Narkotyki, alkohol, autodestrukcja
- nopasaran
- Posty: 24
- Rejestracja: piątek, 27 sierpnia 2010, 18:49
- Enneatyp: Indywidualista
- Lokalizacja: Łomża
- Kontakt:
Re: Narkotyki, alkohol, autodestrukcja
Piję i palę okazyjnie, więc coraz częściej; lubię ból fizyczny, bo pozwala zapomnieć o problemach natury psychicznej, więc od czasu do czasu (mniej więcej co 2 miesiące) robię sobie "bliznę".
...powiedziała karolajn.
4w5, ESFP
4w5, ESFP
Re: Narkotyki, alkohol, autodestrukcja
Ja się czuje źle z tym, że jest mi za dobrze Na prawdę, jestem jakimś dziwnie odmienionym człowiekiem, dalej indywidualista, którego spotyka taaaakie szczęście. Eh, Pije tylko, palić nie zamierzam, chyba, że trawke :Pale tak na spróbowanie
Kończy się tydzień, nie ma nadziei, że następny coś jeszcze zmieni
Re: Narkotyki, alkohol, autodestrukcja
A ja zaczalem brac dragi, palic fajki i ogolnie dol. :>
- Rilla
- VIP
- Posty: 3159
- Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 16:34
- Enneatyp: Indywidualista
- Lokalizacja: wichrowe wzgórze
Re: Narkotyki, alkohol, autodestrukcja
Ból fizyczny czasem faktycznie jest bardzo pomocny. Ale od razu się bliznować? Nie lepiej znaleźć coś mniej szpecącego?nopasaran pisze: lubię ból fizyczny, bo pozwala zapomnieć o problemach natury psychicznej, więc od czasu do czasu (mniej więcej co 2 miesiące) robię sobie "bliznę".
Gdy jestem bardzo zła na siebie, to wbijam sobie paznokcie w wewnętrzną stronę dłoni. Boli, uspokaja i nie zostawia blizn. Zasinienia trwają krótko, znikają. Blizny są kłopotliwe. Jeszcze ktoś je zobaczy i odkryje, że masz problem. Po co się tak afiszować się swoimi problemami?
"Bo szczęście to przelotny gość. Szczęście to piórko na dłoni, co zjawia się, gdy samo chce i gdy się za nim nie goni."
Anna Maria Jopek "Na dłoni"
4w5
Anna Maria Jopek "Na dłoni"
4w5
- greenlight
- Posty: 280
- Rejestracja: wtorek, 1 czerwca 2010, 14:51
- Lokalizacja: Łódź
Re: Narkotyki, alkohol, autodestrukcja
Żeby pokazać, że wcale nie jest ok.? Żeby ktoś pomógł, lub, chociaż zwrócił uwagę?Po co się tak afiszować się swoimi problemami?
To wszystko czego chcę
To wszystko czego mi brak
To wszystko czego ja nigdy nie będę miał
To wszystko czego mi brak
To wszystko czego ja nigdy nie będę miał
- nopasaran
- Posty: 24
- Rejestracja: piątek, 27 sierpnia 2010, 18:49
- Enneatyp: Indywidualista
- Lokalizacja: Łomża
- Kontakt:
Re: Narkotyki, alkohol, autodestrukcja
Nie, tu nie o to chodzi, żeby ktoś zauważył, bo nie potrzebuję tego i bronię się przed tym; blizny są małe i na nadgarstkach, przykrywam je bransoletkami. Lubię na nie patrzeć. :p
...powiedziała karolajn.
4w5, ESFP
4w5, ESFP
Re: Narkotyki, alkohol, autodestrukcja
Rilla pisze:Ból fizyczny czasem faktycznie jest bardzo pomocny. Ale od razu się bliznować? Nie lepiej znaleźć coś mniej szpecącego?nopasaran pisze: lubię ból fizyczny, bo pozwala zapomnieć o problemach natury psychicznej, więc od czasu do czasu (mniej więcej co 2 miesiące) robię sobie "bliznę".
Gdy jestem bardzo zła na siebie, to wbijam sobie paznokcie w wewnętrzną stronę dłoni. Boli, uspokaja i nie zostawia blizn. Zasinienia trwają krótko, znikają. Blizny są kłopotliwe. Jeszcze ktoś je zobaczy i odkryje, że masz problem. Po co się tak afiszować się swoimi problemami?
