Narkotyki, alkohol, autodestrukcja

Dyskusje na temat typu 4
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
aliszien
VIP
VIP
Posty: 1459
Rejestracja: środa, 15 listopada 2006, 14:07
Lokalizacja: Warszawy

#61 Post autor: aliszien » środa, 3 stycznia 2007, 15:33

adaś pisze:
aliszien pisze:Być może zostałeś nauczony okazywać swoją złość lub kiedy ją okazywałeś nie byłeś "karany" za to.
Oj byłem karany, byłem, więc raczej to pierwsze rozwiązanie.
Celowo wyraz karany wzięłam w cudzysłów, bo nie chodzi o to, że dzieciak urządza histerię z kopaniem i wyciem a rodzicem mówią "cii, syneczku" :lol:
Chodzi o to, że chłopcom częściej wybuchy złości, krzyk, bójki z rówieśnikami uchodzą na sucho, a wręcz rodzic bywa dumny, że ma takie bojowe dziecko. Dziewczynka słyszy, że "dama się tak nie zachowuje".

Być może "czwórkowiec" w naturę ma wpisaną nieumiejętność okazywania negatywnych emocji, ich tłumienie, co z roku na rok bywa coraz bardziej wzmacniane, bo dzięki autoagresji otoczenie się "czwórkowca" nie czepia, nie krytykuje, choć tak na prawdę on marzy o tym by ktoś rozszyfrował ten niemy krzyk. Pokręcone zdanie wyszło.


4w5, INFj, sp/sx

Marek
VIP
VIP
Posty: 718
Rejestracja: sobota, 16 grudnia 2006, 21:59
Lokalizacja: nibylandia

#62 Post autor: Marek » środa, 3 stycznia 2007, 15:44

aliszien pisze: Celowo wyraz karany wzięłam w cudzysłów, bo nie chodzi o to, że dzieciak urządza histerię z kopaniem i wyciem a rodzicem mówią "cii, syneczku" :lol:
Chodzi o to, że chłopcom częściej wybuchy złości, krzyk, bójki z rówieśnikami uchodzą na sucho, a wręcz rodzic bywa dumny, że ma takie bojowe dziecko.
Hmmm...dziwna sprawa. Nigdy z czymś takim się nie spotkałem, by rodzic był dumny z powodu agresji syneczka.

:)

Awatar użytkownika
tzlm
Posty: 849
Rejestracja: czwartek, 12 października 2006, 14:46

#63 Post autor: tzlm » środa, 3 stycznia 2007, 15:50

Tu nie chodzi o rozwiązywanie problemów, bo większość czwórek potrafi sobie z nimi poradzić mniej lub bardziej rozsądnie.
...
Cięcie jest znieczuleniem duszy. Jeśli ma się doła, bo coś się w życiu nie udało, można to załatwić normalnie - wypłakać się, a potem walczyć dalej. Ale co zrobisz, gdy coś w środku boli Cię tak okropnie, że nie możesz złapać oddechu, a nie jest to winą fizycznych dolegliwości? Co zrobisz, gdy nienawidzisz się tak mocno (w sumie bez powodu), że masz ochotę rozwalić sobie łeb o ścianę?
To nie są problemy? :roll:
Za kogo Was mam? Mam was za ludzi którzy nie potrafią sobie poradzić z życiem. I chcę Wam uświadomić, że to bez sensu.
Nie żebym ja była jakaś doskonała.

Awatar użytkownika
aliszien
VIP
VIP
Posty: 1459
Rejestracja: środa, 15 listopada 2006, 14:07
Lokalizacja: Warszawy

#64 Post autor: aliszien » środa, 3 stycznia 2007, 16:00

adaś pisze:
Hmmm...dziwna sprawa. Nigdy z czymś takim się nie spotkałem, by rodzic był dumny z powodu agresji syneczka.

