: niedziela, 25 lutego 2007, 20:01
To ciekawe, co piszesz o „ćwiczeniu się” w rozmowach – ja też przez to przechodziłam, bo było mi to potrzebne w pracy. Niestety nie jest to moja naturalna właściwość, mimo iż nie należę do osób nieśmiałych. Do prowadzenia rozmów jest potrzebny choćby minimalny poziom zainteresowania rozmówcą i tematem rozmowy, a ja miałam nawet trudności z zauważaniem ludzi, a co dopiero z ich słuchaniem.
Generalnie codzienne, powierzchowne kontakty międzyludzkie nie wymagają ani wielkiego zaangażowania, ani wysiłku, więc włączam coś na kształt „autopilota”. Spotykam ludzi, rozmawiam z nimi, załatwiam jakieś drobne codzienne sprawy i wieczorem … nawet tego nie pamiętam! (Policja nie miałaby żadnego pożytku z takiego świadka jak ja )
Do wyłączenia swoistego „autopilota” może mnie zmusić jakieś niecodzienne zdarzenie, zaskakująca sytuacja, coś, na co muszę zareagować niestandardowo. MOCNE UDERZENIE
Niestety niewerbalne sygnały i jakieś tam „dawanie do zrozumienia” do tej grupy nie należy … moja reakcja czasami bywała i taka: „ale czego ty właściwie ode mnie chcesz, gościu?”
Prostaczka
Generalnie codzienne, powierzchowne kontakty międzyludzkie nie wymagają ani wielkiego zaangażowania, ani wysiłku, więc włączam coś na kształt „autopilota”. Spotykam ludzi, rozmawiam z nimi, załatwiam jakieś drobne codzienne sprawy i wieczorem … nawet tego nie pamiętam! (Policja nie miałaby żadnego pożytku z takiego świadka jak ja )
Do wyłączenia swoistego „autopilota” może mnie zmusić jakieś niecodzienne zdarzenie, zaskakująca sytuacja, coś, na co muszę zareagować niestandardowo. MOCNE UDERZENIE
Niestety niewerbalne sygnały i jakieś tam „dawanie do zrozumienia” do tej grupy nie należy … moja reakcja czasami bywała i taka: „ale czego ty właściwie ode mnie chcesz, gościu?”
Prostaczka