Blokada przed mówieniem 0.o

Dyskusje na temat typu 5
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Lonely Dog
Posty: 9
Rejestracja: sobota, 20 marca 2010, 22:56

Re: Blokada przed mówieniem 0.o

#271 Post autor: Lonely Dog » wtorek, 4 maja 2010, 01:51

Akagi_Ryu pisze:Nigdy nie miałem problemów z pisaniem o czymś. Nie mam też teraz problemu z mówieniem na tematy "z du... wzięte". Moge pleść godzinami o pogodzie, cieście czekoladowym (mniam), pieskach, kotkach, króliczkach, panach, paniach oraz ich częściach ciała...

Za to za cholerę nie mogę przemóc kiedy chodzi o jakiekolwiek rozmowy -poważne-.
Jakieś zwierzenia, coś co mnie bezpośrednio dotyczy. Czasami to jest tak jakbym nawet chciał coś tam powiedzieć ale usta nie mają ochoty się otworzyć.

A... no i co do tego mojego gadania, to jest tak kiedy już ktoś wprowadzi mnie w rozmowę. Sam jakoś nigdy takowej nie zaczynam.
Prawie tak samo

mogę mówić o wszystkim poza "sobą", swoimi odczuciami, swoim wnętrzem, życiem osobistym - jak tylko ktoś zaczyna taki temat, to jest szybka zmiana tematu, lub koniec dyskusji.

niekiedy zdarza mi się mówić na tematy osobiste, ale zwykle wtedy mam chandrę i każda moja wypowiedź zabarwiona jest ironią, cynizmem...
Ludzie wkoło mnie szybko dostrzegają/uczą się które tematy są "tabu" i ich nie poruszają.
Jak dotąd tylko 1 osoba nie odpuściła, nie pozwoliła mi uciec...ale i tak nic z tego nie wyszło w efekcie....zbyt daleko od siebie mieszkamy....


~~ 5w6 ~~
"Odważny, to nie ten kto się nie boi, ale ten który wie, że istnieją rzeczy ważniejsze niż strach... "
.....I will wait ......

Awatar użytkownika
Bleu de Manganese
Posty: 72
Rejestracja: sobota, 31 marca 2007, 22:06

gdy nie chce się gadać, bo chce się pomyśleć

#272 Post autor: Bleu de Manganese » wtorek, 11 maja 2010, 00:32

(edit: bez sensu, niechcący mi się wrzuciło jako osobny wątek, miałam to wpakować do tematu: Blokada przed mówieniem z tytułem tylko wiadomości, coś nie wyszło...)

o, a mi wrzuciło się do istniejącego wątku ^^
/boogi

______________________________
Nie mówię tu o blokadzie, gdy chce się coś powiedzieć, a słowa nie przechodzą przez gardło, mówię o kompletnym braku cierpliwości/sił/chęci do rozmowy i uciekaniu przed nią jak przed koszmarnym obowiązkiem, który trzeba znieść. Po pierwsze wyczerpuje, po drugie przeszkadza w rozmyślaniach, a czasem człowiek ma wielką potrzebę zatopić się w świecie swoich myśli...

Jaka jest skala tego problemu u Was? Jak sobie radzicie, jak tłumaczycie taki stan otoczeniu? Czy jest to częste?
Czy jest jakiś sposób, żeby nauczyć się rozmawiać wtedy, gdy jest się całkowicie wyczerpanym emocjonalnie po dniu? Może to śmieszne pytanie, ale od tego pytania zależą moje relacje z najbliższymi mi osobami.

Ja mam problem dość często - głównie rano i wieczorem, nie radzę z nim sobie, nie umiem takiego stanu wytłumaczyć otoczeniu, bo jak coś tłumaczyć skoro nie chce się gadać... Robię się wtedy nieprzyjemna, mimo woli, bo rozmowa cholernie mnie męczy, a nie wiem jak to oznajmić, by ktos się nie obraził, zbywam czasem rozmowcę, co fakt - jest dość niegrzeczne.

Zarzuca mi się też m.in. to, że nie lubię rozmawiać z drugiego pomieszczenia, bo trzeba krzyczeć, a to wyczerpuje mnie w rozmowie, ja lubię rozmawiać spokojnie, bez wrzasków. Gdy ktoś rozpoczyna temat krzycząc z drugiego pomieszczenia i wymaga oczywiście bym reagowała odpowiedzią, ja po prostu milczę, co jest brane jako bezczelna ignorancja, ewentualnie włączają mi się pokłady agresji (czego sama nie rozumiem), których jednak staram się nie ujawniać, poprzez które jednakże staję się jeszcze mniej rozmowna.

Właśnie powiedziano mi mniej więcej tak: "Ty masz wszystko w d...e, milkniesz sobie w trakcie rozmowy, słuchasz obojętnie, nie umiesz rozmawiać, to jest zwyczajne chamstwo, idź się zamknij w swoim pokoju z tym swoim świętym spokojem!". Niesamowity konflikt o nic właściwie (z mojego punktu widzenia), po prostu przyszłam do domu i nie byłam rozmowna, nie potrafiłam odpowiednio emocjonalnie reagować na opowieść, kompletnie wyładowaly mi się akumulatory, byłam bardzo wyczerpana całym dniem rozmów z ludźmi "rozmawiasz ze wszystkimi szmundami, a z tym, co Ci jest bliski, nie chcesz!". Nie musze chyba dodawać, ze gdy dostałam wyraźną sugestię bym poszła zamknąć się w drugim pokoju, oczywiście bardzo chętnie to wykonałam, psując relacje jeszcze bardziej.

