To forum jest akurat świetnym miejscem na wyżalenie się. Stali bywalcy już pewnie kojarzą moje słynne "zjazdy", podczas których walę kilku-akapitowe tasiemce o bezsensie mojego życia i traumatycznych zdarzeniach z przeszłości. Spotkałem się tutaj z niezwykłym zrozumieniem i wsparciem. Nie raz otrzymywałem rady, które naprawdę mi pomagały. Jak widzisz - ludzie tu są bardzo mili i nie ma co się obawiać.
Nie wiem, na ile to Cię pocieszy, ale ja w ostatnim czasie czuję się bardzo podobnie. Właściwie już nie wychodzę z domu. Mam urlop zdrowotny na uczelni z powodu depresji. Ciągle tylko siedzę na krześle i tępo gapię się w monitor albo ścianę. Mama naciska bym zrobił to i tamto, a ja po prostu nie mogę. Czasami mam wrażenie, że zaraz eksploduję. Jeśli w domu są jacyś goście, to ja pełen strachu chowam się w łazience albo pokoju i nie wychodzę.
Myślę o swojej śmierci. Niemal codziennie. Nie rozumiem tego, bo samobójstwo uważam za bezsensowne. Jutro może być lepsze. A jednak - gdy emocje biorą górę, nie widzę żadnej nadziei, zaczynam sobie wyobrażać, jak rozcinam rękę albo wyskakuję przez okno. Raz nawet zacząłem szukać ostrych narzędzi, ale nie znalazłem w pobliżu, więc odpuściłem. Trudno mi powiedzieć, co w takiej sytuacji myślę. Sam nie wiem.
Re: Samobójstwo
: piątek, 12 lutego 2016, 23:40
autor: Snufkin
Szyszek teraz robi się cieplej więc daj sobie fizycznie w p***ę.
Na pewno pomoże.
Być może masz też depresję bo te studia są bez sensu a nie widzisz alternatywy.
Re: Samobójstwo
: sobota, 13 lutego 2016, 00:09
autor: Szyszek
Ostatnio w ogóle jestem rozbity. Nie wiem, czy wybrałem dobry kierunek studiów. Nie wiem, co powinienem robić w przyszłości. Ostatnio strasznie zniechęciłem się do rachunkowości. Pytanie tylko, czy to nie przez depresję.
Często słyszę, że powinienem zostać psychologiem. Zarówno od ludzi na żywo, jak i w internecie. Ale czasami aż czuję się przytłoczony cudzymi problemami. A psycholog chyba nie powinien tak mieć. No i ciężko o pracę.
Jak dorzucimy do tego lęk społeczny (który bardzo się nasilił przez depresję), poczucie osamotnienia i niskiej samodzielności, to mamy obraz nieciekawej sytuacji.
Re: Samobójstwo
: sobota, 13 lutego 2016, 03:54
autor: Molik
Szyszek pisze:
Myślę o swojej śmierci. Niemal codziennie. Nie rozumiem tego, bo samobójstwo uważam za bezsensowne. Jutro może być lepsze. A jednak - gdy emocje biorą górę, nie widzę żadnej nadziei, zaczynam sobie wyobrażać, jak rozcinam rękę albo wyskakuję przez okno. Raz nawet zacząłem szukać ostrych narzędzi, ale nie znalazłem w pobliżu, więc odpuściłem. Trudno mi powiedzieć, co w takiej sytuacji myślę. Sam nie wiem.
Działasz instynktownie. Nie myślisz. Czujesz i działasz. Jeśli nie zwrócisz na to uwagi i nie zauważysz, że tracisz kontrolę, instynkt zapanuje i przyłapiesz się na szukaniu narzędzi i kiedyś je znajdziesz. I tu na nic się zda Twoja wola walki i optymistyczne próby.
Moja próba samobójcza była właśnie czymś takim. Przez długi czas miałam myśli samobójcze, traciłam wiarę we wszystko i zainteresowanie czymkolwiek. W końcu osiągnęłam punkt krytyczny (nawiasem mówiąc, była nim bardzo błaha rzecz, ale tu chyba chodziło o coś innego, o znaczenie, jakie chory umysł jej nadał), czułam, więc zrobiłam, skoro miałam dostępne środki.
