Nauka o sobie
: środa, 1 czerwca 2016, 17:13
Tak, dałem dziwny tytuł, ale mam w sumie takie ciekawe pytanie, na które może odpowiedzieć każdy typ.
Mianowicie ostatnio myślę nad tym co robię w swoim życiu i czy chcę to w ogóle robić? Obecnie jest ciężko, a ja nie potrafię zmobilizować się do wysiłku. Z drugiej strony, jak myślę, o tym, że przegram, coś mi się nie uda, to najlepiej ze sobą skończyć. Bo mam dośc komplikacji. W środowisku staram się być silny, działam bardzo dużo[większości aktywności dodatkowych jakich się podjąłem, daje mi satysfakcję], ale moje studia pierwsze, nie dają mi ich ani trochę. Jest mnóstwo frustracji etc. Czuję, że odbierają mi życie i wszystko co jest ważne.
Po moich ostatnich zamieszaniach w życiu myślę sobie: Czy to jest warte? Czy warto być silnym, udawać, że to mnie aż tak kręci, że daję sobie radę? dalej w to wszystko brnąć, byleby udowodnić, że nie odniosłem porażki? Bo zrozumiałem, że jedyne czego chcę to zmienić otoczenie, ludzi, którzy mnie wyniszczają, spróbować swoich własnych sił, być niezależnym, ale moje studia nie pozwolą mi pogodzić pracy.
Pytam się, czy ktoś miał podobne doświadczenia? Czy ktoś nagle się ocknął i zmienił kompletnie kierunek swojego życia? Albo odnalazł sens zadań, które były uważane za bezcelowe?
Mianowicie ostatnio myślę nad tym co robię w swoim życiu i czy chcę to w ogóle robić? Obecnie jest ciężko, a ja nie potrafię zmobilizować się do wysiłku. Z drugiej strony, jak myślę, o tym, że przegram, coś mi się nie uda, to najlepiej ze sobą skończyć. Bo mam dośc komplikacji. W środowisku staram się być silny, działam bardzo dużo[większości aktywności dodatkowych jakich się podjąłem, daje mi satysfakcję], ale moje studia pierwsze, nie dają mi ich ani trochę. Jest mnóstwo frustracji etc. Czuję, że odbierają mi życie i wszystko co jest ważne.
Po moich ostatnich zamieszaniach w życiu myślę sobie: Czy to jest warte? Czy warto być silnym, udawać, że to mnie aż tak kręci, że daję sobie radę? dalej w to wszystko brnąć, byleby udowodnić, że nie odniosłem porażki? Bo zrozumiałem, że jedyne czego chcę to zmienić otoczenie, ludzi, którzy mnie wyniszczają, spróbować swoich własnych sił, być niezależnym, ale moje studia nie pozwolą mi pogodzić pracy.
Pytam się, czy ktoś miał podobne doświadczenia? Czy ktoś nagle się ocknął i zmienił kompletnie kierunek swojego życia? Albo odnalazł sens zadań, które były uważane za bezcelowe?