Mam czasem głód długiej abstynencji konwersacyjnej (tak ze dwa miesiące). Chcę wtedy uciec gdzieś na pustkowie, ale sama nie mam jak. W szkole czasem nie rozmawiałam przez miesiąc i było mi z tym dobrze. Teraz nauczyłam się i bardzo lubię rozmawiać, ale do czasu...

Wiem, że to jest niepojęte dla ludzi, którzy nie czują jak ja. Nie wiem co mam z tym robić. Faktycznie potrafię być wręcz gadatliwa (niektórzy, z którymi czasem spędzę miły czas sądzą, że jestem gadułą, ha, gdyby ze mną pomieszkali... zmieniliby zdanie...) i nagle urywa mi się taśma, po prostu milknę, a nawet wychodzę, bo w głowie czuję potworny ucisk niecierpliwości i potrzebuję w trybie natychmiastowym zatopić się w swoich myślach. Niestety! Tryb ten nagłej potrzeby wyciszenia najczęściej włącza mi się właśnie w domu! Poza domem jestem w ciągłym napięciu i radzę sobei całkiem nieźle, w domu zaś podświadomie szukam azylu i gdy ktoś bombarduje mnie informacjami (nawet delikatnie i spokojnie) następuje u mnie wewnętrzny bunt i cały mój umysł mówi i realizuje mniej więcej to: "abonent czasowo niedostępny, rozmowa nie może być zrealizowana"...

Problem, zę strasznie ciąży mi atmosfera niezgody - zgoda, harmonia, spokój, azyl w domu jest dla mnie bardzo ważny,a tu konflikt pogania konflikt... Gdyby ta osoba chciała poznać enneagram, może choć trochę byłaby w stanie zrozumieć, że to nie chamski egoizm przeciw niej, a mój własny problem ze sobą. Wychodzę na potwornego egoistę. Cholernie to przykre, chciałąbym się zmienić, chciałąbym umieć ładować akumulatory w otoczeniu ludzi, ale tak nigdy nie będzie, od paru lat staram się, a jest tylko coraz gorzej, chyba nie potrafię żyć w grupie nawet w parze.

No i proszę, rozgadałam się... ale tylko na piśmie..
5w4w6 plus szczypta 7

Awatar użytkownika
SuperDurson
Moderator
Moderator
Posty: 2939
Rejestracja: sobota, 6 września 2008, 12:45
Enneatyp: Lojalista
Lokalizacja: Kraków

Re: gdy nie chce się gadać, bo chce się pomyśleć

#273 Post autor: SuperDurson » wtorek, 11 maja 2010, 01:53

Czytałem kiedyś taką książkę "Doskonałe umiejętności interpersonalne" Andrewa Acland-Floyera i tam było wyraźnie napisane, że rozmowa polega na mówieniu i aktywnym słuchaniu.
Nie musisz wcale mówić niczego od siebie, żeby rozmawiać. Wystarczy aktywnie słuchać.

Najprawdopodobniej wysyłasz teraz, w trakcie rozmowy wyraźne, niewerbalne sygnały zniechęcenia (rzucanie oczami na boki, unikanie spojrzenia w oczy rozmówcy, ciało pod dużym kątem do rozmówcy, grymas twarzy..), może nie wysyłasz sygnałów zainteresowania, lub nie utrzymujesz dopasowania. Mowa ciała jest bardzo ważna w trakcie rozmowy.
Zadawaj dodatkowe pytania o szczegóły. Pytania są krótkie, a odpowiedzi zazwyczaj zdecydowanie dłuższe. Kiedy pytasz, ciężko Ci zarzucić, że nie rozmawiasz..
Drugą, ewidentnie sztuczką podtrzymującą rozmowę i jednocześnie będącą wyraźnym sygnałem zrozumienia tematu i zainteresowanie jest parafrazowanie. Ktoś gada, gada, gada, a kiedy przestaje - ty streszczasz w kilku słowach to co zostało powiedziane. I tyle. Nic więcej.. Twoja wypowiedź - twój ruch właśnie się skończył.

Przeprowadź test. Idź gdzieś (centra handlowe są świetne) i zapytaj kogoś o opinię. Kobiety zazwyczaj z chęcią Ci odpowiedzą. Zapytaj najlepiej o coś, o czym trzeba odpowiedzieć w kilku zdaniach. Kiedy skończy, powtórz to co powiedział/a, ale własnymi słowami. Zdecydowanie krócej. Złap tylko logiczny sens i emocję. Powtórz parafrazując.
Zauważ, że Twój rozmówca najprawdopodobniej będzie kontynuował rozmowę, rozluźniając się (bo parafrazując dopasowujesz się - myślisz podobnie więc jesteście podobni, tworzy się więź..), tak jakby zostało powiedziane coś nowego.
Możesz parafrazować każdy kolejny człon wypowiedzi rozmówcy, potakując i patrząc w oczy -> a gwarantuję Ci, że KAŻDY będzie chciał z Tobą rozmawiać i będzie to miło wspominać, mimo że ty nie mówisz nic, czego nie powiedział już rozmówca.


