Narkotyki, alkohol, autodestrukcja
- Akolita
- Posty: 21
- Rejestracja: środa, 10 sierpnia 2011, 23:29
- Enneatyp: Indywidualista
- Lokalizacja: zacofana prowincja
- Kontakt:
Re: Narkotyki, alkohol, autodestrukcja
Jestem nałogowym palaczem próbującym ograniczyć dzienną dawkę papierosów do minimum (względy finansowe). Lubię wypić, zazwyczaj piję po to, aby się upić, co nie jest trudne, mam kilka kilogramów niedowagi, zaburzenia odżywiania i od lat żrę leki antydepresyjne, po których upijam się znacznie szybciej, niż dawniej. Mam skłonności autodestrukcyjne - gniew i agresję kieruję na siebie. W stanach głębokiej depresji myślę intensywnie o samobójstwie.
Życie stoi przede mną otworem.
I nawet wiem, co to za otwór...
I nawet wiem, co to za otwór...
Re: Narkotyki, alkohol, autodestrukcja
Motywy: zależnie od wieku; u młodszych, bądź mniej dojrzałych osób, jest to chęć przypodobania się grupie, wejścia w nią, zrobienie czegoś, co wszyscy robią.szerfi1991 pisze:Perwik pisze:Ale co chcesz konkretnie wiedzieć? Twoje pytanie dotyczy motywów zażywania dragów czy tego co po nich się z człowiekiem dzieje?
I to i to...
Są osoby, które chcą raz spróbować, z ciekawości.
Są osoby, które twierdzą, że próbują z ciekawości, ale np zaczynają dużo palić, lub ćpać, zależnie od grupy w której się znajdują; i tu najczęściej przyczyną jest nieuświadomiona frustracja, chęć autodestrukcji, chociaż na swoim przykładzie wiem, że może być to świadome działanie; czyli: chęć ucieczki od rzeczywistości nie jest przyczyną, to jest wytłumaczenie - inna sprawa, czy jest to świadome wytłumaczenie, czy nie. I tu jak zwykle polecam art. o mechanizmach obronnych, one często spychają ludzi na ścieżkę dragów.
Jakieś pytania?
Działanie dragów: thc teoretycznie daje poczuci spokoju, miłego odlotu, w sumie nie wiem, znam tylko z teorii, bo nigdy nie paliłem czystego; tj thc+chemia, może powodować np halucynacje. Ja miałem także zaburzenia innych zmysłów; głównie smaku i dotyku. Oczywiście "skutkami ubocznymi", jest suchość w pysku i niepohamowany apetyt.
LSD - halucynacje, ekstazy - wyostrzenie zmysłów, heorina-to jest chyba takie ogólne znieczulenie, podobne jak morfina, wycofanie ze świata zmysłowego, powoduje jakieś ostre jazdy na bani, ponoć dlatego szybko i mocno uzależnia.
Kokaina, amfetamina - podkręca, daje uczucie "mogę wszystko".
To tak z grubsza, może gdzieś walnąłem byk, to proszę o poprawkę. Jakieś pytania?
