A co z tańcem u 5?
Re: A co z tańcem u 5?
No właśnie piszę w sensie że zapisać się samemu to tak trochę niezbyt jak dla mnie
- Fenol
- Posty: 501
- Rejestracja: niedziela, 28 grudnia 2008, 00:23
- Enneatyp: Lojalista
- Lokalizacja: bananolandia
Re: A co z tańcem u 5?
Można było dwojako zinterpretować Twój post, to i dwie możliwe odpowiedzi dałem na pewno znalazł by się ktoś, kto by poszedł z Tobą. Pomyśl czy są takie osoby. Wiadomo, że z kimś, to zawsze raźniej
6w5
Członek - choć pewnie zostanę wkrótce wykopany na zbity pysk - UPS - Unia Piątkowo - Siódemkowa
Członek - choć pewnie zostanę wkrótce wykopany na zbity pysk - UPS - Unia Piątkowo - Siódemkowa
-
- Posty: 302
- Rejestracja: niedziela, 8 marca 2009, 13:39
Re: A co z tańcem u 5?
U mnie z tańcem indywidualnym bardzo dobrze, gorzej z synchronizacją z niższym od siebie partnerem Ale z wyższym jakoś daję radę ^^
Ostatnio spędziłam całą noc na parkiecie, oprócz przerwy na napicie się coli (do tej pory odczuwam głęboką potrzebę dostarczania swojemu organizmowi płynów). Nie mam żadnego problemu z publicznym tańczeniem, tylko przeszkadza mi, kiedy ktoś siedzi i mnie obserwuje. Akurat w tym przypadku mnie to nie krępuje, ale drażni.
Ostatnio spędziłam całą noc na parkiecie, oprócz przerwy na napicie się coli (do tej pory odczuwam głęboką potrzebę dostarczania swojemu organizmowi płynów). Nie mam żadnego problemu z publicznym tańczeniem, tylko przeszkadza mi, kiedy ktoś siedzi i mnie obserwuje. Akurat w tym przypadku mnie to nie krępuje, ale drażni.
- grasshopper
- Posty: 62
- Rejestracja: czwartek, 12 listopada 2009, 22:27
- Kontakt:
Re: A co z tańcem u 5?
Ja nie mam problemów z tańczeniem, aczkolwiek przez 80% czasu obsesyjnie zastanawiam się nad tym, czy nie robię tego dziwnie i nie wychodzę na idiotę. Co do wspomagaczy... kiedyś po około 3 piwach czułem się, jakbym pływał. xD Normalnie trans i żadnych natrętnych myśli.
5w4
tsm wl bvr jf
tsm wl bvr jf
Re: A co z tańcem u 5?
Taniec + ja daje mniej więcej taki sam wynik co dzielenie przez 0.
Wnioski wysnujcie sami...
Wnioski wysnujcie sami...
- Misconstruction
- Posty: 4
- Rejestracja: poniedziałek, 10 maja 2010, 20:34
Re: A co z tańcem u 5?
U mnie taniec to dość "trudna" rzecz ^ ^ Tj. od dziecka uwielbiam tańczyć, uczyć się tańca, oglądać, interpretować. Może to dlatego, że taniec sam w sobie jest formą niewerbalnego wyrazu emocji. Nie trzeba mówić - to mi zawsze pasowało. Ponad to zwłaszcza lyrical lubię i balet klasyczny Niestety, jak to mój brat mawia : "taniec to niebezpieczny sport!", bo dzięki niemu naderwałam mięsień dwugłowy uda i zwichnęłam nadgarstek ^ ^ Ale i tak z niego nie rezygnuję, choć w desperacji chciałam nawet sprzedać pointy i się odciąć xd
Życie pozbawione iluzji jest rzeczą ponurą. ~Virginia Woolf
Re: A co z tańcem u 5?
Ja też nie mam jakiegoś hamulca, żeby tańczyć publicznie ^^ ale sama zauważyłam że kiedy tańczę sama ogólnie bez najmniejszej nawet widowni tańczę całkiem inaczej niż przy innych może tu biorą górę emocje ^^ gorzej z partnerem nie lubię gdy ktoś prowadzi to mnie strasznie krępuję nie umiem się z tego cieszyć cały czas skupiam się na tym żeby nie pomylić kroków albo nie być sztywna jak robot ogólnie strasznie się krępuję co teoretycznie wyklucza dobrą zabawę ;/ wolę tańczyć sama ^^
Czasem człowiek sądzi, że ujrzał już dno studni ludzkiej głupoty, ale spotyka kogoś, dzięki komu dowiaduję się, że ta studnia nie ma jednak dna.
Re: A co z tańcem u 5?
