Interesuje mnie między innymi:
-- z jakimi konfliktami mieliście do tej pory do czynienia?
-- w jakiej grupie miały one miejsce (czy to duża grupa, formalna czy nie)?
-- jakie relacje wcześniej panowały w tej grupie?
-- jakie było podłoże konfliktu?
-- jak poważne były jego skutki, ewentualnie czym groził?
-- jak się podczas niego zachowywaliście?
-- czy zajęliście jakieś stanowisko?
-- co sądziliście o przyczynach sporu?
-- co sądziliście o motywach i postępowaniu ludzi uczestniczących w sporze?
-- co sądziliście o zachowaniu „liderów” i ludzi reprezentujących opinię podgrup?
-- czy uważacie, że zrobiliście wtedy to co trzeba? czy mogliście jakoś pomóc, a nic nie zrobiliście?
-- czy macie jakieś pomysły jak można było wtedy uratować sytuację? czy rozegralibyście to teraz inaczej?
-- jak wyglądają wasze relacje z tymi ludźmi po zakończeniu konfliktu?
Zachęcam do dyskusji. ;]
Dziewiątka wobec konfliktów
- Zielony smok
- VIP
- Posty: 1855
- Rejestracja: czwartek, 14 grudnia 2006, 19:17
- Enneatyp: Mediator
- Lokalizacja: następna stacja...
Przypomina mi się sytuacja przed laty. Pracowałem w radiu studenckim. Pewna żeńska Dwójeczka odbiła innej mena i radio podzieliło się na cztery grupy. Pierwsza - zmontowaną przez Dwójeczkę koalicja pro. Druga przez pozbawioną mena rywalkę - anty. Trzecia - mająca to wszystko po wewnętrznej stronie zwieracza odbytnicy.
Czwartą - samodzielną grupę stanowił - głupi, bo życiowo zielony Zielony smok, który latał jak poparzony i starał się pogodzić, jak to Dziewiątka, wszystkich zwaśnionych. Bez efektów ...co było do przewidzenia.. Oczywiście, był jedynym, akceptowanym, przez wszystkich
Dwójeczka wygrała, bo doprowadziła do ołtarza mena. Za trzy lata - on ją poprowadził na rozprawę rozwodową. A Zielony smok stracił rok studiów, bo za bardzo siedział w radiu, a za mało na uczelni.
Pocciwe było to smoczysko, ale durne, łoj durne.....
Kto się w ludzkie spory wtrącą, tego zycie w goleń trąca
z przysłów zieloosmokowych z serii Mądry smok po szkodzie.
Czwartą - samodzielną grupę stanowił - głupi, bo życiowo zielony Zielony smok, który latał jak poparzony i starał się pogodzić, jak to Dziewiątka, wszystkich zwaśnionych. Bez efektów ...co było do przewidzenia.. Oczywiście, był jedynym, akceptowanym, przez wszystkich
Dwójeczka wygrała, bo doprowadziła do ołtarza mena. Za trzy lata - on ją poprowadził na rozprawę rozwodową. A Zielony smok stracił rok studiów, bo za bardzo siedział w radiu, a za mało na uczelni.
Pocciwe było to smoczysko, ale durne, łoj durne.....
Kto się w ludzkie spory wtrącą, tego zycie w goleń trąca
z przysłów zieloosmokowych z serii Mądry smok po szkodzie.
9w8 ENFP
Nie dyskutuj z idiotą, bo sprowadzi cię do swojego poziomu i wygra przewagą doświadczenia.
Ps. ( Jestem na dłuuuugim urlopie - nie odpisuję na PW, sorry )
Nie dyskutuj z idiotą, bo sprowadzi cię do swojego poziomu i wygra przewagą doświadczenia.
Ps. ( Jestem na dłuuuugim urlopie - nie odpisuję na PW, sorry )
Weźmy, sprawiającą wrażenie zgranej, grupę 30 osób i wywieźmy ją z namiotami nad rzekę, gdzieś zdala od większych miejscowości. Potocznie nazywa się to biwak. Potrzeba jeszcze jakiegoś przydziału obowiązków np. wodę pitną przynieść, drzewo na ognisko (i to dosyc niemało), obiad zrobić, obozu pilnować - w końcu młodzież przedsiębiorcza jest, sama sobie wszystko zorganizowała.
Oczywiście zawsze wszystko z początku wygląda jak sielanka. Byłem z grupami różnych ludzi na takim wypadzie, stan euforii w zależności od zgrania ekipy i siły liderów trwał od 3 do 6 dni. Bardzo zgrana ekipa wytrzymywała 6 dni bez kłótni, zgrana ekipa 3. (zdarzył się przypadek, że grupa wytrzymała 1,5 tygodnia bez kwasów, ale wtedy każdy z tych ludzi dałby sobie rękę odciąć za drugiego) Pomijając problemy natury technicznej (skądinąd istotne bardzo), wynikające z braku organizacji, to gdy grupa przebywa ze sobą dłuższy czas non stop, to wychodzą na jaw wszystkie ukryte urazy i niechęć poszczególnych jednostek do innych, a wtedy wystarczy znaleźć powód i spór gotowy. Zaczynają się wtedy obrady i mądre dyskusje, które zazwyczaj do niczego nie prowadzą.
Aż czasami podziwiam jak musi być wszystko dograne na pokładach statków, po co ta cała dyscyplina i hierarchia.
Oczywiście zawsze wszystko z początku wygląda jak sielanka. Byłem z grupami różnych ludzi na takim wypadzie, stan euforii w zależności od zgrania ekipy i siły liderów trwał od 3 do 6 dni. Bardzo zgrana ekipa wytrzymywała 6 dni bez kłótni, zgrana ekipa 3. (zdarzył się przypadek, że grupa wytrzymała 1,5 tygodnia bez kwasów, ale wtedy każdy z tych ludzi dałby sobie rękę odciąć za drugiego) Pomijając problemy natury technicznej (skądinąd istotne bardzo), wynikające z braku organizacji, to gdy grupa przebywa ze sobą dłuższy czas non stop, to wychodzą na jaw wszystkie ukryte urazy i niechęć poszczególnych jednostek do innych, a wtedy wystarczy znaleźć powód i spór gotowy. Zaczynają się wtedy obrady i mądre dyskusje, które zazwyczaj do niczego nie prowadzą.
Aż czasami podziwiam jak musi być wszystko dograne na pokładach statków, po co ta cała dyscyplina i hierarchia.
"Próżnowanie jest początkiem wszelkiej psychologii." F. Nietzsche