Co inni zarzucają Piątkom?

Dyskusje na temat typu 5
Wiadomość
Autor
Millman
Posty: 16
Rejestracja: wtorek, 15 września 2009, 01:12
Lokalizacja: Poznań

Re: Co inni zarzucają Piątkom?

#211 Post autor: Millman » wtorek, 13 października 2009, 23:33

N pisze:co inni mi zarzucają. hm. w sumie nie wiem, na ogół nie słucham takich uwag. mogę się tylko snuć domysły - gdybym była na miejscu ludzi którzy mnie otaczają pewnie przeszkadzałby mi we mnie upór, odłączanie się od wszelkich grup, podejrzliwość i nieufność.
Też mam z tym problem...



bruno dievs
Posty: 796
Rejestracja: wtorek, 30 czerwca 2009, 00:58

Re: Co inni zarzucają Piątkom?

#212 Post autor: bruno dievs » środa, 14 października 2009, 09:20

To ja zazwyczaj odbieram telefony, a jak nie mogę odebrać, to oddzwaniam potem. Załatwiając coś wolę zadzwonić niż pisać, bo po co czekać na odpowiedź, skoro mogę ją mieć od razu. Może po prostu mam to szczęście, że ludzie raczej dzwonią do mnie z konkretami. A nawet jeśli nie, to mówie, że jestem teraz zajęty i że pogadamy później.
639f3d3b99876f1c9f27f68ea08dcbb8

Kryzysowa_narzeczona
Posty: 302
Rejestracja: niedziela, 8 marca 2009, 13:39

Re: Co inni zarzucają Piątkom?

#213 Post autor: Kryzysowa_narzeczona » środa, 28 października 2009, 16:37

Co do telefonu to nie lubię rozmawiać przez to urządzenie, ponieważ dla mnie to marnotrawstwo czasu i żadna z tego przyjemność. Jeżeli rozmowa to już krótka i na temat z konkretnymi wiadomościami do przekazania. A sms-y to fajna rzecz, ale nie wtedy, kiedy zasypiam i budzę się z komórką, bo ktoś do mnie ciągle pisuje. Raz tak miałam i furii dostawałam.

Ludzie rzadko mówią mi, że coś im się we mnie nie podoba, ale na pewno mogliby mi zarzucić małomówność. Cóż, w dużej grupce ludzi nie potrafię się odnaleźć. Mogą myśleć, że jestem smutna (kiedyś rzucano mi hasłami: "Dlaczego jesteś taka smutna?", które doprowadzały mnie do szału, bo ja smutna nigdy nie byłam :x ) albo że się wywyższam (pewnie przez moją niedostępność niektórzy tak o mnie sądzili/sądzą). Pewnie dziwi/denerwuje ich mój spokój, kiedy to ich napada podniosły nastrój. Albo brak mojej aprobaty, kiedy ktoś wychodzi z jakimś "fajnym" pomysłem.
+ wszystkie dziewczyny patrzyły się na mnie jak na kosmitę, kiedy oznajmiłam, że preferuję wolne związki i nie marzę o ślubie.

Snufkin
Posty: 5625
Rejestracja: piątek, 4 kwietnia 2008, 14:28
Enneatyp: Obserwator

Re: Co inni zarzucają Piątkom?

#214 Post autor: Snufkin » środa, 28 października 2009, 17:35

Wolne związki definiujesz jako promiskuityzm ?
5w4, sp/sx/so
ILI - Ni, DCNH - CT(H)

Kryzysowa_narzeczona
Posty: 302
Rejestracja: niedziela, 8 marca 2009, 13:39

Re: Co inni zarzucają Piątkom?

#215 Post autor: Kryzysowa_narzeczona » środa, 28 października 2009, 21:03

Wolne związki definiuję jako nieprzypieczętowane relacje, życie na tzw. "kocią łapę". Raczej nie ma to nic wspólnego z promiskuityzmem ^^

Negra
Posty: 1
Rejestracja: poniedziałek, 18 stycznia 2010, 00:19

Re: Co inni zarzucają Piątkom?

