Dobroć ósemek
Dobroć ósemek
ostatnio stwierdziłam, że od kiedy moja wieloletnia praca nad sobą przyniosła rezltat w postaci szeroko rozumianego "zdrowia ósemkowego" w moje życie zakrada się postępująca nuda spowodowana faktem, że teraz to już wypada mi być tylko i wyłącznie dobrą...
a tak naprawdę, to wciaż marze o tym by być zła i okrutna, wtedy czuje, że zyje
czy rzeczywiście naturalne jest by ósemka mogła aż tak zmienić swoją prawdziwa naturę i zapobiec agresywnym wybuchom, błyskawicom w oczach i wibrujej dookoła energii?
takie sztuczne wyzbycie się tego gryzie mnie w środku, a tak bardzo nad tym pracowałam, by inni ludzie nie czuli sie przerazeni i zazenowani moim zachowaniem!!!
a teraz się męczę okropnie!
8w7
a tak naprawdę, to wciaż marze o tym by być zła i okrutna, wtedy czuje, że zyje
czy rzeczywiście naturalne jest by ósemka mogła aż tak zmienić swoją prawdziwa naturę i zapobiec agresywnym wybuchom, błyskawicom w oczach i wibrujej dookoła energii?
takie sztuczne wyzbycie się tego gryzie mnie w środku, a tak bardzo nad tym pracowałam, by inni ludzie nie czuli sie przerazeni i zazenowani moim zachowaniem!!!
a teraz się męczę okropnie!
8w7
To ja nie wiedziałem, że na tym świecie jest coś takiego jak "dobroć Ósemek"
To że poszłaś w górę w dziedzinie zdrowia ósemkwego to dobrze. Mogę tylko składać gratulacje, bo osoboście nie spotkałem jeszcze nigdy ósemki, która wyglądałaby jak dwójka.
Najważniejsze to być sobą. Być naturalnym. Jak się dusisz w swojej dobroci to pozwól od czasu do czasu wybuchnąć temu wulkanowi
No i ósemki raczej żadko przejmują się tym, czy coś wypada.
Co do swojego przykładu, mam w domu dwie jedynki i pewne nawyki nabyte od nich sprawiły, że wyglądałem przez dłuższy okres jak 1. Stabilny emocjonalnie, pracowity itd. Ale nie czułem się w pełni sobą. Właśnie jakby coś mnie dusiło, ograniczało. Myślę, że zdrowie to rozwój. Zachowujesz wiele cech swojego typu (a zwłaszcza te dobre) + zyskujesz pozytywne cechy innego typu. Ale nie ma sensu robić czegokolwiek wbrew sobie. Lepiej być ciut mniej zdrową ósemką i czuć się w pełni sobą, niż teoretycznie zdrową ósemką i dusić się jak w obcej skórze.
To że poszłaś w górę w dziedzinie zdrowia ósemkwego to dobrze. Mogę tylko składać gratulacje, bo osoboście nie spotkałem jeszcze nigdy ósemki, która wyglądałaby jak dwójka.
Najważniejsze to być sobą. Być naturalnym. Jak się dusisz w swojej dobroci to pozwól od czasu do czasu wybuchnąć temu wulkanowi
No i ósemki raczej żadko przejmują się tym, czy coś wypada.
Co do swojego przykładu, mam w domu dwie jedynki i pewne nawyki nabyte od nich sprawiły, że wyglądałem przez dłuższy okres jak 1. Stabilny emocjonalnie, pracowity itd. Ale nie czułem się w pełni sobą. Właśnie jakby coś mnie dusiło, ograniczało. Myślę, że zdrowie to rozwój. Zachowujesz wiele cech swojego typu (a zwłaszcza te dobre) + zyskujesz pozytywne cechy innego typu. Ale nie ma sensu robić czegokolwiek wbrew sobie. Lepiej być ciut mniej zdrową ósemką i czuć się w pełni sobą, niż teoretycznie zdrową ósemką i dusić się jak w obcej skórze.
Nie ma już dla mnie nadziei.ewutek pisze:Uśmiechnięty chłopiec o dziewczęcych rysach.
