Dzieciństwo Dziewiątki

Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Hydra
VIP
VIP
Posty: 825
Rejestracja: czwartek, 16 listopada 2006, 18:19
Lokalizacja: Wrocław

Dzieciństwo Dziewiątki

#1 Post autor: Hydra » wtorek, 10 kwietnia 2007, 15:46

Zainspirowana opowiadaniami Marka Twaina oraz opisem dziewiątkowego dziecka na stronie
http://www.9types.com/descr/9/
Które:
1. czuje się ignorowane i uważa, że to czego pragnie, co myśli i czuje jest nieistotne
2. odcina się od otoczenia, zwłaszcza gdy inni się kłócą
3. jest “dobrym dzieckiem” czyli wypiera gniew lub zatrzymuje go dla siebie
chciałabym zapytać jak staliście się Dziewiątkami? Czy tzw. „dobre dziecko” było naprawdę dobre czy to tylko pozory? Jak ocenialiście sami siebie będąc dziećmi?


MY NIE MóWIMY NIC

Awatar użytkownika
SenSorry
Posty: 397
Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 13:43
Enneatyp: Mediator
Lokalizacja: Suwałki/Poznań

Re: Dzieciństwo Dziewiątki

#2 Post autor: SenSorry » czwartek, 12 kwietnia 2007, 15:40

1. czuje się ignorowane i uważa, że to czego pragnie, co myśli i czuje jest nieistotne
Często się tak czułam, bo mama bardziej przejmowała się siostrą z racji, ze było to jej pierwsze dziecko i wszystko przeżywała z nią pierwszy raz. A mnie potem poświęcała mniejszą uwagę, bo "jakoś sobie dam radę". Przy siostrze siedziała i pilnowała czy wszystko umie, załatwiała jej korepetycje itp.
2. odcina się od otoczenia, zwłaszcza gdy inni się kłócą
Prawda, w dzieciństwie miałam ku temu wiele okazji, gdyż ojciec niemalże codziennie się awanturował. Wtedy zamykałam się w pokoju i ryczałam po nocach. Generalnie żyłam w ciągłym strachu i lęku. Pewnie stąd moje dążenie do spokoju i unikanie większych starć i wyzwań.
3. jest “dobrym dzieckiem” czyli wypiera gniew lub zatrzymuje go dla siebie
We wczesnym dzieciństwie nie sprawiałam mamie żadnych problemów, nie wiele trzeba było żeby mnie rozbawić, potrafiłam calymi dniami biegać po podwórku z chłopakami, babrać się w błocie jeździć na rolkach, rowerze i co tylko. Nie cierpiałam chodzić w spódnicach, wręcz nie mogła usiedzieć na miejscu, a wszyscy mówili na mnie gaduła :). Oczywiście psułam wszystko co wpadło mi w ręce. Jeśli chodzi o gniew, to nie potrafiłam odeprzeć prawie żadnych ataków ze strony otoczenia, brałam wszystko "pokornie" na siebie, albo płakałam. Generalnie łatwo była mnie stłamsić i manipulować mną. No i płynęłam z prądem. Nie miałam, a raczej bałam się postawić na swoim, ponieważ w domu nie miałam od kogo sie tego nauczyć.
Jak ocenialiście sami siebie będąc dziećmi?
Myślę że byłam wesołym, śmiesznym dzieciakiem, które przynosiło wszystkim radość :D.
9w8/ISFp/Mag/SCUAN

Awatar użytkownika
Zielony smok
VIP
VIP
Posty: 1855
Rejestracja: czwartek, 14 grudnia 2006, 19:17
Enneatyp: Mediator
Lokalizacja: następna stacja...

