8 a traktowanie i stosunek do najbliższej osoby

Wiadomość
Autor
Pablo
Posty: 1892
Rejestracja: piątek, 11 stycznia 2008, 00:12
Enneatyp: Szef

#16 Post autor: Pablo » środa, 25 marca 2009, 11:47

baby_kapar pisze:
Pablo pisze: Jeszcze apropos koncentrowania się na szansach - miałem okazję trochę poobserwować parki mnie otaczające, niektóre z nich łączył prawdziwy ogień - to widać było czasem nawet jak byli w grupie wśród ludzi. Z jednej strony to jest to co wg. mnie jest potrzebną rzeczą żeby głębiej coś poczuć, z drugiej nie chciałbym sytuacji kiedy np. jestem z kimś ze 2 lata i nagle panienka mi oznajmia "słuchaj zakochałam się w kimś, nie możemy być dłużej razem wybacz, teraz czuję że to nie miało sensu" - szlag by mnie trafił... Jeszcze jakby sobie skoczyła z nim najpierw w bok a potem mi powiedziała że to koniec to byłby chyba koniec ich egzystencji nie ma nic bardziej dennego niż takie zachowanie, wogóle skoki w bok to jest coś co znam z autopsji i nienawidzę tego najbardziej chyba w tego typu relacji... Oczywiście wszystko zależy od tego jak nam na kimś zależy ale i tak takie numery bezkarnie tamtej osóbce nie przeszły...
Ja cos pamietam, ze ty dajesz "panience 2 miechy" na zaczecie seksu czy cos w tym stylu. Jeszcze jakos to potem argumentowales chyba po poscie Basketcase.
Ja mysle, ze jak masz takie przedmiotowe podejscie do seksu (przedmiotowe, bo granice stawiasz rozne w tej kwestii i wymagania masz zamiast podejscia podmiotowego regulujac swoje wymagania do konkretnej osoby i sytuacji), to sie potem nie dziwie, ze panienki skacza ci w bok ;)
Oj tam raz mi się zdarzyło natrafić na taką o lżejszych tradycjach kiedyś w odległej przeszłości (notabene to pierwsza moja głębsza 2 letnia relacja więc tym większy szok) potem 2 moje akcje jedna na trzeźwo druga po pijaku ale generalnie jak zasmakujesz to stwierdzasz że to bez sensu bo to jedna wielka sterta syfu - pogarda i jeden wielki gniew zazwyczaj w obie strony.... O wiele prościej sobie wszystko wyjaśnić - jako 8 wiesz o co chodzi :)

Co do mojego przedmiotowego podejścia do seksu to.... no wiesz kapar w ciągu ostatnich paru lat miałem możliwość właśnie szybkiego wejścia na ten poziom hmmmm.... czynności w dość udanych znajomościach gdzie było naprawdę fajne zrozumienie, ale z pewnych względów wstrzymywałem TO aż znajomość rozwinie się na tyle żeby dalej iść (miałem swoje motywy, których tu jednak nie ujawnię bo to pokazałoby moją naiwność) które moja przyjaciółka określiła "K. może i masz serce naszprycowane nikotyną ale ciepłe i prawdziwe" więc no cóż.....

Kapar a byłeś kiedyś w kimś zakochany tak naprawdę? Nie mówię o sytuacji kiedy widzisz fajną na oko niunię, postanawiasz ją poznać i takiej zwykłej gadce, gdzie potem się to naturalnie rozwija. Potem się okazuje że się fajnie dogadujecie - z tego może wyjść coś fajnego :)

