Płacz Czwórki

Dyskusje na temat typu 4
Wiadomość
Autor
Skorp
Posty: 5
Rejestracja: niedziela, 4 listopada 2007, 13:50

#91 Post autor: Skorp » wtorek, 6 listopada 2007, 23:07

Witka,
Ja zwykle płacze, jak znajdę następną ulubioną piosenkę, z genialną nutą. Wsłuchany z melancholijne dźwięki potrawie przesiedzieć pół nocy. Płacz przydaje się też po kłótni lub bardzo złym dniu. Ogólnie kiepski nastrój.
No i na filmach.
Co do filmów jestem chyba jedynym facetem jakiego znam co lubi romanse. (Pod warunkiem, że dotyczy nastolatków: np American Pie czy Szkoła Uczuć)


ZUO jest dobre! ZUO czynic trzeba! Kto czyni ZUO, pojdzie do nieba.

Marek
VIP
VIP
Posty: 718
Rejestracja: sobota, 16 grudnia 2006, 21:59
Lokalizacja: nibylandia

#92 Post autor: Marek » środa, 7 listopada 2007, 01:28

Skorp pisze:Co do filmów jestem chyba jedynym facetem jakiego znam co lubi romanse. (Pod warunkiem, że dotyczy nastolatków: np American Pie czy Szkoła Uczuć)
:shock: To są te romanse? :lol:

Awatar użytkownika
Graham
Posty: 194
Rejestracja: sobota, 10 listopada 2007, 21:13
Lokalizacja: miejsce na oryginalną odpowiedź dotyczącą lokalizacji

#93 Post autor: Graham » niedziela, 11 listopada 2007, 15:57

Głupio mi, ale często płaczę. Czasem pochlipuje sobie pod kołdrą, żeby nikt nie widział... Myślę, że to nie jest złe, w jakiś sposób sie w ten sposób oczyszczam. Ale nie płaczę bez powodu. Teraz reaguje płaczem gdy bardzo sie denerwuje, albo kiedy jest mi przykro.
Kiedyś bardzo łatwo robiło mi sie przykro ;-) Jak byłem mały to chciało mi się płakać (ale się powstrzymywałem) jak widziałem żebraków na ulicy, szczególnie staruszki. Takie biedne, błagające o pieniążek...
Kiedyś prawie się popłakałem, bo ciocia podarowała mi bluze która była troszke za mała. Było mi przykro, bo jej prezent na niewiele się zdał, a chciała zrobić mi przyjemność... ;-) ooo kurcze, ale jazda. Teraz nie reaguje aż tak emocjonalnie.

Awatar użytkownika
Matea
Posty: 1162
Rejestracja: sobota, 28 kwietnia 2007, 19:40
Enneatyp: Indywidualista
Lokalizacja: z wnętrza :>
Kontakt:

#94 Post autor: Matea » niedziela, 11 listopada 2007, 22:46

Cóż.
Może to głupie ,ale ja rycze dosyć często. Nie wiem czy to świadczy o jakieś słabości ,dla mnie to raczej przejaw zdrowego rozsądku. Lepiej się rozryczeć niż potem jechać na psychotropach :P Płacz jest bardzo zdrowy. Ja np. po każdym takim "seansie" czuję sie jak nowonarodzona ;D
"Ja nie jestem szalony. Mnie tylko interesuje wolność" - Jim Morrison

_ 4w5_ (ENFj)

"A ja włóczęga, niespokojny duch
Ze mną można tylko
w dali znikać cicho..."

"Together we stand, divided we fall" - Pink Floyd

Szeherezada
Posty: 68
Rejestracja: piątek, 9 listopada 2007, 00:36

#95 Post autor: Szeherezada » niedziela, 11 listopada 2007, 23:03

...
Ostatnio zmieniony wtorek, 15 kwietnia 2008, 19:40 przez Szeherezada, łącznie zmieniany 3 razy.

