kotek pisze:Kurczę pieczone, też tak mam. Najchętniej to wogóle bym sie nie odzywała, nawet mam plany nauczyć się języka migowego i "gadać" sobie w najlepsze z głuchoniemymi bez śladu blokad, jakania, zacinań, itp
... Ok, to już jest bardzo dziwne. Nigdy nie wypowiadam się przed przeczytaniem chociaż paru stron tematu, ale tym razem ta potrzeba jest silniejsza od mojego "perfekcjonizmu".
No więc. Ja też tak mam. Chciałem się nauczyć j. migowego ze względu na moją niechęć do samego "procesu" mówienia. Jeżeli mogę komuś dać coś znać bez pomocy użycia słów (jakimś gestem, kiwnięciem głowy) to bardzo chętnie z tego korzystam. Najchętniej w ogóle bym się nie odzywał. Pewnie już dawno znałbym ten migowy, gdyby nie fakt, że zniechęciłem się po tym, jak dowiedziałem się, że języków migowych jest cała masa (myślałem, że jest jeden "światowy"). Tutaj z kolei uruchomił się mój utylitaryzm i sobie darowałem.
Nefiv pisze:Kolejny problem - wypowiadanie się na lekcji (to nie tyczy dość dużej części tego forum na szczęście, bo wiele osób jest już po liceum xD). Kojażycie czym są punkty za aktywność? One mnie cholernie denerwują - mam może 1 od początku roku, gdy inni w klasie tego maja juz w cholere... a to dlaczego? kiedy nauczyciel o cos tam sobie pyta czy te czeka jakby na odpowiedz, to ja odpowiadam sobie w mysli i przewaznie stwierdzam ze to nawet jest niewarte mowienia bo jest zbyt oczywiste etc. a inni po prostu trajkocza i trajkoczą i dostają za to punky... toż to żaaaaal... -- można to odnieść do innych sytuacji związanych z wypowiedzią w grupie --
To też pamiętam. Najgorsze było to, że inni zgłaszali się po każdym pytaniu i często pletli takie głupoty, że z tyłu klasy było słuchać ten charakterystyczny dźwięk ("pacnięcie"), który wydobywa się podczas kontaktu ręki z czołem - taka była moja reakcja. Są odpowiedzi niepoprawne, ale są też idiotyczne. Jakbym był nauczycielem, to za te drugie wstawiałbym minusy (czy raczej skreślał wcześniejsze plusy). Ja nawet jak byłem 100% pewny, że znam poprawną odpowiedź to i tak siedziałem cicho, jeżeli uznawałem, że wszyscy to wiedzą i i tak ktoś zaraz odpowie. Nie chciało mi się podnosić ręki i odzywać, zbytnio mnie to męczyło. Mówiłem coś tylko wtedy, gdy wszyscy inni się już "wystrzelali" i nikt nie trafił z poprawną odpowiedzią*. No i zgłaszałem się na matematyce, gdzie do szału doprowadzało mnie masakrycznie wolne tempo lekcji (czyt. zgłaszałem się, żeby je przyspieszyć, oceny za aktywność [i wszelkie inne swoją drogą] miałem w głębokim poważaniu). Swoją drogą kiedyś nauczyciel polskiego spytał nas, kto naszym zdaniem ma najlepszą ocenę za aktywność za obecne półrocze. Kolega z klasy zgłosił się i powiedział, że pewnie jestem to ja (swoją drogą używając mojego przezwiska, nawet w klasie to przechodziło, połowa ludzi, która mnie znała, nie miała pojęcia jak właściwie mam na imię). Spytany o uzasadnienie, odpowiedział że moje wypowiedzi zawsze wnoszą coś do dyskusji. Muszę przyznać, że bardzo mi tym pochlebił (swoją drogą wiele Piątek jak na osoby, które "nie przejmują się opinią otoczenia" zaskakująco pozytywnie reagują na nawet najmniejsze nawet pochwały, ciekawe). A ocenę i tak miałem najniższą. ;D
[edit] *
ewutek pisze:pada trudne pytanie, a wszystko wskazuje na to, że tylko ja znam odpowiedź (na szczęście rzadka sytuacja, czuję się wtedy jak po akcji "wejście smoka", a audytorium gapi się cicho skonsternowane),
j.w.