Pff. Coraz bardziej się utwierdzam w przekonaniu, że czwórki to typ, który jest cholernym leniem, leje na prace, szczegolnie te meskie czworki ;d
Skoś trawnik, umyj gary, talerze, posprzątaj dom, wynieś śmieci, ugotuj obiad potem zrób rowerem 10km i odechce Ci się ciąć ;d
Re: Narkotyki, alkohol, autodestrukcja
Mam zasadę, aby nie życzyć źle drugiej osobie. Jednak jeśli się zaćpasz to nie będę płakał. Zasady są po to, aby je łamać Ćpaj do woli.phalcore pisze:A ja zaczalem brac dragi, palic fajki i ogolnie dol. :>
Re: Narkotyki, alkohol, autodestrukcja
No widzisz, zyje w zgodzie z prawem. Legal
Ale powoli dochodze do wniosku, ze nie potrzebuje tych wszystkich rzeczy i rzucilem to, to chyba na 2 tygodniowy wyjazd tak mialem, zeby sie odprezyc od codziennego zycia.
Ale powoli dochodze do wniosku, ze nie potrzebuje tych wszystkich rzeczy i rzucilem to, to chyba na 2 tygodniowy wyjazd tak mialem, zeby sie odprezyc od codziennego zycia.
- Dziabago
- Posty: 40
- Rejestracja: środa, 1 września 2010, 20:20
- Enneatyp: Indywidualista
- Lokalizacja: Jaworzno/Warszawa
Re: Narkotyki, alkohol, autodestrukcja
Próby samobójcze... hmm tak zdarzały się, ale to raczej już w tych chwilach tragicznych. Alkohol, narkotyki, staram się bronić ostro przed tym, ponieważ po prostu lubię czasem upaść na samo dno, z doświadczenia wiem jednak, że choć podniesienie się z takiego dna bardzo dobrze robi na psychikę, to jednak jest bardzo ciężko.
Re: Narkotyki, alkohol, autodestrukcja
Alkohol - tak, jak najbardziej! Lekkie odurzenie, relaks, to słodkie uczucie rozpłynięcia sie w powietrzu, w drzewach, w ludziach. Mam jednak antytalent do upijania się i nawet mi na tym nie zależy. Hedonizm to żadna przyjemność, epikureizm - o, tak. Rzadko sięgam po coś innego niż wino, miód pitny, czy moja ukochana żołądkowa gorzka. Tylko te alkohole odprężają, poprawiają nastrój i po trzech godzinach ulatniają się bez śladu. Po piwie umieram, zasypiam i mam paskudny nastrój, który trzyma się mnie przez następne kilka dni.
Poza tym mam słabą głowę i zazwyczaj pijam z naparstka (nalewanie alkoholu do naparstka to bardzo wytworna sztuka).
Narkotyki - kiedyś mnie intrygowały substancje psychoaktywne. Ale doszłam do wniosku, że z moimi skłonnościami nie będę ryzykować... po co się pakować w chorobę. Miewam ciekawe doznania i bez tego. Chciałabym natomiast spróbować marihuany, bo słyszałam, że świetnie leczy niektóre zaburzenia neurologiczne i nie daje skutków ubocznych tak szybko jak tradycyjne leki. Intryguje mnie jeszcze Salvia divinorum - z podobnych powodów. Dobra na schizofrenię i patologiczne zaburzenia nastroju.
Papierosy - nie umiem się zaciagać. Czasami są chwile, że papieros jest idealnym podsumowaniem długiej, zbliżającej rozmowy... ale niestety, musiałam dać sobie spokój, to obrzydliwe. Shisha czy bong tak, są nawet przyjemne. Poza tym akceptuje tylko pykanie fajek i cygar, bo nie śmierdzą i chodzi o smak, a nie wdychanie nikotyny.
A co do autodestrukcji... już tego nie robię.
Kiedy nie wiem co mam zrobić z emocjami, zwykle szukam ujścia innymi drogami; snuję jakieś wyobrażenia albo czytam/oglądam coś, co przynosi ulgę. Czasami coś z tych myśli odgrywam, całą postawą ciała, mimiką i po jakimś czasie nagle się uspokajam.
Poza tym mam słabą głowę i zazwyczaj pijam z naparstka (nalewanie alkoholu do naparstka to bardzo wytworna sztuka).
