Piątki a zobojętnienie na życie

Dyskusje na temat typu 5
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Nerthzim
Posty: 76
Rejestracja: czwartek, 28 lutego 2008, 11:49

Re: Piątki a zobojętnienie na życie

#46 Post autor: Nerthzim » poniedziałek, 17 maja 2010, 18:18

Snufkin pisze:Co mam zrobić żeby się nie męczyć ?
Węzeł gordyjski.
Snufkin pisze:Gdy ktoś się źle czuje to szuka tego przyczyn i jeśli znajdzie czuje się spokojniejszy.
O tym jest temat, nigdy nie udało mi się tego tak trafnie sformułować, na szczęście Snufkin mnie wyręczył.
Snufkin pisze:A schizofrenia jako choroba to świetne samousprawiedliwienie swojego nieszczęścia.
Nerthzim pisze:Z tego co mi wiadomo nie cierpię (ani nigdy nie cierpiałem) na schizofrenię - jeżeli wprowadziłem kogoś w błąd to chciałbym za to przeprosić

Snufkin pisze:To jest bardzo skuteczny system motywacyjny.
To jest bardzo skuteczny problem obejścia problemu bez rozwiązywania go, pisałem o tym wcześniej. I o ile samo unikanie problemów w ten sposób caszami bywa skuteczne, to w tym wypadku niewiele to daje.
Venus w Raku pisze:Zawsze jest takie ryzyko jak się wchodzi z kimś w związek.
O to mi chodziło, dla mnie jedno zmartwienie mniej.
Venus w Raku pisze:Nie wyraziłam się chyba zbyt jasno.
Wyszstko napisałaś bardzo klarownie i zrozumiale, po prostu wyrażenie "po części" moim zdaniem zabawnie kontrastowało z resztą Twojej wypowiedzi.
bezimienny pisze:Czy Franek, który zawsze chciał skoczyć na bungee, skoczyłby jeżeliby wiedział, że jutro o tym zapomni? Czy Greta pojechałaby na wycieczkę dookoła świata (co jest jej marzeniem), jeżeliby wiedziała, że tuż po powrocie o wszystkim co się podczas niej działo bezpowrotnie zapomni? No nie. Dlaczego? Ponieważ ludzie żyją DLA wspomnień, to czego nie pamiętają i nie ma to bezpośredniego wpływu na ich przyszłość, nie ma dla nich żadnego znaczenia - tak samo jak nie ma to, o czym dzisiaj będziesz śnił - a rano nie będziesz nic z tego snu pamiętał.
Pisałem już, że jest to zależne od perspektywy. Wychodzenie z takiego założenia jest cholernie głupie, bo po krótkich rozważaniach dojdziesz do punktu "w sumie to i tak umrę" i wyjdzie na to, że nie warto robić absolutnie niczego.
bezimienny pisze:Nic co robimy za życia nie ma sensu, baaaaa! dla nas samych - jako jednostek - to życie, to jak je przeżyjemy nie ma najmniejszego znaczenia.
Ech, powinienem czytać całe posty zanim zacznę odpowiadać. No dobra, to doszedłeś już do tego wniosku. Pytanie-bonus za 100 punktów: jakim sposobem utrzymujesz się przy życiu?
bezimienny pisze:Jeżelibyś wiedział, że 5 minut po jego obejrzeniu nic z niego byś nie pamiętał, to byś go na 99,9% nie obejrzał.
Poprawka: Jeżelibym wiedział, że 5 minut po jego obejrzeniu nic z niego bym nie pamiętał, to bym go na 99,9% nie obejrzał.
Snufkin pisze:Ważne żeby było przyjemnie tu i teraz.
Czyt. carpe diem, zatoczyliśmy tym samym pełne koło w tej dyskusji.



Do tego co napisała Kryzysowa_narzeczona dodam tylko, że introwertyk to kot w worku. Rozgryzanie takich osobników/czek bywa czasochłonne, a na dobrą sprawę nie wiemy w co "inwestujemy".