Na nerwy działają sąsiedzi (nie tylko, ale przede wszystkim), którzy się puszą, bo nie odpowiadam na ich "dzień dobry". Jeżeli nic nie odpowiadam, to widać dzień wcale nie jest taki dobry, to chyba proste. Jeszcze bardziej denerwują mnie Ci, którzy wychodzą z założenia, że to ja pierwszy powinienem ich powitać, a później psioczą, że w ogóle się nie odezwałem. No już bez przesady.
[edit 2]
ewutek pisze:na otrzymany [SMS] rzadko odpowiadam
To samo. Przyjąłem do wiadomości i nie czuję potrzeby odpisywania. Gorzej jest, jak trzeba to innym wytłumaczyć, bo się burzą, że "nie odpisujesz na moje SMSy". Na szczęście już nie mam tego problemu, bo od roku tak właściwie w ogóle nie używam telefonu komórkowego.
Tak samo jest z wszelkimi komunikatorami internetowymi. Wyształciłem u siebie nawyk wysyłania kropek, na znak, że "dotarło, nie mam nic do powiedzenia".
Anathema pisze:nie mam ochoty najmniejszej udzielać sie w dyskusjach maści wszelakiej, nie chce mi się o nic wykłócac ani przedstawiac swoich racji,
To też mnie od jakiegoś czasu dotyczy. Za czasów młodości (subiektywne pojęcie, w sumie to dalej jestem młody) durniej i chmurnej próbowałem wepchnąć innym moje racje, aż do momentu w którym zaczną się nimi dławić (wtedy robiłem to ze zdwojoną siła). Teraz nawet jak słyszę, że ktoś wygaduje straszne głupoty, to raczej go ignoruję, a trzeba nie lada prowokacji, żebym się odezwał. I pewnie i tak swoją wypowiedź skwitowałbym zdaniem "a zresztą myśl co chcesz".
tzlm pisze:I jeszcze mam jakieś problemy ostatnio z oddechem, znaczy, że wzdycham.
Jak ja nie cierpię pytania "co tak wzdychasz?".
tzlm pisze:PS lubicie robić miny?
Bardzo, można tym często przekazać więcej, niż byłoby się w stanie powiedzieć używając tysiąca słów.
Mayo pisze:Zgłaszam się tylko wtedy kiedy reszta klasy nie umie odpowiedzieć, daje mi to jakąś mściwą satysfakcję
. Za to nic nie wkurza mnie bardziej niż "las rąk" przy niesamowicie banalnym temacie.
j.w. Co prawda mściwą może nie, ale jakąś satysfakcję mi dawało.
Najlepszy w tym wszystkim to jest mój psycholog, bo ciągle powtarza, że straszna ze mnie gaduła i mówi to na 100% poważnie.
[edit 3, ostatni już]
ewutek pisze:Spokooojnie. Na studiach dowiecie się "prawdy" jeśli przyjdzie Wam zrobić tzw. prezentację multimedialną, która formalnie niczym się nie różni od 15-20 minutowego wykładu.
O, ale jeżeli chodzi o wszelkiego rodzaju prezentacje, to sporo osób mi mówiło, że bardzo dobrze się prezentuje i że przyjemnie się mnie słucha. Pewnie wynika to z tego, że możemy sobie spokojnie wszystko przygotować, nic nie trzeba na poczekaniu wymyślać, wystarczy odegrać wcześniej napisany scenariusz.
Emjotka pisze:ale po dwóch minutach przestałam spoglądać w kartkę, bo ręce trzęsły mi się, jakbym dzieliła chorobę z byłym papieżem
To też mnie strasznie denerwowało. No cholera, narobiłem tyle notatek, a teraz nawet nie jestem w stanie nic z nich przeczytać!
Bleu de Manganese pisze:Zarzuca mi się też m.in. to, że nie lubię rozmawiać z drugiego pomieszczenia, bo trzeba krzyczeć, a to wyczerpuje mnie w rozmowie, ja lubię rozmawiać spokojnie, bez wrzasków.
Jak to "zarzuca"? Toż to normalne, kulturalne zachowanie, jak się chce z kimś porozmawiać to wystarczy przejść do drugiego pokoju, proste.
Bleu de Manganese pisze:Faktycznie potrafię być wręcz gadatliwa (niektórzy, z którymi czasem spędzę miły czas sądzą, że jestem gadułą, ha, gdyby ze mną pomieszkali... zmieniliby zdanie...)
Tak jak pisałem - takiego zdania jest mój psycholog. Tyle, że jest praktycznie jedyną osoba z którą w ogóle rozmawiam, więc ma trochę niepełny obraz.