Ćwiczyłem to kiedyś intensywnie i w pewnym momencie okazało się, że trafiają się osoby, z którymi ja nie chcę rozmawiać. Znaczy nie mam ochoty ich słuchać, nie mam ochoty poświęcać im mojej uwagi i tym bardziej nie mam ochoty powtarzać tego co mówią. Ale kiedyś musiałem to zrobić i to najlepiej jak potrafię i udało mi się. Wyszukałem jedną, silną i podobająca mi się cechę rozmówcy, wyolbrzymiłem ją (akurat ja lubię pracować na mentalnych obrazach więc stworzyłem coś jak symbol cechy i wyświetliłem go w umyśle na twarzy rozmówcy - łącząc te dwa elementy) i czysto umysłowo zacząłem obserwować sytuację z boku, z perspektywy trzeciej osoby widząc tam siebie i tego kogoś, starając się całkiem z boku ocenić co można jeszcze zrobić, co poprawić, co usunąć, aby polepszyć naszą komunikację..

Możesz zrobić to samo używając kamery, albo innego człowieka.
..bo to czytasz ..bo Cię lubię ..bo myślisz samodzielnie!

sp/sx, 6w5 lvl 3-5
LIE Obrazek

Awatar użytkownika
Bettii
Posty: 4
Rejestracja: wtorek, 11 maja 2010, 22:32

Re: Blokada przed mówieniem 0.o

#274 Post autor: Bettii » wtorek, 11 maja 2010, 22:44

Ha ha mam tak samo bo właściwie po co mówić często mam takie wrażenie, że nie ma po co mówić bo powinno to być oczywiste i dziwie się gdy tak nie jest xd

bezimienny
Posty: 159
Rejestracja: środa, 14 kwietnia 2010, 20:23
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Mazowsze

Re: gdy nie chce się gadać, bo chce się pomyśleć

#275 Post autor: bezimienny » środa, 12 maja 2010, 01:10

SuperDurson pisze:...tralalalallalala...
Yep, ale to tylko się sprawdza z gadułami. Ze mną w życiu, w ten sposób rozmowy byś nie przeprowadził.

Awatar użytkownika
SuperDurson
Moderator
Moderator
Posty: 2939
Rejestracja: sobota, 6 września 2008, 12:45
Enneatyp: Lojalista
Lokalizacja: Kraków

Re: Blokada przed mówieniem 0.o

#276 Post autor: SuperDurson » środa, 12 maja 2010, 09:29

Yhymm, ten sposób dobrze sprawdza się z ludźmi, którzy bardzo mielą ozorem, po prostu chcą się wygadać, albo jeśli większość ich przekazu idzie na poziomie niewerbalnym. Czyli w zdecydowanej większości przypadków. Masz rację, mówiąc że nie z każdym da się w ten sposób rozmawiać - ze mną też tak najczęściej nie pogadasz - bo niektórzy bardziej niż na analogową formę i otoczkę komunikacji zwracają jednak uwagę na czystą treść. Na cyfrowe informacje.

I to Ci zazwyczaj mają największe problemy w rozmowie ze zwykłą osobą. Bo każda rozmowa idzie na kilku kanałach. Jednocześnie.
A niektórzy, najczęściej Ci którzy bardziej zwracają uwagę na informacje, niż na zachowania, lub emocje w czasie rozmowy -> komunikując się skupiają się właśnie na informacjach, zaniedbując często zachowania i emocje. I to z tego powodu potem mogą usłyszeć "nie umiesz rozmawiać". Bo nie reagują "odpowiednio", na konkretne analogowe komunikaty.

Ćwiczenie w parafrazowaniu rozwija umiejętność wyłapywania takich komunikatów bo pośrednio zmusza Cię do dopasowania się do rozmówcy, a co za tym idzie dopasowania zachowań i emocji. A swoje zachowania i emocje łatwiej zrozumieć - prawda?




PS. Popatrz na to co (i jak) napisałem, jeszcze raz. Napisałem to co ty, delikatnie rozwijając i wyciągając szczątkowy wniosek. To jest parafraza posypana informacją jak parmezanem po zapiekance.

