No to w moim przypadku pewnie przyczyną nieukrywania złego nastroju jest to, że nikt nigdy nie zapytał, czemu jest zły.Rilla pisze:Nie lubię okazywać wszystkim na około swego ponurego nastroju, bo gdy zsunie mi się choć na chwilę maska uśmiechu zostaję zasypana: "coś taka smutna?", "co się stało?", "uśmiechnij się!"- i co ja mam im powiedzieć? Że sama nie wiem, dlaczego mi źle? że wstałam lewą nogą? że mam zły dzień? Straszne. Tylko w najgłębszych dołach zatracam zdolności do udawania, a żeby uniknąć niewygodnych pytań uciekam od towarzystwa.Ciemnogrodzianin pisze:No i właśnie, jak to jest możliwe? Robią to świadomie, czy nieświadomie? Ja w trakcie depresji nie potrafię w ogóle normalnie funkcjonować (co gorsza, ludzie tego nie zauważają).
4w5 - jak Was postrzegają?
- Ciemnogrodzianin
- Posty: 73
- Rejestracja: wtorek, 29 maja 2007, 13:01
- Lokalizacja: Wro
4w5
Rewind selecta.
Rewind selecta.
Jeśli chodzi o dalekich znajomych z którymi nie wchodzę w większe zażyłości, ale bądź co bądź często z nimi przebywam - np znajomi z klasy, widzą mnie, hm, jako taką typową cnotkę - w nie do końca pozytywnym zabarwieniu tego słowa ;pp Są pewni, że nie jestem zdolna do jakichkolwiek szaleństw, zabawy, luzu, prawie jak robot, z nosem w książkach, ;P /nie zapomnę nigdy życzeń podczas spotkania wigilijnego: " i, przede wszystkim, wyluzuj, ziąąą" :PPPP Do dziś śmiejemy się z tego z przyjaciółmi ;)/ Myślę, że takie spojrzenie na mnie wynika z faktu, że wśród niezbyt dobrze poznanych ludzi jestem bardzo zamknięta, nieśmiała, no i faktycznie, może zbyt sztywna - brak mi tej swobody jaką mam w kontaktach z bliższymi ludźmi. To dość normalne, z tym że przykre, że skoro tej swobody nie mam wśród obcych, automatycznie staje się sztywniarą, zero spontanu i w ogóle, bleh :P
Wśród przyjaciół to inna bajka. Uważają że jestem cholernie skryta (to nie odkrycie :P), że potrafię maskować swoje uczucia - uważają to za zaletę, bo oni w znakomitej większości są niesamowicie wylewni, choć czasem tego żałują, że rozsądna, pesymistycznie nastawiona, naiwna, wrażliwa i że bywa, że trudno dotrzeć, nawiązać jakikolwiek kontakt :) Ogólnie nie wiedzą o mnie zbyt dużo, i gdy czegoś nagle przez przypadek się dowiedzą, nie mogą się otrząsnąć, że znając tyle lat tego czy tamtego nie wiedzieli. Cóż, przynajmniej wciąż ich czymś zaskakuje ;-)
Wśród przyjaciół to inna bajka. Uważają że jestem cholernie skryta (to nie odkrycie :P), że potrafię maskować swoje uczucia - uważają to za zaletę, bo oni w znakomitej większości są niesamowicie wylewni, choć czasem tego żałują, że rozsądna, pesymistycznie nastawiona, naiwna, wrażliwa i że bywa, że trudno dotrzeć, nawiązać jakikolwiek kontakt :) Ogólnie nie wiedzą o mnie zbyt dużo, i gdy czegoś nagle przez przypadek się dowiedzą, nie mogą się otrząsnąć, że znając tyle lat tego czy tamtego nie wiedzieli. Cóż, przynajmniej wciąż ich czymś zaskakuje ;-)
4w5
"Świat to potwór zębaty, gotów gryźć, gdy tylko zechce"
"Świat to potwór zębaty, gotów gryźć, gdy tylko zechce"
-
- VIP
- Posty: 2251
- Rejestracja: sobota, 24 marca 2007, 17:09
- Lokalizacja: z nikąd
Hmm. Tu chyba będzie dużo do napisania.
Raz usłyszałam opinię, że jestem wyrazista i nie muszę nic nikomu udowadniać. Średnio się z tym zgadzam. Wyrazista jestem może jedynie pod tym względem, że wyraziście się od wszystkich odsuwam i trzymam ich na dystans. A że nic nikomu nie muszę udowadniać to sobie wmawiam, bo tak łatwiej w tej szkole przeżyć.
