Reakcja 4 na dotyk i bliskość

Dyskusje na temat typu 4
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
kangur
Posty: 547
Rejestracja: wtorek, 22 lutego 2011, 19:38

Re: Reakcja 4 na dotyk i bliskość

#211 Post autor: kangur » wtorek, 27 marca 2012, 21:35

ujęłaś dokładnie to o co mi chodziło w bliskości przyjaciół :) . Dorzucę jeszcze, że odczuwam lęk ponieważ nie umiem przewidzieć swojej reakcji. Wiele razy reagowałam głupio, niestosownie i oczywiście wrażenie to silnie zapisało się w pamięci. Najczęściej udaję niewzruszoną, jest to wystarczająco neutralne zachowanie, nie zachęca, ale też za bardzo nie zniechęca.
Jest dokładnie tak jak mówisz-gesty subtelne i nie do przewidzenia stawiają chyba w najbardziej zawstydzającej sytuacji



maj
Posty: 130
Rejestracja: piątek, 5 sierpnia 2011, 21:28
Enneatyp: Indywidualista
Kontakt:

Re: Reakcja 4 na dotyk i bliskość

#212 Post autor: maj » środa, 28 marca 2012, 20:56

ja tam nic nie czuję. nie, żebym nie chciała, ale żeby poczuć czyjś dotyk, musiałabym się go obawiać. w innym wypadku mi 'zwisa'.

Awatar użytkownika
Rilla
VIP
VIP
Posty: 3159
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 16:34
Enneatyp: Indywidualista
Lokalizacja: wichrowe wzgórze

Re: Kontakt fizyczny z czwórkami

#213 Post autor: Rilla » czwartek, 29 marca 2012, 02:42

Pisałam to wiele razy, powtórzę jeszcze raz:
Losie, jak ja tego nie lubię, dotyku emocjonalnie nacechowanego! Nigdy nie lubiłam i mi jeszcze nie przeszło. Wszelkie tulenia, cmokania się na powitanie/pożegnanie, na pocieszenie, jako forma łączenia się w bólu- nie są dla mnie. Wiele mnie kosztuje, by pozwolić komuś na objęcie mnie. Gdy widzę kogoś zbliżającego się do mnie z uśmiechem z otwartymi ramionami, od razu czuję, jak mi się mięśnie spinają, a w głowie obija się myśl: "Tylko spokojnie, bez paniki, stój spokojnie, to zaraz się skończy. Za chwilę cię puści i będzie po wszystkim". A gdy jest już po wszystkim i moja święta osobista przestrzeń znów jest bezpieczna, czuję jakby mi kamień z serca spadł i robię wielkie "uf" jak po ciężkim egzaminie. I nie ważne, czy mam do czynienia z osobami bliskimi, czy znajomymi. Może w przypadku osób, które prawie nie znam, stres jest większy, ale to dlatego, że to do nich się nie przyzwyczaiłam jeszcze.
Przypadkowe zderzenia z ludźmi w komunikacji w miejscach publicznych nie mają dla mnie znaczenia. Nie widzę różnicy między otarciem się o zupełnie nieznaną mi osobę, zupełnie przypadkowo, zupełnie bez emocjonalnego kontekstu, bez podtekstu, a otarciem się z gapiostwa o słup czy ścianę, co mi się często zdarza.
Problem jest w fizycznym okazaniu uczuć. Sfera uczuć jest zbyt intymna, by się nią dzielić, zbyt krępująca, by kogoś do niej dopuścić. Ta sfera jest moja, moja jest przestrzeń, która nie bez powodu zwie się osobistą. Jest moja i wara od niej. Dla bliskich mogę się poświęcić bez większego problemu, ale dla zwykłych znajomych... To trauma, która na pewno nie zbliża.
Czasami chciałabym wytatuować sobie na czole tekst "jestem niedotykalna". A może na serio sprawię sobie koszulkę z takim tekstem? Wyszyję sobie ozdobnie na przodzie.
Tylko raz w swoim życiu miałam ochotę na to, by ktoś mnie uścisnął i (o zgrozo!) by kogoś przytulić, ale byłam w szoku i nie byłam sobą.
"Bo szczęście to przelotny gość. Szczęście to piórko na dłoni, co zjawia się, gdy samo chce i gdy się za nim nie goni."
Anna Maria Jopek "Na dłoni"

4w5

Awatar użytkownika
szerfi1991
Posty: 476
Rejestracja: sobota, 2 lipca 2011, 02:19
Enneatyp: Indywidualista
Lokalizacja: Gniezno