Narkotyki - kiedyś mnie intrygowały substancje psychoaktywne. Ale doszłam do wniosku, że z moimi skłonnościami nie będę ryzykować... po co się pakować w chorobę. Miewam ciekawe doznania i bez tego. Chciałabym natomiast spróbować marihuany, bo słyszałam, że świetnie leczy niektóre zaburzenia neurologiczne i nie daje skutków ubocznych tak szybko jak tradycyjne leki. Intryguje mnie jeszcze Salvia divinorum - z podobnych powodów. Dobra na schizofrenię i patologiczne zaburzenia nastroju.
Papierosy - nie umiem się zaciagać. Czasami są chwile, że papieros jest idealnym podsumowaniem długiej, zbliżającej rozmowy... ale niestety, musiałam dać sobie spokój, to obrzydliwe. Shisha czy bong tak, są nawet przyjemne. Poza tym akceptuje tylko pykanie fajek i cygar, bo nie śmierdzą i chodzi o smak, a nie wdychanie nikotyny.
A co do autodestrukcji... już tego nie robię.
Kiedy nie wiem co mam zrobić z emocjami, zwykle szukam ujścia innymi drogami; snuję jakieś wyobrażenia albo czytam/oglądam coś, co przynosi ulgę. Czasami coś z tych myśli odgrywam, całą postawą ciała, mimiką i po jakimś czasie nagle się uspokajam.
Re: Narkotyki, alkohol, autodestrukcja
Jak na ten moment, nie piję, nie palę, nie ćpam, nie krzywdzę się. Ból fizyczny mnie odrzuca i wcale nie uważam, żeby pomógł zapomnieć o problemach natury psychicznej. Używki... Chcę się przed nimi bronić najdłużej, jak się da, przerażają mnie nałogi i wychodzę z założenia, że lepiej rozwiązać problem i być wolnym, niż odłożyć go na jakiś okres czasu, a potem tęsknić za tą chwilą, kiedy owych kłopotów nie było. Nie, nie, nie, a poza tym, skłonności do nałogów nie są dziedziczne...?
Być może Bóg chciał, abyś poznał wielu złych ludzi, zanim poznasz tego dobrego, żebyś mógł go rozpoznać, kiedy on się w końcu pojawi.\
4w3
4w3
Re: Narkotyki, alkohol, autodestrukcja
Papierosy śmierdzą i zostawiają taki ohydny smak w ustach. Nigdy nie byłam pijana - w stan głupawki potrafię się wprowadzić bez tego. Ćpać nie zamierzam, gdyż znam siebie i wiem, że bym się zaraz uzależniła.
Gdy miałam 13 lat i byłam idiotką tak jakby trochę się pociełam. Czułam tylko ból, zero przyjemności, a potem swędziało i mnie denerwowało.
Dochodzę do wniosku, że jak na emo jestem zbyt ironiczna. Odczuwam bardzo silne emocje, ale mi samej wydają się one śmieszne.
Gdy miałam 13 lat i byłam idiotką tak jakby trochę się pociełam. Czułam tylko ból, zero przyjemności, a potem swędziało i mnie denerwowało.
Dochodzę do wniosku, że jak na emo jestem zbyt ironiczna. Odczuwam bardzo silne emocje, ale mi samej wydają się one śmieszne.
Czuję się jak morderczyni.
Najnowsza diagnoza - 6w5w9.
"Gdzieś tam może i jest prawda, ale kłamstwa tkwią w naszych głowach."
- glutownica
- Posty: 217
- Rejestracja: środa, 3 marca 2010, 15:49
- Enneatyp: Indywidualista
- Lokalizacja: Kraków
Re: Narkotyki, alkohol, autodestrukcja
Cooo?Tanpopo pisze:Intryguje mnie jeszcze Salvia divinorum - z podobnych powodów. Dobra na schizofrenię i patologiczne zaburzenia nastroju.
Szałwia, moja droga, co najwyżej może zrobić Ci z mózgu trawniczek, a później na tym trawniczku wyrosną mlecze, które następnie zamienią się w dmuchawce, które zwieje wiatr i tyle. Ci z mózgu zostanie.
Jeżeli chcesz się odschizefronizować i odpatologować, zapal zioło, został szałwię, bo ta druga może Ci tylko rozczłonkować osobowość.
Z resztą i tak już jest nielegalna
ILE
jeszcze razy się nie uda
jeszcze razy się nie uda
Re: Narkotyki, alkohol, autodestrukcja
Dzięki za sprostowanie, glutownico. ;P Wygląda na to, że ciocia Wiki po prostu wpuściła mnie w maliny ... to jest, w dmuchawce.