:)
:lol:
Ale zwróć uwagę, że zbytni spokój syneczka też jest przyjmowany z niepokojem - widziałam to we własnym domu, gdy mój facet martwił się, że jego syn nie łazi po drzewach, nie biega, nie walczy z kolegami (tak jak on w jego wieku). Aż do monentu, gdy ten nagle zamienił się w Dartha Vadera świata dziecięcego i trzeba było pojawiać się w szkolnej świetlicy co chwila.
Chyba już wiem do czego dążyłam w tej poddyskusji - chłopcy mają więcej akceptowanych społecznie okazji do okazywania swoich emocji mogą biegać, skakać, szarpać się z kolegami, gdzieś po drodze rozładowują też emocje negatywne (np. w sporcie zespołowym, bieganiu, jeździe na rowerze). Oczywiście, to się powoli zmienia - dziś dziewczynki mają podobne możliwości co chłopcy. Myślę o czasach mojego dzieciństwa, gdy trzeba było być grzeczną i milutką.

Chłopcy zostali wpuszczeni w inną pułapkę - blokowano w nich okazywanie "miękko" negatywnych emocji, czyli "Prawdziwy mężczyzna nigdy nie płacze", nie okazuje że coś go boli, boi się czegoś, nie rozczula się nad sobą. Tłumienie smutku, lęku, emocji też może doprowadzić do wybuchu w środku.

Posumowując mój pkorętny wywód - dziewczynkom blokowano okazywanie złości, chłopcom płaczu i emocji.
Czyli mężczyznom też mogą się przytrafić akty autodestrukcji, ale na innym tle - nie umie uzewnętrznić smutku, żalu, bycia "mięczakiem", więc się tnie.
4w5, INFj, sp/sx

Awatar użytkownika
akl
Posty: 113
Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 15:09

#65 Post autor: akl » środa, 3 stycznia 2007, 16:04

Za kogo Was mam? Mam was za ludzi którzy nie potrafią sobie poradzić z życiem. I chcę Wam uświadomić, że to bez sensu.
Niestety ale też tak często myśle, o sobie choć jakoś udaje mi się przechodzić z etapu do etapu mam tu na myśli szkoła średnia => studia/praca ... ale jakoś zawsze uważam żę to tylko typowy "fart".


Ta delikatność czwórki a raczej jej wrażliwość mnie wykańcza dla tego jestem za AUTODESTRUKCJĄ
4w5 or 5w4 so/sx/sp
Obrazek
Obrazek

Awatar użytkownika
NoMatter
Posty: 1156
Rejestracja: czwartek, 26 października 2006, 15:31
Lokalizacja: Polska

#66 Post autor: NoMatter » środa, 3 stycznia 2007, 17:13

Nie wiem jaki jest rozkład procentowy pomiędzy mężczyznami a kobietami, ale jestem pewna, że kobiety w tym przodują
Z tego co wiem to jest prawie równy
Mężczyźni szybciej wdadzą się w absurdalną bójkę na ulicy i dadzą sobie obić twarz.
Polemizowałbym.
Chodzi o to, że chłopcom częściej wybuchy złości, krzyk, bójki z rówieśnikami uchodzą na sucho, a wręcz rodzic bywa dumny, że ma takie bojowe dziecko. Dziewczynka słyszy, że "dama się tak nie zachowuje".
I z tym.
Chyba już wiem do czego dążyłam w tej poddyskusji - chłopcy mają więcej akceptowanych społecznie okazji do okazywania swoich emocji mogą biegać, skakać, szarpać się z kolegami, gdzieś po drodze rozładowują też emocje negatywne (np. w sporcie zespołowym, bieganiu, jeździe na rowerze). Oczywiście, to się powoli zmienia - dziś dziewczynki mają podobne możliwości co chłopcy. Myślę o czasach mojego dzieciństwa, gdy trzeba było być grzeczną i milutką.
I z tym.
Stereotypy.
Za kogo Was mam? Mam was za ludzi którzy nie potrafią sobie poradzić z życiem. I chcę Wam uświadomić, że to bez sensu.
To może zamiast uświaświadamiać nas w oczywistości(każda Czwórka o kiepskim zdrowiu o tym wie) może dasz jakieś konstruktywne rady?