Re: Dzieciństwo Dziewiątki

#3 Post autor: Zielony smok » czwartek, 12 kwietnia 2007, 22:14

Hydra pisze:Zainspirowana opowiadaniami Marka Twaina oraz opisem dziewiątkowego dziecka na stronie
http://www.9types.com/descr/9/
Które:
1. czuje się ignorowane i uważa, że to czego pragnie, co myśli i czuje jest nieistotne
Moje urodziny miały uratować małżeństwo rodziców. Ojciec tuż po ślubie ujawnił się jako alkoholik i mama myślała, że pojawienie sie dziecka jakoś wpłynie na stabilizację ojca. Nie wpłynęło. Małżeństwo rozpadło się dwa miesiące po moich urodzinach. Ojciec założył potem inna rodzinę, ale pić nie przestał. Jak się okazało po wielu latach, oszukiwał nową rodzinę, mówiąc, ze musi część dochodów przeznaczać na mnie. Nigdy do mnie nie trafiła ani złotówka.
Zostaje samotna matka z dzieckiem. Cała energia idzie na dziecko i to czuje się jak mały królewicz. Upadek królewicza nastąpił w 3 wiośnie mojego życia. Mama wyszła za mąż, za faceta, samotnie wychowującego trzy córki. Powód - alkoholizm exżony. Przenosiny do nowego domu, z numeru 1 stałem się 4, potem 5, potem 6.
Małżeństwo nie było udane.
Trafiła się słaba ósemka.
Niezdrowi "Władcy": są agresywnymi dyktatorami, mają wygotowane wyobrażenia o sobie samym i mogą próbować zniszczyć wszystko, co nie podtrzymuje tych wyobrażeń.
Postaw przed nimi wyzwanie, próbę, by ich kontrolować Stają się zupełnie bezwzględni, dyktatorscy, "siła decyduje o prawdzie ." Zbrodniczy i wyjęci spod prawa, renegaci, oszuści-artyści. Nieczuli, niemoralni i potencjalnie gwałtowni, skłonni do przemocy.

Poziom Ósmy

Rozwijają swoje urojone marzenia o władzy, niezwyciężoności i zdolności do wygrywania: megalomania, poczucie wszechmocności, niewrazliwość. Nierozważnie przerastają ich ich własne marzenia.

Poziom Dziewiąty

Jeśli znajdują się w niebezpieczeństwie, mogą brutalnie zniszczyć wszystko, co nie chce sie poddać ich woli - wola to od podporządkowania się komuś innemu. Mściwi, barbarzyńscy, morderczy. Tendencje socjopatyczne. Generalnie odpowiadają Antyspołecznemu Osobistemu Zaburzeniu.
Nigdy się nie lubiliśmy, nie pasowałem do obrazu chłopaka jakim on był w dzieciństwie, a mierzył wszystko tylko swoją wagą. Ja od razu zostałem zakwalifikowany jako nieudacznik, którego niestety musi tolerować. Jako jedyny z 6 dzieci skończyłem studia, nie miałem problemów z praca, osiągnąłem stabilizację o własnych siłach, bez wyciągania ręki po forsę z domu.
Co więcej ponosić musiał ponosić koszty, a to przy jego skąpstwie bolało. Dochodziło do kuriozalnych sytuacji, w których wydzielał mi ilość masła na kromkę chleba, żebym broń Boże za dużo nie zjadł. Nawet, kiedy pewnego dnia pieprznąłem drzwiami i opuściłem raz na zawsze dom, okazało się, że ,,było to moje chytre posunięcie, żeby za plecami matki wyciągać od niego pieniądze". Moi przyrodni bracia mieli problemy z prawem, szkołą, a i tak byli lepsi. W dzieciństwie słyszałem tylko, ze powinienem zostać księdzem, bo ,,oni nic nie robią, tylko naciągają naiwnych na tacę". Do niczego innego ponoć się nie nadawałem...
Królewicz zmienił się w pariasa.
I jak tu nie zostać Dziewiątką? :lol:
Ps. Jak znajdę czas to odpowiem na dalsze pytania.
Ostatnio zmieniony piątek, 13 kwietnia 2007, 01:42 przez Zielony smok, łącznie zmieniany 1 raz.
9w8 ENFP
Nie dyskutuj z idiotą, bo sprowadzi cię do swojego poziomu i wygra przewagą doświadczenia.
Ps. ( Jestem na dłuuuugim urlopie - nie odpisuję na PW, sorry )

Awatar użytkownika
SenSorry
Posty: 397
Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 13:43
Enneatyp: Mediator
Lokalizacja: Suwałki/Poznań

Re: Dzieciństwo Dziewiątki

#4 Post autor: SenSorry » czwartek, 12 kwietnia 2007, 22:31

Niezdrowi "Władcy": są agresywnymi dyktatorami, mają wygotowane wyobrażenia o sobie samym i mogą próbować zniszczyć wszystko, co nie podtrzymuje tych wyobrażeń.
Postaw przed nimi wyzwanie, próbę, by ich kontrolować Stają się zupełnie bezwzględni, dyktatorscy, "siła decyduje o prawdzie ." Zbrodniczy i wyjęci spod prawa, renegaci, oszuści-artyści. Nieczuli, niemoralni i potencjalnie gwałtowni, skłonni do przemocy.