4w3 sp lub sx / so ENFJ
-
- Posty: 325
- Rejestracja: sobota, 18 listopada 2006, 10:37
Morgana ja mam niemal to samo! Do tej pory taka okrutna i bezwzględna, ale zaczęłam pracować nad sobą... Teraz dużo się uczę, już nie imprezuję jak kiedyś, prawie że nie klnę, staram się z nikim nie kłócić itd., a wtedy czuje że się duszę, że jestem jakaś dziwna. No i przede wszystkim że w moje życie wkrada się nuda, której tak tragicznie nie znoszę! I zaczynam czuć, że przestałam być hmmm... rozrywkowa i taka lekkomyślna. Teraz raczej staram się analizować swoje zachowanie. Żadne łamanie reguł, więc co? NUDA! Tyle pracy nad sobą, a kiedyś czułam się jakoś lepiej ze sobą. Może ktoś przetłumaczy stopnie zdrowości 8 dla tych ze słabym angielskim?;p
7w8, ENFp, sp/sx/so, choleryk
to co tutaj opisujecie chyba nazywa sie ewolucja...a moze lepiej po nowemu upgrade'em...
czy to dobre czy zle? ja przekroczylem juz taki wiek, po ktorym juz wiem ze moja osobowosc moze zmienic jedynie spiaczka lub uderzenie pioruna...ewentualnie bliskie kontakty z 230V...
nigdy nie nazwe sie dobrym czlowiekiem bo...nie chce taki byc (a wmawiano mi rozne bzdury...)! egocentryzm jest nalogiem od ktorego nie ma detoxu...a egocentryzm pojmowany przeze mnie pozytywnie jest krzywda dla innych i...? zycie toczy sie dalej
(uprzedzam pytania: okrutnosc jest przejawem ego-c)
czy to dobre czy zle? ja przekroczylem juz taki wiek, po ktorym juz wiem ze moja osobowosc moze zmienic jedynie spiaczka lub uderzenie pioruna...ewentualnie bliskie kontakty z 230V...
nigdy nie nazwe sie dobrym czlowiekiem bo...nie chce taki byc (a wmawiano mi rozne bzdury...)! egocentryzm jest nalogiem od ktorego nie ma detoxu...a egocentryzm pojmowany przeze mnie pozytywnie jest krzywda dla innych i...? zycie toczy sie dalej
(uprzedzam pytania: okrutnosc jest przejawem ego-c)
8w7, INTJ 'inventor'
wow! ale ZUO w nas siedzi
ja z egocentryzmem pracuje z racji praktyk duchowych - zen, buddyzm tyb.
ale też nie wartościuję na dobro-zło raczej dla mnie się liczy - to co wspiera rozwój i to co rozwój hamuje - takie poza dobrem i złem, gdzie istnieją inne prawa i ns pewno nie są to zewnętrznie narzucone prawa moralne czy etyczne, a wewnętrzne poczucie zgodności z sobą samym.
zresztą Nietzschego też lubię:)
ja z egocentryzmem pracuje z racji praktyk duchowych - zen, buddyzm tyb.
ale też nie wartościuję na dobro-zło raczej dla mnie się liczy - to co wspiera rozwój i to co rozwój hamuje - takie poza dobrem i złem, gdzie istnieją inne prawa i ns pewno nie są to zewnętrznie narzucone prawa moralne czy etyczne, a wewnętrzne poczucie zgodności z sobą samym.
zresztą Nietzschego też lubię:)
"Ty nie jesteś kobietą, jesteś wiedźmą. A wiedźma to wiedźma - nie ma dobra, czy zła"
Chaos i zniszczenie by ENTp
Chaos i zniszczenie by ENTp
Osobiście nie mam problemu z byciem dobrym. Zwłaszcza dla przyjaciół. Jednak jeśli ktoś jest tylko moim znajomym bez najmniejszych wyrzutów mogę go gnębić dla czystej zabawy.