- Rilla
- VIP
- Posty: 3159
- Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 16:34
- Enneatyp: Indywidualista
- Lokalizacja: wichrowe wzgórze
Re: Narkotyki, alkohol, autodestrukcja
Na każdych zajęciach szkolnych dotyczących narkotyków, alkoholu i papierosów, czy to na godzinie wychowawczej, czy zajęciach z psychologiem, czy na religii zawsze jak mantrę powtarzano ten motyw jako główny, pierwszy z pierwszych. A według mnie to najgłupszy tekst jaki w życiu słyszałam i aż mi się niedobrze dobiło, słuchając tych mądrości. Naprawdę w to wierzysz Perwiku? Naprawdę uważasz, że ludzie robią coś TYLKO lub PRZEDE WSZYSTKIM dlatego, że robią to coś inni? Skoczysz z wieżowca, dlatego że zrobił to Iksiński? Toż to absurd. Ludzie to nie roboty, mają własny rozum. Co to znaczy "chęć przypodobania się grupie"? Jeśli jakaś grupa cię nie lubi, to chyba nie zacznie lubić tylko dlatego, że zaczniesz pić, palić czy ćpać. To tak jakby uzależnić lubienie kogoś od posiadania piegów na nosie. Przecież do poczucia sympatii potrzebna jest zgodność charakteru, osobowości, wspólne zainteresowania, a nie ilość procentów we krwi, wielkość wydychanego dymu czy długość kreski. Jakaś grupa cię nie lubi, to się szuka innej, która polubi, a jeśli nikt nie polubi, to trudno- takie życie. Ale być z kimś na siłę, mimo że nie lubi? Nie, nie wierzę, by takie patologie były powszechne.Perwik pisze:Motywy: zależnie od wieku; u młodszych, bądź mniej dojrzałych osób, jest to chęć przypodobania się grupie, wejścia w nią, zrobienie czegoś, co wszyscy robią.
Bardziej przekonuje mnie, że młodzi piją, palą lub biorą, bo robią to ich rodzice na zasadzie "czym skorupka za młodu nasiąknie". Dziecko od urodzenia na zasadzie socjalizacji uczy się od rodziców życia, sposobu postępowania, które trudno jest wykorzenić. Dziecko widzi, że jest to czymś naturalnym, co zawsze było i jest, to powtarza nawet nieświadomie schemat w spadku po rodzicach.
Jeśli jednak robią to, mimo że nikt z rodziny tego nie robił, to już prędzej robi to z ciekawości właśnie lub chcąc jakoś, jak na ironię, poradzić sobie z problemami, oderwać się od rzeczywistości, uciec, zapomnieć.
"Bo szczęście to przelotny gość. Szczęście to piórko na dłoni, co zjawia się, gdy samo chce i gdy się za nim nie goni."
Anna Maria Jopek "Na dłoni"
4w5
Anna Maria Jopek "Na dłoni"
4w5
- Ceres
- Posty: 821
- Rejestracja: czwartek, 17 września 2009, 23:59
- Enneatyp: Indywidualista
- Lokalizacja: UK
Re: Narkotyki, alkohol, autodestrukcja
Rilla, niestety, mylisz się. Są ludzie ulegli, którzy zmieniają się przez środowisko, grupę, w jakiej przebywają.
Dla przykładu: poszłam z koleżanką z klasy gimnazjalnej do tego samego liceum, z tym, że do innej klasy. W jej klasie były dziewczyny typu "modnisie", farbowane na tleniony blond, lub kruczoczarne włosy, wulgarne, przeklinające, palące papierosy, itp.
Ona zdecydowanie taka nie była. Przez pierwsze 3 miesiące chodziłyśmy razem do szkoły (z jednego osiedla jesteśmy) i po drodze opowiadała mi o swojej klasie, jakie te dziewczyny są, że sztuczne, okropne, no po prostu... Nadawała na nie.
Po mniej więcej tych 3 miesiącach kontakt się nam urwał.
A jak ją zobaczyłam w nowym wcieleniu: z tlenionymi blond włosami, papierosem w ustach, mocnym makijażem... To mi szczena opadła
Więc niestety, ale z kim się zadajesz, takim się stajesz. I to jest prawda.
Dla przykładu: poszłam z koleżanką z klasy gimnazjalnej do tego samego liceum, z tym, że do innej klasy. W jej klasie były dziewczyny typu "modnisie", farbowane na tleniony blond, lub kruczoczarne włosy, wulgarne, przeklinające, palące papierosy, itp.
Ona zdecydowanie taka nie była. Przez pierwsze 3 miesiące chodziłyśmy razem do szkoły (z jednego osiedla jesteśmy) i po drodze opowiadała mi o swojej klasie, jakie te dziewczyny są, że sztuczne, okropne, no po prostu... Nadawała na nie.