Alagos
Posty: 7
Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 12:08

#67 Post autor: Alagos » środa, 3 stycznia 2007, 18:58

/usunięte/
Ostatnio zmieniony czwartek, 3 kwietnia 2008, 20:42 przez Alagos, łącznie zmieniany 1 raz.

Marek
VIP
VIP
Posty: 718
Rejestracja: sobota, 16 grudnia 2006, 21:59
Lokalizacja: nibylandia

#68 Post autor: Marek » środa, 3 stycznia 2007, 19:11

Alagos pisze:adaś, ja niestety spotkałem się z tym, że tatuś jest zadowolony z agresji syneczka. Nigdy nie słyszałeś słów 'ale go sprał', 'jestem dumny, że potrafi się bić'? Ja zbyt często.
Nie. Zawsze byłem winny, ojciec chciał być grzeczny dla innych ludzi i nie zważał na powody dla których komuś wprałem (raz w życiu sprawiedliwie....prałem także w podstawówce, wyładowując swe emocje, ale osoby niczego niewinne, teraz się tego wstydzę).

A i przy okazji posta Alagosa (może to zabrzmi infantylnie po poprzednim, jakże poważnym poście (nie piszę tego ironicznie)) przypomniało mi się, że jedynym bólem, jaki lubię są zakwasy. To taki odprężający ból ;)

Alagos
Posty: 7
Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 12:08

#69 Post autor: Alagos » środa, 3 stycznia 2007, 19:31

/usunięte/
Ostatnio zmieniony czwartek, 3 kwietnia 2008, 20:41 przez Alagos, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
aliszien
VIP
VIP
Posty: 1459
Rejestracja: środa, 15 listopada 2006, 14:07
Lokalizacja: Warszawy

#70 Post autor: aliszien » czwartek, 4 stycznia 2007, 09:43

NoMatter pisze:
Chodzi o to, że chłopcom częściej wybuchy złości, krzyk, bójki z rówieśnikami uchodzą na sucho, a wręcz rodzic bywa dumny, że ma takie bojowe dziecko. Dziewczynka słyszy, że "dama się tak nie zachowuje".
I z tym.
Chyba już wiem do czego dążyłam w tej poddyskusji - chłopcy mają więcej akceptowanych społecznie okazji do okazywania swoich emocji mogą biegać, skakać, szarpać się z kolegami, gdzieś po drodze rozładowują też emocje negatywne (np. w sporcie zespołowym, bieganiu, jeździe na rowerze). Oczywiście, to się powoli zmienia - dziś dziewczynki mają podobne możliwości co chłopcy. Myślę o czasach mojego dzieciństwa, gdy trzeba było być grzeczną i milutką.
I z tym.
Stereotypy.
Świat jest oparty na stereotypach. Dzieci są wychowywane stereotypowo. Sama się łapię na tym, że dzieci potrafię potraktować stereotypem.
Ty może z tym się nie spotkałeś - ja i znane mi kobiety/dziewczyny w stosunku do nas tak.
4w5, INFj, sp/sx

Awatar użytkownika
Nif
Posty: 372
Rejestracja: wtorek, 19 grudnia 2006, 09:34
Lokalizacja: z Krainy Mgieł
Kontakt:

#71 Post autor: Nif » czwartek, 4 stycznia 2007, 13:59

A mnie spodobała się ta myśl o tym, że (w skrócie) wychowując chłopców uczymy ich ukrywania smutku i bezradonści a dziewczynki agresji. przynajmniej tak był, gdy nasi rodzice nas wychowywali, teraz chyba jest inaczej. A przecież każdy człowiek ma całą pełną gamę uczuć i ukrywanie któregoś z nich z pewnością prowadzi do frustracji.