I jedno maźnięcie keczupem. Bo tak. Bo ma fajny smak. :wink:
..bo to czytasz ..bo Cię lubię ..bo myślisz samodzielnie!

sp/sx, 6w5 lvl 3-5
LIE Obrazek

Kryzysowa_narzeczona
Posty: 302
Rejestracja: niedziela, 8 marca 2009, 13:39

Re: Blokada przed mówieniem 0.o

#277 Post autor: Kryzysowa_narzeczona » środa, 12 maja 2010, 16:30

SuperDurson pisze: PS. Popatrz na to co (i jak) napisałem, jeszcze raz. Napisałem to co ty, delikatnie rozwijając i wyciągając szczątkowy wniosek. To jest parafraza posypana informacją jak parmezanem po zapiekance.
A chce Ci się to robić? ^^

Awatar użytkownika
SuperDurson
Moderator
Moderator
Posty: 2939
Rejestracja: sobota, 6 września 2008, 12:45
Enneatyp: Lojalista
Lokalizacja: Kraków

Re: Blokada przed mówieniem 0.o

#278 Post autor: SuperDurson » środa, 12 maja 2010, 22:01

Tak. Bardzo lubię zapiekanki. :twisted:
..bo to czytasz ..bo Cię lubię ..bo myślisz samodzielnie!

sp/sx, 6w5 lvl 3-5
LIE Obrazek

bezimienny
Posty: 159
Rejestracja: środa, 14 kwietnia 2010, 20:23
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Mazowsze

Re: Blokada przed mówieniem 0.o

#279 Post autor: bezimienny » środa, 12 maja 2010, 22:29

SuperDurson pisze:Yhymm, ten sposób dobrze sprawdza się z ludźmi, którzy bardzo mielą ozorem, po prostu chcą się wygadać, albo jeśli większość ich przekazu idzie na poziomie niewerbalnym. Czyli w zdecydowanej większości przypadków. Masz rację, mówiąc że nie z każdym da się w ten sposób rozmawiać - ze mną też tak najczęściej nie pogadasz - bo niektórzy bardziej niż na analogową formę i otoczkę komunikacji zwracają jednak uwagę na czystą treść. Na cyfrowe informacje.

I to Ci zazwyczaj mają największe problemy w rozmowie ze zwykłą osobą. Bo każda rozmowa idzie na kilku kanałach. Jednocześnie.
A niektórzy, najczęściej Ci którzy bardziej zwracają uwagę na informacje, niż na zachowania, lub emocje w czasie rozmowy -> komunikując się skupiają się właśnie na informacjach, zaniedbując często zachowania i emocje. I to z tego powodu potem mogą usłyszeć "nie umiesz rozmawiać". Bo nie reagują "odpowiednio", na konkretne analogowe komunikaty.

Ćwiczenie w parafrazowaniu rozwija umiejętność wyłapywania takich komunikatów bo pośrednio zmusza Cię do dopasowania się do rozmówcy, a co za tym idzie dopasowania zachowań i emocji. A swoje zachowania i emocje łatwiej zrozumieć - prawda?

PS. Popatrz na to co (i jak) napisałem, jeszcze raz. Napisałem to co ty, delikatnie rozwijając i wyciągając szczątkowy wniosek. To jest parafraza posypana informacją jak parmezanem po zapiekance.

I jedno maźnięcie keczupem. Bo tak. Bo ma fajny smak. :wink:
Ok, tylko że ja nigdzie nie napisałem, że mam problemy z dostosowaniem własnych emocji/gestów podczas rozmowy :) Raz mam kamienną twarz i beznamiętny głos, a drugi raz uśmiecham się od ucha do ucha- zależnie od rozmówcy i mojego humoru. Parafraz też czasami używam. Tylko wiesz... ich też nie zawsze da się używać, właściwie zakres ich używalności jest dosyć ograniczony.

Awatar użytkownika
SuperDurson
Moderator
Moderator
Posty: 2939
Rejestracja: sobota, 6 września 2008, 12:45
Enneatyp: Lojalista
Lokalizacja: Kraków

Re: Blokada przed mówieniem 0.o

#280 Post autor: SuperDurson » środa, 12 maja 2010, 23:57

ja nigdzie nie napisałem, że mam problemy z dostosowaniem własnych emocji/gestów podczas rozmowy
Aaha... a gdzie tego nigdzie nie napisałeś? Tu, w tym wątku tego nie napisałeś? I naturalnie czytałeś wcześniej jego temat?
To już pewnie domyślasz się skąd się wzięło w mojej wypowiedzi akurat takie, a nie inne nawiązanie?
Odłóżmy to teraz na bok proszę, bo jestem daleki od prób wmawiania komukolwiek "problemów".
Skupiam się na ogólnych możliwościach.. i konkretnych rozwiązaniach.

Napisałeś, że nie porozmawiałbym z Tobą (przede wszystkim) parafrazując Cię, dopytując i odzwierciedlając Twoje stany. Ale twarzą w twarz - założymy się?
Na ile wyceniasz swoją pewność? W złotówkach, może się skuszę :twisted:
Parafraz (..) nie zawsze da się używać, właściwie zakres ich używalności jest dosyć ograniczony.
..jest ograniczony do..?
..bo to czytasz ..bo Cię lubię ..bo myślisz samodzielnie!

sp/sx, 6w5 lvl 3-5
LIE Obrazek

Kryzysowa_narzeczona
Posty: 302
Rejestracja: niedziela, 8 marca 2009, 13:39

Re: Blokada przed mówieniem 0.o

#281 Post autor: Kryzysowa_narzeczona » czwartek, 13 maja 2010, 14:31

SuperDurson pisze:Tak. Bardzo lubię zapiekanki. :twisted:
Tylko żeby Ci się nie przyjadły