Poziom Ósmy

Rozwijają swoje urojone marzenia o władzy, niezwyciężoności i zdolności do wygrywania: megalomania, poczucie wszechmocności, niewrazliwość. Nierozważnie przerastają ich ich własne marzenia.

Poziom Dziewiąty

Jeśli znajdują się w niebezpieczeństwie, mogą brutalnie zniszczyć wszystko, co nie chce sie poddać ich woli - wola to od podporządkowania się komuś innemu. Mściwi, barbarzyńscy, morderczy. Tendencje socjopatyczne. Generalnie odpowiadają Antyspołecznemu Osobistemu Zaburzeniu.
Moja mama przez 15 lat żyła z takim facetem, po 2 krotnym przebyciu nerwicy o podłoży depresyjnym w szpitalu psychiatrycznym, wreszcie namówiono ją na sprawę sądową. po której i tak nie była pewna czy dobrze zrobiła :/ Teraz jak ojciec przyjażdża jest dla niego miła i twierdzi że dalej go kocha. Kiedyś jak tylko było się dla niego bardziej miłym niż dla niej to się obrażała i robiła awantury, zarzucając mi że jej nie szanuje, Natomiast teraz broni go jak mówię jej, że to idiota i nie mogę go znieść. Paranoja.
W sumie ojciec nam jako jego dzieciom nie robił takiej krzywdy jak mamie, ale trzeba było zawsze liczyć się ze słowami żeby go nie "urazić" bo inaczej całą frustracje by przelał na mamę.
I jak tu nie zostać Dziewiątką? Laughing
No właśnie :P
9w8/ISFp/Mag/SCUAN

Awatar użytkownika
Miltado
VIP
VIP
Posty: 1581
Rejestracja: niedziela, 21 stycznia 2007, 13:15

#5 Post autor: Miltado » czwartek, 12 kwietnia 2007, 22:42

Mi się wydaje, że wasze poświęcenie dla sprawy sprawilo, że jesteście tym typem. Choć bardzo przypominacie 2, które potrafią poświęcić wszystko dla innych, sądze że w waszym przypadku musiały być dwie strony konfliktu w którym nie mogliście się opowiedzieć w 100% za jedną ze stron, (w tym momencie zapewne stalibyście się 2 bo dajecie wszystko jednej stronie) natomiast kiedy nie możecie przyłączyć się do ktorejś ze stron konfliktu staracie się go załagodzić totalnie zapominając o sobie. Nie wiem czy dobrze myślę, ale to po prostu moja spekulacja.
ESFp

Aquilam volare doces'
One last thing before I quit...
Don't want to be your monkey wrench

Awatar użytkownika
SenSorry
Posty: 397
Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 13:43
Enneatyp: Mediator
Lokalizacja: Suwałki/Poznań

#6 Post autor: SenSorry » czwartek, 12 kwietnia 2007, 23:02

Miltado pisze:Mi się wydaje, że wasze poświęcenie dla sprawy sprawilo, że jesteście tym typem. Choć bardzo przypominacie 2, które potrafią poświęcić wszystko dla innych, sądze że w waszym przypadku musiały być dwie strony konfliktu w którym nie mogliście się opowiedzieć w 100% za jedną ze stron, (w tym momencie zapewne stalibyście się 2 bo dajecie wszystko jednej stronie) natomiast kiedy nie możecie przyłączyć się do ktorejś ze stron konfliktu staracie się go załagodzić totalnie zapominając o sobie. Nie wiem czy dobrze myślę, ale to po prostu moja spekulacja.
Nie sądzę, ja jestem w 100% za matką chodź czasem nie mogę jej znieść, ale staram się zrozumieć i brać pod uwagę co przeżyła. U mnie chyba największą rolę brał udział brak umiejętności z radzeniem sobie z gniewem i poczucie ignorowania przez innych moich potrzeb i czasami brak zrozumienia.
1. czuje się ignorowane i uważa, że to czego pragnie, co myśli i czuje jest nieistotne
2. odcina się od otoczenia, zwłaszcza gdy inni się kłócą
3. jest “dobrym dzieckiem” czyli wypiera gniew lub zatrzymuje go dla siebie
Po prostu te 3 punkty pasuja do mnie jak ulał.
9w8/ISFp/Mag/SCUAN

Awatar użytkownika
Zielony smok
VIP
VIP
Posty: 1855
Rejestracja: czwartek, 14 grudnia 2006, 19:17
Enneatyp: Mediator
Lokalizacja: następna stacja...

