#21
Post
autor: JessRabbit » niedziela, 1 lipca 2012, 01:18
Założyłam konto na forum po przeczytaniu pytania z tytułowego posta... bo aż mnie troszkę... 'przytkało'
Zaczynam myśleć, że nie jestem typową ósemką...
Po pierwsze Eneagram nie jest tak powszechny/popularny jak 'znaki zodiaku' to, że ktoś kogoś 'podejrzewa' o bycie konkretnym typem nie znaczy wcale, że dana osoba faktycznie jest typem, który podejrzewasz
Po drugie nie wyobrażam sobie sytuacji, w której wparowuję w jakąś sytuację i obwieszczam ludzikom 'ej! Jestem typ 8 – szef !' - z mojego punktu widzenia to troszkę tak jakby się prosić, żeby jakaś menda zaczęła testować na mnie 'sposoby na doprowadzenie mnie do szewskiej pasji', z nutką 'psychologicznego, dokładnie zaplanowanego i konsekwentnie prowadzonego planu akcji'
Zgadzam się z większością tego co napisali poprzednicy, szczególnie baby-kapar.
Nic nie irytuje -a więc osłabia- tak jak ignorowanie albo dokładniej ; nie okazywanie szacunku – nawet na takim bardzo podstawowym poziomie. Ja dostaję szewskiej pasji w 'starciu' z chamem i prostakiem i bardzo wiele kosztuje mnie zawzięcie się w sobie i nie wdawanie się w pyskówki (które kiedy byłam gówniarą kończyły się czasem scenami rodem z poprawczaka, albo w najlepszym przypadku filmów klasy B)
To, że jest się danym typem nie oznacza, że z czasem, z biegiem lat i życiowym doświadczeniem osobowość nie ewoluuje Inaczej zachowywałam się jako nastolatka, inaczej zachowuję się jako praktycznie trzydziestolatka
Puszczanie plotek i pomawianie skutkuje ale w sumie tylko na chwilę. Chwilowo odbiera 'środki' ale jeżeli 8ka umie opanować emocje, to rozwiązuje sprawę np. w sądzie. Poza tym raz na zawsze pamięta się takiego delikwenta/delikwentkę i z lubością zatruwa mu się życie wykorzystując swoje możliwości (co bywa problematyczne w świecie, w którym liczy się dobra opinia, kontakty etc). Fakt, że my 8ki jesteśmy mocno samowystarczalne nie oznacza, że nie mamy przyjaciół czy znajomych, z którymi zawieramy sojusze... Tak więc 'biznesowo/zawodowo' nie warto nam robić koło pióra, bo my często dysponujemy środkami, które pozwalają nam 'napiętnować' kogoś, kto starał się nam (albo naszym bliskim lub znajomym) zaszkodzić...
Poza tym można być 8ką i być buddystą – to cholernie pomaga walczyć z wadami 8ki
Jeżeli zachowuje się spokój i jest się asertywnym, to naprawdę ciężko a) wyhodować sobie autentycznego wroga - emanuje się energią, która nie jest agresywna, a powoduje, że ludzie, z którymi ma się do czynienia darzą człowieka szacunkiem b) jest się w takiej 'powietrznej bańce', która nie przepuszcza niskich wibracji i człowiek ma... mega dystans do frustratów, którzy jarają się tym jakby tu podłożyć świnię Oni mają problem , nie ja
Bardzo istotną rolę odgrywa kwestia etapu na jakim człowiek jest w swoim duchowym rozwoju.
Domyślam się, że pytanie autora tematu dotyczy niskowibrujących ósemek... Ale nawet takich nie warto atakować, bo będą się mścić i to w możliwie najmniej wyszukany ale wysoce skuteczny sposób...
Z pewnością nic 8ki (no przynajmniej mnie) nie boli (bolało) tak jak strata (zdrada) przyjaciela. To jest coś, nad czym, mimo upływu lat, nie jestem w stanie przejść do porządku. Dziura została. Została też nauka na przyszłość ; wysoka poprzeczka, której nie obniżam.
O, doczytałam, że maroz napisał o 'ciosie, po którym się nie pozbiera' – maroz nie ma czegoś takiego wszystko jest nauką. Porażka -aby była porażką musi wynikać z 'konfrontacji' z kimś kogo obdarzam autentycznym szacunkiem, kimś kto udowadnia mi, że obiektywnie jest ode mnie w czymś lepszy, inaczej nie jest to porażka, a sytuacja w rodzaju 'nigdy nie daj wciągną się w dyskusję debilowi, najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem' - to tylko etap. Ok, była konfrontacja i 'przeciwnik' okazał się lepszy. Ale : musiał się namęczyć, żeby mnie POKONAĆ, więc odkrył bardzo dużo siebie, że się tak wyrażę. Przegrałam ale wiem o nim mnóstwo, jeśli nie wszystko
Dochodzi jeszcze kwestia zwyczajnej – i zupełnie pomijanej w tej rozmowie- atrakcyjności.
Jeżeli autorytatywna 8ka, demonstruje publicznie (np. w biurze) postawę 'jak już obrabiasz mi tyłek, to nie zapomnij mnie w niego pocałować' (a funkcja/pozycja jej na to pozwala), to ludzka słabość (chęć grzania się w blasku atrakcyjnych osób, być blisko ludzi atrakcyjnych) będzie powodować, że uderzanie w 'moralność', albo 'naginanie zasad' pójdzie w próżnię
Nie wiem jak można pokonać 8kę. Z mojego punktu widzenia to, że ktoś jest danym typem osobowości, nie determinuje go w 100%ach. Przede wszystkim każda osoba jest indywidualnością. Typ osobowości to tylko wskazówka. \
Mnie można zranić brakiem lojalności i to jest zadra, której nie jestem w stanie wybaczyć. Tzn. mogę usuwam, eliminuję taką osobą ze swojego życia. Nie życzę jej źle (byłemu przyjacielowi), niech sobie żyje i będzie mu w życiu fajnie ale nie chce mieć z nim nic wspólnego, nasz czas się skończył/drogi się rozeszły. Denerwują mnie ludzie, którzy myślą, że po kilku latach od 'wtopy' mogą się chwilę 'połasić' i wszystko będzie cacy. Zawsze mnie zaskakuje, że tacy ludzie (było tych osób kilka) odbierają moje zachowanie jako coś w rodzaju 'wywyższania się'. To zupełnie tak, jakby każdego 'wroga' należało ścigać z szałem w oczach i grożąc mu uszkodzeniem ciała Ja po prostu kończę znajomość i się nie wkręcam w 'co by było gdyby'. Każdy dostaje jedną szansę. Taik jest demokratycznie
Bardzo osłabia mnie też brak profesjonalizmu ludzi, z którymi czasem jestem zmuszona mieć kontakty zawodowe. Ich nieprzygotowanie odbieram dosłownie jako rodzaj ubliżania mi i biorę je za osobistą zniewagę. To sprowadza się do tego, że w skrajnych przypadkach potrafię powiedzieć takiej osobie, że gdyby to ode mnie zależało ten dzień byłby ostatnim, w której pracuje w tej firmie. (pracuję jako wolny strzelec).
Pozdrawiam