Awatar użytkownika
Nerthzim
Posty: 76
Rejestracja: czwartek, 28 lutego 2008, 11:49

Re:

#282 Post autor: Nerthzim » czwartek, 13 maja 2010, 18:44

kotek pisze:Kurczę pieczone, też tak mam. Najchętniej to wogóle bym sie nie odzywała, nawet mam plany nauczyć się języka migowego i "gadać" sobie w najlepsze z głuchoniemymi bez śladu blokad, jakania, zacinań, itp :?
... Ok, to już jest bardzo dziwne. Nigdy nie wypowiadam się przed przeczytaniem chociaż paru stron tematu, ale tym razem ta potrzeba jest silniejsza od mojego "perfekcjonizmu".
No więc. Ja też tak mam. Chciałem się nauczyć j. migowego ze względu na moją niechęć do samego "procesu" mówienia. Jeżeli mogę komuś dać coś znać bez pomocy użycia słów (jakimś gestem, kiwnięciem głowy) to bardzo chętnie z tego korzystam. Najchętniej w ogóle bym się nie odzywał. Pewnie już dawno znałbym ten migowy, gdyby nie fakt, że zniechęciłem się po tym, jak dowiedziałem się, że języków migowych jest cała masa (myślałem, że jest jeden "światowy"). Tutaj z kolei uruchomił się mój utylitaryzm i sobie darowałem.
Nefiv pisze:Kolejny problem - wypowiadanie się na lekcji (to nie tyczy dość dużej części tego forum na szczęście, bo wiele osób jest już po liceum xD). Kojażycie czym są punkty za aktywność? One mnie cholernie denerwują - mam może 1 od początku roku, gdy inni w klasie tego maja juz w cholere... a to dlaczego? kiedy nauczyciel o cos tam sobie pyta czy te czeka jakby na odpowiedz, to ja odpowiadam sobie w mysli i przewaznie stwierdzam ze to nawet jest niewarte mowienia bo jest zbyt oczywiste etc. a inni po prostu trajkocza i trajkoczą i dostają za to punky... toż to żaaaaal... -- można to odnieść do innych sytuacji związanych z wypowiedzią w grupie --
To też pamiętam. Najgorsze było to, że inni zgłaszali się po każdym pytaniu i często pletli takie głupoty, że z tyłu klasy było słuchać ten charakterystyczny dźwięk ("pacnięcie"), który wydobywa się podczas kontaktu ręki z czołem - taka była moja reakcja. Są odpowiedzi niepoprawne, ale są też idiotyczne. Jakbym był nauczycielem, to za te drugie wstawiałbym minusy (czy raczej skreślał wcześniejsze plusy). Ja nawet jak byłem 100% pewny, że znam poprawną odpowiedź to i tak siedziałem cicho, jeżeli uznawałem, że wszyscy to wiedzą i i tak ktoś zaraz odpowie. Nie chciało mi się podnosić ręki i odzywać, zbytnio mnie to męczyło. Mówiłem coś tylko wtedy, gdy wszyscy inni się już "wystrzelali" i nikt nie trafił z poprawną odpowiedzią*. No i zgłaszałem się na matematyce, gdzie do szału doprowadzało mnie masakrycznie wolne tempo lekcji (czyt. zgłaszałem się, żeby je przyspieszyć, oceny za aktywność [i wszelkie inne swoją drogą] miałem w głębokim poważaniu). Swoją drogą kiedyś nauczyciel polskiego spytał nas, kto naszym zdaniem ma najlepszą ocenę za aktywność za obecne półrocze. Kolega z klasy zgłosił się i powiedział, że pewnie jestem to ja (swoją drogą używając mojego przezwiska, nawet w klasie to przechodziło, połowa ludzi, która mnie znała, nie miała pojęcia jak właściwie mam na imię). Spytany o uzasadnienie, odpowiedział że moje wypowiedzi zawsze wnoszą coś do dyskusji. Muszę przyznać, że bardzo mi tym pochlebił (swoją drogą wiele Piątek jak na osoby, które "nie przejmują się opinią otoczenia" zaskakująco pozytywnie reagują na nawet najmniejsze nawet pochwały, ciekawe). A ocenę i tak miałem najniższą. ;D

[edit] *
ewutek pisze:pada trudne pytanie, a wszystko wskazuje na to, że tylko ja znam odpowiedź (na szczęście rzadka sytuacja, czuję się wtedy jak po akcji "wejście smoka", a audytorium gapi się cicho skonsternowane),
j.w.

Na nerwy działają sąsiedzi (nie tylko, ale przede wszystkim), którzy się puszą, bo nie odpowiadam na ich "dzień dobry". Jeżeli nic nie odpowiadam, to widać dzień wcale nie jest taki dobry, to chyba proste. Jeszcze bardziej denerwują mnie Ci, którzy wychodzą z założenia, że to ja pierwszy powinienem ich powitać, a później psioczą, że w ogóle się nie odezwałem. No już bez przesady.

