Narkotyki, alkohol, autodestrukcja
Bralem dragi: marihuana, amfetamina i roznego rodzaju piguły. Najczesciej to pierwsze i ostatnie bo najlepsze bylo a polaczenie tych 2 bylo najlepszym rozwiazaniem. Czasami to sie budzilem na fazie nastego dnia po to zeby wieczorem znow cos wziac.Nie biore od 12 lutego 2005r bo obiecalem osobie ktorej nie potrafie zlamac obietnicy.
Bralem sterydy (Meta, Deca i Susta). Tez przestalem brac bo sam sobie to powiedzialem albo w sumie to mi jest to obojetne zeby cokolwiek robic z czymkolwiek.
Alkohol pije kiedy moge do teraz i nie lubie malych ilosci bo mnie zdazni degustacja. Niezawsze mam z kim wypic wiec zdarza sie ze sam pije.
Co do samodestrukcji to jw. + potrafie sie glodzic w nieskonczonosc, gdy mnie cos boli to to przemilczam - nie chodze do lekarza bo i po co. I mysli wewnatrz mojego baniaka niszcza mnie od srodka. No i jak juz jem to najlepiej niezdrowe zarcie bo po co mam jesc zdrowe i tak umre.
Edit: Aha i palilem pajki ostatnio ale tez skonczylem z tym bo komus poiwiedzialem ze nie bede juz. Nie zdazylem sie uzaleznic
Bralem sterydy (Meta, Deca i Susta). Tez przestalem brac bo sam sobie to powiedzialem albo w sumie to mi jest to obojetne zeby cokolwiek robic z czymkolwiek.
Alkohol pije kiedy moge do teraz i nie lubie malych ilosci bo mnie zdazni degustacja. Niezawsze mam z kim wypic wiec zdarza sie ze sam pije.
Co do samodestrukcji to jw. + potrafie sie glodzic w nieskonczonosc, gdy mnie cos boli to to przemilczam - nie chodze do lekarza bo i po co. I mysli wewnatrz mojego baniaka niszcza mnie od srodka. No i jak juz jem to najlepiej niezdrowe zarcie bo po co mam jesc zdrowe i tak umre.
Edit: Aha i palilem pajki ostatnio ale tez skonczylem z tym bo komus poiwiedzialem ze nie bede juz. Nie zdazylem sie uzaleznic
Ostatnio zmieniony czwartek, 4 października 2007, 21:43 przez Plemnik, łącznie zmieniany 1 raz.
Jarałem maryche przez dosyc dlugi okres, bralem amfetamine, extasy. Obecnie pije alkohol w umiarkowanych ilosciach, pale papierosy i cale dnie spędzam przy kompie, to jest chyba mój największy nałóg, bez ktrórego moje zycie traci sens. Brzmi strasznie, lecz mam depresje i w niektórych momentach komp pozwala uciec od problemów. Wiem ze nie tędy droga ale jak narazie jest mi jako tako z tym dobrze.
Kiedyś naprawdę dużo piłam, teraz już mniej. W zasadzie... 2 razy w tygodniu na imprezach. Kiedyś palilam sporo trawki, ostatnio nie palilam przez miesiac, już mnie tak nie kręci, ale przyznam, że lubię. A tak to jakieś jednorazowe przygody, jakies mieszanie. Aha, palę papierosy, mogłabym sypiać calymi dniami i myśleć, mysleć, myslec. Skłonności masochstyczne przekawiające się od 6 roku życia zabiła we mnie pewna osoba jakiś rok temu.
Proszę, nie psuj moich myśli
Zostaw coś za sobą
Proszę, nie psuj moich myśli
Zostaw coś za sobą
Proszę, nie psuj moich myśli
Nie palę. Nie czuję potrzeby. To samo jeśli chodzi o narkotyki ...