Czasem zdarza się, że ktoś mnie bierze ze jakiegoś mózga, którym absolutnie, w żadnym wypadku nie jestem i nawet jakoś tak trochę głupio mi, że w ogóle o tym tutaj wspominam. Ale nie lubię, kiedy komuś wydaje się, że wiem więcej niż wiem naprawdę, bo prędzej czy później moje braki i tak przecież wyjdą na jaw, a wtedy to mi będzie głupio, a nie im. Nie lubię też, gdy ktoś traktuje mnie jak chodzący słownik albo encyklopedię. Wiem i jestem świadoma tego, jak mało wiem, dlatego to dla mnie bradzo krępujące i ciągle czuję się głupio, że tutaj o tym piszę, chyba powinnam to przemilczeć.
Słyszałam też opinie, że widać, że jestem "jakaś inna", ale wg tamtej osoby w pozytywnym sensie. Generalnie uważam, że podlizywał się, to był typ faceta, którego słów nie należy brać poważnie.
Wg mojego byłego (niestety) przyjaciela jestem osobą sympatyczną, miłą, zabawną i zachęcająca do rozmowy, ale on nie był obiektywny, więc to się nie liczy.
Ogólnie moja klasa uważa mnie za kogoś na pewno innego od nich, chyba czasami trochę się mnie boją, takie odnoszę wrażenie, ale tak naprawdę to ja się boję ich. Niektórzy lubią spontanicznie wyznawać mi jaka to jestem fajna, ale dostrzegłam już ile w tej klasie jest obłudy, dlatego staram się nie brać tych słów na poważnie.
Moi najbliżsi znajomi wiedzą, że jestem dziwadłem i mam swój świat, i trakatują to raczej pozytywnie (w końcu oni też go mają), jednak wydaje mi się, że często biorą mnie za silniejszą osobę, niż jestem naprawdę, wydaje im się, że z nich wszystkich najlepiej sobie radzę, kiedy jest zupełnie na odwrót, z resztą sama się do tego przyczyniłam, żeby tak mnie postrzegano.
Rodzice, jak to rodzice, uważają mnie za cudowne, bezproblemowe dziecko, którym niestety nie jestem. Chociaż w sumie nie do końca tak jest, tutaj wchodzi kwestia moich zawiłych stosunków z ojcem, ale to zbyt długa sprawa.
Najtrafniej postrzega mnie chyba moja siostra, która już nie raz narzekała mi na to, że jestem zbyt zamknięta w sobie, że nic nie chcę jej powiedzieć, za dużo w sobie duszę - ma rację i mam wrażenie, że to jedyna osoba, która to zauważyła. Często też mówi, że jestem strasznie przymulona i za mało się odzywam. Czasami rzeczywiście tak jest, ale to już zależy od wielu czynników, o których tutaj już się lepiej nie rozpisywać.
Podsumowując, jedni uważają mnie za strasznego przymuleńca, który jest skrajnie zamknięty w sobie i w ogóle się nie odzywa, drudzy wręcz przeciwnie, postrzegają mnie jako dość towarzyską, zabawną i sympatyczną, a jeszcze inni biorą mnie za tajemniczego, trudnego do rozszyfrowania indywidualistę.
Wszyscy trochę mają racji i trochę się mylą. W niektórych rzeczach trochę przesadzają i trochę mało wiedzą.
W zasadzie teraz jak przeczytałam ten post, stwierdziłam, że jest strasznie głupi. Ale nie skasuję go, bo zbyt długo to pisałam. Może później, jak stwierdzę, że naprawdę wymaga usunięcia.
Raz usłyszałam opinię, że jestem wyrazista i nie muszę nic nikomu udowadniać. Średnio się z tym zgadzam. Wyrazista jestem może jedynie pod tym względem, że wyraziście się od wszystkich odsuwam i trzymam ich na dystans. A że nic nikomu nie muszę udowadniać to sobie wmawiam, bo tak łatwiej w tej szkole przeżyć.
Czasem zdarza się, że ktoś mnie bierze ze jakiegoś mózga, którym absolutnie, w żadnym wypadku nie jestem i nawet jakoś tak trochę głupio mi, że w ogóle o tym tutaj wspominam. Ale nie lubię, kiedy komuś wydaje się, że wiem więcej niż wiem naprawdę, bo prędzej czy później moje braki i tak przecież wyjdą na jaw, a wtedy to mi będzie głupio, a nie im. Nie lubię też, gdy ktoś traktuje mnie jak chodzący słownik albo encyklopedię. Wiem i jestem świadoma tego, jak mało wiem, dlatego to dla mnie bradzo krępujące i ciągle czuję się głupio, że tutaj o tym piszę, chyba powinnam to przemilczeć.
