Problem z chodzeniem do szkoły

Dyskusje na temat typu 5
Wiadomość
Autor
kabanos
Posty: 101
Rejestracja: sobota, 19 lutego 2011, 23:57

Problem z chodzeniem do szkoły

#1 Post autor: kabanos » poniedziałek, 5 listopada 2012, 16:49

Witam,
Od początku roku mam problem z wychodzeniem do szkoły i bardzo się tym martwię, gdyż chodzę do klasy maturalnej. Nie wiem skąd pojawił się ten problem i szczerze mówiąc nie mam się do kogo z tym zwrócić - rodzice na mnie naciskają, wychowawca mówi, że ten ostatni tok mogę przejść, ale to za mało z jakiegoś powodu nie jestem wstanie znaleźć chodź pierwiastka motywacji żeby rano wstać przed 9-10 i udać się do szkoły. Miał ktoś podobny problem, może to taki okres w życiu człowieka ?



Awatar użytkownika
Cotta
VIP
VIP
Posty: 2409
Rejestracja: czwartek, 12 maja 2011, 16:55
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: pomorskie

Re: Problem z chodzeniem do szkoły

#2 Post autor: Cotta » poniedziałek, 5 listopada 2012, 16:57

A z wychodzeniem gdziekolwiek indziej też masz problem? Mam znajomą, która cierpiała na agrofobię i w ogóle nie była w stanie wyjść z domu. Brała psychotropy i terapiowała się - pomogło i zaczęła normalnie funkcjonować. Takie problemy mogą też być objawem początków depresji. Jak u Ciebie z ogólnym samopoczuciem i motywacją do innych rzeczy? Na Twoim miejscu zrobiłabym też sobie jakieś badania: ogólne krwi, tarczycy, ciśnienia itp. - może powód jest fizyczny.
5w4, sp/sx/so, INTJ
LII [Ne, DCNH - CT(H)]


http://www.poomoc.pl/

Życie bywa skomplikowane, więc lepiej się zdrzemnąć.

muahahaha
Posty: 365
Rejestracja: poniedziałek, 28 listopada 2011, 18:27

Re: Problem z chodzeniem do szkoły

#3 Post autor: muahahaha » poniedziałek, 5 listopada 2012, 17:26

a masz dobrych kolegów z którymi chciałbyś się spotkać w szkole? (czy nie masz towarzystwa i ci samemu nudno/smutno)
dogadujesz się z ludźmi z klasy? nauczyciele są paskudni? Chodzi mi o to czy unikasz kontaktu z innymi ludźmi, czy to tylko coś ze szkołą.....?
a jak nie idziesz do szkoły, to robisz wszystkie lekcje w domu? (czy w ogóle się nie uczysz)
masz za niski/wysoki poziom nauczania w szkole? (nudzisz się/nie radzisz sobie)
nie możesz rano wstać – a o której idziesz spać?
powodów może być wiele, musisz sobie sam szczerze odpowiedzieć co ci nie pasuje

Snufkin
Posty: 5625
Rejestracja: piątek, 4 kwietnia 2008, 14:28
Enneatyp: Obserwator

Re: Problem z chodzeniem do szkoły

#4 Post autor: Snufkin » poniedziałek, 5 listopada 2012, 18:03

Chłopak ma po prostu wyjebane (jak wielu uczniów).
Sam nigdy nie lubiłem szkoły ale raczej unikałem nieobecności (każda nieobecność to w jakimś sensie minus do średniej).
Myślę, że się wyleczysz z tego 'problemu motywacyjnego' gdy pójdziesz do pracy.
5w4, sp/sx/so
ILI - Ni, DCNH - CT(H)

kabanos
Posty: 101
Rejestracja: sobota, 19 lutego 2011, 23:57

Re: Problem z chodzeniem do szkoły

#5 Post autor: kabanos » poniedziałek, 5 listopada 2012, 18:13

Właściwie to nie mam towarzystwa w szkole i jest mi trochę smutno.
Rok temu wziąłem się "ostro" za naukę i może właśnie za ostro. Zainteresowałem się innymi sprawami: filmy, komiksy, gry, seriale, ale nauka też. Tylko zawsze wieczorem idę spać z postanowieniem, że jutro na 100% idę do szkoły, a jak wstaje rano to wymyślam różne wymówki i zostaje. Głównie wymówki wymyślam rano, ale wstać mi się nie chce. W sumie to odczuwam pewną depresje, że to już ostatni rok w szkole, mogłem się bardziej postarać, że już zacznie się dorosłość itd

Awatar użytkownika
Elkora
Posty: 2569
Rejestracja: poniedziałek, 28 kwietnia 2008, 13:24
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Kraina pieczonych gołąbków