Re: Reakcja 4 na dotyk i bliskość

#214 Post autor: szerfi1991 » czwartek, 17 maja 2012, 02:05

Ja lubię dotyk, każdy gest połączony z dotykiem, jest dla mnie symbolem bliskości i tego, że mam kontakt z daną osoba. Dlatego w każdy dotyk, staram się ładować jak najwięcej pozytywnej energii. Często mam problem z nadinterpretacją dotyku, nie potrafię rozróżnić do końca czym był on dla osoby go okazującej i czy nie stoi przypadkiem w opozycji do mojej interpretacji...
4w5
"By żyć trzeba czuć"
"Chcieć znaczy móc, móc nie znaczy chcieć"

Nikt
Posty: 122
Rejestracja: sobota, 19 maja 2012, 11:00
Enneatyp: Indywidualista
Lokalizacja: Łódź

Re: Reakcja 4 na dotyk i bliskość

#215 Post autor: Nikt » środa, 6 czerwca 2012, 17:44

Hmm, jeżeli chodzi o przypadkowy, to wiadomo, że wiele jest jego rodzajów. Generalnie, gdy taki mnie spotyka to lekko się wzdrygam :D

Jeżeli chodzi o osoby mi bliskie - nie ograniczam się. Lubię mieć z nimi dobry kontakt, to też dotyk wykorzystuję bardzo często.

Z tego co powiedziała mi moja niedoszła była (ale to głupio brzmi :lol:), to jestem bardzo czuły. Chyba jestem w stanie to potwierdzić. Szkoda jednak, że ostatnio co raz mniej mam szans na to, aby okazać tą czułość komuś, komu bardzo bym chciał.

Podsumowując. Często szukam bliskich kontaktów i dotyku.
4wu5.

Awatar użytkownika
Amy
Nowy użytkownik
Posty: 5
Rejestracja: niedziela, 10 czerwca 2012, 14:55
Enneatyp: Indywidualista

Re: Reakcja 4 na dotyk i bliskość

#216 Post autor: Amy » niedziela, 10 czerwca 2012, 15:37

Nienawidzę. Wszelki dotyk jest dla mnie jak naruszenie wszelkich zasad dotyczących mojej osoby. Czasem, gdy sama chcę się przytulić czy coś to owszem, pozwolę tylko tym, którym naprawdę ufam.
Chyba przez to ludzie uważają, że jestem jak pół dziki kot, który ufa tylko tym, którzy wciąż do niego przychodzą mimo ran po pazurach i zębach na swoich dłoniach, zawsze przynosząc z sobą promień słońca do ciemnej piwnicy. Tak to w każdym razie ujęła moja siostra. Mimo to, wszelkie kontakty bliskie, takie jak dotyk to dla mnie często zbyt wiele. Uciekam, chowam się, pluję jadem i ranię słowami, gdy ktoś się narzuca. Potrafię kogoś zasztyletować wzrokiem, gdy mnie choćby niechcący w tłumie dotknie. Obcy uważają przez to, że jestem arogancka, słyszę też wyzwiska pod swoim adresem, gdy nie reaguję na czyjeś poszturchiwania oznaczające, że mam się ruszyć.
Bliskość i próby poznania mnie kwituję tylko zjadliwym "Co, moją biografię piszesz? Dzięki, sama to zrobię.". Albo zaczynam cedzić słowa przez zęby powoli dochodząc do stanu histerii i permanentnego wkurwienia. Co kończy się wrzaskami i rzucaniem wszystkim co mam pod ręką, zwłaszcza jeśli jest to ciężkie.
4w5

Bo szukam w tym świecie tylko czegoś na sen, czegoś co da mi szansę żyć w mojej własnej bajce.

Awatar użytkownika
Enturie
Posty: 493
Rejestracja: poniedziałek, 26 marca 2012, 19:26
Enneatyp: Lojalista
Lokalizacja: poza zasięgiem sieci

Re: Reakcja 4 na dotyk i bliskość

#217 Post autor: Enturie » niedziela, 10 czerwca 2012, 21:03

Rilla pisze:Problem jest w fizycznym okazaniu uczuć. Sfera uczuć jest zbyt intymna, by się nią dzielić, zbyt krępująca, by kogoś do niej dopuścić. Ta sfera jest moja, moja jest przestrzeń, która nie bez powodu zwie się osobistą. Jest moja i wara od niej. Dla bliskich mogę się poświęcić bez większego problemu, ale dla zwykłych znajomych... To trauma, która na pewno nie zbliża
Świetnie to ujęłaś! Mnie strasznie denerwuje, gdy moi znajomi podczas rozmowy napierają, kleją się, kładą mi ręce na kolana. Wtedy przekraczają granice mojej intymności i jestem zła. Zdarzały się sytuacje, że po prostu przerywałam rozmowę i wychodziłam. Jeśli chodzi o przyjaciół, to jestem w stanie się przełamać.