Po mniej więcej tych 3 miesiącach kontakt się nam urwał.
A jak ją zobaczyłam w nowym wcieleniu: z tlenionymi blond włosami, papierosem w ustach, mocnym makijażem... To mi szczena opadła
Więc niestety, ale z kim się zadajesz, takim się stajesz. I to jest prawda.
Spotykam ludzi, szukam mądrych słów,
nie mówią nic, czego nie wiem dawno już
Na tyle, ile mogę zmieniam się...
4w5, sx/sp, EIE
nie mówią nic, czego nie wiem dawno już
Na tyle, ile mogę zmieniam się...
4w5, sx/sp, EIE
- Rilla
- VIP
- Posty: 3159
- Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 16:34
- Enneatyp: Indywidualista
- Lokalizacja: wichrowe wzgórze
Re: Narkotyki, alkohol, autodestrukcja
Też jestem uległa, a mimo to nie przekonuje mnie ten motyw. Po prostu nie mieści mi się w głowie. Nigdy by mi nie przyszło do głowy robić coś TYLKO z tego powodu, że podoba się to komuś innemu, mimo że mi się nie podoba. Nie wpadłabym nawet na taki pomysł
Może tak twoja koleżanka po prostu po dłuższym czasie przebywania w takim towarzystwie, przekonała się, że jest to "fajne" i jej się spodobało. Musiało chyba się spodobać, jeśli zmieniła styl. Człowiek poznaje różnych ludzi, różne style, różne poglądy, różne sposoby na życie i wybiera to, co uznaje za dobre. To był jej wybór. Musiała to chcieć. Nie wierzę, by zmuszała się do tego, bo to... hmm... nie powiem, jakie.
Ucięłabyś sobie ucho tylko po to, by przypodobać się van Goghowi? Czy puknęłabyś się w czoło na wiadomość o takim jego kryterium lubienia ludzi? Ufam, że zrobiłabyś to drugie. Chyba że okaleczyłabyś się, by móc być jego uczniem, by się kształcić i rozwijać, by czerpać od niego to, co najlepsze, ale wtedy zrobiłabyś to dla siebie, a nie dla niego.
Może tak twoja koleżanka po prostu po dłuższym czasie przebywania w takim towarzystwie, przekonała się, że jest to "fajne" i jej się spodobało. Musiało chyba się spodobać, jeśli zmieniła styl. Człowiek poznaje różnych ludzi, różne style, różne poglądy, różne sposoby na życie i wybiera to, co uznaje za dobre. To był jej wybór. Musiała to chcieć. Nie wierzę, by zmuszała się do tego, bo to... hmm... nie powiem, jakie.
Ucięłabyś sobie ucho tylko po to, by przypodobać się van Goghowi? Czy puknęłabyś się w czoło na wiadomość o takim jego kryterium lubienia ludzi? Ufam, że zrobiłabyś to drugie. Chyba że okaleczyłabyś się, by móc być jego uczniem, by się kształcić i rozwijać, by czerpać od niego to, co najlepsze, ale wtedy zrobiłabyś to dla siebie, a nie dla niego.
"Bo szczęście to przelotny gość. Szczęście to piórko na dłoni, co zjawia się, gdy samo chce i gdy się za nim nie goni."
Anna Maria Jopek "Na dłoni"
4w5
Anna Maria Jopek "Na dłoni"
4w5
- Ceres
- Posty: 821
- Rejestracja: czwartek, 17 września 2009, 23:59
- Enneatyp: Indywidualista
- Lokalizacja: UK
Re: Narkotyki, alkohol, autodestrukcja
Rillo... Różni są ludzie na tym świecie. To, że Ty, czy ja, byśmy nie uległy presji otoczenia, to nie oznacza, że ktoś inny nie ulegnie.Rilla pisze:Też jestem uległa, a mimo to nie przekonuje mnie ten motyw. Po prostu nie mieści mi się w głowie. Nigdy by mi nie przyszło do głowy robić coś TYLKO z tego powodu, że podoba się to komuś innemu, mimo że mi się nie podoba. Nie wpadłabym nawet na taki pomysł
Człowiek jest istotą społeczną, a więc dostosowuje się do społeczeństwa. A że my jesteśmy inne, no cóż... Może dlatego jesteśmy Indywidualistami?