Awatar użytkownika
Graham
Posty: 194
Rejestracja: sobota, 10 listopada 2007, 21:13
Lokalizacja: miejsce na oryginalną odpowiedź dotyczącą lokalizacji

#96 Post autor: Graham » niedziela, 11 listopada 2007, 23:17

Matea: Właśnie. Płacz oczyszcza. Mam identyczne doznania jak sobie popłaczę. Jest mi potem lepiej. Ogólnie to niby trochę dziwne jak chłopak płacze...cóż...może nie do końca jestem chłopakiem. Nie wiem ;-) Nie, no, spokojnie dziewczyny :-D to tylko żart

Awatar użytkownika
Matea
Posty: 1162
Rejestracja: sobota, 28 kwietnia 2007, 19:40
Enneatyp: Indywidualista
Lokalizacja: z wnętrza :>
Kontakt:

#97 Post autor: Matea » niedziela, 11 listopada 2007, 23:40

Płacz = wrażliwość = zaufanie = bezpieczeństwo


jesteś łakomy kąsek ;P
"Ja nie jestem szalony. Mnie tylko interesuje wolność" - Jim Morrison

_ 4w5_ (ENFj)

"A ja włóczęga, niespokojny duch
Ze mną można tylko
w dali znikać cicho..."

"Together we stand, divided we fall" - Pink Floyd

MrDevlyn
Posty: 3
Rejestracja: sobota, 10 listopada 2007, 14:58
Lokalizacja: Polkowice

#98 Post autor: MrDevlyn » poniedziałek, 12 listopada 2007, 00:56

Zgodnie z główną cechą - chyba zazdroszczę tym, którzy mogą sobie ot tak popłakać, jak jest im źle - uważam to za niezmiernie oczyszczające, ale niestety musiałem się swego czasu oduczyć - "kojący i uspołeczniający wpływ innych". Udaje mi się uronić parę łez na jakimś filmie, albo przy jakiejś książce - ale to i tak nie jest dobry, spontaniczny ryk, a właśnie łzy kapiące z oczu i nieutulony ból w duszy, który powinien spływać razem z nimi - a jednak zostaje. Chciałbym sobie popłakać tak na ostro i na porządnie - ale już nie potrafię, a może jeszcze nie potrafię... Generalnie uważam, że podział w płaczu na kobiety i mężczyzn, którzy płakać nie powinni to tylko złuda - płacz jest wyrazem uczuć, a nie okazywaniem słabości - wręcz przeciwnie - bywa pokazaniem odwagi...

Awatar użytkownika
Delein
Posty: 71
Rejestracja: czwartek, 11 października 2007, 14:05
Lokalizacja: z Wilczego Dołu
Kontakt:

#99 Post autor: Delein » poniedziałek, 12 listopada 2007, 14:24

Wczoraj wypłakalam się do poduszki...potem długo nie mgłam zasnąc, wybiłam sie z rytmu. Chcialbym zdobyc sie na glosne wycie, na wscieklosc łez...ale będąc ciągle otoczona przez ludzi musze trzymac fason...Jedyne co mnie raruje to jak ktos cebule smaży, wtedy łzy same mi leca, a ja moge sobie poplakac i powiedziec, ze ta cebula mnie zabija...

Rusza mnie bardzo płacz mężczyzn....zerwanie z otoczką tych silnych i niewrazliwych...nie chodzi mi o powod placzu, tylko o sam fakt...lubie to. Lubie, gdy ci dranie okazują ludzkie uczucia...
4w5 100% Pisces

I would rather be with trees, than in the middle of noisy streets...

Awatar użytkownika
Matea
Posty: 1162
Rejestracja: sobota, 28 kwietnia 2007, 19:40
Enneatyp: Indywidualista
Lokalizacja: z wnętrza :>
Kontakt:

#100 Post autor: Matea » poniedziałek, 12 listopada 2007, 15:46

MrDevlyn pisze:płacz jest wyrazem uczuć, a nie okazywaniem słabości - wręcz przeciwnie - bywa pokazaniem odwagi...
Dokładnie.
Delein pisze: Rusza mnie bardzo płacz mężczyzn....zerwanie z otoczką tych silnych i niewrazliwych...nie chodzi mi o powod placzu, tylko o sam fakt...lubie to. Lubie, gdy ci dranie okazują ludzkie uczucia...
Dla mnie to jest niezłykłym doświadczeniem chociażby ze względu na to ,że u kobiet często trudno jest rozróżnić czy płacz wypływa głęboko z wnętrza i jest wyrazem duchowego cierpienia czy jest poprostu wynikiem zwykłego mazgania się. ^^ Faceci płaczą tylko wtedy gdy naprawdę mają ku temu powód. I to mnie zawsze porusza. AUTENTYCZNE uczucie okazane w najbardziej bezpośredni sposób...
"Ja nie jestem szalony. Mnie tylko interesuje wolność" - Jim Morrison

_ 4w5_ (ENFj)

"A ja włóczęga, niespokojny duch
Ze mną można tylko
w dali znikać cicho..."