Co do alkoholu nie lubie się opijać . Powiem wręcz , nie chciałbym , ale wystarczy mi troche większa dawka alkoholu , mam pewną trzeźwość jeszcze, czuję że ogarnia mnie głupota, jakaś klatka dla myśli , że nie mogę być sobą i dręczy mnie to uczucie. Ale ogólnie lubie troche wypić, mam wtedy lepszy humor
Co do autodestrukcji ... nic bezposredniego . zreszta nie widze za bardzo sposobu na to, siedzac dniami w domu .
mysle jednak ze moja autodestrukcja jest nalog komputerowy niestety (budze sie 11:00 -> komputer -> ide spac 3:00+) . Wiem ze smieszne, ale prawdziwe. No wlasnie , i tu jest problem - spie po 4-5 godzin dziennie, lubie spac, ale w dzien , w nocy nie mammotywacji , wrecz antymotywacje , nie chce pojsc spac i tyle . Dopiero gdy czuje sie naprawde zmeczony ide. Chodze dniami senny , zmeczony , ledwo na nogach .....ledwo widze .... "bujam w oblokach " ....
Staram sie wyrobic w sobie "walecznosc" . Czuje zimno , jest zajebiscie zimno , staram sie odwrocic od tego uwage , i nawet mi to wychodzi - nie mysle wtedy o tym jak mi zimno , jednak pochlania to moja uwage i na niczym innym sie w tym momencie nie skupie .
Lubie potegowac sobie bol glowy :) I meczyc sie do czasu az nie uzbiera mi sie na... wymioty.
Co do alkoholu nie lubie się opijać . Powiem wręcz , nie chciałbym , ale wystarczy mi troche większa dawka alkoholu , mam pewną trzeźwość jeszcze, czuję że ogarnia mnie głupota, jakaś klatka dla myśli , że nie mogę być sobą i dręczy mnie to uczucie. Ale ogólnie lubie troche wypić, mam wtedy lepszy humor
Co do autodestrukcji ... nic bezposredniego . zreszta nie widze za bardzo sposobu na to, siedzac dniami w domu .
mysle jednak ze moja autodestrukcja jest nalog komputerowy niestety (budze sie 11:00 -> komputer -> ide spac 3:00+) . Wiem ze smieszne, ale prawdziwe. No wlasnie , i tu jest problem - spie po 4-5 godzin dziennie, lubie spac, ale w dzien , w nocy nie mammotywacji , wrecz antymotywacje , nie chce pojsc spac i tyle . Dopiero gdy czuje sie naprawde zmeczony ide. Chodze dniami senny , zmeczony , ledwo na nogach .....ledwo widze .... "bujam w oblokach " ....
Staram sie wyrobic w sobie "walecznosc" . Czuje zimno , jest zajebiscie zimno , staram sie odwrocic od tego uwage , i nawet mi to wychodzi - nie mysle wtedy o tym jak mi zimno , jednak pochlania to moja uwage i na niczym innym sie w tym momencie nie skupie .
Lubie potegowac sobie bol glowy :) I meczyc sie do czasu az nie uzbiera mi sie na... wymioty.
Metallica, Nirvana, ..., Nightwish, ..., Satyricon!
>Ave Satana<
4w5
>Ave Satana<
4w5
- Dri
- Posty: 7
- Rejestracja: niedziela, 7 października 2007, 13:36
- Lokalizacja: ja Cię w ogóle znam.?
- Kontakt:
Jestem uczulona na dym tytoniowy, tak więc palenie na wstepie odpada. Nienawidzę papierosów. Nienawidzę ich zapachu.
Narkotyki.? Nie, dziękuję. Miałam zbyt bliski kontakt z osobami, które w to wdepnęły i skończyły dość głupio.
Alkohol - tylko okazyjnie. Pół lampki szampana za zdrowie państwa młodych wystarczy.
Mało mi brakuje do abstynencji.
Autodestrukcja to już inna bajka. Bezpośrednia czyli też niewerbalna, choć werbalna często również. W sumie trzymałam bez tego bardzo długo, ale tak jakoś ostatnio mnie wzięło...
Jestem po próbie samobójczej.
Narkotyki.? Nie, dziękuję. Miałam zbyt bliski kontakt z osobami, które w to wdepnęły i skończyły dość głupio.
Alkohol - tylko okazyjnie. Pół lampki szampana za zdrowie państwa młodych wystarczy.
Mało mi brakuje do abstynencji.
Autodestrukcja to już inna bajka. Bezpośrednia czyli też niewerbalna, choć werbalna często również. W sumie trzymałam bez tego bardzo długo, ale tak jakoś ostatnio mnie wzięło...