Słyszałam też opinie, że widać, że jestem "jakaś inna", ale wg tamtej osoby w pozytywnym sensie. Generalnie uważam, że podlizywał się, to był typ faceta, którego słów nie należy brać poważnie.
Wg mojego byłego (niestety) przyjaciela jestem osobą sympatyczną, miłą, zabawną i zachęcająca do rozmowy, ale on nie był obiektywny, więc to się nie liczy.
Ogólnie moja klasa uważa mnie za kogoś na pewno innego od nich, chyba czasami trochę się mnie boją, takie odnoszę wrażenie, ale tak naprawdę to ja się boję ich. Niektórzy lubią spontanicznie wyznawać mi jaka to jestem fajna, ale dostrzegłam już ile w tej klasie jest obłudy, dlatego staram się nie brać tych słów na poważnie.
Moi najbliżsi znajomi wiedzą, że jestem dziwadłem i mam swój świat, i trakatują to raczej pozytywnie (w końcu oni też go mają), jednak wydaje mi się, że często biorą mnie za silniejszą osobę, niż jestem naprawdę, wydaje im się, że z nich wszystkich najlepiej sobie radzę, kiedy jest zupełnie na odwrót, z resztą sama się do tego przyczyniłam, żeby tak mnie postrzegano.
Rodzice, jak to rodzice, uważają mnie za cudowne, bezproblemowe dziecko, którym niestety nie jestem. Chociaż w sumie nie do końca tak jest, tutaj wchodzi kwestia moich zawiłych stosunków z ojcem, ale to zbyt długa sprawa.
Najtrafniej postrzega mnie chyba moja siostra, która już nie raz narzekała mi na to, że jestem zbyt zamknięta w sobie, że nic nie chcę jej powiedzieć, za dużo w sobie duszę - ma rację i mam wrażenie, że to jedyna osoba, która to zauważyła. Często też mówi, że jestem strasznie przymulona i za mało się odzywam. Czasami rzeczywiście tak jest, ale to już zależy od wielu czynników, o których tutaj już się lepiej nie rozpisywać.
Podsumowując, jedni uważają mnie za strasznego przymuleńca, który jest skrajnie zamknięty w sobie i w ogóle się nie odzywa, drudzy wręcz przeciwnie, postrzegają mnie jako dość towarzyską, zabawną i sympatyczną, a jeszcze inni biorą mnie za tajemniczego, trudnego do rozszyfrowania indywidualistę.
Wszyscy trochę mają racji i trochę się mylą. W niektórych rzeczach trochę przesadzają i trochę mało wiedzą.
W zasadzie teraz jak przeczytałam ten post, stwierdziłam, że jest strasznie głupi. Ale nie skasuję go, bo zbyt długo to pisałam. Może później, jak stwierdzę, że naprawdę wymaga usunięcia.
Czy zdanie okrągłe wypowiesz,
czy księgę mądrą napiszesz,
będziesz zawsze mieć w głowie
tę samą pustkę i ciszę.
czy księgę mądrą napiszesz,
będziesz zawsze mieć w głowie
tę samą pustkę i ciszę.
- herbacianka
- Posty: 71
- Rejestracja: niedziela, 22 kwietnia 2007, 10:47
- Lokalizacja: Z ciepłych krajów
- Kontakt:
tak to już jest, że każdy zna nas z innej strony. mnie postrzegają podobnie, w liecum byłam odludkiem, takim człowiekiem- powietrze, który ma swój świat. Jedna Kasia powiedziała wtedy: "Klaudia to mi wygląda na taką pisarkę, co to nie rozróżnia dnia i nocy". obecnie rozróżniam ciut więcej generalnie mają mnie za strasznego zawieszeńca, za poetkę bujającą w obłokach, niektórzy za poważną intelektualistkę, inni za wiecznie zakochaną romantyczkę, jeszcze inni za flirciarę, inni- za samotnika...impos animi pisze:Podsumowując, jedni uważają mnie za strasznego przymuleńca, który jest skrajnie zamknięty w sobie i w ogóle się nie odzywa, drudzy wręcz przeciwnie, postrzegają mnie jako dość towarzyską, zabawną i sympatyczną, a jeszcze inni biorą mnie za tajemniczego, trudnego do rozszyfrowania indywidualistę.