Taniec to jedna z niewielu rzeczy, która budzi we mnie tak jednoznacznie negatywne emocje. Nienawidzę tańczyć, nie znajduję w tym nic przyjemnego, a jednocześnie widzę tam większość negatywnych rzeczy istniejących na tym świecie: bezmyślna pogoń za prokreacją, ucieczka od spraw intelektu, lans, hierarchizacja ludzi... smutno mi, gdy o tym pomyślę. Mój stosunek do tańca sprawił, że na balu na zakończenie gimnazjum byłem chyba najczęściej proszonym do tańca chłopakiem. Nie cieszyłem się jednak wcale z tego, jestem przekonany, że w większości przypadków te propozycje nie wynikały z sympatii do mnie, a m. in. z tego, że ja nie chciałem tańczyć i wiele dziewczyn chciało być tą, która okaże się lepszą od innych i przekona mnie do tego. To i tak miało niewielki wpływ na to, że ani razu się nie zgodziłem, bo priorytetem było to, że byłem pewien, że nie czułbym żadnej radości ani satysfakcji z tego czegoś. Bal ten spowodował bolesne zderzenie z rzeczywistością, ale jednocześnie dał mi bezcenne doświadczenie: już nigdy więcej nie pojawię się w takim miejscu, by ktokolwiek miał okazję prosić mnie do tańca. Sytuacja, gdy wszyscy z przeszło 30-osobowego grona rówieśników, oprócz mnie, tańczą, a ja jestem pod presją, sprawiła, że czułem, że ktoś ogranicza moją niezależność, a jednocześnie nie bardzo miałem co robić, porozmawiać z nikim nie mogłem, bo wszyscy tańczyli, zająć się czymś w samotności też nie bardzo, bo nie było wystarczającej swobody. Nie mogę doprowadzić do tego, by te dłuuuuuuuuugie godziny się powtórzyły.
Próby przed tańcem poloneza przed zakończeniem gimnazjum były dla mnie istną katorgą. To marnowanie czasu na dreptanie w kółko po raz enty, by na zakończeniu i tak wyszło to tak sobie sprawiało, że niektórzy posądzali mnie na próbach np. o niewyspanie, a to było tak naprawdę niezadowolenie. Tradycja pokazała się tutaj ze swojej najgorszej strony. Również mniej oficjalne formy tańca mnie nie pociągają. Wyrażanie siebie poprzez taniec... ja mógłbym wyrazić siebie co najwyżej poprzez nie tańczenie właśnie. Nie przytłacza mnie to, że inni na mnie patrzą. Na wspomnianym przeze mnie wcześniej balu bez oporu zgodziłem się zaśpiewać piosenkę, do której sam napisałem tekst i nie czułem się przy tym źle. Po prostu nie lubię tańca jako czynności samej w sobie. Jak ktoś lubi: proszę bardzo, niech tańczy, ale niech nie wkręca w to mnie. To tak, jak ja bym kogoś przywiązał do fotela i ustawił na wprost telewizora podczas wyścigu F1. Jeśli ktoś nie lubi sportów motorowych i nie wzbudziłoby to w nim żadnego zainteresowania, czułby się pewnie podobnie, jak ja namawiany do tańca.
Wcześniej pojawiły się nawiązania matematyczne, więc:
x∈taniec i x∈And <=> x∈∅
Próby przed tańcem poloneza przed zakończeniem gimnazjum były dla mnie istną katorgą. To marnowanie czasu na dreptanie w kółko po raz enty, by na zakończeniu i tak wyszło to tak sobie sprawiało, że niektórzy posądzali mnie na próbach np. o niewyspanie, a to było tak naprawdę niezadowolenie. Tradycja pokazała się tutaj ze swojej najgorszej strony. Również mniej oficjalne formy tańca mnie nie pociągają. Wyrażanie siebie poprzez taniec... ja mógłbym wyrazić siebie co najwyżej poprzez nie tańczenie właśnie. Nie przytłacza mnie to, że inni na mnie patrzą. Na wspomnianym przeze mnie wcześniej balu bez oporu zgodziłem się zaśpiewać piosenkę, do której sam napisałem tekst i nie czułem się przy tym źle. Po prostu nie lubię tańca jako czynności samej w sobie. Jak ktoś lubi: proszę bardzo, niech tańczy, ale niech nie wkręca w to mnie. To tak, jak ja bym kogoś przywiązał do fotela i ustawił na wprost telewizora podczas wyścigu F1. Jeśli ktoś nie lubi sportów motorowych i nie wzbudziłoby to w nim żadnego zainteresowania, czułby się pewnie podobnie, jak ja namawiany do tańca.
Wcześniej pojawiły się nawiązania matematyczne, więc:
x∈taniec i x∈And <=> x∈∅
- greenlight
- Posty: 280
- Rejestracja: wtorek, 1 czerwca 2010, 14:51
- Lokalizacja: Łódź
Re: A co z tańcem u 5?
Nie tańczę, nie czuje się komfortowo w moim ciele, mam wrażenie jakby moje myśli i uczucia nie mogły się z nim zsynchroniozować. Taniec indywidualny? Kto wie? Może by coś z tego wyszło. Nie wyobrażam sobie siebie za to w tańcu towarzyskim, gdzie jest fizyczny kontakt. Dotyk drugiego człowieka nie jest dla mnie czymś naturalnym, w ogóle nie umiem na to reagować....