Jestem po próbie samobójczej.
"Jeśli Bóg stworzył nas takich, znaczy to, że tacy mamy być."
Qess.
Qess.
Witam wszystkich. Dawno mnie tu nie było. Pewnie dlatego, że jestem szczęśliwa i już nie potrzebuję wylewać moich egzystencjalnych żali tu i tam
Swoją drogą, właśnie testuję związek 4w3 + 4w3 i póki co idzie nam świetnie, chociaż wczorajsza noc będzie pamiętna, bo moja czwóreczka zmieszał fajki, alkohol, kofeinę, psychotropy, adrenalinę i SI i w końcu wpadł w stan depersonalizacji i skrajnej paniki. Nie było fajnie
Ale do rzeczy. Jest tu trochę osób, które miały różne przejścia z narkotykami, może coś mi poradzicie. Wczoraj dowiedzieliśmy się, że nasza wspólna znajoma zaczęła ćpać. Nie wiemy, co bierze i jak często, ale z jej listu domyśliliśmy się, że pewnie pali kokę i żyje od działki do działki, narkotykowymi hajami zagłuszając ból swojej czwórkowej duszy. Czy można takiemu człowiekowi jakoś pomóc... bo boję się, że to nie jest tak, że jej powiemy: nie ćpaj bo to głupie i ona przestanie. Czy człowiek musi sięgnąć własnego dna, przedawkować, żeby się otrząsnąć. Co wam pomogło?
Swoją drogą, właśnie testuję związek 4w3 + 4w3 i póki co idzie nam świetnie, chociaż wczorajsza noc będzie pamiętna, bo moja czwóreczka zmieszał fajki, alkohol, kofeinę, psychotropy, adrenalinę i SI i w końcu wpadł w stan depersonalizacji i skrajnej paniki. Nie było fajnie
Ale do rzeczy. Jest tu trochę osób, które miały różne przejścia z narkotykami, może coś mi poradzicie. Wczoraj dowiedzieliśmy się, że nasza wspólna znajoma zaczęła ćpać. Nie wiemy, co bierze i jak często, ale z jej listu domyśliliśmy się, że pewnie pali kokę i żyje od działki do działki, narkotykowymi hajami zagłuszając ból swojej czwórkowej duszy. Czy można takiemu człowiekowi jakoś pomóc... bo boję się, że to nie jest tak, że jej powiemy: nie ćpaj bo to głupie i ona przestanie. Czy człowiek musi sięgnąć własnego dna, przedawkować, żeby się otrząsnąć. Co wam pomogło?
Emo i dumna z tego
4w3 , ENFP
4w3 , ENFP
A kto tu powiedzial, ze byl cpunem? Po angielsku istnieje cos takiego jak drug use i drug abuse, a potem addiction.
Najlepiej sie dowiedziec co ona cpa i jak wyglada jej sytuacja ogolnie. Dlaczego itd. Nie trzeba siegac dna. Trzeba nie chciec jego siegnac.
Najlepiej sie dowiedziec co ona cpa i jak wyglada jej sytuacja ogolnie. Dlaczego itd. Nie trzeba siegac dna. Trzeba nie chciec jego siegnac.
6w7 sx/so EIE
Zycie to samospelniajaca sie przepowiednia.
Zycie to samospelniajaca sie przepowiednia.
Cpanie to za mocne slowo dla tych co biora.... Ja tam bylem degustatorem ;P
Tak jak juz mowilem obiecalem najblizszej mi osobie ze nie bede i to mi pomoglo bo nie moglbym zniesc wyrzutow sumienia gdybym wzial. Czasem nawet jak mi sie snilo ze biore to w snie mialem wyrzuty sumienia
Druga sprawa to zmienilem znajomych, prawie zupelnie
Tak jak juz mowilem obiecalem najblizszej mi osobie ze nie bede i to mi pomoglo bo nie moglbym zniesc wyrzutow sumienia gdybym wzial. Czasem nawet jak mi sie snilo ze biore to w snie mialem wyrzuty sumienia
Druga sprawa to zmienilem znajomych, prawie zupelnie