tzlm, a na Ciebie jestem zła. Jak można ludziom, którzy i tak mają problemy z wiarą we własne możliwości powiedzieć, że są życiowymi ofiarami?! To bardzo nieterapeutyczne. Nikt z nas pewnie nie jest dumny, że się tnie. Ja czasami naprawdę chciałabym być normalną osobą, która czuje tylko z siłą wody z kranu, a nie z siłą wodospadu. Ale wtedy byłabym zupełnie jak inni. I byłabym nudna. Zdechłabym z nudów w takim szarym, jednostajnym świecie <- typowa indywidualistka :)

Sama wielu rzeczy nie rozumiem, nie potrafię sobie nawet wyobrazić. Są ludzie, którzy tną się po to, żeby przypomnieć samemu sobie, że są żywi, prawdziwi, realni, że to ciało należy do nich. Ja zawsze jestem w 100% pewna, że to ciało (niestety) jest moje. I nie rozumiem, jak można posunąć się tak daleko, żeby samemu łamać sobie kości, ile agresji trzeba mieć w sobie, ile siły?

Zachodnie badania mówią, że kobiety okaleczają się częściej (ale mężczyźni bardziej poważnie) Ile osób to robi? Około 1% społeczeństwa. Spotkałam się też z opiniami, że dotyczy to 4%. I myślę, że to jest bardziej prawdziwe, bo samookaleczenia to wielka szara strefa, ukrywana pod długimi rękawami, ten jeden procent to pewnie osoby, których okaleczenia były tak poważne, że musiały jechać na pogotowie.
Emo i dumna z tego
4w3 , ENFP

Awatar użytkownika
aliszien
VIP
VIP
Posty: 1459
Rejestracja: środa, 15 listopada 2006, 14:07
Lokalizacja: Warszawy

#72 Post autor: aliszien » czwartek, 4 stycznia 2007, 14:15

Nif pisze:Jak można ludziom, którzy i tak mają problemy z wiarą we własne możliwości powiedzieć, że są życiowymi ofiarami?! To bardzo nieterapeutyczne.
Ujęłabym to tak - nie motywuj czwórki do autoterapii mówiąc jej, że jest życiową ofiarą, bo pójdzie i potnie się z dodatkowej okazji :wink:

Są osoby na które "zimny prysznic" i potrząsanie działa uzdrawiająco - niedawno w Wysokich Obcasach Gazety Wyborczej był wywiad z terapeutą, który leczy swoich pacjentów obrażając i upokarzając ich (w końcu oddają mu choćby ze złości).

Nie na wszystkich to działa - nie trzeba się roztkliwiać i rozczulać, ale walić po łbie też nie najlepiej.
4w5, INFj, sp/sx

Awatar użytkownika
tzlm
Posty: 849
Rejestracja: czwartek, 12 października 2006, 14:46