#216 Post autor: Negra » poniedziałek, 18 stycznia 2010, 01:01

Trafiłam na enneagram i to forum przez przypadek i jestem w ciężkim szoku bo w życiu nie spotkałam tylu ludzi o tak podobnej strukturze psychiki do mojej. :shock: Może to zabrzmi trochę pretensjonalnie ale czytając zarzuty kierowane do was nie mogłam się na dziwić jak to możliwe, że śledzicie scenariusz mojego życia :mrgreen:

Oh! Jest tak wiele piątkowych cech, które są potwornie znielubiane przez innych. :wink: Możnaby wymieniać godzinami, z reszą sami wiecie..
Mnie samą denerwuje ta moja cholerna nieufność i podejrzliwość. Jak tylko ktoś staje się dla mnie nieco bliższy, czy to w sensie przyjacielskim czy partnerskim, odruchowo w mojej głowie układa się scenariusz możliwych sposobów skrzywdzenia mnie przez daną osobę. Wydaje mi się że nikt na świecie nie może być bezinteresowny (chociaż w podświadomości tak bardzo chcę się mylić). Myślę że może to też wynikać z kilku doświadczeń jakie mam za sobą więc niekoniecznie jest to cecha piątkowa. Chociaż kto wie.
Mój chłopak nienawidzi we mnie mojej cechy "wycofywacza". On chciałby rozmawiać o zaistniałym problemie, a ja mam potrzebę przetrawienia go w sobie. Na jego próby kontaktu czasem reaguję wręcz agresją. W takich sytuacjach on dużo mówi, a ja na koniec jego wywodu potrafię wydusić przez zaciśnięte zęby tylko "nie wiem". Czasem gdy kończy mu się cierpliwość i mówi że nie wie czy ma na to siłę powoduje u mnie lawinę i zdania typu: "tak? no to świetnie! myślisz że sobie bez Ciebie nie poradzę? Nie ma sprawy. Zostaw mnie."
Mam w sobie taką sprzeczność, że starannie pielęgnuję w sobie moją niezależność, ale jednocześnie cholernie boję się samotności i braku akceptacji otoczenia. Do tego drugiego ciężko mi się przyznać nawet przed samą sobą.. Jakakolwiek krytyka bardzo we mnie uderza.
Moje przyjaciółki mają do mnie pretensje, że nie potrafię "blablać". Nigdy nie miałam w zwyczaju dzwonić do którejkolwiek z nich z jakimś mało istotnym wydarzeniem i analizować każdy szczegół zaistniałej sytuacji. Śmieszne jest to, że jestem świetnym słuchaczem. Potrafię wysłuchać i doradzić jak najlepszy psycholog ale kiedy ja sama mam o czymś opowiedzieć idzie mi to strasznie opornie wręcz postrzegam wylewność jako oznakę słabości u siebie. Wszelkie problemy analizuję i rozwiązuje sama ze sobą.. chociaż często mnie to męczy i irytuje. Potrzebuję bliskości drugiego człowieka ale jednocześnie nie potrafię zbudować fundamentów relacji międzyludzkiej.
Czasem jestem postrzegana jako ktoś wywyższający się ..a wszystko przez moją miłość do sarkazmu i ironii :lol:
Denerwuje mnie też fakt że mam problemy z mobilizacją. Z wykonaniem zadań czekam do ostatniej chwili kiedy to okazuje się że już jest za późno..
O wiele łatwiej przychodzi mi pisanie, niż mówienie o wszelkich emocjach. Stąd moje ogromne zamiłowanie do pisania urodzinowych czy walentynkowych kartek. Mimo że studiuję przedmioty ścisłe, siedzi we mnie dużo zamiłowania do wszelkich aspektów artystycznych.
Luzie postrzegają mnie jako indywidualistkę i buntownika chociaż staram się na taką osobę nie kreować.
Mam też tendencję do poprawiania błędów językowych ludzi - chociaż nie robię tego złośliwie tak to jest odbierane :lol:

itd itp ...chciałam to z siebie wywalić bo wiem że wy zrozumiecie :wink:

Akagi_Ryu
Posty: 66
Rejestracja: środa, 9 grudnia 2009, 20:18
Lokalizacja: Warszawa

Re: Co inni zarzucają Piątkom?