[edit 2]
ewutek pisze:na otrzymany [SMS] rzadko odpowiadam
To samo. Przyjąłem do wiadomości i nie czuję potrzeby odpisywania. Gorzej jest, jak trzeba to innym wytłumaczyć, bo się burzą, że "nie odpisujesz na moje SMSy". Na szczęście już nie mam tego problemu, bo od roku tak właściwie w ogóle nie używam telefonu komórkowego.
Tak samo jest z wszelkimi komunikatorami internetowymi. Wyształciłem u siebie nawyk wysyłania kropek, na znak, że "dotarło, nie mam nic do powiedzenia".
Anathema pisze:nie mam ochoty najmniejszej udzielać sie w dyskusjach maści wszelakiej, nie chce mi się o nic wykłócac ani przedstawiac swoich racji,
To też mnie od jakiegoś czasu dotyczy. Za czasów młodości (subiektywne pojęcie, w sumie to dalej jestem młody) durniej i chmurnej próbowałem wepchnąć innym moje racje, aż do momentu w którym zaczną się nimi dławić (wtedy robiłem to ze zdwojoną siła). Teraz nawet jak słyszę, że ktoś wygaduje straszne głupoty, to raczej go ignoruję, a trzeba nie lada prowokacji, żebym się odezwał. I pewnie i tak swoją wypowiedź skwitowałbym zdaniem "a zresztą myśl co chcesz".
tzlm pisze:I jeszcze mam jakieś problemy ostatnio z oddechem, znaczy, że wzdycham.
Jak ja nie cierpię pytania "co tak wzdychasz?".
tzlm pisze:PS lubicie robić miny?
Bardzo, można tym często przekazać więcej, niż byłoby się w stanie powiedzieć używając tysiąca słów.
Mayo pisze:Zgłaszam się tylko wtedy kiedy reszta klasy nie umie odpowiedzieć, daje mi to jakąś mściwą satysfakcję :twisted: . Za to nic nie wkurza mnie bardziej niż "las rąk" przy niesamowicie banalnym temacie.
j.w. Co prawda mściwą może nie, ale jakąś satysfakcję mi dawało.

Najlepszy w tym wszystkim to jest mój psycholog, bo ciągle powtarza, że straszna ze mnie gaduła i mówi to na 100% poważnie. :P

[edit 3, ostatni już]
ewutek pisze:Spokooojnie. Na studiach dowiecie się "prawdy" jeśli przyjdzie Wam zrobić tzw. prezentację multimedialną, która formalnie niczym się nie różni od 15-20 minutowego wykładu.
O, ale jeżeli chodzi o wszelkiego rodzaju prezentacje, to sporo osób mi mówiło, że bardzo dobrze się prezentuje i że przyjemnie się mnie słucha. Pewnie wynika to z tego, że możemy sobie spokojnie wszystko przygotować, nic nie trzeba na poczekaniu wymyślać, wystarczy odegrać wcześniej napisany scenariusz.
Emjotka pisze:ale po dwóch minutach przestałam spoglądać w kartkę, bo ręce trzęsły mi się, jakbym dzieliła chorobę z byłym papieżem
To też mnie strasznie denerwowało. No cholera, narobiłem tyle notatek, a teraz nawet nie jestem w stanie nic z nich przeczytać!
Bleu de Manganese pisze:Zarzuca mi się też m.in. to, że nie lubię rozmawiać z drugiego pomieszczenia, bo trzeba krzyczeć, a to wyczerpuje mnie w rozmowie, ja lubię rozmawiać spokojnie, bez wrzasków.
Jak to "zarzuca"? Toż to normalne, kulturalne zachowanie, jak się chce z kimś porozmawiać to wystarczy przejść do drugiego pokoju, proste.
Bleu de Manganese pisze:Faktycznie potrafię być wręcz gadatliwa (niektórzy, z którymi czasem spędzę miły czas sądzą, że jestem gadułą, ha, gdyby ze mną pomieszkali... zmieniliby zdanie...)
Tak jak pisałem - takiego zdania jest mój psycholog. Tyle, że jest praktycznie jedyną osoba z którą w ogóle rozmawiam, więc ma trochę niepełny obraz.
Ostatnio zmieniony środa, 4 sierpnia 2010, 11:40 przez Nerthzim, łącznie zmieniany 1 raz.
5w4, już trochę mniej niezdrowa

All the years of useless search
Have finally reached an end
Loneliness and empty days
will be my only friend

Taka Jedna
Posty: 69
Rejestracja: niedziela, 27 czerwca 2010, 16:46
Enneatyp: Obserwator

