Miłosne rozterki Dziewiątki
Miłosne rozterki Dziewiątki
Czy są wam znane sytuacje gdy ktoś interesuje się wami (jako potencjalnymi partnerami) i potrafi być wami wręcz zachwycony na początku ale przy bliższym poznaniu rezygnuje z niewiadomych przyczyn, bez słowa wyjaśnienia?
Po takim przejściu zadręczam się pytaniami typu:
"co znowu zrobiłam nie tak?" "czy coś jest ze mną nie tak?"
Jestem ciekawa czy inne 9 miały podobne przeżycia.
Byłabym także wdzięczna o opinię osoby, która zrezygnowała z takiej 9
Po takim przejściu zadręczam się pytaniami typu:
"co znowu zrobiłam nie tak?" "czy coś jest ze mną nie tak?"
Jestem ciekawa czy inne 9 miały podobne przeżycia.
Byłabym także wdzięczna o opinię osoby, która zrezygnowała z takiej 9
- boogi
- Pan Admin
- Posty: 5875
- Rejestracja: czwartek, 23 października 2008, 22:48
- Enneatyp: Perfekcjonista
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Re: Miłosne rozterki Dziewiatki
Zrezygnowałem swego czasuMisty pisze:Byłabym także wdzięczna o opinię osoby, która zrezygnowała z takiej 9
Czemu? Bo się po prostu nic nie działo. Zero inicjatywy. No nic a nic. Jedynie wieczne oczekiwanie z jej strony "a ty coś wymyśl", co było trochę przygnębiające na dłuższą metę (i nudne, i męczące). Wiesz, mam taki swój mały plan, żeby się związać z żywym, czującym człowiekiem, a z "lalką" jedynie reagującą na rzeczywistość bez własnej inicjatywy Jak partnerstwo, to obojga stron, a nie tylko jednej (tak, Dziewięć jest wierne i czułe, ale zbytnia statyczność w życiu odstrasza).
Jeżeli 9 zadaje sobie pytanie "co znowu źle zrobiłam", to proponuję je zmienić na: "dlaczego nic nie zrobiłam".
Czy z 9 jest coś nie tak? Nie sądzę; znam 9 które potrafią działać, więc są żywe dowody na to, że można.
Ważne dla Dziewiątki chyba jest właśnie to podstawowe ich wyzwanie: ruszyć się do działania samoistnie i chociaż z odrobiną werwy
"Jeśli chcesz ze mną rozmawiać, zdefiniuj terminy których używasz."
- Voltaire
>> bardzo dziwny link <<
Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix
- Voltaire
>> bardzo dziwny link <<
Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix
Pewnie facet wyobraził sobie Ciebie zamiast patrzeć- bywa, gdy się patrzy przez różowe okulary. Kiedy otworzył oczy okazało się, że nie do końca o to chodziło…Misty pisze: Czy są wam znane sytuacje gdy ktoś interesuje się wami (jako potencjalnymi partnerami) i potrafi być wami wręcz zachwycony na początku ale przy bliższym poznaniu rezygnuje z niewiadomych przyczyn, bez słowa wyjaśnienia?
Pewnie nic. Znajdź sobie faceta, który będzie potrzebował tego, co TY możesz dać.Misty pisze: Po takim przejściu zadręczam się pytaniami typu:
"co znowu zrobiłam nie tak?" "czy coś jest ze mną nie tak?"
Dobrze gada – dać mu wódkiSuperDurson pisze:Czyli zapytać siebie "Co mogę zrobić lepiej?" i zrobić to.