Re: Problem z chodzeniem do szkoły

#6 Post autor: Elkora » poniedziałek, 5 listopada 2012, 20:23

Też w klasie maturalnej sporo nie chodziłam. Nie mieszkałam z rodzicami więc nie trzeba było się ze wszystkiego tłumaczyć, czasem się rano budziłam tylko po to żeby sobie powiedzieć że nie mam siły/nie widzę sensu bo np matematyka to i tak umiem/lub przeciwnie nie czuje się przygotowana i zasypiałam ponownie, taka szybka wymówka dla samej siebie. Miałam przyjaciół czułam się tam dobrze po prostu nie potrafiłam się zmotywować do wstania rano. Robiłam badania czy nie jestem chora lub czegoś mi nie brakuje ale nic z tego nie wynikło. Pani psycholog była skłonna stwierdzić że mam depresje ale to trzeba by do niej chodzić...
Pociesze cię że w sumie nie żałuje, co miałam zaliczyć zaliczyłam, nawet jeśli oceny pójdą ci trochę w dół przez to, to i tak wszyscy mają w dupie co będziesz miał na koniec z polskiego czy innego wfu. Napisz jako tako maturę, zmuś się do uczenia tego co ci jest potrzebne i tyle
Obrazek

Awatar użytkownika
winterbreak
Posty: 267
Rejestracja: sobota, 13 października 2012, 23:49
Enneatyp: Obserwator
Kontakt:

Re: Problem z chodzeniem do szkoły

#7 Post autor: winterbreak » poniedziałek, 5 listopada 2012, 22:13

W szkole średniej nie ma problemu, ale uważaj, jeśli zamierzasz iść na studia (a klasa maturalna tak sugeruje).

Mam trochę takich kolegów, którzy to sobie zlewali sprawę - z różnych powodów, czy to dlatego, że jeden był mądry i wszystko rozumiał tak czy inaczej, czy że inny był uzależniony od wowa - klasę zawsze się zdawało, bo to była sztuka, żeby nie zdać. A potem poszli na studia... ups, pierwszy semestr nie zdany. Za rok... ups, tym razem drugi semestr się nie zdał. Już 2 lata w plecy. :P

To może być depresja, ale równie dobrze możesz być po prostu leniem. Nikt nie twierdzi, że przezwyciężanie własnych słabości jest łatwe.

Awatar użytkownika
Elkora
Posty: 2569
Rejestracja: poniedziałek, 28 kwietnia 2008, 13:24
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Kraina pieczonych gołąbków

Re: Problem z chodzeniem do szkoły

#8 Post autor: Elkora » poniedziałek, 5 listopada 2012, 22:59

Lenistwo jest czymś co ma się na stałe, skoro rok temu dawał rade się intensywnie uczyć i nagle popadł w taki brak chęci to ja bym stawiała że to nie tylko lenistwo bo jeszcze niedawno miał sposoby na swoje lenistwo i one najwyraźniej przestały działać. Mi takie wyjebanie kojarzy się z depresją. Bo to jest tak że depresja wytłumia cele, one stopniowo stają się niewidoczne i niby pamiętasz że one tam gdzieś powinny być ale już ich nie czujesz i nie jesteś przekonana że są tam nadal, bo "może tylko mi się zdawało że coś widziałam"
Znajomej na taki sam problem pomogły zwykle witaminy, poszła do lekarza okazało się że czegoś tam jej brakowało
Pamiętam że w 3 klasie też sobie nieźle dojebałam z zajęciami, miałam dodatkowy rysunek fizykę matematykę angielski uczyłam się na maturę z biologi we własnym zakresie... to wszytko mnie wykańczało ale jednocześnie jakoś nakręcało że daje rade z tyloma rzeczami i że to wszytko takie fascynujące. W 4 klasie już nie miałam siły, ani nie widziałam sensu. Tez ta motywacja żeby iść na architekturę osłabła. Zaczęłam się bać tego że zostanę architektem i to co będę robić nie będzie dobre, ze będzie nikomu nie potrzebne, ze będę się mylić i kogoś zabije. Ostatecznie nawet nie złożyłam papierów, po roku przygotowań i swego rodzaju zdziwienia rodziny że "tak szybko i bez wątpliwości podjęłam decyzje o tym co chce robić":)
Obrazek

Awatar użytkownika
Cotta
VIP
VIP
Posty: 2409
Rejestracja: czwartek, 12 maja 2011, 16:55
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: pomorskie

Re: Problem z chodzeniem do szkoły

#9 Post autor: Cotta » poniedziałek, 5 listopada 2012, 23:15

kabanos pisze:W sumie to odczuwam pewną depresje, że to już ostatni rok w szkole, mogłem się bardziej postarać, że już zacznie się dorosłość itd
Mi tam dorosłość podoba się bardziej niż czasy szkolne. Nie ma jak niezależność.
5w4, sp/sx/so, INTJ
LII [Ne, DCNH - CT(H)]


http://www.poomoc.pl/

Życie bywa skomplikowane, więc lepiej się zdrzemnąć.