5w4, już trochę mniej niezdrowa

All the years of useless search
Have finally reached an end
Loneliness and empty days
will be my only friend

bezimienny
Posty: 159
Rejestracja: środa, 14 kwietnia 2010, 20:23
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Mazowsze

Re: Piątki a zobojętnienie na życie

#47 Post autor: bezimienny » poniedziałek, 17 maja 2010, 22:28

Nerthzim pisze:
bezimienny pisze:Czy Franek, który zawsze chciał skoczyć na bungee, skoczyłby jeżeliby wiedział, że jutro o tym zapomni? Czy Greta pojechałaby na wycieczkę dookoła świata (co jest jej marzeniem), jeżeliby wiedziała, że tuż po powrocie o wszystkim co się podczas niej działo bezpowrotnie zapomni? No nie. Dlaczego? Ponieważ ludzie żyją DLA wspomnień, to czego nie pamiętają i nie ma to bezpośredniego wpływu na ich przyszłość, nie ma dla nich żadnego znaczenia - tak samo jak nie ma to, o czym dzisiaj będziesz śnił - a rano nie będziesz nic z tego snu pamiętał.
Pisałem już, że jest to zależne od perspektywy. Wychodzenie z takiego założenia jest cholernie głupie, bo po krótkich rozważaniach dojdziesz do punktu "w sumie to i tak umrę" i wyjdzie na to, że nie warto robić absolutnie niczego.
bezimienny pisze:Nic co robimy za życia nie ma sensu, baaaaa! dla nas samych - jako jednostek - to życie, to jak je przeżyjemy nie ma najmniejszego znaczenia.
Ech, powinienem czytać całe posty zanim zacznę odpowiadać. No dobra, to doszedłeś już do tego wniosku. Pytanie-bonus za 100 punktów: jakim sposobem utrzymujesz się przy życiu?
Jem, piję i sypiam średnio po 4h :)
bezimienny pisze:Jeżelibyś wiedział, że 5 minut po jego obejrzeniu nic z niego byś nie pamiętał, to byś go na 99,9% nie obejrzał.
Poprawka: Jeżelibym wiedział, że 5 minut po jego obejrzeniu nic z niego bym nie pamiętał, to bym go na 99,9% nie obejrzał.
Nie, nie, nie! Jak już coś to: Jeżelibym wiedział, że 5 minut po jego obejrzeniu nic z niego bym nie pamiętał, to bym go na 100% nie obejrzał (wyłączając czas "doła" - miałem do tej pory takiego jednego około miesiąca).
Snufkin pisze:Jakie znowu życie po śmierci ? A co mnie to obchodzi gdy będę zgnity ?
A co Cię to obchodzi gdy nie jesteś zgnity?
Jak jem obiad to nie po to żeby o nim pamiętać tylko się najeść i zaspokoić swoją potrzebę. Podobnie jest z każdą celową aktywnością.
Bez jedzenia i innych czynności bez których człowiek żyć nie może, nie miałbyś możliwości zapamiętania tych wydarzeń, które zapamiętać chcesz.
Pamiętać chcę jedynie to co potrzebuję pamiętać. Jasne, pamięć nas warunkuje na przyszłość ale ja nie zamierzam żyć wiecznie więc mi to zwisa. Ważne żeby było przyjemnie tu i teraz.
I co z tej "przyjemności" masz? Jak długo zamierzasz żyć i dlaczego akurat tyle?
Rozstawanie się ze szczęśliwym życiem dzisiaj bo w przyszłości muszę je stracić jest bezsensowne i sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem.
A cóż jest w nim takiego szczęśliwego? Parę ulotnych chwil, emocji? I dlaczego jest niby sprzeczne? Cóż zyskujesz na tym, że żyjesz? Ulotny czas? Co byś stracił jakbyś teraz umarł? Nic? Ewentualnie jak nie chcesz pisac w ten spos o sobie, to ... co ja bym stracił, albo co by stracił przeciętny człowiek?