Przypadkowych kontaktów też nie lubię. Gdy jadę autobusem, to odsuwam się maksymalnie, żeby się z kimś nie zetknąć, a jak ten ktoś się przysuwa, to decyduje się na zwolnienie miejsca. :roll:
► Pokaż Spoiler
Sometimes what you're looking for comes when you're not looking at all

blueveins
Posty: 12
Rejestracja: sobota, 12 czerwca 2010, 11:55

Re: Reakcja 4 na dotyk i bliskość

#218 Post autor: blueveins » środa, 13 czerwca 2012, 21:42

Jedyny dotyk który mi całkowicie nie przeszkadza to taki pochodzący od mojego rodzeństwa. Jak byłam mała to zawsze panikowałam przy chociażby takich sytuacjach jak w kościele przed znakiem pokoju albo w szkole przy łapaniu kogoś za rękę. Nie że nie lubiłam dotyku i się bałam, że ktoś coś mi zrobi, ale po prostu czułam się strasznie skrępowana. Teraz jest trochę lepiej, bo przypadkowy dotyk kiedy jestem w jakimś tłumie i ktoś mnie popchnie, szturchnie itp. nie zwracając na mnie uwagi mi zupełnie nie przeszkadza, gdy dotknie mnie ktoś kogo znam lata i mu ufam (chociaż jest mało takich osób) to też jest okej. W innych przypadkach nadal czuję się bardzo niekomfortowo, ale jednocześnie cholernie często mam ochotę żeby ktoś mnie przytulił.

repoos
Posty: 41
Rejestracja: środa, 30 listopada 2011, 17:16
Enneatyp: Indywidualista

Re: Reakcja 4 na dotyk i bliskość

#219 Post autor: repoos » wtorek, 19 czerwca 2012, 23:12

ugrrr. dotyk to jedna z rzeczy, które doprowadzają mnie często do wewnętrznego paraliżu. Albo przeciwnie - szału i trzepotania łapkami i nóżkami na wyraz dezaprobaty. ;) Staram się zachować granicę wolności tak min. 0,5 do 1 metra, tłumów nie znoszę, gdy dotknie mnie ktoś w autobusie to raczej nie zwracam specjalnej uwagi, ale mimo wszystko gdzieś tam podświadomie nie przepadam i chyba jest jakiś tam dyskomfort. Dziś złapałam się na tym, że gdy kobieta przypadkiem oparła głowę o moją rękę, to niemal mnie odrzuciło z obrzydzenia. Nie mam pojęcia czemu aż tak mnie to ruszyło, ale to była raczej skrajna reakcja. Generalnie jak już się z kimś oswoję to ok, nawet mogę się przytulić...w sumie gdy ktoś jest mi bliski to nawet to lubię, ale mimo wszystko zazwyczaj jestem trochę nietykalna

Awatar użytkownika
sexta_espada
Posty: 131
Rejestracja: czwartek, 26 stycznia 2012, 13:02
Enneatyp: Indywidualista

Re: Reakcja 4 na dotyk i bliskość

#220 Post autor: sexta_espada » środa, 20 czerwca 2012, 11:42

Ja nie znoszę, jak ktoś dotyka mnie niechcący albo próbuje wedrzeć się w moją strefę prywatną. Bliskich mi osób to nie dotyczy. A ostatnio... pojawiła się Osoba, której pozwoliłam wedrzeć się w moją przestrzeń, wręcz czuć zapach ciała. I chcę więcej.
...It can't rain all the time...

Awatar użytkownika
jouziou
Posty: 775
Rejestracja: czwartek, 30 kwietnia 2009, 23:07
Enneatyp: Indywidualista
Kontakt:

Re: Reakcja 4 na dotyk i bliskość

#221 Post autor: jouziou » środa, 20 czerwca 2012, 17:28

lol to co opisujecie wyżej to po prostu dystans personalny, temat ogólnie można podsumować tym hasłem (jego definicją), trochę niefortunnie jest sfromułowany, tutaj bardziej moim zdaniem warto opisywać natężenie tego zjawiska niechęci/strachu przed dotykiem, sposoby radzenia sobie z nim
Mój nick wymawia się JOŁZIOŁ nie juziu

Awatar użytkownika
Ninque
Posty: 1297
Rejestracja: niedziela, 15 lipca 2012, 22:20
Lokalizacja: Kraków

