Blokada przed mówieniem 0.o
-
- Posty: 387
- Rejestracja: sobota, 24 maja 2008, 13:03
Ja to jestem jak Gołota w kwestiach ważnych spraw Na początku jest katastrofa ale później coraz lepiej. Wczoraj byłem przepytywany z WOS-u, wszystko umiałem ale gdy siadłem na krześle to wszystko mi z głowy wyleciało, no prawie wszystko. Jakoś to opanowałem ale i tak start był kiepski. Facet mnie prawie znokautował na początku, bo powiedział, że muszę się jeszcze dużo nauczyć ale na szczęście zaczął zadawać kolejne pytania z którymi nie miałem większych problemów i stwierdził, że się jednak uczyłem
Muszę coś z tym zrobić, jakoś ugasić te emocje
Co do tego co napisała monish.
Jeśli chodzi o dyskusje z kimś kto ma odmienne poglądy, to zazwyczaj idzie mi nieźle na początku, widzę jaki jest czyjś pogląd i jakie są różnice ale jak przychodzi co do czego to po krótkim czasie zaczynam się gubić w dyskusji i kapituluję Nie mam czasu na dokładne przemyślenie tego co chcę powiedzieć, ani czasu na przewidzenie tego co dana osoba chce powiedzieć, zwykle taki ktoś jest za szybki. Problem jest taki, że tego typu dyskusje są spontaniczne. Żebym mógł dobrze z kimś takim dyskutować, muszę mieć już wcześniej dobrze wyrobione zdanie na taki czy inny temat. Nie lubię jak ktoś się za bardzo emocjonuje podczas dyskusji (zwłaszcza jeśli to są tematy polityczne ) bo to już nie dyskusja i wytrąca mnie to z równowagi. Nie od razu co prawda ale po jakimś czasie daję sobie spokój bo widzę, że z takimi to nie ma co. Ja jestem typem raczej dyplomaty.
Z tego też powodu wolę fora.
Muszę coś z tym zrobić, jakoś ugasić te emocje
Co do tego co napisała monish.
Jeśli chodzi o dyskusje z kimś kto ma odmienne poglądy, to zazwyczaj idzie mi nieźle na początku, widzę jaki jest czyjś pogląd i jakie są różnice ale jak przychodzi co do czego to po krótkim czasie zaczynam się gubić w dyskusji i kapituluję Nie mam czasu na dokładne przemyślenie tego co chcę powiedzieć, ani czasu na przewidzenie tego co dana osoba chce powiedzieć, zwykle taki ktoś jest za szybki. Problem jest taki, że tego typu dyskusje są spontaniczne. Żebym mógł dobrze z kimś takim dyskutować, muszę mieć już wcześniej dobrze wyrobione zdanie na taki czy inny temat. Nie lubię jak ktoś się za bardzo emocjonuje podczas dyskusji (zwłaszcza jeśli to są tematy polityczne ) bo to już nie dyskusja i wytrąca mnie to z równowagi. Nie od razu co prawda ale po jakimś czasie daję sobie spokój bo widzę, że z takimi to nie ma co. Ja jestem typem raczej dyplomaty.
Z tego też powodu wolę fora.
Eradicator- tez tak mam z dyskusjami i emocjami...nie umiem do kupy skleic mojego punktu widzenia, nawet jesli mam racje w jakies kwestii, albo wogole moj punkt widzenia znika na czas rozmowy,w glowie pustka, wicher wieje,blank page i juz.(potem to oczywiscie mija). Za to gdy jestem sama,hoho. Pare razy probowalam udawac ze przemawiam do grupy ludzi, dajmy na to jako wykladowca w sprawie powiedzmy naukowej. Jestem blyskotliwa, pewna siebie, tylko odbiorcy nie ma.
Latwiej mi, jak nie widze ludzi z ktorymi rozmawiam, chociaz przez telefon tez sie nieraz 'zakrecam'.
Slowo mowione jest u mnie zdziczale, za to pisane- to moje bydlo udomowione:) wszystko przechodzi mi latwo przez palce, nie gardlo.
Dlatego tu tyle pisze;)
Przypomniala mi sie jeszcze wczoraj taka sytuac.z dziecinstwa- balam sie strasznie ciemnosci jako 5-6latka, i czasem gdy chodzilam spac chcialam zawolac mame,zeby przyszla. Rodzice siedzieli i ogladali tv wpokoju obok, a ja zestrachana probowalam wykrztusic z seibie okrzyk 'mamo'.Nie moglam, nie bylam w stanie. Te literki mi stawaly przed oczami, widzialam cale slowo ale nie potrafilam go wypluc z siebie.
Latwiej mi, jak nie widze ludzi z ktorymi rozmawiam, chociaz przez telefon tez sie nieraz 'zakrecam'.