#217 Post autor: Akagi_Ryu » poniedziałek, 18 stycznia 2010, 11:33

Żeby nie rozpisywać się... faktycznie, rozumiem :P

Mnie zarzucano bardzo często że się niczym nie przejmuję. Faktycznie, nie uzewnętrzniam moich uczuć, chyba że mam na to ochotę albo widzę w tym korzyści, nie znaczy to jednak że niczego nie odczuwam ani niczym się nie przejmuję.

Następny zarzut to że jestem "KUJOOON" i przymuł. Cóż, po prostu nie :) Ja jedynie jestem inteligentny ^_^ A to że jestem "przymuł" i nie lubię iść się naćpać, zachlać, wyszaleć na "imprze" ze stadem "lachonów"... mogę się tylko z tym z dumą zgodzić :D

Matka zawsze zarzucała mi że jestem "sztuczny" gdy tylko uśmiecham się albo staram się okazywać pozytywne emocje. No, w zasadzie to jedyny zarzut który mnie zranił w jakimkolwiek stopniu :| Ja nie jestem sztuczny, ja po prostu nieczęsto to robię...

bruno dievs
Posty: 796
Rejestracja: wtorek, 30 czerwca 2009, 00:58

Re: Co inni zarzucają Piątkom?

#218 Post autor: bruno dievs » poniedziałek, 18 stycznia 2010, 13:10

Akagi_Ryu pisze:Mnie zarzucano bardzo często że się niczym nie przejmuję. Faktycznie, nie uzewnętrzniam moich uczuć, chyba że mam na to ochotę albo widzę w tym korzyści, nie znaczy to jednak że niczego nie odczuwam ani niczym się nie przejmuję.
Po mnie również zwykle nie widać stresu. I nie rozumiem czemu, ale niektórych ludzi wyprowadza to wręcz z równowagi.
Negra pisze:Mnie samą denerwuje ta moja cholerna nieufność i podejrzliwość. Jak tylko ktoś staje się dla mnie nieco bliższy, czy to w sensie przyjacielskim czy partnerskim, odruchowo w mojej głowie układa się scenariusz możliwych sposobów skrzywdzenia mnie przez daną osobę. Wydaje mi się że nikt na świecie nie może być bezinteresowny (chociaż w podświadomości tak bardzo chcę się mylić). Myślę że może to też wynikać z kilku doświadczeń jakie mam za sobą więc niekoniecznie jest to cecha piątkowa. Chociaż kto wie.
U mnie jest odwrotnie. Można by mnie prędzej nazwać naiwnym, bo zwykle zakładam, że ludzie mają dobre intencje. Jakoś nigdy się na tym szczególnie nie przejechałem, może dlatego.
Mój chłopak nienawidzi we mnie mojej cechy "wycofywacza". On chciałby rozmawiać o zaistniałym problemie, a ja mam potrzebę przetrawienia go w sobie.
Ja też nie lubię rozmawiać o problemach. Mam potrzebę rozwiązywania ich, a nie gadania.
Mam w sobie taką sprzeczność, że starannie pielęgnuję w sobie moją niezależność, ale jednocześnie cholernie boję się samotności i braku akceptacji otoczenia.
Myślałem kiedyś podobnie, ale w pewnym momencie życia zbrzydło mi to co nazywałem "niezależnością".
Śmieszne jest to, że jestem świetnym słuchaczem. Potrafię wysłuchać i doradzić jak najlepszy psycholog ale kiedy ja sama mam o czymś opowiedzieć idzie mi to strasznie opornie wręcz postrzegam wylewność jako oznakę słabości u siebie.
Mnie też to bawi, gdy ludzie na podstawie mojej małomówności wnioskują, że jestem "dobrym słuchaczem". Gdy sięgam wstecz pamięcią, jak to wiele razy ludzie opowiadali mi o swoich problemach, to rzadko kiedy mnie one choć trochę obchodziły. Czasami odnosiłem nawet wrażenie, że nie ani trochę nie potrzebowali, żeby mnie ich problemy obchodziły.
639f3d3b99876f1c9f27f68ea08dcbb8

