Strona 2 z 2

Re: Presja bardziej pasuje do 3 czy do 1?

: czwartek, 3 listopada 2016, 16:27
autor: R25
tyranka pisze:Po prostu zdrowa trzy nie musi byc najlepsza WE WSZYSTKIM tylko najlepsza w tym kregu, w ktorym "stacjonuje". Na innych spoza i tak spojrzy lekko z gory, czujac sie lepsza i waznejsza wykonujac to, co robi.
Przeciętna 3. W kręgu znajomych bardziej w4. Zdrowa nie musi. Widzi w czym jest dobra, w czym nie i tyle. Zna swoje miejsce (ale nie w pejoratywnym znaczeniu). Tam gdzie jest lepsza - przewodzi, naucza; gdzie gorsza - podąża, uczy się. Przeciętne 3 mają (chyba) większą niż u innych typów presję, by zawyżać PRO.

Re: Presja bardziej pasuje do 3 czy do 1?

: czwartek, 3 listopada 2016, 19:40
autor: Reszka
R25 pisze:
tyranka pisze:Po prostu zdrowa trzy nie musi byc najlepsza WE WSZYSTKIM tylko najlepsza w tym kregu, w ktorym "stacjonuje". Na innych spoza i tak spojrzy lekko z gory, czujac sie lepsza i waznejsza wykonujac to, co robi.
Przeciętna 3. W kręgu znajomych bardziej w4. Zdrowa nie musi. Widzi w czym jest dobra, w czym nie i tyle. Zna swoje miejsce (ale nie w pejoratywnym znaczeniu). Tam gdzie jest lepsza - przewodzi, naucza; gdzie gorsza - podąża, uczy się. Przeciętne 3 mają (chyba) większą niż u innych typów presję, by zawyżać PRO.
To ostatnie jest zdaniem kluczem. Właśnie o to chodzi - przecież nie mogę mieć niskiego PRO, nieprawdaż? Czasami pod tym względem się okłamuję, sądząc, że jest lepiej niż jest. W końcu tyle robię i tak się staram.

Są takie dziedziny w których po prostu wiem, że jestem dobra i lepsza od innych. Czasem zdarza mi się cisnąć właśnie z tego powodu - ponieważ inni widzą mnie jako wybitną w danym zakresie. Niekoniecznie musi to być związane z moimi upodobaniami, ale tworzę sobie w głowie taką małą presję by cały czas innym pokazywać jak to sobie wspaniale radzę z tym czymś, bo przecież "zawsze byłam w tym świetna". Jak dla mnie to jest właśnie ten rodzaj presji - chęć bycia najlepszym nawet w tym co nas zwyczajnie nie interesuje, tylko dlatego, że po prostu nam to przychodziło na jakimś etapie z łatwością.
Z kolei kiedy jestem w czymś beznadziejna to zrobię bardzo dużo żeby zniwelować mój brak zdolność z tego zakresu. Nad sprawami w których jestem fatalna, potrafię siedzieć dłużej niż nad pozostałymi. Dopóki nie wejdę na chociaż ten przeciętny, zadowalający poziom kompetencji, to nie odpuszczę. Po prostu mnie irytuje fakt, że jest coś z czym sobie nie radzę i niszczy to mój wizerunek. Pewnie inni nawet tego nie dostrzegają, ale ja sama nie umiem przejść nad tym obojętnie.

Poza tym na pewno nie mam strachu przed mierzeniem się z lepszymi ode mnie. Wiem, że mogę się od nich więcej nauczyć albo nawet ich przegonić (co da mi tylko więcej satysfakcji). Zresztą nie czuję się od nich gorsza, rzadko kiedy czuję się gorsza, bo znam siebie i wiem na co mnie stać i zwyczajnie traktuje to jak nowe wyzwanie. Nie ma dla mnie sensu udowadnianie w kółko swojej wartości bliskim znajomym czy przyjaciołom, oni to wiedzą. Nowe środowisko to nowe pole na którym można zabłysnąć bądź się rozwinąć. Obracanie się w tym samym kręgu osób nas hamuje i nie pozwala się sprawdzić. Świat to nie tylko ja oraz moja paczka. Jak mam wiedzieć czy faktycznie jestem lepsza, jeśli porównuję się do niewielkiego procenta ludzi z mojego otoczenia.