Slowo mowione jest u mnie zdziczale, za to pisane- to moje bydlo udomowione:) wszystko przechodzi mi latwo przez palce, nie gardlo.
Dlatego tu tyle pisze;)
Przypomniala mi sie jeszcze wczoraj taka sytuac.z dziecinstwa- balam sie strasznie ciemnosci jako 5-6latka, i czasem gdy chodzilam spac chcialam zawolac mame,zeby przyszla. Rodzice siedzieli i ogladali tv wpokoju obok, a ja zestrachana probowalam wykrztusic z seibie okrzyk 'mamo'.Nie moglam, nie bylam w stanie. Te literki mi stawaly przed oczami, widzialam cale slowo ale nie potrafilam go wypluc z siebie.
5 w 4, panna, liczba urodzeniowa 8, rozmiar buta ...
O slodka ironio.
O slodka ironio.
Nie mam problemu z rozmową, dopóki nie schodzi ona na mój temat. Często nawet sama zagaduję innych o ich sprawy byle tylko oni jako pierwsi nie zdążyli zapytać o mnie Jeśli jednak zdążą następuje katastrofa Kompletna pustka w głowie, nawet jeśli jeszcze chwilę wcześniej miałam na dane pytanie gotową odpowiedź. Jest to denerwujące i męczące, dodatkowo ktoś, kto mnie słabo zna może odnieść wrażenie że nie mam nic ciekawego do powiedzenia. Łatwiej wychodzi mi pisanie, chociaż i to nie zawsze
-
- VIP
- Posty: 2251
- Rejestracja: sobota, 24 marca 2007, 17:09
- Lokalizacja: z nikąd
Też często tak miewam. Za to ci co mnie znają, to wiedzą jak jest i czasem siłą ze mnie wyciągają co i jak... Sama nie wiem czy to źle, czy to dobrze.Gudrun pisze:Nie mam problemu z rozmową, dopóki nie schodzi ona na mój temat. Często nawet sama zagaduję innych o ich sprawy byle tylko oni jako pierwsi nie zdążyli zapytać o mnie Jeśli jednak zdążą następuje katastrofa Kompletna pustka w głowie, nawet jeśli jeszcze chwilę wcześniej miałam na dane pytanie gotową odpowiedź. Jest to denerwujące i męczące, dodatkowo ktoś, kto mnie słabo zna może odnieść wrażenie że nie mam nic ciekawego do powiedzenia. Łatwiej wychodzi mi pisanie, chociaż i to nie zawsze
Czy zdanie okrągłe wypowiesz,
czy księgę mądrą napiszesz,
będziesz zawsze mieć w głowie
tę samą pustkę i ciszę.
czy księgę mądrą napiszesz,
będziesz zawsze mieć w głowie
tę samą pustkę i ciszę.
Nieliczni wiedzą ale i tak ciężko jest im to zrozumieć. Wyciąganie na siłę nic nie da, jestem baaardzo upartaimpos animi pisze: Też często tak miewam. Za to ci co mnie znają, to wiedzą jak jest i czasem siłą ze mnie wyciągają co i jak... Sama nie wiem czy to źle, czy to dobrze.
Hmm...raczej nie.tez się tak szybko nudzicie ludźmi? ja po miesiącu zwykle znam styl i wiem jak mniej więcej postąpi w danej sytuacji, potem zaczynam mieć ich dość, utrzymuje kontakty z przyzwyczajenia
-
- VIP
- Posty: 2251
- Rejestracja: sobota, 24 marca 2007, 17:09
- Lokalizacja: z nikąd
Ja mam to szczęście, że te osoby, które mają rozumieć, to rozumieją i wiedzą też jak to ze mną jest i z tym wyciąganiem. Tzn. czasami się upieram i nie chcę nic powiedzieć, ale wiedzą, że dla mojego własnego dobra lepiej wydusić, bo po zbyt długim tłamszeniu wszystkiego zaczynam wybuchać... I w sumie wiedzą też, kiedy dać mi spokój, a kiedy dusić do skutku.Gudrun pisze:Nieliczni wiedzą ale i tak ciężko jest im to zrozumieć. Wyciąganie na siłę nic nie da, jestem baaardzo upartaimpos animi pisze: Też często tak miewam. Za to ci co mnie znają, to wiedzą jak jest i czasem siłą ze mnie wyciągają co i jak... Sama nie wiem czy to źle, czy to dobrze.
Czy zdanie okrągłe wypowiesz,
czy księgę mądrą napiszesz,
będziesz zawsze mieć w głowie
tę samą pustkę i ciszę.
czy księgę mądrą napiszesz,
będziesz zawsze mieć w głowie
tę samą pustkę i ciszę.