Podczas leczenia spotkałam chłopaka rok ode mnie młodszego. Wielki optymista, wiecznie uśmiechnięty i skłonny do żartów, rozśmieszał cały oddział. A dlaczego znalazł się w psychiatryku? Bo próbował się powiesić tuż po tym, jak dowiedział się, że dziewczyna znalazła innego.
Agon
Spoiler:
Agon pisze:
Mój kolega z gimnazjum i koleżanka z liceum się zabili, ale o niczym nie informowali. Ci, którzy informują to trolle. Współlokator też trollował z samobójstwem, mówił że chciałby z sobą skończyć itp. ale tego nie zrobił.
Twoje uogólnianie i ignorancja aż bolą. Byli tacy (w tym ja, trwało to kilkanaście tygodni, wiedziała rodzina; skutkiem był trzydniowy pobyt w stanie nieprzytomnym na SORze i OIOM-ie, blizna na skórze i trwająca kilka miesięcy niechęć do połykania czegokolwiek - serio miałam nadzieję, że się uda), którzy nie ukrywali swojego stanu i chęci unicestwienia się. Informowało. I zrobiło to.
Nie mniej część mówiących o samobójstwie nie ma takiego zamiaru, tylko się nudzi, chce zwrócić na siebie uwagę, poszukuje wrażeń czy ma inne motywacje. Ale część myśli o tym na poważnie.
Wystąpienie kilku przypadków nie znaczy, że coś jest regułą. Zwłaszcza jeśli coś jest zjawiskiem złożonym.
Pamiętam, żeś troll, ale czasem naprawdę warto pomyśleć, nim się coś napisze.
Carlos, Twoja empatia jest tak słodka i ładna, że mnie rozczuliła. Piękna obrazowość i szczerość opisu.
Rosalie, Szyszek. W ekspresji nie ma nic złego; przeciwnie, jest w niej wiele dobrego. Ktoś okaże zrozumienie, ktoś coś poradzi, przy okazji sami lub z czyjąś pomocą zrozumiecie, na czym polega Wasze błędne koło. Najbliższe otoczenie często nie wie, jak ma podchodzić do osób borykających się z takimi problemami, jak Wasze; próbuje pomóc, ale działa na ślepo. Moja mama dowiedziała się, co ma robić, bo jej psycholog powiedział, czego ma nie robić. A bez wsparcia ciężko pozbyć się kłopotu.
Psychotropy i poprawiacze nastroju problemu nie rozwiążą (nie przypominam sobie osoby, której one jakoś specjalnie pomogły), działają sztucznie, zaś lista skutków ubocznych jest bardzo długa. Druga psychiatra mi jakieś dała, chyba tylko po to, abym uwierzyła, że ona się przejmuje losami pacjentów. Po co są psychiatrzy?
Molikowe wyznania poniżej. Nie mam ZA. ZA oznacza uszkodzenie części mózgu odpowiedzialnej m. inn. za empatię i odczytywanie złożonych komunikatów. Aspergerowcy nie potrafią interpretować wierszy, a mnie to wychodzi dobrze. Mam zwyczaj interesowania się zagadanieniami, które mnie dotyczą.
Spoiler:
Mój stan zaczął się mniej więcej w połowie 13. roku życia, pogorszyło się po pójściu do liceum (chyba przez wyczerpanie nauką w gimnazjum, zmianę środowiska, trudności adaptacyjne, problemy zdrowotne i związane z tym różne nieprzyjemne rzeczy), próba miała miejsce kilka tygodni przed 17. urodzinami, po tym rok błąkałam się po psychiatrach i psychologach, w tym pierwsze 1,5 miesiąca spędziłam w psychiatryku na oddziale młodzieżowym, z którego wyszłam z diagnozą: "podejrzenie zespołu Aspergera", gdyż moja psychiatra była niekompetentna i nie wiedziała, co mi jest.Tę tezę obaliło dwóch innych psychiatrów. Nikt mi nie powiedział co mi było, jedynie sugerowano, że to mogła być depresja, załamanie nerwowe lub trauma. To, dlaczego po spędzeniu w samotności pierwszej doby w psychiatryku, bo inni pacjenci bali się podejść do dziewczyny z 40 siniakami po igłach, coś mi się przestawiło w mózgu i nagle zechciałam się leczyć, przestałam odrzucać pomoc i odzyskałam wolę życia, pozostaje zagadką, sama nie wiem, co się wtedy działo w moim mózgu. A to właśnie przez tę nagłą zmianę wszyscy specjaliści mieli trudności z postawieniem diagnozy.
