@
lasuch: oczywiście w drugim z przykładów nie myślałem o porozumiewawczym mrugnięciu, ale masz rację, mamy trzeci przypadek
tyle, że to dwie osoby muszą się rozumieć, żeby takie coś było zrozumiane jako żart, a nie odebrane jako obraza; ja np. tego typu żartów nie lubię w sytuacjach stresu i pracy, bo jestem wtedy betonowo ustawiony tylko na działanie, a nie na dowcipkowanie, i kiedy ktoś mi rzuca tekstem na rozluźnienie w taki sposób (z pieszczotliwym "ty baranie" gdzieś w treści zdania) to mogę tego nie zrozumieć i odebrać zbyt dosłownie.
@
Cotta: odbieramy podobnie, Ty i ja, zachowanie Ósemek w takich sytuacjach. Ja w sytuacji takiej, jak teraz opisałaś, nauczyłem się radzić sobie w następujący sposób. Zależy to oczywiście od konkretnego charakteru danej Ósemki, ale:
1. jeżeli osoba jest niereformowalna i ma ewidentne problemy z słuchaniem zawsze, to omijam szerokim łukiem i nie wdaję się w kontakt wcale, nie ma co tracić nerwów
2. jeżeli zaś zachowuje się tak, jak to wyżej opisałaś, tylko czasem, to kiedy wyjedzie mi z tekstem który uważa za normalny, ale dla mnie jest zbyt ostry, albo też pojawia się sytuacja (bardzo częsta!) gdy Ósemka widzi tylko swój czubek nosa i tylko to, co ona robi i co chwila dla swojej potrzeby odrywa mnie od mojej pracy, i wcale nie jest w stanie zauważyć, że ja w swoim pokoju też pracuję - no to jest kilka możliwości:
- uwielbiam stosować dokładnie tę samą taktykę, to znaczy "moje na górze": co chwila przerywam jej pracę, wołam by coś podała; wiem, że rozbija to całą pracę nam obojgu, ale jest takie śmieszne
i przy okazji na przykładzie tego typu często łatwo potem pokazać Ósemce, że on mi dokładnie tak samo przeszkadza, jak ja teraz jemu, i zwykle potem praca układa się już o wiele lepiej; dopóki się czegoś nie przeżyje, to się tego nie rozumie, a ja Ósemkę stawiam w dokładnie takiej samej sytuacji w jakiej ona stawia innych i to często skutkuje pozytywnie
- w przypadku, gdy ktoś wyjedzie do mnie personalnie, oskarży mnie w swoich emocjach o to, że przeze mnie praca do przodu się nie posuwa, to wtedy odkładam wszystkie narzędzia na bok, staję prosto twarzą w twarz z rozmówcą i grzecznie proszę, żeby powtórzył to, co powiedział. Zakładam, że potrafi rozmawiać (drugi typ osoby wykluczyłem w punkcie 1., omawiamy teraz punkt 2.) więc powtórzy. Oczywiście zawsze zakładam sytuację, że mogę się mylić, więc powtarzam jego pytanie/wyrzut swoimi słowami i pytam, czy dobrze go rozumiem. Dzięki temu upewniam się, że nie ma problemu w komunikacji (czyli nie pojawiła się sytuacja, że on mówi jedno, a ja słyszę drugie - słuchać też można w emocjach inaczej, tak samo jak się mówi w emocjach to czego się nie myśli). Skoro już wiem, że rozumiemy się dokładnie, to pytam dalej: dlaczego tak uważa, oraz w jaki sposób moglibyśmy to poprawić. Jeżeli on popełnił błąd, to jest kawa na ławę podana - musi to zobaczyć i uznać. Wyjaśniamy sobie grzecznie że każdy z nas ma robotę, że obaj mamy równe prawa i to, że on uważa, że to co robi jest najważniejsze, to wcale nie musi być też mój pogląd i że ja chcę sobie robić swój kawałek prawidłowo, bez przeszkód z jego strony, i dalej już idzie.
Problem jednak z Ósemkami jest taki, że one naturalnie szukają kontaktu i spinki, a to co ja prezentuję to nie jest dążenie do konfrontacji, tylko do rozwiązania problemu. Ósemki zwykle są bardzo racjonalne, więc uznają takie podejście i da się pracować dalej w miarę sensownie. Wiem, że patrzą potem na mnie jak na słabszego - tego, który konfrontacji i kłótni nie podjął, tylko właśnie kłótni zapobiegł, ale ja swoje też wiem i tego typu ocenianie mnie mam gdzieś