Spotykam ludzi, szukam mądrych słów,
nie mówią nic, czego nie wiem dawno już
Na tyle, ile mogę zmieniam się...
4w5, sx/sp, EIE
nie mówią nic, czego nie wiem dawno już
Na tyle, ile mogę zmieniam się...
4w5, sx/sp, EIE
Re: Narkotyki, alkohol, autodestrukcja
Nie tyle co wierze w to, ale wiem to z obserwacji. I jak już pisałem to jest kwestia dojrzałości, świadomości; ale myślę, że także typu enneagramowego, boRilla pisze: Naprawdę w to wierzysz Perwiku? Naprawdę uważasz, że ludzie robią coś TYLKO lub PRZEDE WSZYSTKIM dlatego, że robią to coś inni?
Z ust mi to wyjęłaś Mnie zawsze takie zachowania dziwiły i nigdy nie mogłem ich pojąć. W moim przypadku wszelkie używki wynikały z chęci autodestrukcji a nie przypodobania się grupie -> żeby czuć się dobrze w grupie musiałem pajacować. Ale nigdy nie robiłem tego co wszyscy, nawet w późniejszych latach liceum, ostro krytykowałem tych co idą za stadem.Ceres pisze:Człowiek jest istotą społeczną, a więc dostosowuje się do społeczeństwa. A że my jesteśmy inne, no cóż... Może dlatego jesteśmy Indywidualistami?
Nie musi być to także kwestia uległości, po prostu ludzie dostosowują się do otoczenia, to jest taki ewolucyjny mechanizm pomagający przetrwać. Wejdziesz między wrony, musisz krakać tak jak one.
Patrz "Depeszowcy", z których co drugi wygląda jak David Gahan; patrz w ogóle na wszelkie subkultury -> skąd się biorą ludzie, którzy dają na siebie nasikać Mansonowi? Nawet jeśli nie jest kopiowane to najbardziej destrukcyjne działanie, to ludzie w jakiś sposób chcą się upodobnić do swoich idoli (to jest różnica między idolem a autorytetem, do autorytetu nikt się nie upodobnia, tylko słucha co ma do powiedzenia, stara się zrozumieć, myśleć samodzielnie etc.).Rilla pisze:Ucięłabyś sobie ucho tylko po to, by przypodobać się van Goghowi?
Więc odpowiedź brzmi: tak, znajdą się osoby, które obcięły by sobie ucho, by się przypodobać Van Goghowi.
- atis
- Posty: 2789
- Rejestracja: czwartek, 23 kwietnia 2009, 20:58
- Enneatyp: Szef
- Lokalizacja: różowy balonik
Re: Narkotyki, alkohol, autodestrukcja
Jesteś czwórką z so na ostatnim miejscu, sądząc po wypowiedziach na forum. Nie zrozumiesz, bo takie zachowanie jest ci kompletnie obce, tak jak mi jest obce rzucenie sprawiającej mi przyjemność uzywki bo nie jest akceptowana przez otoczenie w którym przebywam Albo zapomniałaś już, jak to jest być nastolatkiem, który jest INNY i ze względu na inność szykanowany. Uwierz więc na słowo - mnóstwo młodych osób robi coś tylko albo głównie dlatego, że inni tak robią. Zjawisko to opisuje ekonomia, psychologia i pewnie inne nauki również i tak, jest to powszechne. Perwik właściwie już wszystko w tej kwestii napisał w poprzednim poście.A według mnie to najgłupszy tekst jaki w życiu słyszałam i aż mi się niedobrze dobiło, słuchając tych mądrości. Naprawdę w to wierzysz Perwiku? Naprawdę uważasz, że ludzie robią coś TYLKO lub PRZEDE WSZYSTKIM dlatego, że robią to coś inni? Skoczysz z wieżowca, dlatego że zrobił to Iksiński? Toż to absurd. Ludzie to nie roboty, mają własny rozum. Co to znaczy "chęć przypodobania się grupie"?