Re: Blokada przed mówieniem 0.o

#283 Post autor: Taka Jedna » poniedziałek, 2 sierpnia 2010, 16:49

Moją blokadę można podzielić na 3 strefy, coś jak u Bleu de Manganese:
- występy publiczne przed dziesiątkami ludzi - ok, nie ma problemu. Jakiejś wielkiej tremy nigdy nie przeżywałam. Zresztą w takich sytuacjach zawsze się miało wykuty na pamięć tekst :wink:
- grupa kilkunastu niezbyt bliskich znajomi - blokada totalna. Nieśmiałość bierze nade mną górę :oops: Zazwyczaj jestem zdolna tylko do przysłuchiwania się. Jeśli przez dłuższy czas nikt nie zwraca na mnie uwagi, to jestem w stanie częściowo się zaaklimatyzować i uczestniczyć w rozmowie w myślach, bo wtedy już mogę racjonalnie myśleć w jakimś znośnym tempie. Nie zabieram głosu w obawie przed zwykłym ośmieszeniem się, tym, że zostanę niezrozumiana i w rezultacie to JA będę się czuć zakłopotana, przed ewentualnymi pytaniami, na które musiałabym szybko wymyślić spójną i logiczną odpowiedź... :oops: Był już fajny opis takiej sytuacji:
roslinka pisze: Co innego jednak rozmowa, czy dyskusja mniej "zaufanymi" osobami. Blokada zmienia się w szklaną szybkę. Nic nie mówię, tylko słucham tego co mówią inni. Chcę coś powiedzieć? A czy to będzie aby na pewno na temat? Czy dokładnie wiem o czym chcę powiedzieć? Czy ktoś nie powiedział tego wcześniej? Czy zmieni to coś w dyskusji? Nie zostanę zignorowana? I czy jest to warte całego tego wysiłku?
Masakra... :roll:
W rezultacie albo milczę, albo (znacznie rzadziej) zmuszam się do mówienia. Czego potem najczęściej żałuję.
- kontakt z niewielką (najlepiej max. 3-osobową) grupką przyjaciół lub najbliższych, wypróbowanych znajomych, co do których jestem pewna, że mnie lubią i akceptują - blokady zazwyczaj brak, chociaż to jeszcze zależy od nastroju, mojego i przyjaciół. Ale nawet jeśli jest, to tylko taka malutka, na upartego nie stanowiłaby dla mnie żadnej przeszkody w porozumiewaniu się
Nerthzim pisze:
Nefiv pisze:Kolejny problem - wypowiadanie się na lekcji (to nie tyczy dość dużej części tego forum na szczęście, bo wiele osób jest już po liceum xD). Kojażycie czym są punkty za aktywność? One mnie cholernie denerwują - mam może 1 od początku roku, gdy inni w klasie tego maja juz w cholere... a to dlaczego? kiedy nauczyciel o cos tam sobie pyta czy te czeka jakby na odpowiedz, to ja odpowiadam sobie w mysli i przewaznie stwierdzam ze to nawet jest niewarte mowienia bo jest zbyt oczywiste etc. a inni po prostu trajkocza i trajkoczą i dostają za to punky... toż to żaaaaal... -- można to odnieść do innych sytuacji związanych z wypowiedzią w grupie --
To też pamiętam. Najgorsze było to, że inni zgłaszali się po każdym pytaniu i często pletli takie głupoty, że z tyłu klasy było słuchać ten charakterystyczny dźwięk ("pacnięcie"), który wydobywa się podczas kontaktu ręki z czołem - taka była moja reakcja. Są odpowiedzi niepoprawne, ale są też idiotyczne. Jakbym był nauczycielem, to za te drugie wstawiałbym minusy (czy raczej skreślał wcześniejsze plusy). Ja nawet jak byłem 100% pewny, że znam poprawną odpowiedź to i tak siedziałem cicho, jeżeli uznawałem, że wszyscy to wiedzą i i tak ktoś zaraz odpowie. Nie chciało mi się podnosić ręki i odzywać, zbytnio mnie to męczyło. Mówiłem coś tylko wtedy, gdy wszyscy inni się już "wystrzelali" i nikt nie trafił z poprawną odpowiedzią*. No i zgłaszałem się na matematyce, gdzie do szału doprowadzało mnie masakrycznie wolne tempo lekcji (czyt. zgłaszałem się, żeby je przyspieszyć, oceny za aktywność [i wszelkie inne swoją drogą] miałem w głębokim poważaniu). Swoją drogą kiedyś nauczyciel polskiego spytał nas, kto naszym zdaniem ma najlepszą ocenę za aktywność za obecne półrocze. Kolega z klasy zgłosił się i powiedział, że pewnie jestem to ja (swoją drogą używając mojego przezwiska, nawet w klasie to przechodziło, połowa ludzi, która mnie znała, nie miała pojęcia jak właściwie mam na imię). Spytany o uzasadnienie, odpowiedział że moje wypowiedzi zawsze wnoszą coś do dyskusji. Muszę przyznać, że bardzo mi tym pochlebił (swoją drogą wiele Piątek jak na osoby, które "nie przejmują się opinią otoczenia" zaskakująco pozytywnie reagują na nawet najmniejsze nawet pochwały, ciekawe). A ocenę i tak miałem najniższą. ;D
Ja siedziałam na lekcjach TAK cicho, że na jednym przedmiocie punkty za aktywność miewałam wyłącznie ujemne, dosłownie (nauczycielka miała taki durny system) :lol: Chociaż była jedna dziedzina, w której wiedziałam, że jestem dobra (i jeszcze jedna, w której czasem miałam coś do powiedzenia). Na tym przedmiocie to JA byłam zdecydowanie najaktywniejsza 8)
5w4

Wanting to be someone else is a waste of the person you are

Jakże byłoby to możliwe, żebyśmy to zawsze tylko my mieli słuszność, a inni by nigdy nie mieli racji? ;)