Re: Reakcja 4 na dotyk i bliskość

#222 Post autor: Ninque » czwartek, 16 sierpnia 2012, 21:59

A ja się waham pomiędzy tuleniem sie do wszystkich i unikaniem jakiegokolwiek kontaktu fizycznego.
Czasami nie mogę odkleić się od ludzi, przytulam do wszystkiego co się rusza.
Przeważnie mam normalne zrównoważone podejście. Ale wtedy nadal moja preferowaną formą powitania i pożegnania jest przytulenie.
W chwilach większego stresu poczucia odrzucenia czy po prostu jakiego dołka lepiej mnie nie dotykać bo może być niebezpiecznie. Nawet jednym palcem.
I denerwuje mnie jak ktoś mnie wukorzystuje jako przytulak gdy jestem nie w sosie i do tego człowiek, którego prawie nei znam brrr. :| (Traumatyczne wspomnienia sprzed kilku dni.)
Jeżeli można było zrobić penicylinę ze spleśniałego chleba, z pewnością da się coś zrobić też z Ciebie.

Awatar użytkownika
Rilla
VIP
VIP
Posty: 3159
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 16:34
Enneatyp: Indywidualista
Lokalizacja: wichrowe wzgórze

Re: Reakcja 4 na dotyk i bliskość

#223 Post autor: Rilla » wtorek, 4 września 2012, 21:43

jouziou pisze:lol to co opisujecie wyżej to po prostu dystans personalny, temat ogólnie można podsumować tym hasłem (jego definicją), trochę niefortunnie jest sfromułowany, tutaj bardziej moim zdaniem warto opisywać natężenie tego zjawiska niechęci/strachu przed dotykiem, sposoby radzenia sobie z nim
Niemniej to przerażające dla mnie, że tak dużo ludzi bierze na "dystans intymny" obcych i znajomych, których powinni zachować w "dystansie społecznym". Jest ich tak dużo, że aż nasuwa się pytanie "czy coś ze mną jest nie tak?". Okazuje się jednak, że według tego artykułu to właśnie z nimi jest coś nie w porządku, co jest dość pocieszające. :mrgreen:
Nie mam chłopaka, męża, czy dziecka, więc na szczęście nie mam kogo macać i brać na intymną sferę. Chociaż sama jako dziecko nie lubiłam przytulania. Ciekawe, czy gdybym miała własne dziecko, mój stosunek do dotykania ludzi by się zmienił. Żeby nakarmić takiego niemowlaka, trzeba go całego objąć... Chyba nie powinnam mieć dzieci.

Sposoby radzenia sobie z niechęcią przed dotykiem? Mi wystarczy po prostu delikatnie dać ludziom do zrozumienia, że mnie to nie bawi, a po jakimś czasie pamiętają i już się do mnie nie kleją. Ostatnio jednak przypadkiem odkryłam świetny sposób! Całkiem niedawno miałam sytuację witania się ze znajomą osobą. W tej samej chwili ja wyciągnęłam rękę, by się z nią przywitać a ona zrobiła ruch, by mnie objąć. Dzięki temu, że wystawiłam rękę stanowczo i szybko, osoba ta nie miała wyjścia, musiała mi ją ścisnąć, bo inaczej by się na nią nadziała. Cała scena trwała jakąś sekundę, może dwie, wszystko działo się odruchowo, ale od tej pory zacznę tego chwytu używać świadomie. Super sprawa, bo ja jestem w porządku, że się witam ładnie i osoba witana jest chyba zadowolona, że ją ostatecznie dotknęłam przy witaniu. Wilk syty i owca cała.
"Bo szczęście to przelotny gość. Szczęście to piórko na dłoni, co zjawia się, gdy samo chce i gdy się za nim nie goni."
Anna Maria Jopek "Na dłoni"

4w5

Awatar użytkownika
jouziou
Posty: 775
Rejestracja: czwartek, 30 kwietnia 2009, 23:07
Enneatyp: Indywidualista
Kontakt:

Re: Reakcja 4 na dotyk i bliskość

#224 Post autor: jouziou » wtorek, 16 października 2012, 20:18

a można podpiąć pod to tzw. flirt, czy podryw? jeśli tak to to mi przypomina moją reakcje na mało wyszukaną, tradycyjną i jednocześnie przynajmniej dla mnie - nachalną forme "podrywu" (zresztą która nie jest nachalna w sumie)
Spoiler:
: D
Mój nick wymawia się JOŁZIOŁ nie juziu

Awatar użytkownika
Rilla
VIP
VIP
Posty: 3159
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 16:34
Enneatyp: Indywidualista
Lokalizacja: wichrowe wzgórze