Wszyscy trochę mają racji i trochę się mylą. W niektórych rzeczach trochę przesadzają i trochę mało wiedzą.
.
za grzeczną dziewczynkę lub cichą - brzegi rwie...
a ja jestem nimi wszystkimi po trochu, i tylko niektórzy rozróżniają więcej niż kilka moich twarzy 8)
Nieważne, na co zasługujesz, ważne jest to, co wybierasz.
herbaciana 4 w 5 INFp
herbaciana 4 w 5 INFp
Dzisiaj w szkole koleżanka powiedziała mi, że chciałaby być taka jak ja, bo niczym się nie przejmuję, radzę sobie z problemami i jestem silna.
W życiu nie pomyślałabym, że ktoś może tak mnie odbierać, gdyż to wszystko to zupełna bzdura.
Podsłuchałam też ostatnio "rozmowę" kilku niezbyt przeze mnie lubianych dziewczyn z klasy. Rozprawiały na mój temat. Wszystkiego nie udało mi się usłyszeć, wychwyciłam tylko tyle, że niby jak ktoś o coś mnie pyta, to nie odpowiadam i rzekomo gapię się w sufit.
Tego nie wiedziałam
W życiu nie pomyślałabym, że ktoś może tak mnie odbierać, gdyż to wszystko to zupełna bzdura.
Podsłuchałam też ostatnio "rozmowę" kilku niezbyt przeze mnie lubianych dziewczyn z klasy. Rozprawiały na mój temat. Wszystkiego nie udało mi się usłyszeć, wychwyciłam tylko tyle, że niby jak ktoś o coś mnie pyta, to nie odpowiadam i rzekomo gapię się w sufit.
Tego nie wiedziałam
cztery? cztery.
- naturalbornweirdo
- Posty: 193
- Rejestracja: piątek, 11 maja 2007, 23:17
nvm
Ostatnio zmieniony niedziela, 17 czerwca 2007, 18:01 przez naturalbornweirdo, łącznie zmieniany 1 raz.
4w5 baby
Those creatures called humans are very.. interesting..
Those creatures called humans are very.. interesting..
Nie wiem jak mnie postrzegają i nigdy mnie to specjalnie nie interesowało. Miałem tylko kiedyś niezły ubaw, jak dowiedziałem się od mojej przyjaciółki, że po pierwszym spotkaniu ze mną, jej kumpela określiła mnie jako wyjątkowo beznamiętną personę
"And if you look at your reflection, is that all you want to be?"
4w5
gg 5042588 - jak ktoś chce pogadać, zapraszam
4w5
gg 5042588 - jak ktoś chce pogadać, zapraszam
-
- VIP
- Posty: 2251
- Rejestracja: sobota, 24 marca 2007, 17:09
- Lokalizacja: z nikąd
-
- Posty: 10
- Rejestracja: wtorek, 26 czerwca 2007, 14:03
- Lokalizacja: Warszawa
...
podobno jestem "wredną, inteligentną, chamską choleryczką."
a z wyglądu?
biała cera, ogromne zielone ozy, brązowe włosy...
ach, i fakt, że jestem nienaturalnie chuda.
ludzie czasem uważają, że mam anoreksję, a to nie prawda...
a z wyglądu?
biała cera, ogromne zielone ozy, brązowe włosy...
ach, i fakt, że jestem nienaturalnie chuda.
ludzie czasem uważają, że mam anoreksję, a to nie prawda...
Trying to find your way back to love
To find that road you were walking on
To find that road you were walking on
Ja też jestem dość chudy, swego czasu nawet niższe koleżanki z klasy ważyły więcej niż ja. Teraz trochę podskoczyłem, ale i tak najlepiej czuję się w długich spodniach i koszulce z krótkim rękawem. Do tego dorzucamy bladą cerę (mało wychodzę) i czarne długie włosy, które zapuszczam od jakiegoś roku. Trzeba będzie je podciąć w końcu, bo zaczynają okropnie się prezentować i podobno dziwnie wyglądam, przynajmniej tak uważa jedna z niewielu moich przyjaciółek :P
edit:
Pozatym uważali mnie w liceum za raczej skrytego i zamkniętego w sobie egocentryka. Dość prawdopodobne, że taki właśnie byłem...
edit:
Pozatym uważali mnie w liceum za raczej skrytego i zamkniętego w sobie egocentryka. Dość prawdopodobne, że taki właśnie byłem...
-
- Posty: 10
- Rejestracja: wtorek, 26 czerwca 2007, 14:03
- Lokalizacja: Warszawa