Zielony smok pisze: Zacznijmy od aniołka i diabełka, zgadzam się na to, że mają tylko taką moc, którą im ja damy. Ale właśnie dziewiątkowy diabełek, siedzi sobie na szczycie wulkaniku, wytłumionych i zepchniętych w nieświadomość emocji. A potem króluje niepodzielnie, w momencie wybuchu i wtedy moc ma potężną....rozładowany w porę i dzięki odpowiednim metodom, wielkiego zagrożenia nie sprawia.
Tak się dzieje, gdy ktoś ignoruje swojego diabła. Ludzie mają tendencję do identyfikowania się z własnym aniołem, mimo iż nim NIE SĄ. A swojego „złego” trzeba bacznie obserwować, wiedzieć dokładnie gdzie łazi, co robi i z kim się zadaje
To, że go nie widać nie znaczy, że go nie ma. Czasami ludzie oddają władzę swojemu „złemu” pamiętając go z czasów, gdy ostatni raz go widzieli i tu następuje niestety wielkie zaskoczenie. Wierzą naiwnie, że gdy urządzali huczne otwarcie elektrowni atomowej ze swoim genialnym i wspaniałym aniołem, ich diabeł wciąż biegał po lasach z dzidą. Tymczasem zły przeprowadził już trzy podziemne próby z bronią jądrową i do ręki zamiast dzidy dostają guzik, którym rozpierdzielają w drobny mak połowę swojego świata.
Nie wolno zapominać, że diabeł uczy się razem z aniołem – im anioł silniejszy, tym diabeł brutalniejszy, im anioł bardziej wyrafinowany tym diabeł bardziej perwersyjny itd. Tymczasem, gdy nie widzimy ewolucji naszego diabła, to po jego spotkaniu mamy wrażenie, że jest on potworny, przerażający i niepokonany, albo, że jego pomysły są tak genialne i taką prostota potrafią rozwiązać wszystkie nasze problemy, że nie pozostaje nic innego jak tylko je bezkrytycznie zastosować.
Zielony smok pisze: Zaryzykuję stwierdzenie, że w polskiej rzeczywistości opieranie się li tylko wyłącznie aniołkiem potrafi być tragiczne. Ileż razy w starciu ze skurwysyństwem, wracałem z tarczą,,moralnej wyższości", ale ogólnie to...na tarczy.... nazywa się to syndrom ofiary....Nigdy więcej....
Myślę, że syndrom ofiary polega na podświadomym szukaniu kolejnej okazji by poczuć „moralną wyższość”. Pewnie jest to jakaś namiastka sukcesu w zwarciu z brutalnym przeciwnikiem i dlatego też ludzie chcą kolejnego pseudosukcesu i kolejnego … i kolejnego…
Nie czułam nigdy „moralnej wyższości”, jestem z gruntu amoralna i dopiero społeczeństwo mnie odrobinę zresocjalizowało 8) Chyba przyszłam na świat z porażeniem nihilizmem i wrodzoną zdolnością do puszczania pawia na słodkie i ładne rzeczy…
Zielony smok pisze: Tak więc dla Ciebie my dual soul....dla wiosennego relaksu....a dla naiwnych jeszcze młodych Dziewiątek ku przestrodze dwa stosowne opowiadanka Marka Twaina....
Załacznik nr 3
Ja też kiedyś byłam naiwną młodą Dziewiątką a z opowiadaniem o grzecznym chłopcu miałam niewiele wspólnego, żeby nie powiedzieć NIC
za to niestety aż za wiele z tym drugim urwisem. Nie wiem skąd założenie, że Dziewiątka wyrasta z małego świętoszka???