"Together we stand, divided we fall" - Pink Floyd

Dafne
Posty: 37
Rejestracja: niedziela, 30 grudnia 2007, 13:08

#101 Post autor: Dafne » piątek, 11 stycznia 2008, 21:24

w dzieciństwie byłam bardzo skrytym i nieśmiałym dzieckiem. płakałam jak miałam iść do szkoły. nie lubiłam tłumu ludzi. rówieśnicy nie chceli sie ze mną bawić. ale nie było mi smutno. płacze jak pokłóce sie z kimś dla mnie ważnym. nie płaczę przy ludziach. raz płakałam przed całą szkołą jak skończył sie mój związek na którym mi bardzo zależalo. płakałam cały tydz. w szkole... :( w wakacje jak przezywałam to wszystko to płakałam w samotności i teraz też jeśli juz mam płakac to w samotności. ale nie znoszę płakac, bo dla mnie to oznaka mojej słabości. a tego nie znosze

bíumbíumbambaló
Posty: 882
Rejestracja: poniedziałek, 31 grudnia 2007, 14:34
Lokalizacja: Wrocław

#102 Post autor: bíumbíumbambaló » piątek, 11 stycznia 2008, 21:29

Jako dziecko nie płakałam zbyt często. Ale jeśli, to zawsze z upokorzenia i był to bardzo ciężki płacz. Ech.

Płacz jest potrzebny. Jeśli zyskujemy siłę wewnętrzną to płacz towarzyszy tylko pięknym chwilom, jako strażnik wrażliwości. Ot co.

Ja uczę się płakać. Lepiej cos wypłakać niż myśleć latami.

Dafne, nie masz racji. Płacz jest potrzebny. Nie tłum go. Jeśli coś zmieniać to na pewno nie płacz.

Złota langusta
Posty: 30
Rejestracja: piątek, 28 grudnia 2007, 15:23

#103 Post autor: Złota langusta » piątek, 11 stycznia 2008, 23:06

Co do płaczu to ze mną bywa inaczej , np. gdy widzę jak moja przyjaciółka płacze to mam ochotę z nią płakać, wpółczuć jej. Zdarza się, że idąc zobaczę coś co mnie tak poruszy, że popłaczę się. W pewnych dniach mam ochotę na płacz nawet wtedy, kiedy jestem szczęśliwa. Potrafię rozpłakać się grając < na konsoli > , słuchając czegoś, po przeczytaniu książki i w chwili oglądania świata za oknem. Nie zależnie od pory, miejsca czy czasu.
Kocham Truskawki!

Awatar użytkownika
Kct
Posty: 61
Rejestracja: środa, 9 stycznia 2008, 11:27

#104 Post autor: Kct » sobota, 12 stycznia 2008, 12:23

...
Ostatnio zmieniony niedziela, 4 maja 2008, 14:49 przez Kct, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Rilla
VIP
VIP
Posty: 3159
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 16:34
Enneatyp: Indywidualista
Lokalizacja: wichrowe wzgórze

#105 Post autor: Rilla » sobota, 12 stycznia 2008, 16:01

Tak, Złota langusta poruszyła niezwykle ważny fakt.
Najbardziej wzrusza codzienność, zwykłe życie. Jednym z powodów, dla których nie wybieram się na psychologię (choć wszyscy mnie do niej namawiają) jest to, że załzawione, czerwone oczy ludzkie przyprawiają mnie o płacz. Niezwykle ciężko mi jest zapanować nad tym by nie popłakać się wraz z moim rozmówcą. Szczególnie mnie też wzruszają filmy dokumentalne w stylu "Uwagi" czi "Interwencji", gdy ukazane jest cierpienie niewinnych osób. Az serce boli.
Spacerując też można napotkać piękne, nawilżające oczy sceny: uśmiechnięta para (młoda/starsza) trzymająca się za ręce z rozbrykanymi dzieciakami, dziecko pomagające swojej schorowanej babci, czy mały brzdąc tulący do siebie swoje zwierzątko liżące mu twarzyczkę. Można tak wymieniać bez końca. Czy to nie cudowne?

Tkliwe dźwięki także doprowadzają mnie do płaczu, w szczególności skrzypce i flet. Raz rozryczałam się na Jarmarku Dominikańskim, bo muzyka pewnej grupy muzyków tknęła mi serca.
"Bo szczęście to przelotny gość. Szczęście to piórko na dłoni, co zjawia się, gdy samo chce i gdy się za nim nie goni."
Anna Maria Jopek "Na dłoni"

4w5

ODPOWIEDZ