Re: Dzieciństwo Dziewiątki

#7 Post autor: Zielony smok » piątek, 13 kwietnia 2007, 00:07

Hydra pisze:
2. odcina się od otoczenia, zwłaszcza gdy inni się kłócą
Kłótnie w moje rodzinie, odbywały się bez mojej obecności. Bo podobno działałem jak ,,płachta na byka". Radą mojej mamy, było ,,usuwaj mu się z oczu", czyli we ,,własnym" domu musiałem bawić się w idiotycznego chowanego. Moja mama wykłócała się o stosunek ojczyma do mnie, ale wolała robić to bez mojej obecności. Skutki były zerowe, jeśli ojczym wbił sobie coś w głowę to nie było szans na zmianę zdania. Fakty są przeciw, tym gorzej dla faktów. Nigdy nikogo za nic nie przeprosił, nigdy nie przyznał się do błędów.
Postawienie się nie było możliwe. Osobowość psychopatyczna, to nie człowiek, który łazi od rana do nocy i czyni zło, ale osobowość, która w pewnym momencie, rozpieprza bariery i wtedy kompletnie nie panuje nad sobą. Pamiętam, jak jako kilkuletnie dziecko bawiłem się z rówieśnikami i głośno hałasowaliśmy. Facet wpadł z paskiem i lał wszystkich jak popadnie, nie patrząc, ze to nie jego dzieci. Wybuchy miał rzadkie, ale wymowne. Wtedy byłby w stanie zabić. Postawiłem mu się ostro dopiero jak bylem na studiach, czyli mieszkałem poza domem. Skończyło się szarpaniną i moim odejściem z domu. Na 6 dzieci w ten sposób opuściło dom 3 osoby. Nie pogodziliśmy się do końca jego życia.
9w8 ENFP
Nie dyskutuj z idiotą, bo sprowadzi cię do swojego poziomu i wygra przewagą doświadczenia.
Ps. ( Jestem na dłuuuugim urlopie - nie odpisuję na PW, sorry )

Awatar użytkownika
Hydra
VIP
VIP
Posty: 825
Rejestracja: czwartek, 16 listopada 2006, 18:19
Lokalizacja: Wrocław