Snufkin
Posty: 5625
Rejestracja: piątek, 4 kwietnia 2008, 14:28
Enneatyp: Obserwator

Re: Piątki a zobojętnienie na życie

#48 Post autor: Snufkin » wtorek, 18 maja 2010, 10:32

.
Ostatnio zmieniony wtorek, 3 sierpnia 2010, 22:24 przez Snufkin, łącznie zmieniany 1 raz.
5w4, sp/sx/so
ILI - Ni, DCNH - CT(H)

bezimienny
Posty: 159
Rejestracja: środa, 14 kwietnia 2010, 20:23
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Mazowsze

Re: Piątki a zobojętnienie na życie

#49 Post autor: bezimienny » wtorek, 18 maja 2010, 21:45

Snufkin pisze:bezimienny widzę Cię nie przekonam do swoich racji
Gdybyś używał argumentów opartów na logice, to miałbyś szanse. Pisząc natomiast o carpe diem - czymś kompletnie mi obcym - dokonanie tego jest po prostu niemożliwe.
dlatego musisz się w końcu zabić i sam się przekonać.
Nie wiem czy wiesz, ale za nakłanianie do samobójstwa można trafić na parę latek do "pierdla" :)
PS co do filmów jeszcze - większość z nich zapomniałem po 5 minutach, np. po wyjściu do kibla (były na tyle głębokie). Lubię np. kino z Jackie Chanem ale na Boga nie jestem w stanie zapamiętać fabuły, mimo to jestem jego fanem.
Ale zostają w Tobie emocje po obejrzeniu go, pamięć o nich, gdyby nie to, to nie miałbyś ochoty oglądać kolejnych z jego udziałem.
Mam tylko nadzieję, że nie będziesz siedział na forach do osiemdziesiatki i pisał jakie to życie jest nic nie warte i biegał w międzyczasie po lekarzach lecząc alzhaimera.
Będ siedział do 90. i nie będę biegał do lekarza :)

Snufkin
Posty: 5625
Rejestracja: piątek, 4 kwietnia 2008, 14:28
Enneatyp: Obserwator

Re: Piątki a zobojętnienie na życie

#50 Post autor: Snufkin » wtorek, 18 maja 2010, 21:58

.
Ostatnio zmieniony wtorek, 3 sierpnia 2010, 22:25 przez Snufkin, łącznie zmieniany 1 raz.
5w4, sp/sx/so
ILI - Ni, DCNH - CT(H)

bezimienny
Posty: 159
Rejestracja: środa, 14 kwietnia 2010, 20:23
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Mazowsze

Re: Piątki a zobojętnienie na życie

#51 Post autor: bezimienny » wtorek, 18 maja 2010, 22:08

Snufkin pisze:bezminenny prawda jest taka, że nie masz jaj. Nikt Cię tu nie zachęca do samobójstwa ale po co się męczyć ? Skoro Twoje życie nie ma żadnego znaczenia mimo wszystko trzymasz się go jak maminej spódnicy to ktoś tu jest hipokrytą/tchórzem. Taka jest moja logika albo rozmawiamy na poważnie albo tylko trollujesz dla zabicia czasu (nomen omen).
Ależ ja nigdzie nie napisałem, ze moje życie nie ma sensu (że ma - również) :) Dopowiadasz sobie coś, czego nigdzie nie napisałem, ale to akurat cecha większości ludzi - także nie masz czym się martwić.

