BlackRose pisze:No cóż, wiara i księża to pojęcia związane ze sobą w religii, dla mnie trochę tożsame. To w końcu księża (biskupi czy papież) ustalają, w co ma się wierzyć, w imię Boga mogą rozgrzeszać itd. Dlatego jeśli ktoś mi mówi "wierzę w Boga, ale nie w księdza" to trochę hipokryzja jak dla mnie. W takim razie powinien wystąpić z kościoła i sam studiować Pismo święte, a nie przyjmować to, co na temat Pisma świętego i wiary zostało ustalone na jakimś soborze przez (o ironio!) KSIĘŻY (a nie jakiegoś tam Boga, który huczy przez trąby z nieba).
Dla mnie katolicyzm to właśnie taka wiara w to, co mówi ksiądz.
Kiedyś się tym irytowałam. "Nie chodzę do kościoła i jestem katolikiem" - łał, SERIO? To może nie rób z siebie takiego cholernego hipokryty tylko wypisz się z formalnej organizacji jaką jest Kościół Katolicki razem ze swoim zasobem przykazań, przepisów, zaleceń, zwyczajów, ceremonii itd. I wierz sobie w Boga, takiego jaki jest w Biblii, albo odrobinę innego, a może całkowicie innego, to jest tylko i wyłącznie twoja sprawa i jak najbardziej masz prawo wierzyć dokładnie w takiego Boga jak sobie życzysz, ale nie mieszaj w to KK, na który gwiżdżesz.
A potem zorientowałam się, że ani w kwestii religii, ani w innych kwestiach ludzie nie lubią podążać dokładnie wobec zasad.
Kto jeździ po mieście 50km/h, nie ściąga pirackich programów, nigdy nie ściągał na sprawdzianie, zapoznał się z pełną instrukcją komputera przed jego uruchomieniem lub też dzieli swoją dobę na 8 godzin snu, 8 godzin pracy i 8 godzin odpoczynku? Praktycznie nikt. Nie ważne czy to przepis, czy zasada, czy zalecenie... Nie jesteśmy maszynami i świetnie się składa, bo już widzę te korki, gdyby nikt nie przekraczał prędkości albo społeczną nienawiść gdyby szło się na policję widząc u sąsiada pirackie oprogramowanie. Wymyślcie sobie 100 innych przykładów. Życie w świecie, gdzie wszystko jest dokładnie takie jakie ma być byłoby koszmarem!
Jeszcze na koniec taki śmieszny przykład. Kościół ma problem z prezerwatywami. Nie wiem jak wy, ale ja bym chyba nie chciała, żeby 90% naszego kraju (czy tam ile jest zadeklarowanych katolików) nie używała gumek.
Tak więc wyluzowałam. Bo tak naprawdę to nie moja sprawa jak ktoś rozumie bycie katolikiem.