Kryzysowa_narzeczona
Posty: 302
Rejestracja: niedziela, 8 marca 2009, 13:39

Re: Co inni zarzucają Piątkom?

#219 Post autor: Kryzysowa_narzeczona » poniedziałek, 18 stycznia 2010, 15:29

Negra pisze: Czasem jestem postrzegana jako ktoś wywyższający się ..a wszystko przez moją miłość do sarkazmu i ironii :lol:
No właśnie! Rozumiem Twój ból :)
bruno dievs pisze: Mnie też to bawi, gdy ludzie na podstawie mojej małomówności wnioskują, że jestem "dobrym słuchaczem". Gdy sięgam wstecz pamięcią, jak to wiele razy ludzie opowiadali mi o swoich problemach, to rzadko kiedy mnie one choć trochę obchodziły.
Padłam :lol:

Awatar użytkownika
Mandala
VIP
VIP
Posty: 502
Rejestracja: sobota, 21 czerwca 2008, 10:25
Lokalizacja: Warszawa

Re: Co inni zarzucają Piątkom?

#220 Post autor: Mandala » poniedziałek, 18 stycznia 2010, 21:18

Negra, jesteś pewna, że nie jesteś 6w5? Te rzeczy pasowałyby mi właśnie do wycofanego 6w5:
Jakakolwiek krytyka bardzo we mnie uderza.
Potrafię wysłuchać i doradzić jak najlepszy psycholog
Luzie postrzegają mnie jako indywidualistkę i buntownika chociaż staram się na taką osobę nie kreować.
Negra pisze: Mnie samą denerwuje ta moja cholerna nieufność i podejrzliwość. Jak tylko ktoś staje się dla mnie nieco bliższy, czy to w sensie przyjacielskim czy partnerskim, odruchowo w mojej głowie układa się scenariusz możliwych sposobów skrzywdzenia mnie przez daną osobę. Wydaje mi się że nikt na świecie nie może być bezinteresowny (chociaż w podświadomości tak bardzo chcę się mylić). Myślę że może to też wynikać z kilku doświadczeń jakie mam za sobą więc niekoniecznie jest to cecha piątkowa. Chociaż kto wie.
To jest charakterystyczna cecha szóstkowa.
On chciałby rozmawiać o zaistniałym problemie, a ja mam potrzebę przetrawienia go w sobie.
Szóstki "przetrawiają" problemy. Nie wiem czy dobrze odczytuję to słowo, ale wydaje mi się bardziej emocjonalne, niż np. "przeanalizować". Wydaje mi się, że Piątki starają się znaleźć rozwiązanie, a jeśli są bezradne, to wycofać się. Szóstka też potrafi wszystko trzymać w sobie, szczególnie bardziej zamknięta w sobie, nienauczona zaufania i otwartości, ale bardziej się przejmuje. Sama nie zwierzyłam się nikomu chyba przez 16 lat życia (chyba, że tak na prawdę mówiłam po prostu o czymś z przeszłości, co w danym momencie nie było dla mnie szczególnie ważne czy bardzo osobiste), ani nie przyznałam do żadnej słabości.
Czasem gdy kończy mu się cierpliwość i mówi że nie wie czy ma na to siłę powoduje u mnie lawinę i zdania typu: "tak? no to świetnie! myślisz że sobie bez Ciebie nie poradzę? Nie ma sprawy. Zostaw mnie."
Hmm... Szósteczki bardziej się fochają niż piątki. Muszą pokazać, że im nie zależy tym bardziej, im bardziej zależy. Tylko, że wychodzi im to gorzej niż piątkom. Piątka potrafi sprawę "olać", być chłodna, po prostu sobie pójść. I to wygląda nieraz, jak foch. Sześć wcale nie olewa, ale mówi: "co? tak myślisz? ja Ci pokażę!", stara się ukryć, że jej zależy tak samo, jak 5, jeśli czuje się urażona. Ale robi to demonstracyjnie, karze ludzi, focha się, dołączając przytup, a jeśli nie zostanie to zauważone, jest gotowa wrócić i jeszcze raz tupnąć, zanim odmaszeruje z podniesioną głową. ;-)
Mam w sobie taką sprzeczność, że starannie pielęgnuję w sobie moją niezależność, ale jednocześnie cholernie boję się samotności i braku akceptacji otoczenia.
Większość piątek lubi samotność. Na akceptacji otoczenia bardzo zależy Szóstkom, które przez swoją nieufność, lęki, problemy z otworzeniem podobne do piątkowych, często nie potrafią dopuścić do siebie ludzi, ale bardzo tego pragną.