- Vatican Assassin
- Posty: 608
- Rejestracja: czwartek, 14 sierpnia 2008, 16:54
W oficjalnych rozmowach, np. na temat interesów, sprawach urzędniczych, konsultacjach, werbalnych prezentacjach, egzaminach ustnych etc. nie mam nigdy problemów, tonem głosu, zrównoważeniem, pewnością siebie potrafię niejednokrotnie uzyskać korzystne dla siebie cele/wyniki bądź załatwić sprawy po mojej mysli, wywrzeć pozytywną opinię/zaufanie u odbiorcy, nawet korzystnie manipulować.
Przeciwieństwem tego co napisałem wyżej będzie zaś naturalna spokojna, często luźna rozmowa z nieznajomą bądź słabo przezemnie znaną personą, wtedy jestem zazwyczaj totalnie zakłopotany i zagubiony jak dziecko we mgle.
Z osobami przezemnie już znanymi (czyli poddanymi analizie) po prostu unikam tzw. luźnych gadek, jednak w życiu codziennym męcząca (z mojego point of view) rozmowa o banalnych/infantylnych rzeczach jest nieunikniona, więc musiałem się tego jako-tako nauczyć, jednak samo pojęcie "naturalna, luźna, prosta, niezobowiązująca konwersacja" jest dla mnie w sporym stopniu abstrakcyjne.
Przeciwieństwem tego co napisałem wyżej będzie zaś naturalna spokojna, często luźna rozmowa z nieznajomą bądź słabo przezemnie znaną personą, wtedy jestem zazwyczaj totalnie zakłopotany i zagubiony jak dziecko we mgle.
Z osobami przezemnie już znanymi (czyli poddanymi analizie) po prostu unikam tzw. luźnych gadek, jednak w życiu codziennym męcząca (z mojego point of view) rozmowa o banalnych/infantylnych rzeczach jest nieunikniona, więc musiałem się tego jako-tako nauczyć, jednak samo pojęcie "naturalna, luźna, prosta, niezobowiązująca konwersacja" jest dla mnie w sporym stopniu abstrakcyjne.
- Elkora
- Posty: 2569
- Rejestracja: poniedziałek, 28 kwietnia 2008, 13:24
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: Kraina pieczonych gołąbków
Ja jeszcze mam straszne problemy z mówieniem o sobie, wiem dużo, mogłabym mówić i mówić, ale słowa jakoś mi nie leżą, nie odwzorowują tego co chciałam powiedzieć, ostatecznie ogranicza się to to kilku wyplutych zdań
Żeby prowadzić luźna konwersacje muszę mieć dość komfortową sytuacje, inaczej reaguje z opóźnieniem nie wiem co powiedzieć
Nienawidzę kiedy rozmawiam z kimś na interesujący mnie temat a ta osoba odchodzi na jakieś bzdury ,szczególnie kiedy wiem ze może mieć coś do powiedzenia
I z reguły wole pisać, bo mam czas na przemyślenia, bo mogę sobie przypomnieć, sprawdzić czy się nie mylę...
Wydaje mi się ze strach przed wypowiedziami publicznymi takimi jak przedstawienie referatu albo jakiegoś planu wynika z nieprzygotowania, wiec jeśli już mi się przydarzy to staram się wiedzieć wszytko, w takich przypadkach mówienie nie sprawia problemu
Żeby prowadzić luźna konwersacje muszę mieć dość komfortową sytuacje, inaczej reaguje z opóźnieniem nie wiem co powiedzieć
Nienawidzę kiedy rozmawiam z kimś na interesujący mnie temat a ta osoba odchodzi na jakieś bzdury ,szczególnie kiedy wiem ze może mieć coś do powiedzenia
I z reguły wole pisać, bo mam czas na przemyślenia, bo mogę sobie przypomnieć, sprawdzić czy się nie mylę...
Wydaje mi się ze strach przed wypowiedziami publicznymi takimi jak przedstawienie referatu albo jakiegoś planu wynika z nieprzygotowania, wiec jeśli już mi się przydarzy to staram się wiedzieć wszytko, w takich przypadkach mówienie nie sprawia problemu
- Vatican Assassin
- Posty: 608
- Rejestracja: czwartek, 14 sierpnia 2008, 16:54
Podpiszę się pod tym.Elkora pisze:I z reguły wole pisać, bo mam czas na przemyślenia, bo mogę sobie przypomnieć, sprawdzić czy się nie mylę...
Pod tym także podpiszę się, dodam że gdyby "opatentowano" telepatyczne porozumiewanie się to byłbym wniebowzięty i napewno jako jeden z pierwszych wykupiłbym abonament 8)Elkora pisze:Ja jeszcze mam straszne problemy z mówieniem o sobie, wiem dużo, mogłabym mówić i mówić, ale słowa jakoś mi nie leżą, nie odwzorowują tego co chciałam powiedzieć, ostatecznie ogranicza się to to kilku wyplutych zdań
Bo jak jest przyzwolenie społeczne na to, żeby się chυjnia działa, to tak się właśnie dzieje.
