loco en el coco pisze:o o to właśnie widzę!
czy ja mogę to jakoś zmienić?
Raczej nie, powiem na własnym przykładzie - Stagnacja w spędzaniu wolnego czasu vide owe przytulne randki w czterech ścianach po prostu mnie szybko nudzą i nie jest to o tyle wina osoby, co sposobu spędzania owego czasu, do którego jesteśmy przyzwyczajeni.
Nie próbuj zmieniać jego nawyków, zamiast tego "przenieś" swoje potrzeby i wydźwięk emocjonalny owych spotkań w miejsca, które mu odpowiadają. Podczas wspólnego wyjścia, na mieście, również można się do siebie zbliżyć i poważnie porozmawiać, nie musicie w tym celu kisić się cały dzień. Większość z nas naprawde ma podzielną uwagę i denerwuje nas gdy ktoś stara się z intymności randki zrobić jedyną rzecz, która będzie dominować podczas spotkania. Owa intymność powinna towarzyszyć naszemu standardowemu tempowi życia, osobiście niezmiernie denerwuje mnie to, gdy ktoś stara się mnie zmusić do jego zwolnienia, zupełnie jakby było to zupełnie niezbędne do osiągnięcia określonego efektu i atmosfery.
loco en el coco pisze:Albo inaczej: z czego to wynika, czy są osoby, na które tak nie reagujesz?
Znajomi z uczelni, koledzy z pracy. Zawsze jest jakiś sensowny temat do rozmowy. Poza tym mam świadomość, że godziny, które poświęcam tym ludziom w jakiś tam sposób zapunktują w przyszłości z racji charakteru owych znajomości.
loco en el coco pisze:Rozumiem takie odczucie, sama je miewam... to jest chyba powiązane z działaniem - dopóki coś razem robimy, nie widzę tego niepokoju w nim
I to by było na tyle, sama sobie odpowiedziałaś na większość pytań.