Cześć. Życzę powodzenia w walce z uzależnieniami, ale też spokoju. Mam też nadzieję, że będziesz kochał drugą istotę za to jaka jest, a nie za falę uczuć jaką w tobie wzbudziła. Niby podobne, ale istotne na czym się bardziej skupisz, wielka fala uczuć jest nieprzewidywalna. Jak się przesadnie nakręcisz, ale tak naprawdę przesadnie (wiesz o czym mówię) lub ciągle będziesz sobie coś wyobrażał, to zrobią ci się takie wiry w środku że będzie po relacji i sobie samemu zaszkodzisz. Tak samo w przypadku agresji do świata.IrekTki pisze:Witam, 4w5 i tylko dlatego tu trafiłem. Trudny typ, nałogi, już sie logowalem na forum alkoholików pare lat temu, obecnie wychodze z tego, ale potrafie być agresyny i nie chciałbym tu robić
zadymy, bo robiłem na innych forach. Obecnie już jestem starszy, kiedyś dołowałem sie Tiamatem, MDB czy Katem jak byłem w naprawde czarnej dupie. Czas jednak robi swoje, bogatszy o wiedze z zakresu osobowości nie mam mega dołów. Pałam też bardzo trudnym uczuciem do 7-mki niestety, bo to absolutne przeciwieństwa. Jestem na strasznej huśtawce nastrojów ostatnio, zakochany, dostałem potężnego ataku stresu przez co znowu wylądowałem na tej stronie w poszukiwaniu odpowiedzi jak znowu nie znaleźć sie w czarnej dupie z butelką wódki jako przyjaciółką.
Oby to był ostatni wpis, sory za język ale bycie na dnie pozbawiło mnie zachamowań i musze na nowo odbudowywać swoją dobrą stronę.
Myśle że jestem w stanie równowagi, wóda odstawiona 2 lata temu, płyty Kata dawno sprzedane. Najważniejsze to wrócić na jasną stronę mocy, czarną już znam i nie podobało mi sie, głównie z tego że byłem bardzo agresywny i straciłem szacunek do siebie. Pamiętam swój wpis na alko, to był naprawde upadek, jakimś cudem ograniczyłem nałóg, ale ulge mi przyniesie dopiero całkowite odstawienie browarów.
Ale mam nadzieję, że będzie dobrze! I kochaj sam siebie za to że się zmieniasz na lepsze!
Jeśli chodzi o muzę (odpowiadam też Kaparowi) to każdej można słuchać na spokojnie, nawet DSBM, ale bywa to ryzykowne. Natomiast jeśli dana muza uzyskała w twojej głowie mocną konotację z deprechą, a właśnie niepokojący stan nadciąga, to niezależnie od tego, jak śliczne "obiektywnie" nie są pewne płytki (1, 2, 3), lepiej sobie dać z nimi spokój do czasu aż i dusza ci się uspokoi, bo znowu - tylko sobie zaszkodzisz, pewnych zastygłych połączeń w głowie nie można ignorować. W przypadku doła człowiek ma tendencję do wracania do kojarzącej się z tym muzyki, ale trzeba to zwalczać, a nie tłumaczyć że ona "odzwierciedla mój nastrój". Sprzedaż płytek była pewnie dobrym krokiem. Zmiana na pozytywny nastrój muzyką jak najbardziej możliwa, często używałem w tym celu Stratovariusa a do spokoju - paanie, tyle folku i ambientu na świecie.