#8 Post autor: Hydra » piątek, 13 kwietnia 2007, 17:09

Kiedy myślę o swoim dzieciństwie to mam przed oczami film pt: „Rodzina Addamsów 2”, a zwłaszcza fragmenty, w których młodzi Addamsowie spędzają czas na letnim obozie.
Moja mama sobie wymarzyła śliczną córeczkę, wychowaną na jej obraz i podobieństwo, a tymczasem trafiła jej się prawdziwa Wednesday Addams :lol:
Nie stałam się Dziewiątką, raczej się nią urodziłam – miałam od małego wszystkie wady tego typu: upór, nihilizm, brak szacunku dla autorytetów i odrobinę sprytu. Poza tym miałam swoje zdanie na każdy temat – oczywiście zupełnie inne, niż rzekomo powinnam mieć, więc po kilku próbach wyrażenia własnej opinii doszłam do wniosku, że dyskusje są bez sensu i zaczęłam przytakiwać i kłamać w żywe oczy, by mieć spokój. Moja moralność ograniczała się do zasady: „Jak Kalemu ukraść krowa to źle, jak Kali ukraść krowa to … lepiej żeby się nie wydało.” Nie jestem z tego dumna, ale to prawda. Moje antyspołeczne zachowania wcale nie wynikały z chęci zwrócenia na siebie uwagi – wręcz przeciwnie – im mniej mnie było widać, tym bardziej czułam się bezkarna. I nie miałam żadnych wyrzutów sumienia, naprawdę.
Moja mama, jak każdy rodzic, starała się mi wpajać jakieś zasady, ale niestety nie umiała do mnie trafić. Wyrażenia „powinnaś to i tamto”, „kłamać jest brzydko”, „wstyd jest kraść” nie istniały w moim słowniku. Teraz myślę, że również z tego względu, że nie przyjmowałam tzw. „prawd objawionych”, jeśli coś było „FIZYCZNIE” możliwe, to po prostu BYŁO możliwe, moralne dylematy były dla mnie czystą chińszczyzną.
Efekty były opłakane – moja mama doszła do wniosku, że jej nienawidzę, bo ciągle robię jej na złość. A ja ze swojej strony przyzwyczaiłam się, że kara za „złe” postępowanie to zwyczajny czynnik ryzyka. Przykładowo: gdy powiem prawdę dostanę karę na 100% (bo wiadomo, że nigdy nie zrobię niczego, co się jej spodoba), gdy skłamie to mam jakiś procent szans, że się nie wyda. A jak się wyda, to efekt będzie taki sam, jak przy szczerości. Rachunek jest prosty.
W pewnym momencie, tzn. po moim kolejnym „występie”, była już tak zdesperowana, że zamknęła mnie w domu. Bała się, że jeśli da mi choć odrobinę swobody to zacznę ćpać, prostytuować się i zajdę w ciążę z jakimś bandziorem. Nawet ojciec nie był w stanie przekonać jej, że urodziła dziecko, a nie diabła.
Ale tego wszystkiego dowiedziałam się po latach, kiedy już byłam dorosła. Dopiero wtedy, gdy (jak to mówiła mama) „jakimś cudem” udało mi się znaleźć na 2 roku studiów, zaczęła ze mną rozmawiać, a nie tylko mówić do mnie.
Swoją drogą będę się modlić, by Bóg nie pokarał mnie takim dzieckiem, jakim sama byłam :lol:
MY NIE MóWIMY NIC

Generał
Posty: 2
Rejestracja: wtorek, 10 kwietnia 2007, 19:08
Lokalizacja: Rzeszów

#9 Post autor: Generał » sobota, 14 kwietnia 2007, 13:55

Witam :) To może ja się wypowiem.
Moje dzieciństwo można podzielić na dwa etapy: jeden mało miasteczkowy i drugi dużo miasteczkowy. Pierwszy to była istna sielanka, ba może nawet powiedzieć utopia w której każdy sąsiad się zna, każdy jest dla każdego miły i panuje zasada "twoje dzieci to również moje dzieci", normalnie jak z jakiś niemieckich niskobudżetowych seriali o lekarzach w górskich miejscowościach. Zresztą do tej pory z kumplem (z którym nadal utrzymuje kontakt to znaczy: chlamy na potęgę, jak to studenci:)), nie możemy się nadziwić jak wtedy było nam dobrze. No i tu kończy się sielanka, gdzieś pomiędzy 4 a 5 klasą podstawówki. Ojciec awansował więc trzeba się było przeprowadzić, a gdzie ? Oczywiście do pięknego Rzeszowa. I tak, od czego by tu zacząć ? Może po prostu od tego, że już pierwszego dnia w nowej szkole spotkałem się z nie bywałym skurwysyństwem ? Z czymś czego po prostu wcześniej nie znałem. Mógłbym tak długo pisać i pisać o swoich porażkach towarzyskich, ale skrócie napisze to tak: dopiero w technikum, czyli de facto po 5 latach w nowym otoczeniu, mieście, przestałem być gnębiony, przestałem być frajerem w szeroko rozumianym znaczeniu. Teraz to już w ogóle nie mam z tym problemów, teraz to ja raczej staram się gnębić tyranków, lubię ich zawstydzać, lubię patrzeć jak się miotają z własnym życiem. Oczywiście z bezpiecznej perspektywy. Jak już pewnie zauważyliście nie pisałem nic o domu. Bo w sumie nie ma co pisać, dom jak dom, to była moja taka baza, twierdza, w której miałem święty spokój i dzięki Bogu bo jakby nie moi rodzice to pewnie bym tego wszystkiego nie wytrzymał.
Dziękuje za uwagę.
9w1

Awatar użytkownika
SenSorry
Posty: 397
Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 13:43
Enneatyp: Mediator
Lokalizacja: Suwałki/Poznań