xxx xx/xx XXXx
Re: Narkotyki, alkohol, autodestrukcja
Dokładnie, nie każdy ma tyle wytrwałości albo i przekory pod wpływem nacisków i repety takich zachowań żeby robić jeszcze takim kurwiszczom na złość. Tego typu postaw się naoglądałem ekstremalnie dużo w tym wieku, dla większości są one jednak zbyt straszne, dzieciaki mają za słabe ego, ja z kolei chciałem być za złośliwość równie złośliwy.atis pisze: Albo zapomniałaś już, jak to jest być nastolatkiem, który jest INNY i ze względu na inność szykanowany. Uwierz więc na słowo - mnóstwo młodych osób robi coś tylko albo głównie dlatego, że inni tak robią.
Ale wielu chciało mieć spokój, albo uległo "charyzmie" nowych nieznanych wcześniej typów ludzi.
- szerfi1991
- Posty: 476
- Rejestracja: sobota, 2 lipca 2011, 02:19
- Enneatyp: Indywidualista
- Lokalizacja: Gniezno
Re: Narkotyki, alkohol, autodestrukcja
Co nie zmienia faktu że nawet te dzieciaki mają swój rozum, chociaż wiem o co wam chodzi...(sam przez to przechodziłem ale podołałem, nie uległem- chociaż to wiąże się z moim charakterem bo ja z rególy idę pod prąd )
4w5
"By żyć trzeba czuć"
"Chcieć znaczy móc, móc nie znaczy chcieć"
"By żyć trzeba czuć"
"Chcieć znaczy móc, móc nie znaczy chcieć"
- Rilla
- VIP
- Posty: 3159
- Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 16:34
- Enneatyp: Indywidualista
- Lokalizacja: wichrowe wzgórze
Re: Narkotyki, alkohol, autodestrukcja
Masz rację atis, że takie zachowanie jest dla mnie obce. Zawsze jednak takie było, nawet gdy byłam nastolatką. Przecież to właśnie gdy byłam nastolatką, miałam w szkole zajęcia antynarkotykowe, antyalkoholowe itd, a na każdych prowadzący mówili "bo inni to robią" i stawiali ten motyw na pierwszym miejscu. A ja wtedy wierciłam się na krześle, klnąc w duszy, że muszę tracić czas na słuchanie tych głupot, że ci dorośli mówiący o nastolatkach w ogóle nic nie wiedzą, o byciu nastolatkiem, albo ja w ogóle nastolatkiem nie jestem i nigdy nie byłam. Moje doświadczenia w porównaniu z tym, czego nasłuchałam się na tych zajęciach, były zupełnie inne.
Ludzie są różni, tak, Ceres, i właśnie dlatego argument "bo inni to robią" nie ma sensu. Przecież nie wszyscy palą, nie wszyscy ćpają i nie wszyscy nieletni piją. Gdyby wszyscy to robili- wtedy rozumiem. Przecież chyba każdy z nasz ma ochotę w upalny dzień chodzić w samej bieliźnie po ulicy, ale nie wypada, bo wszyscy mają ubrania. Z kolei w plemionach afrykańskich jest odwrotnie- to ubrany jest kosmit. Z narkotykami, alkoholem i papierosami tak jednak nie jest, i masą innych rzeczy również. Jeśli ktoś sięgnął po narkotyki, bądź coś innego, musi być inny powód niż "bo Iksiński wziął", bo niby dlaczego wziął za Iksińskim, jeśli Igrek nie wziął? Dlaczego papuguje tego pierwszego, a nie drugiego? Moim zdaniem odpowiedź na to pytanie będzie motywem, a nie puste "bo X wziął".