MY NIE MóWIMY NIC
Re: Miłosne rozterki Dziewiatki
Pomimo mojej spokojnej natury potrafie działać i zaskakiwać ludzi ponieważ mam bardzo wszechstronne zainteresowania a wiec i pomysłów na na spędzanie wolnego czasu mi nie brakuje.boogi pisze:Czemu? Bo się po prostu nic nie działo. Zero inicjatywy. No nic a nic. Jedynie wieczne oczekiwanie z jej strony "a ty coś wymyśl", co było trochę przygnębiające na dłuższą metę (i nudne, i męczące). Wiesz, mam taki swój mały plan, żeby się związać z żywym, czującym człowiekiem, a z "lalką" jedynie reagującą na rzeczywistość bez własnej inicjatywy Jak partnerstwo, to obojga stron, a nie tylko jednej (tak, Dziewięć jest wierne i czułe, ale zbytnia statyczność w życiu odstrasza).
Jeżeli 9 zadaje sobie pytanie "co znowu źle zrobiłam", to proponuję je zmienić na: "dlaczego nic nie zrobiłam".
Czy z 9 jest coś nie tak? Nie sądzę; znam 9 które potrafią działać, więc są żywe dowody na to, że można.
Ważne dla Dziewiątki chyba jest właśnie to podstawowe ich wyzwanie: ruszyć się do działania samoistnie i chociaż z odrobiną werwy
Ale trudno mówić o inicjatywie po zaledwie kilku spotkaniach... a ludzie zbyt prędko oczekują ode mnie deklaracji. To, że spotkałam się z chłopakiem 2 razy nie znaczy ze będę jego dziewczyną... A on zazwyczaj od razu mnie tak traktuje; chce ciągnąć na imprezy, przestawiać znajomym kiedy ja z kolei oczekuje spacerów we dwoje i rozmów w celu przekonania się czy pasujemy do siebie osobowościowo. Potem może być mowa o zabawie...
Czasami jednak mam tak że przekonuję się do kogoś od razu, on nawet o tym nie wie. I może wtedy narzucam im zbyt szybkie tempo co pewnie odstrasza...
Miałam jedną taką sytuację, ale to bardziej przez brak mojego doświadczenia i śmiałości niż to, że wydałam się komuś nudna czy "statyczna".
Zgodzę się, że Dziewiątki czasem się 'zastoją' i trudno im ruszyć cztery litery z miejsca. Ale pracuję nad tym i nie sądzę, abym była osobą która tylko reaguje na rzeczywistość
Jeśli tylko się przed kimś otworzę ... (duże osiągnięcie!), zaufam, to jest naprawdę fajnie.
Chociaż bardziej wskazanym mi jest umawiać się z raczej otwartymi, ciut szalonymi osobami, co by mnie trochę rozruszały.
Zgodzę się, że Dziewiątki czasem się 'zastoją' i trudno im ruszyć cztery litery z miejsca. Ale pracuję nad tym i nie sądzę, abym była osobą która tylko reaguje na rzeczywistość
Jeśli tylko się przed kimś otworzę ... (duże osiągnięcie!), zaufam, to jest naprawdę fajnie.
Chociaż bardziej wskazanym mi jest umawiać się z raczej otwartymi, ciut szalonymi osobami, co by mnie trochę rozruszały.
9w1
Poszukuję drogi idealnej.
Poszukuję drogi idealnej.
Właśnie to co piszesz Nature jest cechą która strasznie wam to utrudnia (mówię z perspektywy 8 i pewnie innych aktywniejszych typów też) 9 musi najpierw pomału wyczuć co jest grane, powąchać posłuchać, mało ma w sobie inicjatywy, wolno się rozkręca i facet po prostu może mieć iluzję że wcale takiej delikwentce nie pasuje jako facet...
Mówię to nawet po moich niektórych dalszych znajomych, znam trochę jedną 9v1 - jest tak delikatna i zwiewna że aż czasem to nie wiem wogóle jak z nią rozmawiać, wręcz nie umiem z nią na dłuższą metę się porozumieć, bo z tego co widzę jest to głównie mój monolog, M. skryta i spokojna, mimo że sympatyczna a to jest męczące, poza tym ma się takie wrażenie że zadając się z nią jakoś ją zdemoralizuję albo coś w ten deseń tymi moimi niektórymi tekstami .