Ale mi teraz chodzi o inną sytuację: spotykasz kobietę w jakimś miejscu pogadasz z nią trochę o pierdołach na dzień dobry i czujesz że ten ktoś ma w sobie taki jakiś nieokreślony i nieprawdopodobny urok i magnetyzm że wszystko inne jest nieistotne - resztę dnia myślisz o tych paru chwilach kiedy rozmawialiście i masz nieodpartą ochotę na dalszy kontakt, wzbudza się wielka ciekawość i zmysły czułeś kiedyś coś takiego? Bardzo rzadko spotykane i właśnie coś takiego mnie interesuje i o czymś takim cały czas mówię. Seks to jedna z wielu części jak dla mnie uczucie bez niego jest niepełne...
baby kapar pisze:P.S. Idea tematu wydawala mi sie calkiem fajna ale przerodzilo sie to w uzalanie sie Pabla o jego doswiadczeniach z "panienkami", nic z tego niestety nie wynika. Nie podejrzewalem cie wczesniej o sklonnosc do takiego czegos ;/
Oj tam od razu Pablo narzekający.... Temat wisi już długo i miałeś okazję się w nim wypowiedzieć od dłuższego czasu rozkręcając go bo dotyczy naszego typu.
A 8 nie mające głębi czy własnego zdania opartego na doświadczeniach to tylko połowa 8 a to jest tylko forum więc nie pękaj ;)

Snufkin a co to ma do rzeczy ile miałem kobiet? Spróbuj zgadnąć, no - strzelaj!



Awatar użytkownika
Basket Case
VIP
VIP
Posty: 712
Rejestracja: piątek, 18 lipca 2008, 10:41

#17 Post autor: Basket Case » piątek, 3 kwietnia 2009, 13:41

Pablo pisze:
# ponieważ ósemka nie toleruje niejednoznaczności i braku informacji, małe niedopatrzenia partnera może odbierać jako podważanie jej zaufania. Może się czuć jakby partner zignorował jej wybór lub nie pozwolił jej zadecydować
He he to jest mój wielki kompleks ;) przekonałem się o tym w ciągu ostatniego tygodnia że to dalej w psychice tkwi... Tj. to co wytłuściłem to ogromnie czuły punkt. Załóżmy taką sytuację Basket - spotykasz się z facetem wszystko fajnie i któregoś dnia on wylatuje Ci z tekstem "wiesz co powinnaś się lepiej umalować jak się spotykamy" albo "weź nie zakładaj tych butów bo wyglądasz w nich dennie"
Kolejny podpunkt do tematu pt "Czego nie lubią Ósemki" chociaż w tym miejscu powinno być "Czego NIENAWIDZĄ Ósemki!!!"

113. Jak ktoś mi coś każe/rozkazuje nie mając ku temu dobrego powodu.

Szef ma dobry powód (dlatego bo jest szefem), lekarz ma dobry powód (pod warunkiem że jest DOBRYM lekarzem), specjalista o bliżej nieokreślonej specjalizacji ma dobry powód (bo specjalista zna się na czymś lepiej niż ja). Gorsze powody mają rodzice i nauczyciele (bo oni nie zawsze mają rację)

Partner/chłopak/mąż nie ma prawa mi rozkazywać czy kazać. Może co najwyżej sugerować... Więc "mogłabyś się lepiej umalować..." może powiedzieć do mnie facet który jest jednocześnie specem od makijażu, a mówiąc "weź nie zakładaj tych butów" musiałby być dodatkowo stylistą...

Pamiętam taką sytuację na jednej z wycieczek szkolnych. Pierwsza LO, ciężko było mi się zgrać z resztą klasy, ale jako 15latka chciałam przynajmniej żyć z nimi w zgodzie. Przyszło mi mieszkać z dwiema dziewczynami, jednej z nich z jakiegoś powodu bardzo nie odpowiadało moje towarzystwo. W ostatnią noc była organizowana impreza, dziewczyny malowały się i przebierały... w pewnym momencie Agnieszka wypala z tekstem: "Wiesz co, ubierzemy Cię, wymalujemy i będziesz fajna :D"

:shock: :shock: :shock: Bynajmniej nie dałam się ani wymalować, ani przebrać... a Agnieszka... cóż była pijana więc pewnie nawet nie wiedziała co mówi.

kapar zgadzam się z Tobą, a Ty Pablo mnożysz strasznie wątki i nie mogę się połapać...