Snufkin
Posty: 5625
Rejestracja: piątek, 4 kwietnia 2008, 14:28
Enneatyp: Obserwator

Re: Piątki a zobojętnienie na życie

#52 Post autor: Snufkin » wtorek, 18 maja 2010, 22:48

.
Ostatnio zmieniony wtorek, 3 sierpnia 2010, 22:25 przez Snufkin, łącznie zmieniany 1 raz.
5w4, sp/sx/so
ILI - Ni, DCNH - CT(H)

Awatar użytkownika
Piotr
Posty: 1024
Rejestracja: sobota, 27 września 2008, 16:42
Enneatyp: Obserwator
Kontakt:

Re: Piątki a zobojętnienie na życie

#53 Post autor: Piotr » wtorek, 18 maja 2010, 23:24

Naoglądali się amerykańskich filmów, w których cały czas życie bombarduje bohaterów doznaniami i teraz się wydaje im, że ich życia są do dupy, bo nic się nie dzieje. Ponadto podejrzewają, że bezsensowność ma cokolwiek z tym wspólnego. Trzeba się czymś lub kimś zająć, mieć obowiązki. Wtedy zaczyna się żyć. Za mało ludzcy jesteście, Piątcy i ogóle się wam w dupach poprzewracało. Depresja i filozofie - dupa jupa. Koniec imprezy. Nie ma takiego bicia (myślenia).

bezimienny
Posty: 159
Rejestracja: środa, 14 kwietnia 2010, 20:23
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Mazowsze

Re: Piątki a zobojętnienie na życie

#54 Post autor: bezimienny » środa, 19 maja 2010, 22:12

Snufkin pisze:Aha czyli to tylko taka gadka-szmatka z Twojej strony rozumiem.
W takim razie odniosę się do wypowiedzi Nerthzim mając nadzieję, że jest poważniejszy.


Być może jest, niemniej ciężko znaleźć poważniejsza osobę ode mnie. No i tak btw... to już na samym początku tej dyskusji pośrednio zaznaczyłem, iż są to rozważania czysto teoretyczne. Jakiekolwiek pretensje możesz mieć tylko i wyłącznie do siebie (a dokładniej do swojego braku umiejętności czytania ze zrozumieniem - przynajmniej w tym przypadku).
To jest bardzo skuteczny problem obejścia problemu bez rozwiązywania go, pisałem o tym wcześniej. I o ile samo unikanie problemów w ten sposób caszami bywa skuteczne, to w tym wypadku niewiele to daje.
To jest bardzo skuteczny system motywacyjny do zaprzestania leżakowania. Oczywiście to nie rozwiązuje żadnych problemów 'eschatologicznych', one po prostu znikają z pola naszej świadomości. Jeśli masz komfort nicnierobienia być może tego tak do końca nie zrozumiesz. Kiedy człowiekowi zaczyna brakować pieniędzy na tzw. elementarne potrzeby przestaje się zastanawiać co ma sens a co nie ma. Liczy się podstawowa walka o byt i o to chodziło NoLeaderowi.
Tutaj i zgodzę się, i nie zgodzę - to znaczy jednym da to kopa do działania, a innym wręcz przeciwnie.

Awatar użytkownika
boogi
Pan Admin
Pan Admin
Posty: 5875
Rejestracja: czwartek, 23 października 2008, 22:48
Enneatyp: Perfekcjonista
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Piątki a zobojętnienie na życie

#55 Post autor: boogi » czwartek, 27 maja 2010, 19:51

Temat przygasa, to dorzucę do pieca :twisted:

Nerthzim, czy od czasu napisania pierwszego posta w tym temacie coś się zmieniło? Coś odkryłeś? Coś (być może z tego co zostało tutaj napisane) sprawdziłeś, udowodniłeś, zanegowałeś?...
"Jeśli chcesz ze mną rozmawiać, zdefiniuj terminy których używasz."
- Voltaire

>> bardzo dziwny link <<

Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix

Awatar użytkownika
Nerthzim
Posty: 76
Rejestracja: czwartek, 28 lutego 2008, 11:49

Re: Piątki a zobojętnienie na życie

#56 Post autor: Nerthzim » poniedziałek, 31 maja 2010, 20:19

... Ups. Nie ma nic gorszego jak być wywołanym do tablicy kiedy człowiek sobie tak przyjemnie drzemie.
Jak widać chwilowo znowu wyłączyłem się z wszelkich dyskusji na forum, nie miałem chęci na dalszą polemikę z bezimiennym i Snufkinem i skończyło się wyjściem po piąt... tfu, po angielsku. Zaglądam tu tylko 2-3 razy w tygodniu i czytam nowe posty.