No ale z drugiej strony 8 nie jest dobrą połówką dla 9 (chyba że dla 9v8) więc....
Mówię to nawet po moich niektórych dalszych znajomych, znam trochę jedną 9v1 - jest tak delikatna i zwiewna że aż czasem to nie wiem wogóle jak z nią rozmawiać, wręcz nie umiem z nią na dłuższą metę się porozumieć, bo z tego co widzę jest to głównie mój monolog, M. skryta i spokojna, mimo że sympatyczna a to jest męczące, poza tym ma się takie wrażenie że zadając się z nią jakoś ją zdemoralizuję albo coś w ten deseń tymi moimi niektórymi tekstami .
No ale z drugiej strony 8 nie jest dobrą połówką dla 9 (chyba że dla 9v8) więc....
Re: Miłosne rozterki Dziewiatki
Z drugiej strony - to że ciągam jakąś dziewuchę po imprezach, czy jakichś innych wypadach ze znajomymi, też nie znaczy że będę jej chłopakiem. W ogóle nie rozumiem tego całego zadręczanie się myślami typu "być, albo nie być (z kimś)". Jakby nie można było po prostu cieszyć się ze spędzanego razem czasu. A takie wielkie rozkminianie tylko psuje zabawę. I nie widzę sensu też dostosowywać się na siłę do drugiej osoby. Jeśli znajomość toczy się jak krew z nosa, każdy ma inne oczekiwania od siebie i w ogóle z innej gliny jest lepiony, to lepiej szybko jasno postawić sprawę, że związku z tego nie będzie.Misty pisze:Ale trudno mówić o inicjatywie po zaledwie kilku spotkaniach... a ludzie zbyt prędko oczekują ode mnie deklaracji. To, że spotkałam się z chłopakiem 2 razy nie znaczy ze będę jego dziewczyną... A on zazwyczaj od razu mnie tak traktuje; chce ciągnąć na imprezy, przestawiać znajomym kiedy ja z kolei oczekuje spacerów we dwoje i rozmów w celu przekonania się czy pasujemy do siebie osobowościowo. Potem może być mowa o zabawie...
"Próżnowanie jest początkiem wszelkiej psychologii." F. Nietzsche
Boogi
Jedynie wieczne oczekiwanie z jej strony "a ty coś wymyśl", co było trochę przygnębiające na dłuższą metę (i nudne, i męczące).
a ja przyznaje, że ostatnio przejawiałam podobne zachowania i jak to czytam to mnie mierzi, bo jakoś nigdy nie widziałam tego w ten sposób...księżniczka w wysokiej wieży: udowodnij ze jesteś wystarczająco dobry..to próżność i zadufanie w sobie. Dziwne, że sama nigdy na to nie wpadłam..chyba warkocz wyrzucony z okna wysokiej wieży spowodował jakieś skrzywienie mózgu...:/
Jedynie wieczne oczekiwanie z jej strony "a ty coś wymyśl", co było trochę przygnębiające na dłuższą metę (i nudne, i męczące).