Najgorsze dla mnie jest to, co przeżywała moja rodzina, bliźniacza się z tym uporała bardzo niedawno - a minęło 3,5 roku od próby. Konsekwencje spadły na nich, nie na mnie, bo to one musiały ukrywać fakt, mówić, że przebywam w klinice kardiologicznej, a nie psychiatrycznej, uczyć się postępowania, załatwiać różne sprawy związane ze szkołą i innymi rzeczami, a później się męczyć, bo nie wiedziały co i jak.
W sumie gdy w zeszłym roku widziałam, że się zaczyna dziać coś podobnego, że się miotam bardziej niż zwykle, że szukam nie wiadomo czego, że tracę kontrolę i w efekcie działam nie do końca racjonalnie, że się zbytnio przeciążam i nadwyrężam, że nie nadążam za zmianami, których było bardzo dużo, pomogło mi odszukanie tych rzeczy, które kojarzą mi się spokojem i bezpieczeństwem i skupienie się na nich, ograniczenie bodźców, ćwiczenie uważności. Nie ukrywam, że należę do osób poważnych tudzież melancholijnych, ze skłonnością do katastrofizmu i skrajnego pesymizmu, ale czasem jak widzę coś, co odnosi się do moich pasji, marzeń czy innych sentymentów, to tama radość i sympatia mnie zalewa, że aż trudno to wysłowić, choć ona i tak często jest naznaczona jakąś lekką nostalgią.
Racjonalizowanie też zdziałało sporo dobrego.
Re: Samobójstwo
: poniedziałek, 15 lutego 2016, 00:20
autor: Szyszek
Mój post z września brzmi teraz jak naiwna bajka. Niby miałem w gimnazjum myśli samobójcze, ale to nie dorastało do pięt temu, co przeżywam teraz. Ludzie znający moją sytuację często się dziwią, że dostałem poważnej depresji teraz, a nie w gimnazjum. Sam w sumie się dziwiłem i musiałem trochę podumać, by zrozumieć ten paradoks.
Ale to nie jest takie dziwne, jak się wydaje. Owszem. Gimnazjum to koszmar, który zj*bał mi życie, ale wtedy cały czas miałem nadzieję. "Dobrze się uczę, więc w dorosłości będę dużo zarabiał". "W przyszłym roku się otworzę". "Przyjdzie czas na miłość". "Usamodzielnię się". Lata mijały. W moim życiu niewiele się zmieniało. Samotność wyżerała mnie od środka i zrozumiałem, że g*wno mogę na to poradzić. Nie ma żadnego "jutro zagadam". Gdybym dostawał złotówkę za każdym razem, gdy tak pomyślę. Oto narodziny mojej depresji. Nic konkretnego się nie stało. Nie musiało. Wystarczyło poczekać...
A jednak nie! Oto depresyjne myślenie, które ignoruje wszystkie pozytywy. Jak to mnie denerwuje. Byłem na zlotach? Byłem. Grałem z kolegą z liceum? Grałem. Udaje mi się też wyjść z domu. Mimo załamania, lęku, ataków paniki. Ja z tym walczę. Nie zawsze wygrywam, ale też się nie poddaję. Dzisiaj może przeleżałem w łóżku, ale to nie znaczy, że jutro też muszę. Spotykam się z ludźmi. Chodzę do kina. W ostatnich miesiącach mimo depresji robię chyba więcej w kierunku poprawy sytuacji, niż w "zdrowych" latach. Nawet teraz piszę z koleżanką z liceum (ja zagadałem). Raczej nieosiągalne w przeszłości. xD
"Moment, w którym doświadczasz bolesnej straty, może być w istocie chwilą, w której zostałeś najhojniej obdarowany." - Dalajlama
Oto co radzę zrobić, by choć trochę poskromić myśli samobójcze. Zapisuj wszystkie swoje osiągnięcia, także te małe. Za co odczuwasz wdzięczność wobec siebie i świata. Gdy łapie dół, spoglądaj na te notatki. Pomagają mi też spacery.