#10 Post autor: SenSorry » sobota, 14 kwietnia 2007, 14:08

Generał pisze:pierwszego dnia w nowej szkole spotkałem się z nie bywałym skurwysyństwem ? Z czymś czego po prostu wcześniej nie znałem. Mógłbym tak długo pisać i pisać o swoich porażkach towarzyskich, ale skrócie napisze to tak: dopiero w technikum, czyli de facto po 5 latach w nowym otoczeniu, mieście, przestałem być gnębiony, przestałem być frajerem w szeroko rozumianym znaczeniu.
Miałam podobnie, dopiero w liceum zaczęłam się uczyć co to znaczy mieć swoje własne zdanie o być asertywnym :) Sama miałam okazje wyciągnąc jedną 2 ze zbytniego usługiwania innym i braku własnego zdania. Misja została pomyślnie zakończona. :D

Witamy nową 9 na forum :)
9w8/ISFp/Mag/SCUAN

Awatar użytkownika
Zielony smok
VIP
VIP
Posty: 1855
Rejestracja: czwartek, 14 grudnia 2006, 19:17
Enneatyp: Mediator
Lokalizacja: następna stacja...

Re: Dzieciństwo Dziewiątki

#11 Post autor: Zielony smok » sobota, 14 kwietnia 2007, 18:26

Hydra pisze: 3. jest “dobrym dzieckiem” czyli wypiera gniew lub zatrzymuje go dla siebie
chciałabym zapytać jak staliście się Dziewiątkami? Czy tzw. „dobre dziecko” było naprawdę dobre czy to tylko pozory? Jak ocenialiście sami siebie będąc dziećmi?
Metoda ,,grzecznego dziecka”, była sposobem na przetrwanie i unikanie problemów. Mój przeciwnik, tylko szukał okazji, by każde moje potknięcie objawić światu jako potwierdzenie jego jedynie słusznej prawdy o mojej lichocie. Pamiętam, ze na pierwszym roku studiów, ze stancji, w której mieszkałem przyszedł od właścicielki do domu listu, mówiący o ekscesach alkoholowych ekipy, z którą mieszkałem. Bzdura kompletna, list był adresowany na nazwisko matki. Ojczym przejął go, otworzył bez jej zgody, a następnie odbył tryumfalny objazd po całej rodzinie, z korpus delicti i mojego domniemanego upadku. Podobnego rajdu nie wykonał, gdy jego pierworodny syn po pijaku rozwalił samochód, a jego najmłodszy syn dostał wyrok w zawiasach za chuligaństwo. Dobrze, że się potem moim przyrodnim drogi jakoś poprostowały i nasze wzajemne relacje są obecnie OK.
Oprócz metody bycia ,,grzecznym dzieckiem” i wraz z okresem nastoletniego buntu doszła jeszcze inna - hardość i zaciśnięte zęby. W wieku nastoletnim przestałem się rozczulać nad sobą i jakoś mi to zostało do tej pory. Nie pamiętam, ani jednej łzy. Ale to oznaczało hodowanie w sobie bombki z wytłumionych emocji, która eksplodowała ostro po rozpadzie rodziny. Z grzecznego dziecka stałem się bardzo, bardzo niegrzeczny…
A byłem fajnym, trochę ciapowatym dzieciakiem, które wierząc w autorytet dorosłości, dało sobie we wczesnym dzieciństwie wmówić, że jest niewiele warte. Wlazło mi to mocno w podświadomość. Popracowałem, wylazło i sobie poszło precz…
To tyle smoczych historii z dzieciństwa, które nie mają już nad nim demonicznej, złej mocy….Nie mam syndromu ofiary..... a poczucia własnej wartości nikt nie jest mi w stanie zdeprecjonować.

A na koniec, chyba ważne słowa
Fragment książki Nathaniela Brandena ,,6 filarów poczucia własnej wartości”