Re: Presja bardziej pasuje do 3 czy do 1?

: piątek, 4 listopada 2016, 11:15
autor: tyranka
Reszka pisze: Jak dla mnie to jest właśnie ten rodzaj presji - chęć bycia najlepszym nawet w tym co nas zwyczajnie nie interesuje, tylko dlatego, że po prostu nam to przychodziło na jakimś etapie z łatwością.
Ehh, widac malo znam siebie jeszcze, bo to ze mna tez sie zgadza. Jezeli kiedys bylam w czyms dobra, to nawet teraz, kiedy juz mnie to nie interesuje, musze nadal byc w tym swietna, chociaz czesto spedzanie czasu nad ta dana rzecza nie sprawia mi zadnej przyjemnosci. Wystaczy, ze ktos powie "bo kiedys to Ty..." i od razu czuję ta presje... W dodatku potrafie nie niezle zezloscic, jezeli ktos mi ciagle cos takiego wypomina.
Reszka pisze:Z kolei kiedy jestem w czymś beznadziejna to zrobię bardzo dużo żeby zniwelować mój brak zdolność z tego zakresu. Nad sprawami w których jestem fatalna, potrafię siedzieć dłużej niż nad pozostałymi. Dopóki nie wejdę na chociaż ten przeciętny, zadowalający poziom kompetencji, to nie odpuszczę. Po prostu mnie irytuje fakt, że jest coś z czym sobie nie radzę i niszczy to mój wizerunek.
I tu mam podobnie, ale jezeli jest to jakas nowa sprawa np z innej dziedziny niz mnie dotyczy i nie podnosi ona moich kompetencji, jestem w stanie to olać i nie interesują mnie, ze ktos powie, ze czegos nie potrafie. Zazwyczaj czuje, ze to co ja robie jest wazniejsze i lepsze, i ze ja po prostu jestem lepsza, bo robie to i to.
Ale tak jak pisalam wyzej, jezeli kiedys bylam w czyms dobra, a teraz juz nie i ktos mi rzuci wyzwanie nie potrafie sie go nie podjac. Po prostu musze.
Reszka pisze: Nowe środowisko to nowe pole na którym można zabłysnąć bądź się rozwinąć. Obracanie się w tym samym kręgu osób nas hamuje i nie pozwala się sprawdzić. Świat to nie tylko ja oraz moja paczka. Jak mam wiedzieć czy faktycznie jestem lepsza, jeśli porównuję się do niewielkiego procenta ludzi z mojego otoczenia.
Tutaj chodzilo mi o otoczenie w ktorym trojka opiera swoje zycie, a nie najblizszy krąg znajonych. Zle sie wyrazilam. Po prostu pomyslalam o moim znajomym, ktory jest 3ką i jest wstanie biegnąć na inny wydział i próbować odegrać najwieszego znawce, mimo ze jego poziom wiedzy na dany temat jest znikomy. On doslownie gdzie tylko nie pojdzie, musi byc lepszy od wszystkich, co zdecydowanie mu sie nie udaje. Potrafi w sklepie zawolac kierownika i oznajmic mu, ze pomarancze nie powinny lezec obok bananow, bo to i to. Musi byc najlepszy W KAZDEJ DZIEDZINIE ZYCIA. Wpedza go to w smiesznosc. Ja kiedy nie mam wiedzy na dany temat, sie nie wtracam az tak, bo nie moge zniesc mysli, ze moge sie osmieszyc i inni to zobacza, ze ludzie straca do mnie szacunek, a ja ten "trojkowy prestiz". Nie mam potrzeby byc najlepszym czlowiekiem na calym swiecie.