Może powiem, co mi przeszkadzało w piątkach, dopóki nie poznałam ich tak dobrze, by umieć odczytywać niewypowiedziane intencje i wiedzieć, że prawie niczego nie okazują i nie jest to złym znakiem, a może wręcz przeciwnie. Jakby coś było nie tak, usłyszałabym o tym, lub się przekonała, jak 5 by zaczęła wycofywać, stosować uniki. No i kiedy jeszcze nie wiedziałam, czego po piątce nie warto się spodziewać i trochę brakowało. ;-)

Na pewno ta "obojętność". We wszystkich aspektach. Nie okazywanie, czy na czymś zależy, czy coś czują, jakie mają nastawienie. Unikanie jak ognia rozmów o emocjach. Brak spontaniczności - najwyżej pozorna, spontaniczne robienie czegoś przemyślanego, lub tak na prawdę nie wymagającego improwizowania, nagłych decyzji, co wynikło zgodnie z zamiarami czy pragnieniami piątki.
......................................................................... ZŁOTY ŚRODEK!
6 z mocnym wpływem obu skrzydeł - kiedyś nauczę się latać
"Jeśli nie wiesz do jakiego portu zmierzasz, żaden wiatr nie jest ci sprzyjający"

bruno dievs
Posty: 796
Rejestracja: wtorek, 30 czerwca 2009, 00:58

Re: Co inni zarzucają Piątkom?

#221 Post autor: bruno dievs » czwartek, 28 stycznia 2010, 13:52

Na mnie czasem narzekają, że jak jestem czymś zajęty to nie ma ze mną żadnego kontaktu. Na wszelkie pytania odpowiadam "nie wiem/potem", byleby zbyć. Nie lubię, gdy ktoś mi przerywa jak jestem skoncentrowany. Nawet najprostsze pytania typu "nie wiesz, gdzie jest ten duży garnek?" wybijają z rytmu i potem trzeba czasu, żebym znowu się w pełni skoncentrował, więc zwykle olewam ludzi, którzy mi przerywają.
Mandala pisze:Na pewno ta "obojętność". We wszystkich aspektach. Nie okazywanie, czy na czymś zależy, czy coś czują, jakie mają nastawienie. Unikanie jak ognia rozmów o emocjach.
Ja po prostu nie lubię, gdy ktoś próbuje zmuszać mnie do mówienia o emocjach, których NIE odczuwam.
639f3d3b99876f1c9f27f68ea08dcbb8

Kakaouko
Posty: 32
Rejestracja: niedziela, 16 stycznia 2011, 19:04
Enneatyp: Obserwator

Re: Co inni zarzucają Piątkom?