Awatar użytkownika
winterbreak
Posty: 267
Rejestracja: sobota, 13 października 2012, 23:49
Enneatyp: Obserwator
Kontakt:

Re: Problem z chodzeniem do szkoły

#10 Post autor: winterbreak » poniedziałek, 5 listopada 2012, 23:20

O nie. Znam tego kombosa. Rysunek+fizyka+matma+angielski. Fascynujące jest to, że klasa maturalna, wzbogacona o te bodaj 10 godzin dodatkowych zajec, to był okres kiedy byłam najbardziej aktywna towarzysko. Podejrzewam, że to działa w ten sposób, że mając tyle rzeczy na głowie, nie masz czasu myśleć o tym, że ci się czegoś nie chce ;d.

No, ale ja zawsze miałam silne poczucie obowiązku. Pomijając niefortunny okres gimnazjum, ale wydaje mi sie, że problemy, które sie przechodzi w wieku 13 lat, niewiele mówią o twojej prawdziwej osobowości, zwłaszcza po latach.

Awatar użytkownika
szpilka
Posty: 46
Rejestracja: niedziela, 11 marca 2012, 22:00
Enneatyp: Obserwator

Re: Problem z chodzeniem do szkoły

#11 Post autor: szpilka » wtorek, 6 listopada 2012, 14:56

A może spróbuj sobie narzucić jakieś konkretne zadanie związane ze szkołą. Nie ma nic gorszego niż bezcelowość, ona właśnie wprowadza w taki marazm... Ja co prawda nigdy nie wagarowałam (strach przed rodzicami), ale chodziłam na lekcje z ogromnym trudem. Próbowałam się przenieść do innej klasy - nie pomogło, wróciłam do starej - żałowałam, później planowałam zmienić szkołę - ale nie wyszło. W drugiej klasie postanowiłam się wziąć za siebie i zacząć do czegoś dążyć. Upatrzyłam sobie wtedy wzorową frekwencję, zadanie długoterminowe, motywujące mnie każdego dnia do działania;> I pomogło, zaczęłam dostrzegać jakiś tam sens chodzenia do szkoły, automatycznie poprawił mi się nastrój, poznałam wtedy sporo fajnych znajomych, oceny też się poprawiły, a na koniec mega satysfakcja, że się udało. W efekcie 2 klasa LO to chyba najlepszy okres w moim życiu. Może spróbuj celować w jakąś dobrą ocenę z jakiegoś przedmiotu (wiem, głupiutkie i do niczego nie potrzebne, ale chodzi o zmuszenie się do działania i czerpanie radości z drobnych sukcesów prowadzących do ostatecznego zwycięstwa;)). Albo po prostu skoro jesteś w klasie maturalnej dąż do osiągnięcia zajebistego wyniku z przedmiotów Ci potrzebnych na studia.
Choć moje rady mogą być za słabe i faktycznie powinieneś porozmawiać z jakimś psychologiem... Oni podobno nie gryzą;)
A winterbreak ma rację odnośnie uczelni wyższych - tu obowiązkowość jest podstawowym wymogiem, walcz z tym, jeśli nie chcesz studiować popularnego ostatnio bezrobocia.
A właśnie mi się przypomniała moja koleżanka z ławki z LO! W 1 klasie wszystko było okej, a w drugiej stopniowo zaczęła opuszczać lekcje, aż ostatecznie pojawiała się max raz na tydzień. Miała na pewno <50% obecności i sporo zagrożeń. (Rodzice byli bogaci, więc przeszła jakoś...). Z tego co wiem, nie miała żadnych konkretnych problemów, ale nagle dopadła ją ciężka depresja. Ona sama o tym nie mówiła wcale (lub zbywała nas kłamstewkami), ale wychowawczyni mi opowiadała, że zaczęła się leczyć u psychiatrów i psychologów. W 3 klasie miała już nauczanie indywidualne, ale wyszła z tego, dostała się na studia, założyła rodzinkę i wydaje się być szczęśliwa.
Tak więc chłopie uderzaj czym prędzej do specjalistów, bo całe życie przed Tobą!;)
"Who cares what psychiatrists write on walls?"
5w6