Perwik bierze za przykład subkultury, ale one nawet większości nie stanowią. Trzeba się nieźle naszukać, by kogoś z konkretnej subkultury znaleźć. I niby jak ktoś na ślepo ma wejść w taką subkulturę? Ktoś tak lubi brać przykład z innych, to właśnie powinien od subkultury stronić, bo większość się żadną nie interesuje. Wyznawcy Mansona nie stanowią większości społeczeństwa.
Poza tym sama byłam nastolatką, obracałam się w kręgu nastolatków. Nie przypominam sobie żadnej metamorfozy wśród znajomych na skutek presji otoczenia. W mojej klasie w gimnazjum było 3 metalowców, a resztę stanowiły dresy i ludzie nieokreśleni. Nikt przez całe trzy lata nie zmienił swojego upodobania. Metalowcy nie zaczęli hiphopować, a dresy nie zaczęły mówić growlem. A nieokreśleni pozostali nieokreśleni. Ach, to metalowcy tylko powinni byli zmienić swój gust, bo byli w mniejszości?
Nie uważam, że ludzie typu Panny Nikt, bez osobowości, których można urabiać jak plastelinę, nie istnieją. Nie twierdzę, że człowiek nigdy nie działa wbrew sobie zgodnie z wolą innych. Twierdzę jedynie, że tacy ludzie są w mniejszości, bo takie jest moje doświadczenie.
Takie sprowadzanie wszystkiego do "bo robią to inni" jest tak okropnym spłycaniem problemu, podchodzeniem do niego tak powierzchownie, że aż boli.
Ludzie są różni, tak, Ceres, i właśnie dlatego argument "bo inni to robią" nie ma sensu. Przecież nie wszyscy palą, nie wszyscy ćpają i nie wszyscy nieletni piją. Gdyby wszyscy to robili- wtedy rozumiem. Przecież chyba każdy z nasz ma ochotę w upalny dzień chodzić w samej bieliźnie po ulicy, ale nie wypada, bo wszyscy mają ubrania. Z kolei w plemionach afrykańskich jest odwrotnie- to ubrany jest kosmit. Z narkotykami, alkoholem i papierosami tak jednak nie jest, i masą innych rzeczy również. Jeśli ktoś sięgnął po narkotyki, bądź coś innego, musi być inny powód niż "bo Iksiński wziął", bo niby dlaczego wziął za Iksińskim, jeśli Igrek nie wziął? Dlaczego papuguje tego pierwszego, a nie drugiego? Moim zdaniem odpowiedź na to pytanie będzie motywem, a nie puste "bo X wziął".
Perwik bierze za przykład subkultury, ale one nawet większości nie stanowią. Trzeba się nieźle naszukać, by kogoś z konkretnej subkultury znaleźć. I niby jak ktoś na ślepo ma wejść w taką subkulturę? Ktoś tak lubi brać przykład z innych, to właśnie powinien od subkultury stronić, bo większość się żadną nie interesuje. Wyznawcy Mansona nie stanowią większości społeczeństwa.
Poza tym sama byłam nastolatką, obracałam się w kręgu nastolatków. Nie przypominam sobie żadnej metamorfozy wśród znajomych na skutek presji otoczenia. W mojej klasie w gimnazjum było 3 metalowców, a resztę stanowiły dresy i ludzie nieokreśleni. Nikt przez całe trzy lata nie zmienił swojego upodobania. Metalowcy nie zaczęli hiphopować, a dresy nie zaczęły mówić growlem. A nieokreśleni pozostali nieokreśleni. Ach, to metalowcy tylko powinni byli zmienić swój gust, bo byli w mniejszości?