To wszystko czego chcę
To wszystko czego mi brak
To wszystko czego ja nigdy nie będę miał
To wszystko czego mi brak
To wszystko czego ja nigdy nie będę miał
-
- Posty: 4
- Rejestracja: czwartek, 15 lipca 2010, 01:41
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: Wrocław
Re: A co z tańcem u 5?
Ja mam problem z tym żeby np. wyjść na parkiet, ale może to dlatego że nie umiem za bardzo tańczyć a nie lubię jak ktoś widzi moje błędy...
Opinia publiczna to zdanie ludzi, których normalnie nikt o zdanie nie pyta.
5w6
5w6
Re: A co z tańcem u 5?
Zależy z kim, kto na to patrzy i przede wszystkim ile wypiłem. Na czczo raczej nikt mnie nie zmusi, zwłaszcza do parkietowej żenady jaką przeżyłem na studniówce.
Re: A co z tańcem u 5?
Lubię tańczyć. Nie umiem, przeważnie improwizuję, ale jeśli muzyka mi odpowiada, a wcześniej dostałam coś dobrego do picia mogę tańczyć sama, na środku parkietu. Taniec uwalnia mnie od myślenia, bo muzyka przejmuje nade mną kontrolę. Od czasu do czasu jest mi to bardzo potrzebne.
Odkryj wszystkie sprzeczności w poniższym zestawieniu:
5w4
MBTI: ENFP
Socjonicznie: Ni-EIE lub Ni-LIE.
5w4
MBTI: ENFP
Socjonicznie: Ni-EIE lub Ni-LIE.
-
- Posty: 69
- Rejestracja: niedziela, 27 czerwca 2010, 16:46
- Enneatyp: Obserwator
Re: A co z tańcem u 5?
Nie lubię i nie umiem tańczyć (niezależnie od tego, czy w użyciu były wspomagacze i w jakiej ilości), mimo jakiejś okazyjnej nauce z doskoku co jakiś czas, w najróżniejszych dziedzinach tańca (jak by tak podliczyć, to może nawet kilka lat by wyszło). Nie mam do tego smykałki. Brakuje mi jakiejś naturalnej zdolności i wrodzonej potrzeby tańca, które napędzałyby chęć rozwoju w tej dziedzinie. Chociaż jeśli nie skupia się na mnie uwaga wszystkich dookoła, to tańczenie nie jest torturą. Czasem nawet mam na nie ochotę, pod warunkiem, że w tłumie. Ale bynajmniej nie jest to dla mnie czynność ważna i dająca wielką radość. Żadna to dla mnie wolność, sposób na okazywanie emocji też nie. I w sumie to nie wiem, czy wolę taniec towarzyski czy indywidualny
5w4
Wanting to be someone else is a waste of the person you are
Jakże byłoby to możliwe, żebyśmy to zawsze tylko my mieli słuszność, a inni by nigdy nie mieli racji?
Wanting to be someone else is a waste of the person you are
Jakże byłoby to możliwe, żebyśmy to zawsze tylko my mieli słuszność, a inni by nigdy nie mieli racji?
-
- Posty: 1
- Rejestracja: niedziela, 1 sierpnia 2010, 20:35
Re: A co z tańcem u 5?
ja nienawidzę tańca, nie umiem i nie znoszę tego robić. Najgorzej jest na lekcjach wf bo o ile ogólnie da sie tego uniknac to tam trzeba, zmuszają, grorza, a uciec nie ma gdzie:) a w dodatku w lustrze sali do tańczenia widze całą swoją beznadziejnośc. Tanczeniu zdecydowane NIE.
-
- Posty: 15
- Rejestracja: sobota, 24 września 2011, 12:41
- Enneatyp: Obserwator
introwersja a kurs tańca
Chciałbym zapisać się na kurs tańca. Uznałem, że znajomość pewnych kroków może być przydatna w życiu. Ale jest pewien problem - jestem introwertykiem. Czy Waszym zdaniem warto ryzykować i zapisać się? A może odpuścić sobie żeby się nie męczyć i katować psychicznie. Dodam, że tańca jakoś specjalnie się nie wstydzę, bo jak byłem na studniówce ze znajomą to jakoś tam improwizowałem i "dreptałem" w rytm tańca. Co prawda "kaleczyłem", ale jakoś szło i było miło.
Nie ukrywam także, że chciałbym poznać kogoś na takim kursie. Doświadczenia z poznawaniem nowych ludzi mam na tyle różne, że nie potrafię samodzielnie tego przewidzieć. Jestem 5w4.
Nie ukrywam także, że chciałbym poznać kogoś na takim kursie. Doświadczenia z poznawaniem nowych ludzi mam na tyle różne, że nie potrafię samodzielnie tego przewidzieć. Jestem 5w4.