I cały czas nie mogę wyjść z podziwu za co mnie tak lubią znajomi
I cały czas nie mogę wyjść z podziwu za co mnie tak lubią znajomi
Jak odkryć w sobie tajemnicę osiągania sukcesu i powodzenia w każdej dziedzinie życia ? Link: Kliknij tutaj!
Re: Dobroć ósemek
Ależ fajny temacik!
No bo tak - jak na ósemkę, jestem zbyt mało ósemkowa, a za bardzo dwójkowa. Mówią, że to dobrze, bo jestem zdrową ósemką, przejawiam pozytywne dla mojego typu cechy. I wszystko super...
Schemat wygląda tak: jest problem, idzie się z nim do Mietły. Mietła pomoże, posłuży radą, wsparciem, przekima i da obiad. Z Mietłą można zapić smutki, pozałatwiać trudne sprawy, Mietła wysłucha i poprawi humor.
W tym samym czasie Mietła myśli: ojjj, ktoś ma problem! To trzeba mu pomóc. Dać obiad, posłużyć radą, poprawić humor. Ba, nawet nie "trzeba pomóc", ja "chcę pomóc"! Wszystkie moje problemy w odstawkę, rozkręcamy akcję "pomagam".
Problem rozwiązany, każde idzie w swoją stronę. Ktoś się czuje lepiej, ja się czuję dobrym człowiekiem. A po jakimś czasie czuję delikatne ukłucie "no tak, jak wszystko dobrze, to ten ktoś nie wie, gdzie Mietły szukać". Ale wróci. Wróci, jak tylko będzie miał problem.
I wiecie co? Jestem świadoma, że ludzie czasami robią mnie w taki sposób w bambuko. Wiem, że mnie w jakiś sposób wykorzystują. Wiem, że ja raczej nie będę mogła na nich liczyć (nie na wszystkich oczywiście, ale na część). Ale i tak się cieszę, jak następnym razem zwrócą się do mnie z problemem.
Chore, nie? Irytujące w tym wszystkim jest to, że zostawiam swoje sprawy, problemy, swoje życie na tych kilka godzin / dni. Bo ktoś potrzebuje pomocy. I nie uważam, że powinno się to chwalić. Bo do jasnej cholery nikt za mnie mojego życia nie ogarnie! Ale pomaganie innym ludziom jest czasami silniejsze ode mnie. Pieprzona Matka Teresa się znalazła...
Dlatego tak bardzo chciałabym być mniej dwójkowa. Bardziej egoistyczna. Fajnie jest pomagać innym, czuć tę radość, kiedy innym udaje się coś osiągnąć z naszą pomocą. Niefajnie jest odstawiać swoje problemy na bok, jeśli ktoś obok zakwękoli, że mu źle.
Tu wcześniej były wypowiedzi o tym, że ósemki są zduszone ograniczeniami, jakie na siebie nałożyły. Chodziło o ograniczenie balowania, przeklinania, kłócenia się z innymi. To takie coś mam gdzieś - bez podobnej odskoczni już chyba całkowicie bym oszalała. Z balami trochę przystopowałam, ale chyba już znudziło mi się życie studenckie, powoli z tego wyrastam. Kłócić się dalej uwielbiam. I przeklinać. O ku*wa, jak ja lubię przeklinać!
To moim zdaniem nie świadczy o poziomie rozwoju enneagramowego. Raczej o poziomie kultury i temperamentu
No bo tak - jak na ósemkę, jestem zbyt mało ósemkowa, a za bardzo dwójkowa. Mówią, że to dobrze, bo jestem zdrową ósemką, przejawiam pozytywne dla mojego typu cechy. I wszystko super...
Schemat wygląda tak: jest problem, idzie się z nim do Mietły. Mietła pomoże, posłuży radą, wsparciem, przekima i da obiad. Z Mietłą można zapić smutki, pozałatwiać trudne sprawy, Mietła wysłucha i poprawi humor.
W tym samym czasie Mietła myśli: ojjj, ktoś ma problem! To trzeba mu pomóc. Dać obiad, posłużyć radą, poprawić humor. Ba, nawet nie "trzeba pomóc", ja "chcę pomóc"! Wszystkie moje problemy w odstawkę, rozkręcamy akcję "pomagam".