Nie uważam, że ludzie typu Panny Nikt, bez osobowości, których można urabiać jak plastelinę, nie istnieją. Nie twierdzę, że człowiek nigdy nie działa wbrew sobie zgodnie z wolą innych. Twierdzę jedynie, że tacy ludzie są w mniejszości, bo takie jest moje doświadczenie.
Takie sprowadzanie wszystkiego do "bo robią to inni" jest tak okropnym spłycaniem problemu, podchodzeniem do niego tak powierzchownie, że aż boli.
"Bo szczęście to przelotny gość. Szczęście to piórko na dłoni, co zjawia się, gdy samo chce i gdy się za nim nie goni."
Anna Maria Jopek "Na dłoni"
4w5
Anna Maria Jopek "Na dłoni"
4w5
- Ceres
- Posty: 821
- Rejestracja: czwartek, 17 września 2009, 23:59
- Enneatyp: Indywidualista
- Lokalizacja: UK
Re: Narkotyki, alkohol, autodestrukcja
Rillo, zrozum, że za namową znajomego, dobrego kolegi z klasy, przyjaciela (który w okresie dojrzewania staje się niejednokrotnie większym autorytetem od rodziców) możesz się skusić na np. zapalenie pierwszego papierosa w życiu, zapalenie jointa, etc.
Nie każdy jest asertywny.
Nie każdy jest asertywny.
Spotykam ludzi, szukam mądrych słów,
nie mówią nic, czego nie wiem dawno już
Na tyle, ile mogę zmieniam się...
4w5, sx/sp, EIE
nie mówią nic, czego nie wiem dawno już
Na tyle, ile mogę zmieniam się...
4w5, sx/sp, EIE
- Rilla
- VIP
- Posty: 3159
- Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 16:34
- Enneatyp: Indywidualista
- Lokalizacja: wichrowe wzgórze
Re: Narkotyki, alkohol, autodestrukcja
O, a o tym to nie pomyślałam. Namowa znajomego to naciągane trochę, ale przyjaciela może być, faktycznie. Ślepa wiara w przyjaciół jest dość powszechna, co też mnie zadziwia, ale jeszcze na tyle, że jestem w stanie zrozumieć. Choć z drugiej strony to ten niepalący przyjaciel, jeśli jest przyjacielem i dba o dobro swojego towarzysza, powinien nakłonić tego palącego do rzucenia palenia. Co to za przyjaciel, który klaszcze na widok krzywdy swojego przyjaciela?- Żaden. Ten, który nakłania własnego przyjaciela do autodestrukcji też nie lepszy. Przyjaciele powinni o siebie dbać.
Jeśli nie jest się asertywnym, zawsze można po prostu zerwać znajomość z niewygodną osobą, która zmusza do tego, czego zrobić się nie chce.
Jeśli nie jest się asertywnym, zawsze można po prostu zerwać znajomość z niewygodną osobą, która zmusza do tego, czego zrobić się nie chce.
"Bo szczęście to przelotny gość. Szczęście to piórko na dłoni, co zjawia się, gdy samo chce i gdy się za nim nie goni."
Anna Maria Jopek "Na dłoni"
4w5
Anna Maria Jopek "Na dłoni"
4w5
Re: Narkotyki, alkohol, autodestrukcja
Co do subkultur, podałem przykład Mansona jako pewną skrajność; w mojej klasie w liceum, znaczna część ludzi słuchała rapu, nie byliśmy niskokrokowcami, ale pewnie można by o nas powiedzieć "blokersi"; moimi idolami byli raperzy, którzy to mają luźne podejście do życia, w tym do używek "wszystko jest dla ludzi, ale z bez przesady". Myślisz, że nastolatka, zbuntowanego, wciśniętego w jakąś durną oderwaną od rzeczywistości szkołę, obchodzi jego zdrowie? Autodestrukcja jest bardziej naturalna, przykłady autodestrukcyjne są wszędzie, w rodzinie, w mediach nawet wśród nauczycieli i księży - którzy palą, a na wycieczkach piją na umór. Tobie pewnie się wydaje, że każdy myśli "ja tego nie zrobię, bo to jest głupie", rzecz w tym, że chyba wiele osób nie myśli w grupie. A zwłaszcza nastolatki.