@Molik
Masz sporo racji w tym, co piszesz. U mnie właśnie tak to wyglądało. Czasami w ogóle mam wrażenie, że te myśli samobójcze nie są do końca moje. Wspominam jakiś smutek z przeszłości i nagle "zabij się". Jak jakiś szept. Może od tego wszystkiego już kompletnie świruję.
Współczuję wszystkich trudności, jakie spotkałaś po drodze. Cieszę się, że stanęłaś na nogi i dajesz radę.
P.S. Wesołego dnia singla dla wszystkich poszukujących drugiej połówki i dla rozkoszujących się wolnością.
Re: Samobójstwo
: środa, 17 lutego 2016, 06:56
autor: Snufkin
Szyszek pisze:Oto co radzę zrobić, by choć trochę poskromić myśli samobójcze. Zapisuj wszystkie swoje osiągnięcia, także te małe. Za co odczuwasz wdzięczność wobec siebie i świata. Gdy łapie dół, spoglądaj na te notatki.
To brzmi śmiesznie
Re: Samobójstwo
: środa, 17 lutego 2016, 12:25
autor: Osteoporoza
Snufkin pisze:
Szyszek pisze:Oto co radzę zrobić, by choć trochę poskromić myśli samobójcze. Zapisuj wszystkie swoje osiągnięcia, także te małe. Za co odczuwasz wdzięczność wobec siebie i świata. Gdy łapie dół, spoglądaj na te notatki.
To brzmi śmiesznie
Znasz takie Teowe powiedzonko? "Jeśli coś jest głupie, a działa to nie jest głupie"
Re: Samobójstwo
: środa, 17 lutego 2016, 17:34
autor: Szyszek
Snufkin pisze:
Szyszek pisze:Oto co radzę zrobić, by choć trochę poskromić myśli samobójcze. Zapisuj wszystkie swoje osiągnięcia, także te małe. Za co odczuwasz wdzięczność wobec siebie i świata. Gdy łapie dół, spoglądaj na te notatki.
To brzmi śmiesznie
Ale działa!
Re: Samobójstwo
: środa, 17 lutego 2016, 21:47
autor: ein
Potwierdzam. Choku mi zalecila rok temu i mysle, ze bez tego cwiczenia nie utrzymalbym sie w pracy. Teraz juz tego nie potrzebuje, bo troche sie ustabilizowalem, ale w krytycznych momentach takie notatki BARDZO pomagaja.
Re: Samobójstwo
: czwartek, 18 lutego 2016, 00:11
autor: Iam4
Mialem swego czasu chęci na samobojsitd
. Nawet probe. Jak do tego doszlo? Po wielu latach płaczu w nocy, wziąłem się za siebie i zakochalem się. Po kilku msc, ni z gruchy mnie zostawiła i wtedy w emocjach sprobowalem .heh, przez dupe... i ta myśl, że znowu będę płakał kolejne lata z tego samego powodu........
Bardzo wtedy myślałem, dlaczego tak się stalo. Czego ma mnie to nauczyć? A interesował em się w tamtym czasie reinkarnacją. Wydawało mi się że w poprzednich wcieleniach często glupio ginalem, albo się zabijalem. Więc po tej próbie, mówiłem sobie wiele razy, że tym razem dam radę. Stan emocjonalny dalej był fatalny, ale nie poddawalem się. W pewnym momencie wiedziałem że przepracowałem problem i teraz wiem że się nie zabije.
Nie oznacza to że nie mam takich myśli. Bo mam, nawet ostatnio mialem. Ale to nie to samo co kiedyś, bo już wiedzialem że to nierealne. Na powrót do domu jeszcze poczekać
Po kilku MSC od zdarzenia, ogladalem filmik bashara o alternatywnych rzeczywistościach. Powiedział takie zdanie: a co jeśli już zginales? A co jeśli się zabiles przy tej właśnie sytuacji\probie, ale było za wcześnie i cię odesłali z powrotem?