Generalnie jednak bez obawy można powiedzieć, że jeżeli ktoś żyje w zdrowym środowisku, którego członkowie uświadamiają sobie rzeczywistość i postępują spójnie, to wiele łatwiej jest mu trwać w wysiłkach, by być racjonalnym i produktywnym, niż gdy sygnały nieustannie się zmieniają, nic nie wydaje się rzeczywiste, zaprzecza się faktom, a poszerzanie świadomości jest karane. Rodziny, które stwarzają takie warunki, nazywa się dysfunkcyjnymi. Analogicznie istnieją dysfunkcyjne szkoły i firmy. Są dysfunkcyjne, ponieważ stwarzają przeszkody na drodze właściwego wykorzystania umysłu.
Badania wskazują, że najlepszym sposobem uzyskania wysokiej samooceny jest posiadanie rodziców z wysoką samooceną, którzy stanowią model. Opisał to Stanley Coopersmith w książce The Antecedents of.Self Esteem. Jeżeli w dodatku rodzice wychowują nas w atmosferze miłości i szacunku; pozwalają nam doznawać spójnej i życzliwej akceptacji; dostarczają nam wspierającej struktury rozsądnych zasad i właściwych oczekiwań; nie zasypują nas sprzecznościami; nie wyśmiewają nas, nie poniżają, nie znęcają się fizycznie, chcąc nas kontrolować; okazują, że wierzą w naszą kompetencję i dobroć - mamy spore szansę zinternalizowania ich postaw i w ten sposób stworzenia zrębów zdrowej samooceny. Ale żadne badania nie wykazały nigdy, że tak być musi, Świadczą o tym wyniki badań Coopersmitha. Zdarzają się ludzie wychowywani według wyżej wymienionych standardów, którzy są jako dorośli niepewni, wątpiący w siebie. Są też tacy, którzy pochodzą z jak najgorszych środowisk - ich rodzice robili wszystko na opak - a jednak jako dzieci dobrze radzą sobie w szkole, nawiązują trwałe i satysfakcjonujące związki, mają wielkie poczucie własnej wartości i godności, a będąc dorosłymi, spełniają każde racjonalne kryterium wysokiej samooceny. Widocznie potrafili w dzieciństwie wydobyć życiodajny pokarm ze środowiska, które inni uznaliby za całkowicie jałowe; odnajdowali wodę tam, gdzie inni widzieli wyłącznie pustynię. Zmieszani psychologowie nadali im miano ludzi „nie do zranienia".
:lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
Ostatnio zmieniony poniedziałek, 23 lipca 2007, 17:10 przez Zielony smok, łącznie zmieniany 3 razy.
9w8 ENFP
Nie dyskutuj z idiotą, bo sprowadzi cię do swojego poziomu i wygra przewagą doświadczenia.
Ps. ( Jestem na dłuuuugim urlopie - nie odpisuję na PW, sorry )

Awatar użytkownika
SenSorry
Posty: 397
Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 13:43
Enneatyp: Mediator
Lokalizacja: Suwałki/Poznań

#12 Post autor: SenSorry » sobota, 14 kwietnia 2007, 19:26

No, to całkiem pocieszające :D
9w8/ISFp/Mag/SCUAN

Generał
Posty: 2
Rejestracja: wtorek, 10 kwietnia 2007, 19:08
Lokalizacja: Rzeszów

#13 Post autor: Generał » sobota, 14 kwietnia 2007, 21:50

LOL :) Trochę dla mnie śmieszne są twierdzenia, że jeżeli ktoś ma kochaną rodzinę to wyrośnie na "silnego, zdrowego, rozsądnego, zaradnego...". BZDURA, może i na takiego wyrośnie tyle tylko, że co z tego skoro ludzie z którymi będzie przebywał, nie będą wyznawać takich wartości. Co się dzieje dalej to chyba każda 9-tka wie: kpiny, szyderstwa itd. Jeżeli ja do tej pory przez swoich "kolegów" z osiedla jestem opieprzany za to, że puszkę po piwie wyrzucam do kosza (nawet jak mam się przejść te 10 czy 20 metrów), a nie za siebie na trawnik, no to kurczę o czymś to świadczy. I najlepsze jest to, że ludzi Ci mają się świetnie w życiu: pracują, mają ładne dziewczyny itd. To tylko taki przykład, który nam bardzo świetnie obrazuje ile większość takowych teorii o ludziach z dobrych domów jest warta.

Zielony Smok dobrze prawisz, u mnie zasadniczo było podobnie. Ostatnią łzę uroniłem z tego co pamiętam w gimnazjum i chociaż później nawet chciałem się rozpłakać, rozładować się to nie potrafiłem. I ja osobiście z grzecznego chłopca stałem się takim lekkim cynikiem, który patrzy na wszystko z góry i z wszystkiego się śmieje, głównie z ludzkiej głupoty. A na zewnątrz tak jak zawsze: w stosunku do każdego być w porządku, chociaż w środku mam go za totalnego idiotę i prostaka.
9w1

Awatar użytkownika
Zielony smok
VIP
VIP
Posty: 1855
Rejestracja: czwartek, 14 grudnia 2006, 19:17
Enneatyp: Mediator
Lokalizacja: następna stacja...