#73 Post autor: tzlm » czwartek, 4 stycznia 2007, 15:39

tzlm, a na Ciebie jestem zła. Jak można ludziom, którzy i tak mają problemy z wiarą we własne możliwości powiedzieć, że są życiowymi ofiarami?! To bardzo nieterapeutyczne. Nikt z nas pewnie nie jest dumny, że się tnie. Ja czasami naprawdę chciałabym być normalną osobą, która czuje tylko z siłą wody z kranu, a nie z siłą wodospadu. Ale wtedy byłabym zupełnie jak inni. I byłabym nudna. Zdechłabym z nudów w takim szarym, jednostajnym świecie <- typowa indywidualistka
Przepraszam więc jeśli moje wypowiedzi wywołały taki skutek, nie zamierzałam Was, Ciebie tak potraktować. Z drugiej strony jednak lizanie ran, pieszczenie ich pogłębi to poczucie inności jeszcze bardziej i dam głowę, że skutek będzie zgubny. Chciałam Wam pokazać jak to wszystko wygląda z perspektywy osób trzecich. I jakie stwierdzenia mogą im przyjść na myśl. Pisałam to pod rozwagę, tylko.
Ale wtedy byłabym zupełnie jak inni. I byłabym nudna. Zdechłabym z nudów w takim szarym, jednostajnym świecie <- typowa indywidualistka
Widzę, że nasz inne sposoby na zniesienie tego 'wewnętrznego bólu', lub wiesz, że to bez sensu (naprawdę!) ale wolisz pozostać w stagnacji...
Powiem Wam, że nudny jest taki archetyp indywidualisty jakiemu hołdujecie, bo nie jest indywidualizmem to, co robi wielu ludzi, to można nazwać tylko zwykłym kopiowaniem. Wytyczcie inną, na prawdę inną drogę, a nie podążajcie wydeptaną ścieżką.
Ujęłabym to tak - nie motywuj czwórki do autoterapii mówiąc jej, że jest życiową ofiarą, bo pójdzie i potnie się z dodatkowej okazji Wink
Pokazuję czwórce jaki jest jej obraz w oczach innych. Zresztą wiele czwórek (z tego co mi wiadomo) celowo ustawia się w takiej roli i sugestia innego człowieka może całkowicie zmienić nastawienie Wędrowca. Powiedziałam, że są ofiarami po to by zastanowili się nad tym, czy to co robią ma sens.
Nie na wszystkich to działa - nie trzeba się roztkliwiać i rozczulać, ale walić po łbie też nie najlepiej.
8)

Awatar użytkownika
Gabriel
Posty: 780
Rejestracja: niedziela, 3 grudnia 2006, 11:11

#74 Post autor: Gabriel » czwartek, 4 stycznia 2007, 17:09

Na wszystkich ludzi działa zawsze conajmniej jedna z metod terapi: albo po dobremu albo siłą. Sprawdziłem to wiele razy na ludziach, którym poamgałem. Do każdego trzeba dotrzeć trochę inaczej. Ze mną jest dziwnie, generalnie wolę jak ktoś mnie wesprze itd. Z drugiej strony jak mam dzień to można do mnie przemówić tylko siłą (mam tu na myśli siłę własnej osobowości, psychiki, ładunek emocjonalny) i wtedy to podziała na mnie o wiele lepiej. Zależy od dnia i sytuacji.
ewutek pisze:Uśmiechnięty chłopiec o dziewczęcych rysach.
Nie ma już dla mnie nadziei. :lol:
4w3 sp lub sx / so ENFJ

Awatar użytkownika
NoMatter
Posty: 1156
Rejestracja: czwartek, 26 października 2006, 15:31
Lokalizacja: Polska

#75 Post autor: NoMatter » czwartek, 4 stycznia 2007, 19:03

NoMatter, te stereotypy to udział większości społeczeństwa wbrew pozorom. Albo ja wychowałem się w takim otoczeniu, gdzie było to normą. Tyle, że ja jakoś zawsze wolałem z dziewczynami trzymać...
Ja nie chciałem trzymać się z dziewczynami, w podstawówce, gimnazjum uważałem je za zakłamane i ciągle kokietyzujące. Zresztą byłem przez nie odrzucany, wypracowałem sobie opinię cichego bardzo nieśmiałego chłopca. A w gimnazjum w dziewczynkach pojawia się pragnienie adorowania im. Ja sam potrzebowałem akceptacji, więc...
Świat jest oparty na stereotypach. Dzieci są wychowywane stereotypowo. Sama się łapię na tym, że dzieci potrafię potraktować stereotypem.
Ty może z tym się nie spotkałeś - ja i znane mi kobiety/dziewczyny w stosunku do nas tak.
Wiem. Chodziło mi o to że nie zawsze tak jest. Ja w każdym razie zachowywałem się i zachowuje się inaczej. Istnieją wyjątki. Po stronie mojej płci, i po stronie płci przeciwnej. A ja nie cierpię generalizacji. Generalizacja mnie boli.

ODPOWIEDZ