Namowa znajomego w skrócie działa tak: jak odmówię fajki, to pomyślą, że jestem cipka, zresztą jeden papieros nie sprawi, że się uzależnię.
Właściwie taka rozmowa jest trudna, bo każdy przypadek jest inny, chociaż większość jest kierowana podobnymi mechanizmami - niestety ja to widzę jedynie po obserwacji otoczenia, sam miałem zupełnie inne pobudki, żeby np zacząć palić trawę albo fajki. Pamiętam jak w 2 klasie kumpel z którym paliłem dużo rok wcześniej, obgadywał mnie wściekle i mówił, że jestem głupi, bo palę papierosy, a zielska nie chcę już palić A mnie to wtedy śmieszyło, po prostu zauważyłem negatywny wpływ marii na mój umysł i stwierdziłem, że trzeba przestać. Co nie znaczy, że później już nigdy nie paliłem, no ale nigdy nie tak intensywnie i już nie autodestrukcja była moim motywem, ale chęć jeszcze jednego odlotu
Namowa znajomego w skrócie działa tak: jak odmówię fajki, to pomyślą, że jestem cipka, zresztą jeden papieros nie sprawi, że się uzależnię.
Właściwie taka rozmowa jest trudna, bo każdy przypadek jest inny, chociaż większość jest kierowana podobnymi mechanizmami - niestety ja to widzę jedynie po obserwacji otoczenia, sam miałem zupełnie inne pobudki, żeby np zacząć palić trawę albo fajki. Pamiętam jak w 2 klasie kumpel z którym paliłem dużo rok wcześniej, obgadywał mnie wściekle i mówił, że jestem głupi, bo palę papierosy, a zielska nie chcę już palić A mnie to wtedy śmieszyło, po prostu zauważyłem negatywny wpływ marii na mój umysł i stwierdziłem, że trzeba przestać. Co nie znaczy, że później już nigdy nie paliłem, no ale nigdy nie tak intensywnie i już nie autodestrukcja była moim motywem, ale chęć jeszcze jednego odlotu
Tu też chodzi o wyłamanie się z tłumu "zakazany owoc smakuje lepiej". Nie miałaś nigdy takiego odpału?Rilla pisze: Przecież nie wszyscy palą, nie wszyscy ćpają i nie wszyscy nieletni piją. Gdyby wszyscy to robili- wtedy rozumiem.
- Ceres
- Posty: 821
- Rejestracja: czwartek, 17 września 2009, 23:59
- Enneatyp: Indywidualista
- Lokalizacja: UK
Re: Narkotyki, alkohol, autodestrukcja
Wiem, o tym samym pomyślałam, dlatego zastanawiałam się, gdy pisałam poprzedniego posta, czy nie ująć tego przyjaciela w cudzysłowieRilla pisze:Choć z drugiej strony to ten niepalący przyjaciel, jeśli jest przyjacielem i dba o dobro swojego towarzysza, powinien nakłonić tego palącego do rzucenia palenia. Co to za przyjaciel, który klaszcze na widok krzywdy swojego przyjaciela?- Żaden. Ten, który nakłania własnego przyjaciela do autodestrukcji też nie lepszy. Przyjaciele powinni o siebie dbać.
Perwik pisze:Namowa znajomego w skrócie działa tak: jak odmówię fajki, to pomyślą, że jestem cipka, zresztą jeden papieros nie sprawi, że się uzależnię.
Dokładnie tak.
Spotykam ludzi, szukam mądrych słów,
nie mówią nic, czego nie wiem dawno już
Na tyle, ile mogę zmieniam się...
4w5, sx/sp, EIE
nie mówią nic, czego nie wiem dawno już
Na tyle, ile mogę zmieniam się...
4w5, sx/sp, EIE