#14 Post autor: Zielony smok » niedziela, 15 kwietnia 2007, 20:50

Przeszłość jest tylko w emocjach, ale też w pewnym specyficznym oprogramowaniu, które później rzutuje na dojrzałe życie. Ja miałem paskudne, ale poradziłem sobie i mam nowe, fajniejsze. Ale trzeba umieć je wykryć i wyinstalować.
Jeśli się startuje z frajera do wyższej klasy, to jest lepiej, niż spadanie z wyższej półki niżej. Wtedy to boli....
Generał, metoda na cynizm, jest skuteczna, ale o wiele lepsze jest wydobycie i transformacja negatywnych emocji. Dziewiątki często boja się energii gniewu, aż do momentu, kiedy wyjdzie na tyle silny że trudno nad nim zapanować. Nieujawniony tworzy blokady, a to też jest złe.
Dwa lata mi zajęło uporządkowanie bałaganu w środku i pomógł mi w tym dziewiątkowy upór. Ale nagroda jest pewna specyficzna lekkość, i absolutna emocjonalna wolność, zdarzają sie wkurzenia, ale nie są już zasilane dodatkowo pochowanymi gdzieś w strefie cienia tymi wytłumionymi z przeszłości. Przebiegam myślami po różnych widmach z przeszłości i nie mają już władzy wywoływania we mnie większych emocji in minus.
Ciekawa rzecz, znam Dziewiątki, które miały mniej pod górkę niż ja, wyrosły na poczciwe misie w wersji pół drzemiącej, gdzieś kilometr w bok od nurtu życia. Wydaje mi się, że właśnie tłumienie emocji vel nieuczciwość wobec siebie daje niską energetykę wielu Dziewiątek.Nie potrafiłbym już taki być...
9w8 ENFP
Nie dyskutuj z idiotą, bo sprowadzi cię do swojego poziomu i wygra przewagą doświadczenia.
Ps. ( Jestem na dłuuuugim urlopie - nie odpisuję na PW, sorry )

Awatar użytkownika
Hydra
VIP
VIP
Posty: 825
Rejestracja: czwartek, 16 listopada 2006, 18:19
Lokalizacja: Wrocław

#15 Post autor: Hydra » niedziela, 15 kwietnia 2007, 22:14

Generał pisze: Jeżeli ja do tej pory przez swoich "kolegów" z osiedla jestem opieprzany za to, że puszkę po piwie wyrzucam do kosza (nawet jak mam się przejść te 10 czy 20 metrów), a nie za siebie na trawnik, no to kurczę o czymś to świadczy. I najlepsze jest to, że ludzi Ci mają się świetnie w życiu: pracują, mają ładne dziewczyny itd. To tylko taki przykład, który nam bardzo świetnie obrazuje ile większość takowych teorii o ludziach z dobrych domów jest warta.
Oj chyba mylisz pewne pojęcia – twoi koledzy nie są „źli” tylko „niegrzeczni”. Obecnie panuje moda na bycie niegrzecznym i tyle. Każdy chce mieć „coś na sumieniu” choćby to była tylko ta puszka. Mnie nie dziwi to, że Ci ludzie mają w życiu dobrze, bo oni SĄ dobrzy. Może od czasu do czasu i Ty powinieneś zrobić coś „wbrew regułom” – zobaczysz, że nie zmienisz się w potwora od jednej puszki leżącej na trawie, a złapiesz kontakt ze światem. Pamiętaj, że
Ludzie, którzy są naprawdę źli, ZAWSZE wyrzucają puszkę do kosza…
A na koniec cytat z mojego „nieświętego” opisu w socjonice:
Uważa, że przestrzeganie tradycyjnych norm zachowania jest konieczne i użyteczne nie ze względu na wewnętrzne przekonanie, ale ze względu na praktyczne korzyści jakie może przynieść.
To mówiłam JA – zepsuty do cna materialista :lol:
MY NIE MóWIMY NIC

ODPOWIEDZ