Problem rozwiązany, każde idzie w swoją stronę. Ktoś się czuje lepiej, ja się czuję dobrym człowiekiem. A po jakimś czasie czuję delikatne ukłucie "no tak, jak wszystko dobrze, to ten ktoś nie wie, gdzie Mietły szukać". Ale wróci. Wróci, jak tylko będzie miał problem.
I wiecie co? Jestem świadoma, że ludzie czasami robią mnie w taki sposób w bambuko. Wiem, że mnie w jakiś sposób wykorzystują. Wiem, że ja raczej nie będę mogła na nich liczyć (nie na wszystkich oczywiście, ale na część). Ale i tak się cieszę, jak następnym razem zwrócą się do mnie z problemem.
Chore, nie? Irytujące w tym wszystkim jest to, że zostawiam swoje sprawy, problemy, swoje życie na tych kilka godzin / dni. Bo ktoś potrzebuje pomocy. I nie uważam, że powinno się to chwalić. Bo do jasnej cholery nikt za mnie mojego życia nie ogarnie! Ale pomaganie innym ludziom jest czasami silniejsze ode mnie. Pieprzona Matka Teresa się znalazła...
Dlatego tak bardzo chciałabym być mniej dwójkowa. Bardziej egoistyczna. Fajnie jest pomagać innym, czuć tę radość, kiedy innym udaje się coś osiągnąć z naszą pomocą. Niefajnie jest odstawiać swoje problemy na bok, jeśli ktoś obok zakwękoli, że mu źle.
Tu wcześniej były wypowiedzi o tym, że ósemki są zduszone ograniczeniami, jakie na siebie nałożyły. Chodziło o ograniczenie balowania, przeklinania, kłócenia się z innymi. To takie coś mam gdzieś - bez podobnej odskoczni już chyba całkowicie bym oszalała. Z balami trochę przystopowałam, ale chyba już znudziło mi się życie studenckie, powoli z tego wyrastam. Kłócić się dalej uwielbiam. I przeklinać. O ku*wa, jak ja lubię przeklinać!
To moim zdaniem nie świadczy o poziomie rozwoju enneagramowego. Raczej o poziomie kultury i temperamentu
- Cotta
- VIP
- Posty: 2409
- Rejestracja: czwartek, 12 maja 2011, 16:55
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: pomorskie
Re: Dobroć ósemek
Jestem zaskoczona, że część z Was utożsamia bycie dobrym z wyzbyciem się imprezowania i przeklinania, a przez rozwój rozumie zamykanie ujść energii, która Was rozpiera. Imho, wykończycie się psychicznie próbując się na siłę ugrzecznić. Bycie grzecznym to nie to samo, co bycie dobrym. Można klnąc ile wlezie i imprezować do woli, ale być w porządku wobec innych, służyć pomocą w potrzebie itd. (tak, jak przedstawiła to Mietła). Można też mówić bardzo ładnie, nie pić, nie szaleć, ale i tak być skurczybykiem.
To odcinanie ujść energii bardziej mi przypomina niezdrowe rozwijanie połączenia z 5 niż faktyczny rozwój 8. Bo spoglądacie krytycznie na Wasze dotychczasowe postępowanie, nie podoba się Wam ono i... zaczynacie się wycofywać, izolować od zewnętrznych przejawów ósemkowatości, odcinać od miejsc i sytuacji, o których sądzicie, że rozwijają niezdrowe zachowania 8. Tylko, że to, co u 5 jest naturalne i naładowuje akumulatory, u Was raczej doprowadzi do ich rozładowania, do spadku energii, do poczucia stłamszenia, do kumulacji ukrytej agresji. To tylko moja opinia, ale wydaje mi się, że kompletnie nie na tym powinien polegać rozwój 8. Macie cholernie dużo energii, jesteście odważni, zdecydowani - to jest ogromny potencjał. I moim zdaniem rozwój 8 polega nie na wykastrowaniu tych cech, tylko na ich ukierunkowaniu. Bo energią można i niszczyć i budować/wspierać. Takie ukierunkowanie siły i energii super przedstawiła Mietła.