Snufkin
Posty: 5625
Rejestracja: piątek, 4 kwietnia 2008, 14:28
Enneatyp: Obserwator

Re: Problem z chodzeniem do szkoły

#12 Post autor: Snufkin » wtorek, 6 listopada 2012, 14:58

A tak w ogóle z perspektywy czasu to jednak żałuję, że opuszczałem pojedyncze zajęcia. Częściej to chyba jednak wynikało z lęku przed sprawdzianem/klasówką/zadaniem domowym niż z czystego lenistwa. Jeszcze kilka lat po liceum miałem traumatyczne sny w stylu 'co to będzie, nie jestem na jutro przygotowany'.
5w4, sp/sx/so
ILI - Ni, DCNH - CT(H)

Awatar użytkownika
kangur
Posty: 547
Rejestracja: wtorek, 22 lutego 2011, 19:38

Re: Problem z chodzeniem do szkoły

#13 Post autor: kangur » środa, 7 listopada 2012, 15:08

kabanosie, radziłabym Ci najpierw udać się do szkolnego pedagoga. Przecież po to tam jest i na pewno miał styczność z podobnymi problemami. Może okaże się, że nie będziesz musiał umawiać się do psychologa (drogo, a na NFZ się długo czeka), bo wspólnie coś zaradzicie :) ?
A tak poza tematem, to warto nagradzać się za naukę lub robienie czegoś, czego nie lubimy. Tylko niech to będzie określone* np. 40min nauki przedmiotu X, a w zamian 15min przerwy lub coś słodkiego. Kończenie nauki pozytywnym wzmocnieniem, czyli np. nauka trudnych rzeczy z fizyki, ale na koniec rozwiązanie łatwego zdania, czegoś co masz dobrze opanowane. Małymi kroczkami do celu, byleby się nie przerażać ogromem zaległości i dodatkowo się nie zniechęcać :)

*żeby nie było ciągłego odkładania nagrody jak u 1

Awatar użytkownika
jouziou
Posty: 775
Rejestracja: czwartek, 30 kwietnia 2009, 23:07
Enneatyp: Indywidualista
Kontakt:

Re: Problem z chodzeniem do szkoły

#14 Post autor: jouziou » czwartek, 8 listopada 2012, 23:04

konsultacja z "kimś kto sie zna" to dobry pomysł, ale skoro ogólnie ci sie "nie chce" to nie ma tak fajnie że ci sie nagle "zachce" XD w związku z tym proponuje wyznaczenie sobie limitu na podstawie tego ile regulaminowo godzin możesz mieć opuszczonych przy zachowaniu np. dobrym, staraj sie na tych lekcjach które sa dla ciebie ważne (liczą się na maturce twojej) być lub bywać częściej, i ucz sie w domu ile tylko możesz, nie mówie że do oporu, dobre i pół godziny, ale nakur*iaj żebyś potem w gorszy stan nie popadł jak sie coś nie uda... żebyś po prostu nie pluł sobie w brode "mogłem, a olałem", staraj się organizować sobie prace, planuj, żeby to nie było tak chaotycznie - wtedy zniechęca i ogłupia to człowieka, bo nie dość że nie chce nam się podchodzić do nauki "na ślepo", to jeszcze nie zdajemy sobie sprawy z tego ile realnie umiemy, jakie mamy zaległości - a to jest niebezpieczne bo można sie "obudzić" za późno

ja w klasie maturalnej nie chodziłam na wf-y i religie, bo mi sie nie chciało wstawać rano, odbębniłam zaliczenia i miałam ustalony limit do ilu godzin moge mieć opuszczone
Mój nick wymawia się JOŁZIOŁ nie juziu

Awatar użytkownika
sjofh_ystad
Posty: 620
Rejestracja: poniedziałek, 2 kwietnia 2012, 23:44
Lokalizacja: Nowhere dense ideal / Heart of Darkness

Re: Problem z chodzeniem do szkoły

#15 Post autor: sjofh_ystad » niedziela, 11 listopada 2012, 22:16

Tja, ostatni rok wkurzającego obowiązku. Wtedy miałem już naprawdę wy***ne. Hmm, ale zawsze razem z braciszkiem jeździłem, jakoś tak we dwójkę było raźniej. Razem mogliśmy wykpiwać i pogardzać czekającą nas nudę w drodze do. Poza tym przeważnie się spóźnialiśmy, więc było czekanie z wyjściem na tego, który był wolniej, wqrwianie się, bieg na autobus itepe- taki rytuał :D No i w szkole było 2-ch najlepszych kumpli, było z kim pogadać.