Re: Reakcja 4 na dotyk i bliskość

#225 Post autor: Rilla » środa, 22 listopada 2017, 17:52

Poprosiłam Irraneę o przywrócenie tego wątku z Archiwim, gdyż jest jednym z moich ulubionych. Widocznie nie był Wam potrzebny, skoro został zapomniany, jednak jest potrzebny dla mnie. Od paru dni zastanawiam się, co tu mądrego napisać, prócz zwykłego biadolenia o tym, jak bardzo nie lubię przytulania i innego intencjonalnego dotyku ludzi. Biadoliłam tu nie raz i mi wystarczy.
Problem w tym, że nadal nie rozumiem tego wszechobecnego zachowania u ludzi. Co przyjemnego jest w ściskaniu się niczym tubki pasty do zębów, krępowaniu się nawzajem rękami, ograniczaniu ruchu i macaniu w ogóle. Co miłego jest w dotykaniu ludzi?
Wiem, ludzie mają różne gusta. Są ludzie, którzy, lubią skakać ze spadochronu, jeść robaki, tłuc się na ringu- dla każdego coś innego. Tyle że fascynacja dotykania się wzajemnie u ludzi wydaje się powszechna. W ciągu roku spotkałam już parę artykułów dotyczących tego, jak rzekomo przytulanie jest potrzebne do... życia. Wiem, że w internecie można znaleźć dziwne poglądy, ale gdy piszą o tym poważne magazyny, to się robi dziwnie. Choć fakt, że artykuły to kropla w morzu. Chodzę ulicą i widzę obściskujące się pary, obejmujących się ludzi i o dziwo radosnych. "O dziwo", bo jeszcze byłabym skłonna zrozumieć takie zachowania w obliczu tragedii.
Najbardziej jednak nie rozumiem swojego niezrozumienia. Stąd mój powrót do tematu.
jouziou pisze:lol to co opisujecie wyżej to po prostu dystans personalny, temat ogólnie można podsumować tym hasłem (jego definicją), trochę niefortunnie jest sfromułowany, tutaj bardziej moim zdaniem warto opisywać natężenie tego zjawiska niechęci/strachu przed dotykiem, sposoby radzenia sobie z nim
Dystans między ludźmi to jedno. Dotyk, szczególnie ten celowy, to drugie. Mogę usiąść przy członku rodziny, czy innej bliskiej mi osobie, praktycznie bez żadnej odległości, ściskając się wspólnie na kanapie, ale nie wyobrażam sobie fizycznego okazania uczuć.

Trafiłam niedawno na ten artykuł:
Fokus- Przytulanie niezbędne do życia. By przeżyć, trzeba nam czterech uścisków dziennie. By zachować zdrowie ośmiu- LINK pisze:„Prowadzone także w XX wieku obserwacje dzieci wychowywanych w sierocińcach pokazały, że dotyk jest niezbędny nie tylko do rozwoju, ale w ogóle do życia” – dodaje Leon Ciechanowski. Jako pierwszy zaobserwował to zjawisko węgierski psychiatra Rene Spitz. Porównał on rozwój dzieci z dwóch żłobków: więziennego, w którym dzieci na co dzień stykały się ze swoimi mamami, oraz z ochronki, prowadzonej przez siostry zakonne, które co prawda karmiły i myły podopiecznych, ale w ogóle ich nie przytulały. Śmiertelność w tym ostatnim zakładzie była druzgocąca: umierało co trzecie dziecko, podczas gdy w więziennym żłobku ani jedno. Jedyną zmienną był dotyk. Prowadzone przez kolejne dziesięciolecia badania pokazały, że nietulone dzieci gorzej przybierają na wadze i są zdecydowanie mniej odporne niż ich tuleni rówieśnicy.
Pomijam fakt, że wynika z tego fragmentu, że od dawna powinnam być już trupem. Te dzieciaki przecież były dotykane- żeby umyć, nakarmić dzieciaka i w ogóle się nim zająć, przecież trzeba go dotknąć. A mimo to umierały, bo... brakowało im czułości. A Wy? Zgadzacie się z artukułem? Wyobrażacie sobie życie bez tego całego przytulania, głaskania i innego celowego dotykania ludzi? Dużo czasu minęło, są tu nowe Czwórki. Może potoczy się ciekawa dyskusja. Jeśli się nie potoczy, to trudno, przynajmniej próbowałam. ;)
"Bo szczęście to przelotny gość. Szczęście to piórko na dłoni, co zjawia się, gdy samo chce i gdy się za nim nie goni."
Anna Maria Jopek "Na dłoni"

4w5

ODPOWIEDZ