Apropos jeszcze wpisu Mietły - przez długi czas miałam podobnie: ludzie chętnie zwracali się do mnie po radę, pomoc itd. Bo wysłucham, wczuję się w ich sytuację, doradzę, pomogę, nie zmyję im głowy, tylko poszukam sensownego rozwiązania. Tylko mi jakoś nikt specjalnie nie pomagał, a nie zawsze było mi łatwo. Wiele czasu mi zajęło zrozumienie, że to moja wina. Bo tak po prawdzie - ile razy faktycznie zwróciłaś się do kogoś po pomoc? Ile razy pozwoliłaś jej sobie udzielić? Bo mi się to nie zdarzało, nic więc dziwnego, że tej pomocy nie uzyskiwałam. Bardziej czekałam, że może ktoś się domyśli i sam wpadnie na pomysł, żeby mi pomóc. No ale skąd inni mają wiedzieć, że potrzebuję pomocy, skoro nie rozmawiam z nimi o moich problemach? I 5 i 8 są trudne pod tym względem: 5 ukrywa emocje i problemy za ścianą pozornego spokoju i opanowania, 8 - za wizerunkiem twardziela, który ze wszystkim sam sobie poradzi. I oba typy mają problem z powiedzeniem na głos, że potrzebują pomocy. Ale to da się przepracować. Pracuję na tym, od.. hmm.. chyba około 3 lat mniej więcej i teraz już łatwiej mi przychodzi mówienie o tym, że coś w moim życiu jest nie tak, że przydałaby mi się w czymś pomoc. I bardzo pozytywnie się zdziwiłam, bo okazało się, że mogę liczyć na całkiem sporo osób. I że one się nawet cieszą, kiedy mogą pomóc, bo czują się potrzebne. A wcześniej nie czuły się mi potrzebne, bo do czego, skoro jestem taka samodzielna i niezależna? A jak nie czuły się potrzebne, to nie dążyły do kontaktu ze mną. Problem tkwił nie w nich, tylko w moim wizerunku osoby silnej i niepotrzebującej nikogo, który kreowałam. Czasem jednak wychodzi na zdrowie pozwolenie sobie na chwile słabości i pozwolenie innym na to, żeby pomogli.
To odcinanie ujść energii bardziej mi przypomina niezdrowe rozwijanie połączenia z 5 niż faktyczny rozwój 8. Bo spoglądacie krytycznie na Wasze dotychczasowe postępowanie, nie podoba się Wam ono i... zaczynacie się wycofywać, izolować od zewnętrznych przejawów ósemkowatości, odcinać od miejsc i sytuacji, o których sądzicie, że rozwijają niezdrowe zachowania 8. Tylko, że to, co u 5 jest naturalne i naładowuje akumulatory, u Was raczej doprowadzi do ich rozładowania, do spadku energii, do poczucia stłamszenia, do kumulacji ukrytej agresji. To tylko moja opinia, ale wydaje mi się, że kompletnie nie na tym powinien polegać rozwój 8. Macie cholernie dużo energii, jesteście odważni, zdecydowani - to jest ogromny potencjał. I moim zdaniem rozwój 8 polega nie na wykastrowaniu tych cech, tylko na ich ukierunkowaniu. Bo energią można i niszczyć i budować/wspierać. Takie ukierunkowanie siły i energii super przedstawiła Mietła.