Pablo
Posty: 1892
Rejestracja: piątek, 11 stycznia 2008, 00:12
Enneatyp: Szef

Re: 8 a traktowanie i stosunek do najbliższej osoby

#18 Post autor: Pablo » piątek, 23 października 2009, 23:30

kxxxx ależ jestem zły :evil: i grunt mi się pali pod nogami.

I mam w związku z tym pytanie tylko do 8. Czy macie podobnie durny syndrom ze jak powiedzmy...

Powiedzmy że się naprawdę kiepsko układa się między dwójką osób (pominę przyczyny bo nie jest to istotne) ale jest typowa akcja na wyzdrowienie sytuacji czyli chwilowa obustronnie uzgodniona kwarantanna.
O ile ten człowiek wyciąga rękę powoduje tym że odkładasz broń i wogóle zapomina o całej sprawie. Ale jak się trochę oddalicie to ta cecha w nim zanika, zaczyna przyjmować postawę "nie to nie, bez łachy" - uniezależnia się.

A ja wtedy reaguję na zasadzie focha i wqrwu, sam rzucam teksty o potrzebę zmian na lepsze, ale jak widzę opór to przyjmuję że "nie to nie" i się wkurzam a potem rzucam teksty świadczące jakobym miał w dupie cała sprawę mimo że nie mam jej w dupie ale. Ale to jest żałosne. Wychodzisz z założenia że nic na siłę ale jesteś jednocześnie niewolnikiem tej całej sytuacji. Wiesz że decydujesz i możesz pieprznąć to wszystko, pójść poznać kogoś innego, ustawić się z jakąś panienką ale... to tylko taka pojebana postawa - czemu tak się kxxxx dzieje, co w tym łbie jest zakodowane - zachowuję się ostatnio jak jakiś borderliner który na groźbę "odejdę" stawia od razu drugiego człowieka przed obliczem "taak a ja już prawie to zrobiłem" Do momentu jeżeli ta osoba nie zmięknie ale i tak się fochuję, potem mi przechodzi i gadam normalnie

He he denne. I nic nie rozwiązujące. Czy wy też tak miewaliście czy to ja zachowuje się jak jakiś żenująco pojebany dzieciak. Ależ to mi utrudnia sprawy czasem :evil:

Awatar użytkownika
Kapar
VIP
VIP
Posty: 2333
Rejestracja: czwartek, 21 sierpnia 2008, 13:15
Enneatyp: Szef
Lokalizacja: DownUnder
Kontakt:

Re: 8 a traktowanie i stosunek do najbliższej osoby

#19 Post autor: Kapar » sobota, 24 października 2009, 04:27

To co napisałeś jest dość chaotyczne (pod wpływem emocji?), trudno więc się jakoś do tego odnieść. Jedynce co zrozumiałem, to że obie strony unoszą się dumą? Ustąpienie to może ukazanie słabości, oddanie pola, przyznanie się do błędu? Nikt nie chce podjąć tego kroku? Trzeba bardzo ufać drugiej osobie, żeby oddać broń (jako ósemka), by druga osoba później nie obróciła tego przeciw nam, czego ja bym się osobiście bał na wczesnym etapie relacji.

Moje zdanie jest generalnie takie, że kiedy pojawiają się różne problemy, to sztuką jest sobie umieć dobrze odowiedzieć, czy wynikają one z tego jaka jest druga osoba, jaki ma charakter itp, czy może jest to kwestia tylko sytuacji (jak np problemy finansowe) albo wyłącznie nas?
Cóż jeśli to pierwsze, to nie warto ciągnąć takiej relacji, bo nawet kwarantanna, uzdrowienie sytuacji czy coś w tym stylu to rozwiązanie chwilowe (a związek jest głównie z perspektywą na długi czas, nie?). Jak siedzi taka drzazga w drugiej połówce to usunąć się nie da, jak siedzi to w tobie także, będzie to wracać raz po raz, z czasem może rosnąć na sile powodując nieuchronne rozstanie z większą ilością grzmotów. W tej wersji powody mają znaczenie.
No i bycie z kimś nie polega na tym, że kogoś zmieniać, kogoś ustawiać, czy uświadamiać co do czyiś wad - można próbować zmienić siebie, jeśli warto.
A tak, lepiej iść dalej samemu...
Możemy pogadać tu https://t.me/joinchat/aHxHU7go8yQ4MmRl

