Teoretycznie wszyscy tutaj powinniśmy być szefami, ale w praktyce wygląda to bardzo różnie.
Jeśli chodzi o pracę, to w naturalny sposób w grupie przy jakichś projektach rządziłam innymi, nikt nawet się nie zastanawiał dlaczego. Natomiast w sytuacjach prywatnych, np na imprezie czy w towarzystwie nigdy nie byłam duszą towarzystwa i w ogóle lubię przebywać w wąskim gronie bliskich przyjaciół albo sam na sam z kimś. W towarzystwie cichej i nieśmiałej osoby potrafię się rozgadać, mam też naturalny dar do rozwiązywania ludziom języków - nawet nie wiedzą, kiedy zaczynają mi się zwierzać i prosić mnie o radę. Jeśli przebywam z kimś bardzo głośnym to pozwalam mu paplać
jestem natomiast całkowicie odporna na presję grupy - namówienie mnie do zmiany zdania graniczy z cudem, a o jakichś wybrykach pod wpływem znajomych nawet mowy nie ma, bo najbardziej interesują mnie moje własne decyzje i prędzej odejdę (albo przekabacę kogoś na swoją stronę) niż wezmę udział w czymś co mi się nie podoba.