Nie wiem co mam Ci napisać, najchętniej wstawiłbym kropkę i po prostu wysłał takiego posta. "Słuchałem, dotarło, nie mam nic do powiedzenia". Na miejscu byłoby teraz zamieszczenie trzeciego czaptera "Historii ze świata roślin", ale jakoś nic mi nie przychodzi do głowy. Jedyną rzeczą jakiej nauczyłem się po tych wszystkich miesiącach spędzonych bezczynnie w domu jest to, że czasem trzeba po prostu działać odruchowo i spełniać swoje szeroko pojęte zachcianki. Typowy dla nas proces rozbierania wszystkiego na czynniki pierwsze, wyszukiwanie wszelkich argumentów za i przeciw przed podjęciem decyzji... Często zabija to we mnie chęć zrobienia czegoś na co miałem ochotę. I czasem tak działam wbrew sobie, a raczej wbrew swojej naturze. I wychodzi nieźle. Szkoda tylko, że tak późno to do mnie dotarło. Jakbym miał w tym doświadczenie wcześniej, to bym się powiesił kiedy miałem taką chęć. Teraz nie mam, ale zamiast się z tego cieszyć nie daje mi to spać po nocach (a raczej nad ranem, biorąc pod uwagę porę o której przeważnie kładę się spać). Mogłem mieć spokój i nie zamęczać nikogo moimi tyradami, a wyszło jak zawsze...
5w4, już trochę mniej niezdrowa

All the years of useless search
Have finally reached an end
Loneliness and empty days
will be my only friend

Awatar użytkownika
boogi
Pan Admin
Pan Admin
Posty: 5875
Rejestracja: czwartek, 23 października 2008, 22:48
Enneatyp: Perfekcjonista
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Piątki a zobojętnienie na życie

#57 Post autor: boogi » piątek, 18 czerwca 2010, 00:16

Nerthzim pisze:... Ups. Nie ma nic gorszego jak być wywołanym do tablicy kiedy człowiek sobie tak przyjemnie drzemie.
Nie ma zmiłuj 8) Jestem bezlitosny i znowu wywołuję do tablicy.
Nerthzim pisze:Nie wiem co mam Ci napisać, najchętniej wstawiłbym kropkę i po prostu wysłał takiego posta. "Słuchałem, dotarło, nie mam nic do powiedzenia". Na miejscu byłoby teraz zamieszczenie trzeciego czaptera "Historii ze świata roślin", ale jakoś nic mi nie przychodzi do głowy.
Zgódź się, lub zaneguj. Moim zdaniem lepiej jest być ciepłym lub zimnym, niż letnim (niezdecydowanym).
Nerthzim pisze:Jedyną rzeczą jakiej nauczyłem się po tych wszystkich miesiącach spędzonych bezczynnie w domu jest to, że czasem trzeba po prostu działać odruchowo i spełniać swoje szeroko pojęte zachcianki. Typowy dla nas proces rozbierania wszystkiego na czynniki pierwsze, wyszukiwanie wszelkich argumentów za i przeciw przed podjęciem decyzji...
Racjonalizacja - jeżeli człowiek chce sobie coś wytłumaczyć (obojętne, czy mówi "jestem do tego zdolny" czy "nie jestem do tego zdolny"), to wszystko sobie wytłumaczy. Psychika radośnie łyka takie tłumaczenia.
Nerthzim pisze:Często zabija to we mnie chęć zrobienia czegoś na co miałem ochotę. I czasem tak działam wbrew sobie, a raczej wbrew swojej naturze. I wychodzi nieźle. Szkoda tylko, że tak późno to do mnie dotarło. Jakbym miał w tym doświadczenie wcześniej, to bym się powiesił kiedy miałem taką chęć.
A gdyby dotarło jeszcze wcześniej - to pewnie nie musiałbyś nigdy dotrzeć do etapu wieszania i przechodzenia przez to. Może więc warto spróbować coś podziałać takiego, z czego się ucieszysz? Parę rzeczy na pewno się znajdzie...
Nerthzim pisze:Mogłem mieć spokój i nie zamęczać nikogo moimi tyradami, a wyszło jak zawsze...
Nie zauważyłem, byś tutaj kogoś zadręczał. Tych, co zadręczają, znajdziesz turaj ^^
Ktoś nie będzie chciał odpowiedzieć, to nie odpowie. Można też dodać usera do wrogów jeżeli nie chce się czytać jego postów, a nie zauważyłem żebyś na czyjejś się znalazł :>
"Jeśli chcesz ze mną rozmawiać, zdefiniuj terminy których używasz."
- Voltaire