Apropos jeszcze wpisu Mietły - przez długi czas miałam podobnie: ludzie chętnie zwracali się do mnie po radę, pomoc itd. Bo wysłucham, wczuję się w ich sytuację, doradzę, pomogę, nie zmyję im głowy, tylko poszukam sensownego rozwiązania. Tylko mi jakoś nikt specjalnie nie pomagał, a nie zawsze było mi łatwo. Wiele czasu mi zajęło zrozumienie, że to moja wina. Bo tak po prawdzie - ile razy faktycznie zwróciłaś się do kogoś po pomoc? Ile razy pozwoliłaś jej sobie udzielić? Bo mi się to nie zdarzało, nic więc dziwnego, że tej pomocy nie uzyskiwałam. Bardziej czekałam, że może ktoś się domyśli i sam wpadnie na pomysł, żeby mi pomóc. No ale skąd inni mają wiedzieć, że potrzebuję pomocy, skoro nie rozmawiam z nimi o moich problemach? I 5 i 8 są trudne pod tym względem: 5 ukrywa emocje i problemy za ścianą pozornego spokoju i opanowania, 8 - za wizerunkiem twardziela, który ze wszystkim sam sobie poradzi. I oba typy mają problem z powiedzeniem na głos, że potrzebują pomocy. Ale to da się przepracować. Pracuję na tym, od.. hmm.. chyba około 3 lat mniej więcej i teraz już łatwiej mi przychodzi mówienie o tym, że coś w moim życiu jest nie tak, że przydałaby mi się w czymś pomoc. I bardzo pozytywnie się zdziwiłam, bo okazało się, że mogę liczyć na całkiem sporo osób. I że one się nawet cieszą, kiedy mogą pomóc, bo czują się potrzebne. A wcześniej nie czuły się mi potrzebne, bo do czego, skoro jestem taka samodzielna i niezależna? A jak nie czuły się potrzebne, to nie dążyły do kontaktu ze mną. Problem tkwił nie w nich, tylko w moim wizerunku osoby silnej i niepotrzebującej nikogo, który kreowałam. Czasem jednak wychodzi na zdrowie pozwolenie sobie na chwile słabości i pozwolenie innym na to, żeby pomogli.
5w4, sp/sx/so, INTJ
LII [Ne, DCNH - CT(H)]
http://www.poomoc.pl/
Życie bywa skomplikowane, więc lepiej się zdrzemnąć.
LII [Ne, DCNH - CT(H)]
http://www.poomoc.pl/
Życie bywa skomplikowane, więc lepiej się zdrzemnąć.
Re:
A może tylko udają, abyś ich nie gnębił.Gergar pisze:Osobiście nie mam problemu z byciem dobrym. Zwłaszcza dla przyjaciół. Jednak jeśli ktoś jest tylko moim znajomym bez najmniejszych wyrzutów mogę go gnębić dla czystej zabawy.
I cały czas nie mogę wyjść z podziwu za co mnie tak lubią znajomi
- Kapar
- VIP
- Posty: 2333
- Rejestracja: czwartek, 21 sierpnia 2008, 13:15
- Enneatyp: Szef
- Lokalizacja: DownUnder
- Kontakt:
Re: Dobroć ósemek
Na te chwile moja dobroc (w kwestii pomocy) dla innych objawia sie tak, ze jak trzeba kopne komus dupsko zamiast poklepac po ramieniu, zeby sie opamietal, ogranal i zeby ktos nie zawalil semestru, pracy itd. Ja nie jestem wujcio dobra rada ale wujcio wstrzas, jak ktos sie stacza, to ich postawie do pionu na raz dwa trzy. A jak ktos sie chce staczac dalej, to ja spuszczam wode i gasze swiatlo. Ewentualnie wyglada to wszystko czasem tak, ze ludzie sie mnie pytaja o zdanie, bo wiedza, ze wygarne co i jak bez ogrodek, a ze chyba niewielu ludzi tak umie czy chce, wiec przychodza do mnie (?).
Problemow nie mam z problemami innych.
Ale ale osemkowa dobroc to nietylko pomaganie.
Mam pytanie, czy Osemki postrzegaja sie jako ludzi o dobrej czy zlej naturze? Czysto wewnatrz, nie jak patrza na nas inni. Myślę, że tego głównie dotyczy temat - każdy by przecież mógł opowiedzieć o czymś dobrym co robi albo, że jest postrzegany przez innych jako osoba dobra...
Bo ja wiem, ze mi łatwioej przychodzi bycie raczej zlym: chlodnym bez wspolczucia, msciwym, czasem agresywnym i zwyczajnym upierdliwcem, ktory nie popusci.
