedność z nim (coś a`la buddyjska nirwana, brak świadomości istnienia jednostkowego, pustka). Myślę, że człowiek, jeśli tylko chce, potrafi bardzo wiele.
Mimo (a może właśnie dlatego) że wychowałam się w kręgu chrześcijaństwa, to ta religia jest dla mnie najmniej inspirująca, etyka chrześcijaństwa- tak, cała reszta- nie. Za mało mi po prostu przestrzeni w chrześcijaństwie, w każdej religii zresztą, nie mieszczę się w nim. Ja bym chciała objąć „moją” religią wszystko, co istnieje.
Łoj, ależ długi wywód:P Przepraaaaaszam;) W każdym razie widzisz, że nie mogę Ci jednoznacznie odpowiedzieć, czym dla mnie jest bóg, choć najbardziej skłaniałabym się do stwierdzenia, że wszystkim i że wszystko jest przebóstwione.
No. Bardzo polecam książkę Wojciecha Eichelbergera „Kobieta bez winy i wstydu”. Rewelacja. Taka właśnie kompilacja wierzeń. Chociaż chyba nie można jej dostać w bibliotekach, ani księgarniach, więc jak coś, to mogę ewentualnie wysłać na maila, bo mam ją na dysku:).
A potem se cosik tutaj napisze...
No, ja bym referował Jeśli była byś tak miła/uczynna Mail jest w moim profilu A jednak niema, podam Ci na priwaBardzo polecam książkę Wojciecha Eichelbergera „Kobieta bez winy i wstydu”. Rewelacja. Taka właśnie kompilacja wierzeń. Chociaż chyba nie można jej dostać w bibliotekach, ani księgarniach, więc jak coś, to mogę ewentualnie wysłać na maila, bo mam ją na dysku:).
5w4, Pan "niepoważny" Całkiem poważnie
Jestem tylko gwiezdnym pyłem.
Kap kap, to kapie ja... prosto na chodnik. O, wdepnąłeś we mnie. Czerwień na twojej podeszwie da się usunąć. Ale czerwień na sumieniu, będziesz nosił do końca swych dni...
Jestem tylko gwiezdnym pyłem.
Kap kap, to kapie ja... prosto na chodnik. O, wdepnąłeś we mnie. Czerwień na twojej podeszwie da się usunąć. Ale czerwień na sumieniu, będziesz nosił do końca swych dni...
Jeżeli jest to agnostycyzm traktowany jako pogląd filozoficzny to tak. Jeżeli agnostycyzm religijny to nie (bo ten stwierdza że nie wiadomo czy Bóg jest a np. katolik jest przekonany że jest a ateista że nie ma).Leila pisze:właściwie agnostykiem może być wyznawca każdej religii jak i ateista... w końcu agnostycyzm to po prostu stwierdzenie, że isnienia jakiegoś boga nie da się udowodnić, co wcale nie znaczy że nie można w niego wierzyć
5w4 LII
A ja agnostykiem religijnym (albo może ściślej - niewierzącym agnostykiem).
A poza tym nie ma opcji zaznacz wszystko.
A poza tym nie ma opcji zaznacz wszystko.
Ostatnio zmieniony środa, 4 kwietnia 2007, 23:30 przez toner, łącznie zmieniany 1 raz.
5w4 LII
Nic nie zaznaczę. Nie potrafię określić swojego stanowiska w kwestii wiary, a wszystkie dotychczasowe próby uchwycenia "istoty Boga" zawsze sprowadzają mi się do analizy dotychczasowego stanu wiedzy o Wszechświecie i naszym w nim miejscu (pod różnym kątem: fizycznym, filozoficznym, matematycznym, teologicznym, biologicznym).
Niemniej, intensywne rozmyślanie o Universum jest jednym z najprzyjemniejszych sposobów spędzania wolnego czasu... tzn. równie przyjemnym, co wyczerpującym.
Niemniej, intensywne rozmyślanie o Universum jest jednym z najprzyjemniejszych sposobów spędzania wolnego czasu... tzn. równie przyjemnym, co wyczerpującym.
5w6
- Kimondo
- Posty: 1599
- Rejestracja: niedziela, 25 marca 2007, 17:21
- Enneatyp: Mediator
- Lokalizacja: Spaghettiland
- Kontakt:
Wybaczcie starałem się uchwycić po prostu większość religii i odłamow. Ale z tego by wyszło kilku stronicowa ankieta wiec dałem sobie spokoj z rozbudowywaniem jej. A agnostycyzmu i gnostycyzmu nie uwzgledniłem. Choc o hedonizmie pomyślałem:). Co ciekawe w słowniku herezji katolickich agnostycyzm występuje. A może gnostycyzm?
(Przyp. gnosis-gr. wiedza) Zapadło mi w pamięć jak to na południu francji roznieśli całą wioskę bo kilku heretykow tam mieszkało. Wtedy to były wyprawy rycerskie:)
(Przyp. gnosis-gr. wiedza) Zapadło mi w pamięć jak to na południu francji roznieśli całą wioskę bo kilku heretykow tam mieszkało. Wtedy to były wyprawy rycerskie:)
Ani sukces, ani porażka nie są czymś, czego można doświadczyć z dnia na dzień. Porażkę powodują drobne decyzje, które
podejmujemy w ciągu długiego czasu: nie kończymy spraw, nie przystępujemy do działania, zbyt łatwo się poddajemy...
9w5 i INTJ
podejmujemy w ciągu długiego czasu: nie kończymy spraw, nie przystępujemy do działania, zbyt łatwo się poddajemy...
9w5 i INTJ