a ja przyznaje, że ostatnio przejawiałam podobne zachowania i jak to czytam to mnie mierzi, bo jakoś nigdy nie widziałam tego w ten sposób...księżniczka w wysokiej wieży: udowodnij ze jesteś wystarczająco dobry..to próżność i zadufanie w sobie. Dziwne, że sama nigdy na to nie wpadłam..chyba warkocz wyrzucony z okna wysokiej wieży spowodował jakieś skrzywienie mózgu...:/
poszukujemy klucza do raju a mamy otwarte niebo
9w8
9w8
Taa skąd ja znam postawę księżniczki Ale już jest lepiej, z dnia na dzień, zmienia się moje nastawienie więc niedługo pewnie przestanę mieć problemy z utrzymywaniem znajomości.edy pisze: a ja przyznaje, że ostatnio przejawiałam podobne zachowania i jak to czytam to mnie mierzi, bo jakoś nigdy nie widziałam tego w ten sposób...księżniczka w wysokiej wieży: udowodnij ze jesteś wystarczająco dobry..to próżność i zadufanie w sobie. Dziwne, że sama nigdy na to nie wpadłam..chyba warkocz wyrzucony z okna wysokiej wieży spowodował jakieś skrzywienie mózgu...:/
Lubię być Dziewiatką
Re: Miłosne rozterki Dziewiątki
Ja z koleji mialem tak.. ze najpierw kims sie fascynowalem, a po kilku spotkaniach dochodzilem do wniosku, że nie potrzebuje tego i praktycznie zrywalem kontakt. Chyba najbardziej balem sie tego, ze związek zaburzy moj codzienny tryb zycia ktory wypracowalem sobie przez dlugi czas. Czesto tez mam tak, ze dlugo sie zastanawiam nad tym co mi da związek a co zabierze...Misty pisze:Czy są wam znane sytuacje gdy ktoś interesuje się wami (jako potencjalnymi partnerami) i potrafi być wami wręcz zachwycony na początku ale przy bliższym poznaniu rezygnuje z niewiadomych przyczyn, bez słowa wyjaśnienia?
Po takim przejściu zadręczam się pytaniami typu:
"co znowu zrobiłam nie tak?" "czy coś jest ze mną nie tak?"
Jestem ciekawa czy inne 9 miały podobne przeżycia.
Byłabym także wdzięczna o opinię osoby, która zrezygnowała z takiej 9
9w8
- masochistka666
- Posty: 5
- Rejestracja: czwartek, 30 kwietnia 2009, 18:05
- Lokalizacja: czeluście Piekielne.
Miłość to cholerne, cholerne cierpienie.
Przynajmniej ja tak myślę.
To zabrzmi dziwnie, bo chociaż cholernie marzę o miłości i o tym, że ktoś pokocha mnie taką, jaką jestem, to ja się jej strasznie boję.
Boję się uczuć. Boję się ich okazywania... Boję się nawet powiedzieć, że kogoś kocham.
Nie wiem, czy kogoś kochałam, bo nigdy nie umiem nazwać tego, co czuję.
I wszystko psuję. Był ktoś, kogo zostawiłam, bo cały czas mi się wydawało, że jak nie ja to zrobię, to on to zrobi prędzej czy później.
I gdzie tu logika?
Bałam się. I wciąż się boję.
Może to moje spojrzenie na samą siebie zabija we mnie świadomość, że `każda potwora znajdzie swojego amatora`.
Ale jak się tego boję?
Niby co mam robić?
Jak mam uwierzyć, że każdy może kochać? Że prawdziwa miłość też istnieje?
I czemu to brzmi tak cholernie żałośnie...?
Przynajmniej ja tak myślę.
To zabrzmi dziwnie, bo chociaż cholernie marzę o miłości i o tym, że ktoś pokocha mnie taką, jaką jestem, to ja się jej strasznie boję.
Boję się uczuć. Boję się ich okazywania... Boję się nawet powiedzieć, że kogoś kocham.
Nie wiem, czy kogoś kochałam, bo nigdy nie umiem nazwać tego, co czuję.
I wszystko psuję. Był ktoś, kogo zostawiłam, bo cały czas mi się wydawało, że jak nie ja to zrobię, to on to zrobi prędzej czy później.
I gdzie tu logika?
Bałam się. I wciąż się boję.
Może to moje spojrzenie na samą siebie zabija we mnie świadomość, że `każda potwora znajdzie swojego amatora`.
Ale jak się tego boję?
Niby co mam robić?
Jak mam uwierzyć, że każdy może kochać? Że prawdziwa miłość też istnieje?
I czemu to brzmi tak cholernie żałośnie...?