Jeśli nie masz kogoś takiego- hmm, zawsze możesz chodzić tam po to, by w duchu śmiać się z tego wszystkiego :D Albo wymyślać jakieś popieprzone zastosowania tego, o czym mówią. Albo rysować sobie jakieś dziwne rzeczy. Stwórz sobie jakiś rytuał związany z tym miejscem. Może niedaleko szkoły jest jakieś fajne miejsce, gdzie można połazić na przerwach? Takie tam bzdury, piszę co mi przychodzi na myśl. Oczywiście jeśli da się coś ciekawego (choćby zwykłe rozmowy o duperelach/ przyszłości/ dziwnych zainteresowaniach )"rozkręcać" z człowiekami z klasy/innymi, to pewnie to najlepsza opcja. Wybrania się do spychologa/pegadoga Ci nie zaproponuję, bo zawsze miałem takie pomysły w głębokiej pogardzie, ale ja tam się nie znam, więc mnie nie słuchaj.
Walcz, nie poddawaj się nigdy. Ale pamiętaj, jak nie siłą- to sposobem.

W kwestii motywacji do działania i nauki- 1) to już ostatni rok; zawsze możesz odliczać, ile dni zostało do uwolnienia :D
2) czeka cię ważny wybór; idziesz/ nie idziesz na studia, w obydwu przypadkach- co chcesz robić?; w każdym razie- przejmujesz w jakiejś tam dalszej części władzę nad swoim życiem; musisz sobie wyobrazić, kim chcesz być, co chcesz robić, do czego się nadajesz- to w ch*j ważne, to właśnie ten moment. Kto wie, może jakieś przedmioty, do których Cię zmuszają, są jakoś powiązane z Twoją przyszłością, może tego nie widzisz, ale Ci się przydadzą. Może zobaczysz coś, czego do tej pory nie widziałem. Oczywiście w przypadku pójścia na studia, a także wielu innych ścieżek, przyda się w jakiejś tam części dobrze napisać maturkę. Trochę pracy musisz włożyć, ale warto chyba. Jeśli już masz określone, co zdajesz i co jest ważne- no to ciśnij :) Zacznij już teraz, ale na spokojnie. Może chodzenie na te przedmioty jednak się przyda, będzie Cię mobilizowało do dalszej nauki w domciu? Spróbuj, sprawdź. Pomyśl też, że może na maturze akurat przyda Ci się to, czego się w domu nie uczyłeś, ale przypadkiem zapamiętałeś z lekcji- zdarza się :D Pewnie są też jakieś zajęcia przygotowujące do matury/fakultety, ale one u mnie były po południu. Warto było na nie chodzić, poczucie wspólnoty z ludkami na plus.
Próbuj, próbuj. Aż się zdziwisz, jakie rzeczy twój mózg może uznać za ciekawe, jeśli tylko go odpowiednio zaprogramujesz.

W kwestii porannego wstawania- też mam z tym problem :D Najlepiej znajdź sobie kogoś, z kim nawzajem będziecie się budzić telefonami. Tak to sobie wymyśliłem, choć nigdy nie zrealizowałem. Wypracować odruch- jest jakaś cząstka świadomości po budziku, to budzę gnoja :D Tylko musi wstawać o tych samych godzinach. Od biedy mógłbyś ze mną, ale ja nie wstaję przed 8-mą, bo nie muszę(jeden z plusów mojego przyszłego zawodu :D ). Ale takie regularne wstawanie o 8 nie byłoby złe. Ewentualnie wymyśl coś, co Cię rano przebudzi/wyciągnie z łóżka. Nie wiem. Gnaj od razu do łazienki. Jakaś myśl dziwna. Wstawaj na złość światu :D Pamiętam, że w 2 liceum wstawałem bez większych problemów, bo rano musiałem coś poklikać w głupiej internetowej grze- jak widać głupoty też mogą się na coś przydawać...

Naszła mnie ochota, żeby założyć konkurencyjne tematy: "Problem z chodzeniem na wykłady", "Problem z chodzeniem na dowolne zajęcia na ostatnim roku" i "Problem z chodzeniem do pracy". Ale ty masz fajnie, nawet sam nie wiesz. Ja za niecały rok będę musiał podjąć taką naprawdę ostateczną decyzję, co chcę robić w życiu. Nawet jeśli nie nieodwracalna, może okazać się trudna do odwrócenia. Echhh...
Ty najprawdopodobniej dopiero wybierzesz kierunek studiów. To też cholernie ważne, ale łatwiej potem coś pozmieniać, większa elastyczność, masz dużo więcej czasu.

ODPOWIEDZ