Pięknie mi to w skojarzyło z doświadczeniami, bo tyle razy powinienem zginąć, a dalej żyje... to musi oznaczac, że mam żyć, a śmierć sama się o mnie zatroszczył. Myślę, że te sytuację w których mogliśmy zginąć, maja nas czegoś uczyć. Mnie nauczyły, by dbać o ciało, uważać na drodze itd
Szyszek, a weź zajaraj trawy. Może ci pomoc albo zaszkodzić. Jak nóż. Twój wybór. Na pewno ci się uda to ogarnąć. trzymam kciuki
Re: Samobójstwo
: sobota, 20 lutego 2016, 01:50
autor: Marcin_Zaba
Od zawsze paraliżowała mnie myśl na temat pustki, która powstaje w przypadku braku życia. Mimo, iż bardzo bym chciał uwierzyć w różne teorie życia po śmierci, nie mogę. Nie mogę wyobrazić sobie, że cokolwiek widzimy i czujemy skoro nasze receptory są już wyłączone. Właśnie ta myśl świeciła mocnym, czerwonym światłem gdy uzmysławiałem sobie w chwilach niedoli, że w tym świecie jestem tylko zbędną trzciną, uniemożliwiając jakiekolwiek dalsze, destruktywne, działania wobec siebie.
Teraz wszystko jest ok, chwytam każdy dzień garściami, robię dużo rzeczy, spotykam się z ludźmi, i być może właśnie dlatego bardzo mocno wierzę, że osoby o samobójczych myślach znajdą siłę i odwagę, aby rozpalić w sobie tę iskrę nadziei i przezwyciężać trudności.
Rosalie pisze:(...) Znowu przepraszam za rozpisanie się (...)
A ja właściwie pragnę podziękować, że dane mi było przeczytać Twoje wiadomości, choć wiem, to trochę egoistyczna pobudka, ale z każdego zdania wylewa się krystaliczna szczerość, która w społeczeństwie jest towarem deficytowym. Jesteś super, naprawdę, ponieważ dałaś nam kredyt zaufania i postanowiłaś podzielić się swoją historią. Masz wspaniałe aspiracje aby napisać książkę, więc ruszaj fantazjo, oddaj się pisaniu całą sobą, aby choć na chwilę odciążyć swoje myśli od myślenia ja-zła. Nie jestem zbyt dobry w roli pocieszyciela, ale być może zrobi Ci się lżej na sercu gdy napiszę, że w życiu nie jest najważniejsze udowadnianie innym, że jest się lepszym - bo każdy z nas ma inne predyspozycje, i życie każdego z nas jest niezależne, unikatowe, własne.
Re: Samobójstwo
: sobota, 20 lutego 2016, 14:29
autor: Iam4
Marcin napisałes " Nie mogę wyobrazić sobie, że cokolwiek widzimy i czujemy skoro nasze receptory są już wyłączone"
Chodzi bardziej o to, że po śmierci doświadczasz na inne sposoby (na ziemi nazwane receptorami, tam jesteś energia, świadomością itd.). Inną bajka.
Re: Samobójstwo
: sobota, 20 lutego 2016, 18:11
autor: Marcin_Zaba
Nie neguje tego, szanuję zdanie osób, które w to wierzą, ale wykracza poza możliwości mojej percepcji, dlatego w to nie wierzę. Krótka piłka: skoro mózg, czyli umownie interpreter bodźców, jest już wyłączony to pozostaje bezmierna pustka.
Re: Samobójstwo
: niedziela, 21 lutego 2016, 12:05
autor: Iam4
Też myślę tak jak myślisz. Dodaje, że dusza (nieśmiertelna) mieszka sobie w tym mózgu i z chwilą gdy mózg się wyłączy to z niego wychodzi. Wydaje mi się że nie ma po co już tak siedzieć.
Rozumiesz, że jedno nie wyklucza drugiego i może iść w parze?
Re: Samobójstwo
: niedziela, 21 lutego 2016, 12:21
autor: Szyszek
Śmierć wyobrażam sobie jako absolutny koniec. Nicość, Pustkę. Szczerze mówiąc też nie jestem w stanie uwierzyć w życie pozagrobowe. Wielu próbowało mnie przekonać.
Jeśli chodzi o myśli samobójcze etc. to trzeba pamiętać, że depresja jest trochę jak zapalenie płuc. To trzeba po prostu wyleczyć i wraca się do normalnego funkcjonowania. Świat znowu stanie otworem.