9w1...
Love me.
Abandon hope.
nothing has any sense...
ehhh... falling into the red darkness and cry.
Love me.
Abandon hope.
nothing has any sense...
ehhh... falling into the red darkness and cry.
- Piwko Wielkie
- Posty: 85
- Rejestracja: środa, 4 lipca 2007, 00:00
- Enneatyp: Mediator
- Lokalizacja: Piwolandia
Miłość nie jest cierpieniem. Znaczy - nie powinna być, choć nieodwzajemniona (czy w jakikolwiek inny sposób beznadziejna) miłość boli - i to bardzo
Miłości jednak nie można się bać. To takie piękne uczucie. Daje tyle ciepła, nadziei i chęci do działania co żadne inne.
Problemy z nazywaniem uczuć, z brakiem logiki?
Dziwne? Tylko jak określić co jest logiczne a co nie dla czegoś, co fizycznie nie istnieje? Jak nazwać coś, czego nie można dotknąć?
Nie da się. Uczucia są nielogiczne, a już zwłaszcza miłość. Nie można kochać za coś. Nie powiem: Kocham Cię, bo jesteś piękna/mądra/sympatyczna itp. itd. tylko: Kocham Cię, bo jesteś. Jaka? - nieważne. Nie można kochać poszczególnych elementów człowieka - albo kocha się człowieka jako całość, albo nie kocha się wcale.
Miłości jednak nie można się bać. To takie piękne uczucie. Daje tyle ciepła, nadziei i chęci do działania co żadne inne.
Problemy z nazywaniem uczuć, z brakiem logiki?
Dziwne? Tylko jak określić co jest logiczne a co nie dla czegoś, co fizycznie nie istnieje? Jak nazwać coś, czego nie można dotknąć?
Nie da się. Uczucia są nielogiczne, a już zwłaszcza miłość. Nie można kochać za coś. Nie powiem: Kocham Cię, bo jesteś piękna/mądra/sympatyczna itp. itd. tylko: Kocham Cię, bo jesteś. Jaka? - nieważne. Nie można kochać poszczególnych elementów człowieka - albo kocha się człowieka jako całość, albo nie kocha się wcale.
Nie wiem, ja wierzę. I może właśnie dlatego brzmi to żałośnie, przynajmniej dla niektórych. Dlatego, że wierzę w coś co jest abstrakcyjne, nielogiczne.masochistka666 pisze:Jak mam uwierzyć, że każdy może kochać? Że prawdziwa miłość też istnieje?
I czemu to brzmi tak cholernie żałośnie...?
- kama.zielona
- Posty: 922
- Rejestracja: niedziela, 12 kwietnia 2009, 00:33
- Enneatyp: Obserwator
Słuchajcie kochani, mam dylemat, a raczej nie ja tylko ktoś z mojego otoczenia. Czy którekolwiek z was było, jest w związku z drugą 9? Jak wyglądały/wyglądają między wami relacje? Czy często były/są zgrzyty i co was denerwowało/denerwuje najbardziej? Proszę o jakieś spostrzeżenia, to dla mnie bardzo ważne
Uważam siebie za inteligentnego, wrażliwego człowieka o duszy błazna, która przejmuje nade mną kontrolę w najważniejszych chwilach.
Dlatego należałoby się poznać przed związkiem ^^ żeby zdjąć te okulary i popatrzyć na człowieka, a nie na jakieś złudzenie...Hydra pisze: Pewnie facet wyobraził sobie Ciebie zamiast patrzeć- bywa, gdy się patrzy przez różowe okulary. Kiedy otworzył oczy okazało się, że nie do końca o to chodziło…
Tylko, że to trudne... bo ludzie w zależności od tego w jakiej relacji się znajdują inaczej się zachowują. Dlatego jest bramka nr. 2- próbować, nie wychodzi, trudno, następnym razem może być lepiej...