#222 Post autor: Kakaouko » niedziela, 16 stycznia 2011, 20:23

Co inni zarzucają piątkom:
"czemu siedzisz ciągle taka naburmuszona?" - wcale nie jestem naburmuszona. jestem normalna. Mam się śmiać jak głupi do sera?
"czemu ty nigdy nic nie mówisz?" - a bo nie mam potrzeby. Wy mówcie.
5w6
Zazwyczaj jestem paskudna, wredna i cyniczna. A, i jeszcze lekceważąca. No chyba, że jestem szczęśliwa - to wtedy jestem sarkastyczna.

Igraszka
Posty: 14
Rejestracja: sobota, 15 października 2011, 11:27
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Kielce

Re: Co inni zarzucają Piątkom?

#223 Post autor: Igraszka » sobota, 15 października 2011, 12:59

@Kakaouko Ze mną jest podobnie.
Od zawsze słyszę teksty: ty zawsze jesteś taka smuta, powiedz coś, co ty nigdy nic nie mówisz.
A to bzdura, bo jestem naprawdę wesołą osobą, tyle, że tą radość wolę trzymać w środku. Spotka mnie coś fajnego - trzymam to w sobie i nie mam zamiaru się z nikim dzielić. Nie będę się przecież uśmiechać cały czas jak debil. Z małomównością jest u mnie tak, że mówię, gdy uważam, że to wniesie coś do tematu. Nie lubię gadki o niczym i dla mnie to sztuczny twór, cecha takich kół wzajemnej adoracji. Ponadto gdy już coś mam zamiar powiedzieć, bo uważam to za błyskotliwe, śmieszne, po prostu warte powiedzenia, to nikt nie zwraca na mnie uwagi. A jak już, to w takiej formie "niech powie, niech się ucieszy, a my dalej będziemy kontynuować gadkę po swojemu."

Awatar użytkownika
Pierzasta
Posty: 891
Rejestracja: niedziela, 27 marca 2011, 01:35
Enneatyp: Obserwator

Re: Co inni zarzucają Piątkom?

#224 Post autor: Pierzasta » niedziela, 16 października 2011, 16:40

Mandala pisze: Może powiem, co mi przeszkadzało w piątkach, dopóki nie poznałam ich tak dobrze, by umieć odczytywać niewypowiedziane intencje i wiedzieć, że prawie niczego nie okazują i nie jest to złym znakiem, a może wręcz przeciwnie. Jakby coś było nie tak, usłyszałabym o tym, lub się przekonała, jak 5 by zaczęła wycofywać, stosować uniki. No i kiedy jeszcze nie wiedziałam, czego po piątce nie warto się spodziewać i trochę brakowało. ;-)

Na pewno ta "obojętność". We wszystkich aspektach. Nie okazywanie, czy na czymś zależy, czy coś czują, jakie mają nastawienie. Unikanie jak ognia rozmów o emocjach. Brak spontaniczności - najwyżej pozorna, spontaniczne robienie czegoś przemyślanego, lub tak na prawdę nie wymagającego improwizowania, nagłych decyzji, co wynikło zgodnie z zamiarami czy pragnieniami piątki.
Hmm... jakaś skrajność z tego bije. Miałaś do czynienia z tylko jedną piątką?
serket pisze:Zwykle dość wyraźnie wyróżniamy się z otoczenia, choć niestety nie zawsze jest to pozytywne wyróżnianie się. Na swoim przykładzie mogę powiedzieć, że zawsze denerwowały mnie niesłuszne zarzuty otoczenia. Niesłuszne, bo nie biorące pod uwagę prostego "ten typ tak ma" :)
W moim przypadku były to i są zarzuty następujące:

1. "Z niczego się nie cieszysz" (moja opinia: czasem się cieszę, czasem nie. Ale faktycznie - ciężko wywołać u mnie entuzjazm, a to się nie podoba tym, którzy na siłę chcieliby mnie uszczęśliwić).
2. "Ty się zupełnie niczym nie przejmujesz" (moja opinia: oczywiście, że się przejmuję, tylko nie gadam o tym tyle i tak głośno, jak większość z was. Emocje są u mnie głęboko schowane).
3. "Jesteś strasznie spokojny" (moja opinia: nie tyle spokojny, co zrównoważony. Panuję nad sobą i nie ukrywam, że bardzo to w sobie lubię).
4. "Nie lubisz ludzi" (moja opinia: lubię... te kilka najbliższych osób :D Reszta jest mi obojętna, albo faktycznie mnie drażni. Nie odczuwam potrzeby zawierania nowych znajomości).
5. "Jesteś powolny, nie działasz dynamicznie, za dużo się zastanawiasz" (moja opinia: To prawda. Mało tego - ludzie energiczni i rozwrzeszczani sprawiają, że tracę energię. I takich naprawdę nie toleruję na dłuższą metę.

Chyba tyle na teraz. Potem pewnie jeszcze coś mi się przypomni. A jak to jest u Was?
taa, zdecydowanie czeste zarzuty, można jeszcze dodać przemądrzalstwo czy mędrkowanie.
Moje komentarze do punktów:
1. Ja w ogóle nie uważam, żeby "entuzjastyczność" była czymś dobrym, albo coś zasługuje na entuzjazm albo nie, a niewiele rzeczy zasługuje. A radośćprzezywam jak najbardziej i w dodatku w sposób całkiem widoczny, chyba że ktoś jest ślepy.
2.Zależy, czasami że się nie przejmuję, czasami że za bardzo, bo próbujęreagowac kiedy problem się pojawia podczas gdy więszosć woli się przyczaić i zobaczyc co się stanie no i ogólnie ludzie nie lubią się wychylać, nawet w obronie własnych interesów co mnie niepomiernie irytuje.
3.O, to mnie doprowadza do furii (której, oczywiscie, nie widać :lol:) Własnie nie jestem jakoś dziwnie spokojna tylko staram się nad sobą panować, co uważam za ukłon w stronę innych więc niech to kxxxx docenią. Poza tym ludzie są po porstu gruboskórni i skupieni na sobie, skoro nie potrafią zauwazyć takich objawów emocji jak np. zastyganie w bezruchu, branie głebokich wdechów i inne oznaki typu "No trzymajcie mnie bo zaraz komuś wp..."
4. Na lubienie trzeba sobie zasłużyć. Bawi mnie taki zarzut od ludzi, którzy mają wielu znajomych, którzy ich permanentnie zawodzą albo wkurzają.
5. Eee, takie pierdolenie. Jak cośzrobię szybko to potem pretensje że zrobiła mza szybko, jak wolno, że za wolno. Mam to w d.
Nic nie wnosi.
Pokonała mnie w depresji wibracji.
Jestem ostoją Prawdy. Widzisz? Ty aż kipisz, a po mnie to spływa. Jakiego chcesz jeszcze dowodu na to, kto ma rację?

Awatar użytkownika
Szej-Hulud
Posty: 183
Rejestracja: niedziela, 29 maja 2011, 11:54

Re: Co inni zarzucają Piątkom?

#225 Post autor: Szej-Hulud » niedziela, 16 października 2011, 17:45

W ostatnie wakacje usłyszałem dość dziwny zarzut dotyczący mojej osoby. Mianowicie nie chciałem dać wrzucić się do basenu(byłem w ubraniu, w kieszeniach miałem portfel i telefon, a cały bagaż zamknięty w walizce- pokoje nie były jeszcze gotowe, ale mogliśmy korzystać z atrakcji ośrodka). Wiecie co usłyszałem? "To jest poniżej jego poziomu umysłowego"- lub coś w ten deseń, w każdym razie wypowiedziane- jak mi się wydaje- sarkastycznie. Żeby było śmieszniej, wypowiedziała to osoba, która wg testu również jest 5w4.
5w4,
ENTp-Don Kichot

Ludzie, którym się spełnia życzenia, często okazują się nie całkiem mili. Czy więc powinno się im dać to, czego chcą, czy raczej to, czego potrzebują?

Beneath the rule of men entirely great
The pen is mightier than the sword.

ODPOWIEDZ