Ostatnio zmieniony piątek, 22 października 2010, 00:22 przez sledz, łącznie zmieniany 1 raz.
Bo jak jest przyzwolenie społeczne na to, żeby się chυjnia działa, to tak się właśnie dzieje.
- sUk
- Posty: 207
- Rejestracja: środa, 28 stycznia 2009, 19:47
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: Olsztyn
- Kontakt:
Witam
zrobiłem ten test z czystej ciekawości, i prawde mówiąc w zupełności sie z tym wszystkim zgadzam. Potem również z ciekawości wszedłem na forum i od razu mi sie tu spodobało myślałem że mało kto mnie rozumie, a tu prosze
ale wracając do tematu, ja jakoś nie mam zbytniej potrzeby rozmowy, zwłaszcza z ludzmi których nie znam. W takim przypadku to dla mnie horror, np. jak pójde gdzieś z kimś kogo znam, a jest tam pełno nieznajomych mi ludzi :/ moge posiedzieć chwile, ale potem mam wielką ochote wyjść i nie zbliżać sie do tego tłumu. Od zawsze nie lubiłem dużych zbiorowisk ludzi, najlepiej sie czuje w towarzystwie jednej dobrze znanej osoby, albo kilku. Patrząc na duże grupy ludzi mam wrażenie że wtedy iloraz inteligencji każdego z osobna spada :/ Nie przepadam też za sytuacjami wymienionymi wyżej : na przykład jak ktoś znajomy zostawi mnie z kimś mi nieznanym, po prostu nie wiem co mówić, najlepiej bym sobie poszedł, ale z grzeczności raczej nie wypada. Więc musze sie męczyć, albo udawać że pisze coś w telefonie. To mnie dobija w byciu piątką ;(
lubie też przyglądać sie czasem ludziom, nie w sensie wizualnym, ale jak sobie poradzą z rozwiązaniem problemu oczywistego dla mnie. Może to jakieś zwyrodnienie, ale mam jakąś sadystyczną przyjemność w patrzeniu jak kilka osób przez kilka minut myśli nad czymś co mi zajeło kilka sekund (nie myślcie że jestem jakimś geniuszem czasem takie rzeczy mi sie zdarzają) jak większość piątek mam to że nie panikuje od razu tylko powoli rozkładam problem na mniejsze części i staram sie go rozwiązać
zrobiłem ten test z czystej ciekawości, i prawde mówiąc w zupełności sie z tym wszystkim zgadzam. Potem również z ciekawości wszedłem na forum i od razu mi sie tu spodobało myślałem że mało kto mnie rozumie, a tu prosze
ale wracając do tematu, ja jakoś nie mam zbytniej potrzeby rozmowy, zwłaszcza z ludzmi których nie znam. W takim przypadku to dla mnie horror, np. jak pójde gdzieś z kimś kogo znam, a jest tam pełno nieznajomych mi ludzi :/ moge posiedzieć chwile, ale potem mam wielką ochote wyjść i nie zbliżać sie do tego tłumu. Od zawsze nie lubiłem dużych zbiorowisk ludzi, najlepiej sie czuje w towarzystwie jednej dobrze znanej osoby, albo kilku. Patrząc na duże grupy ludzi mam wrażenie że wtedy iloraz inteligencji każdego z osobna spada :/ Nie przepadam też za sytuacjami wymienionymi wyżej : na przykład jak ktoś znajomy zostawi mnie z kimś mi nieznanym, po prostu nie wiem co mówić, najlepiej bym sobie poszedł, ale z grzeczności raczej nie wypada. Więc musze sie męczyć, albo udawać że pisze coś w telefonie. To mnie dobija w byciu piątką ;(
lubie też przyglądać sie czasem ludziom, nie w sensie wizualnym, ale jak sobie poradzą z rozwiązaniem problemu oczywistego dla mnie. Może to jakieś zwyrodnienie, ale mam jakąś sadystyczną przyjemność w patrzeniu jak kilka osób przez kilka minut myśli nad czymś co mi zajeło kilka sekund (nie myślcie że jestem jakimś geniuszem czasem takie rzeczy mi sie zdarzają) jak większość piątek mam to że nie panikuje od razu tylko powoli rozkładam problem na mniejsze części i staram sie go rozwiązać
podobnie jak u Elkory jakoś zawsze wydawało mi sie, że słowa nie sa w stanie oddać tego co myśle i gdy próbowałam coś powiedzieć to miałam wrazenie że kłamię .Wiec uznałam że lepiej już odzywac sie tylko gdy to konieczne. chyba że się myśli przeważnie słowami ale co do tej umiejetności, to jakoś nie moge przebrnąć przez elementarz