Wiec dla mnie bycie dobrym to jest juz zniwelowanie tychze zlych aspektow mnie, tych aspektow, ktore przychodza do mnie automatycznie i nie sa dobre dla otoczenia. Więc być może tak mógłbym wyjaśnić to:
Problemow nie mam z problemami innych.
Ale ale osemkowa dobroc to nietylko pomaganie.
Mam pytanie, czy Osemki postrzegaja sie jako ludzi o dobrej czy zlej naturze? Czysto wewnatrz, nie jak patrza na nas inni. Myślę, że tego głównie dotyczy temat - każdy by przecież mógł opowiedzieć o czymś dobrym co robi albo, że jest postrzegany przez innych jako osoba dobra...
Bo ja wiem, ze mi łatwioej przychodzi bycie raczej zlym: chlodnym bez wspolczucia, msciwym, czasem agresywnym i zwyczajnym upierdliwcem, ktory nie popusci.
Wiec dla mnie bycie dobrym to jest juz zniwelowanie tychze zlych aspektow mnie, tych aspektow, ktore przychodza do mnie automatycznie i nie sa dobre dla otoczenia. Więc być może tak mógłbym wyjaśnić to:
Ja się nie wykończę psychicznie kontrolując swój temperament czy "ugrzeczniając się", bo mam sposoby, żeby swoją energię rozładować i ją pożytecznie zagospodarować.Cotta pisze:Jestem zaskoczona, że część z Was utożsamia bycie dobrym z wyzbyciem się imprezowania i przeklinania, a przez rozwój rozumie zamykanie ujść energii, która Was rozpiera. Imho, wykończycie się psychicznie próbując się na siłę ugrzecznić. Bycie grzecznym to nie to samo, co bycie dobrym. Można klnąc ile wlezie i imprezować do woli, ale być w porządku wobec innych, służyć pomocą w potrzebie itd. (tak, jak przedstawiła to Mietła). Można też mówić bardzo ładnie, nie pić, nie szaleć, ale i tak być skurczybykiem.
Możemy pogadać tu https://t.me/joinchat/aHxHU7go8yQ4MmRl
Odnajdziesz mnie na rozstajach dróg. Sprawcy podobno wracają
po śladach swych, a gdy wrócisz tu, gdzie czas w zdumieniu przystanął
to nie mów nic. Już nie ty, nie ja. Inna już rzeka tam płynie.
Odnajdziesz mnie na rozstajach dróg. Sprawcy podobno wracają
po śladach swych, a gdy wrócisz tu, gdzie czas w zdumieniu przystanął
to nie mów nic. Już nie ty, nie ja. Inna już rzeka tam płynie.
Re: Dobroć ósemek
Trudne pytania zadajesz. Kiedyś uważałam siebie za człowieka o złej naturze i basta. Nie było mowy o łagodniejszym spojrzeniu na siebie. Teraz trochę się w tym gubię. Bo na ogół myślę o sobie, jak o złym człowieku. Cały czas mam w głowie małe momenty z życia, kiedy powiedziałam komuś coś przykrego, zachowałam się egoistycznie, byłam zbyt agresywna w stosunku do innych. Właściwie to nie były jakoś specjalnie hardcoreowe akcje jak na ósemkowe możliwości, ale były i jest mi z tym źle.baby_kapar pisze:Mam pytanie, czy Osemki postrzegaja sie jako ludzi o dobrej czy zlej naturze? Czysto wewnatrz, nie jak patrza na nas inni.
Nachodzą mnie jednak od czasu do czasu momenty, w których czuję się dobra. To miłe uczucie, motywujące i uspokajające jednocześnie.
Generalnie cały czas w głowie mam alarm, że powinnam być dobra, żeby "odpracować" te złe rzeczy, które wyrządziłam (ciężko mi to ubrać w słowa, sens jest mniej więcej taki)
Mnie, w porównani do Ciebie kapar, łatwiej przychodzi bycie dobrą. Od bycia złą mam cholerne wyrzuty sumienia, tak duże, że jest to gra niewarta świeczki. Prędzej się zdystansuję, odejdę od kogoś, niż się zemszczę.