>> bardzo dziwny link <<

Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix

Awatar użytkownika
Nerthzim
Posty: 76
Rejestracja: czwartek, 28 lutego 2008, 11:49

Re: Piątki a zobojętnienie na życie

#58 Post autor: Nerthzim » sobota, 19 czerwca 2010, 20:12

Nerthzim pisze:Nie wiem co mam Ci napisać, najchętniej wstawiłbym kropkę i po prostu wysłał takiego posta. "Słuchałem, dotarło, nie mam nic do powiedzenia".
.





A tak jeżeli chodzi o mojego bloga to nie mogę się nadziwić, jak wielki wpływ na mój nastrój ma pogoda. Jakby przez cały rok od ~6 świeciło Słońce (zaraz ktoś stwierdzi, że przecież właśnie tak jest i to nawet niezależnie od strefy czasowej) to moje życie byłoby sporo łatwiejsze.
5w4, już trochę mniej niezdrowa

All the years of useless search
Have finally reached an end
Loneliness and empty days
will be my only friend

Awatar użytkownika
boogi
Pan Admin
Pan Admin
Posty: 5875
Rejestracja: czwartek, 23 października 2008, 22:48
Enneatyp: Perfekcjonista
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Piątki a zobojętnienie na życie

#59 Post autor: boogi » poniedziałek, 21 czerwca 2010, 22:19

True. Pogoda wiele robi. Dlatego myślę o tym, co robić następnej zimy żeby nie popadać w niższe nastroje. Może basen?






Ale z tą kropką to żeś pojechał :P Nie ma zmiłuj, zacząłeś dyskusję na temat życia, to teraz od niej nie uciekniesz. Jeżeli Ty nie dogonisz życia, to ono dogoni Ciebie ;)
"Jeśli chcesz ze mną rozmawiać, zdefiniuj terminy których używasz."
- Voltaire

>> bardzo dziwny link <<

Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix

Awatar użytkownika
bodzios
Posty: 695
Rejestracja: poniedziałek, 18 stycznia 2010, 23:06
Enneatyp: Obserwator

Re: Piątki a zobojętnienie na życie

#60 Post autor: bodzios » wtorek, 22 czerwca 2010, 15:44

boogi pisze:True. Pogoda wiele robi. Dlatego myślę o tym, co robić następnej zimy żeby nie popadać w niższe nastroje. Może basen?
Tak, z tym że np. u mnie jest trochę inaczej. Najgorsza wcale nie jest zima, bo ona ma w sobie coś odświeżającego, śnieg przykrywa cały brud świata, pozwala zapomnieć o jego szarości, niektóre dni są piękne, słoneczne, co w górach, przy świeżym powietrzu jest naprawdę cholernie przyjemnie, w praktyce zima jest moją ulubioną porą roku. Ale taka prawdziwa, mroźna, lecz pogodna, nie plucha. Natomiast nienawidzę jesieni i wczesnej wiosny, szczególnie listopad jest miesiącem męczarni. Koszmarna pogoda, zimno, pada, pochmurno, moje urodziny, brrr.
No UPS - no party. :(

ODPOWIEDZ