Awatar użytkownika
And
Posty: 551
Rejestracja: sobota, 1 maja 2010, 21:51
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Andaluzja

Re: Blokada przed mówieniem 0.o

#284 Post autor: And » poniedziałek, 2 sierpnia 2010, 20:23

O, widzę, że mój ulubiony temat odżył. :lol:

Trudno nie mieć blokady przed mówieniem, jak i tak nikt człowieka nie słucha. W dzieciństwie zdominowała mnie o 2 miesiące młodsza kuzynka. Dużo czasu spędzaliśmy wspólnie, a ona miała większą siłę przebicia i nawet wcinała mi się w zdanie, żeby zrobić mi na złość, bo widziała, że mnie to denerwuje. :mrgreen:
Jestem z małodzietnej rodziny, więc często zdarzało się, że podczas spotkań/okazji byłem jedynym dzieckiem pośród grupki osób w wieku średnim i starszym. Nawet, gdy chciałem coś powiedzieć, pozostali mieli mnie w czterech literach. Czekałem cierpliwie 3 minuty na moment ciszy, żebym mógł coś powiedzieć, gdy cisza nastąpiła, zdążyłem powiedzieć 2-3 wyrazy i wtedy orientowałem się, że i tak jakiś dorosły zaczyna mówić i wszyscy słuchają jego, a nie mnie. Było to tym bardziej frustrujące, że ja czekałem, aż wszyscy skończą mówić, a mi się wcinali w środku zdania. Ale, że byłem grzecznym dzieckiem, to olewałem to i zamykałem się w swoim świecie, zamiast próbować zwracać na siebie uwagę przez coś, co mogło być uznane za niegrzeczne.
W podstawówce/gimnazjum nikt mnie nie słuchał, bo nikt nie chciał słuchać mądrzejszego od siebie. Tym razem ludzie wiedzieli, że mówię, ale nie starali się zrozumieć co. Wyznawali zasadę: po co słuchać, jak jakiś "kujon" ma rację, przecież to ja jestem najzajebistszy i wiem najlepiej. On się tylko dobrze uczy, ale ludzie jeszcze mogliby pomyśleć, że to on ma rację, a nie ja, więc na wszelki lepiej nie dać mu kończyć myśli i zasypywać go docinkami.
W liceum najbliżsi kumple też często mnie nie słuchają, bo przyzwyczaili się, że nic nie mówię. :) Oni sobie gadają ze sobą a ja 10 razy próbuję wyskoczyć z tą samą myślą i nie udaje mi się zwrócić na siebie uwagi.
Na lekcjach się zazwyczaj nie odzywałem, bo jeśli pytanie było oczywiste, honor nie pozwalał mi się odezwać, jeśli było średnie, to zazwyczaj ktoś był szybszy ode mnie, a jeśli było trudne, to wolałem się nie odzywać, bo zawsze mogę nie mieć racji.
Jeśli zwracałem się do jednej albo drugiej, mojej babci, to najczęściej słyszałem: "tam jest xxx do zjedzenia" albo "czemu nie chciałeś jeść xxx?". Nie lubię jeść na okrągło, więc przestałem się odzywać. :wink: *

Życie nauczyło mnie więc, że nie warto się odzywać. Dlatego nieco alergicznie reaguję na stwierdzenia typu: "powinieneś się częściej odzywać". Najpierw ludzie ostentacyjnie dają do zrozumienia, że mają w czterech literach to, co mam do powiedzenia (jak można nie zauważyć, że w ciągu kilku minut dana osoba podejmuje kilka nieudanych prób odezwania się? tylko nieliczni zauważają, najczęściej ci, którzy znają mnie trochę słabiej. Czuję wtedy do nich szacunek, bo sam też jakby jestem nim obdarowany wtedy), a potem jeszcze narzekają, że nic nie mówię. Może powinienem sobie zainstalować przycisk, żeby ludzie wybierali sobie kiedy mam mówić, a kiedy nie?

*- Drobne wyolbrzymienie z tymi babciami, aczkolwiek z jedną z nich mam olbrzymie problemy się dogadać, bo jest do bólu nieracjonalna. :(

Awatar użytkownika
sophie
Posty: 3
Rejestracja: wtorek, 3 sierpnia 2010, 19:24
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: ok. Warszawy

Re: Blokada przed mówieniem 0.o

#285 Post autor: sophie » wtorek, 3 sierpnia 2010, 22:27

Ja w sumie też jestem małomówna.
Z różnych powodów. Czasem ze strachu, że nie zostanę dobrze zrozumiana, czasem dlatego, że nie mogę znaleźć odpowiednich słów - po prostu zaczyna mi się plątać język i nie jest to raczej kwestia małego zasobu słownictwa [bo np. zdecydowanie lepiej idzie mi pisanie]. Ale chyba głównie z powodu awersji do uzewnętrzniania swoich przemyśleń, swojego "ja". W końcu tak jest bezpieczniej i łatwiej zachować dystans..
5w4; INTP

"Pełna jasność to piękna rzecz" - House

ODPOWIEDZ