Odnajdziesz mnie na rozstajach dróg. Sprawcy podobno wracają
po śladach swych, a gdy wrócisz tu, gdzie czas w zdumieniu przystanął
to nie mów nic. Już nie ty, nie ja. Inna już rzeka tam płynie.

Awatar użytkownika
Mietła
VIP
VIP
Posty: 977
Rejestracja: wtorek, 22 września 2009, 16:23
Enneatyp: Szef

Re: 8 a traktowanie i stosunek do najbliższej osoby

#20 Post autor: Mietła » sobota, 24 października 2009, 10:20

Pablo, przeczytałam to chyba z pięć razy i mam nadzieję, że dotarło do mnie to, co chciałeś napisać. Włącza Ci się tryb bezwzględnego tyrana, który poprzez swoje zachowanie wymusza coś na połówce? A konkretnie to, żeby ona zmiękła, uległa i przystosowała się do Twojego widzimisię? A jak nie, to spadaj?
Wniosek mi się jeden nasunął: widzisz, że źle się dzieje, może jesteś świadomy, że w każdej chwili to może się rozpieprzyć i podświadomie zachowujesz się przy kłótniach jak ten, któremu nie zależy. Dziwnie to brzmi może, ale lepiej jest zostawić, niż być zostawionym, a jeśli już być zostawionym to lepiej przy postawie "i tak mi nie zależało". Jakoś to tak mniej dumę rysuje...
Poza tym tracisz kontrolę nad sytuacją, bo nie jest tak pięknie i kolorowo, przez to się wściekasz i grasz Wielkiego-Na-Wszystko-Zlewającego, żeby zachować twarz. Do niczego takie zachowanie nie prowadzi, ale rozumiem Twoją postawę - czasem mam podobnie. Z tym, że nie staram się zmieniać człowieka za wszelką cenę - jak coś mi nie pasuje, to wolę się rozstać. Można zmienić częściowo czyjeś nawyki i zachowania, ale nie zmienimy człowieka i jego sposobu myślenia.

PS jako typowa baba, muszę Ci powiedzieć, że zachowujesz się jak dupek. Na jej miejscu dawno bym Cię w tyłek kopnęła (o ile to, o czym piszesz, zdarza się często). Weź to sobie do serca chłopie i jeśli Ci zależy to przemyśl swoją postawę i nad tym popracuj...

Pablo
Posty: 1892
Rejestracja: piątek, 11 stycznia 2008, 00:12
Enneatyp: Szef

Re: 8 a traktowanie i stosunek do najbliższej osoby

#21 Post autor: Pablo » sobota, 24 października 2009, 14:19

Heh Mietła to właśnie są moje reakcje, ale na to co ładnie Kapar ujął - nie ma co zmieniać drugiego człowieka jeżeli idzie o charakter, bo to walka z wiatrakami na dłuższą metę. I właśnie cała kaszana polega na tym, że ja jakoś potrafiłem zaakceptować np. skłonność do czarnowidztwa tej osoby i jej dziwne humory z powodu drobnostek - o ile dotyczyły okoliczności zewnętrznych.
To kwestia wprawy, po prostu się przyzwyczajasz do tego i nie zwracasz większej uwagi, albo bagatelizujesz problemy, czy wysłuchujesz biernie o ile ten człowiek nie przytłacza zbytnio tymi cechami. Natomiast zawsze z babami (mam skłonność do typu 9 a one są czepliwe) miałem taką akcję że im coś nie leżało - dla przykładu głupie rzeczy w rodzaju "za głośną masz gadkę", "za szybką gadkę", "nie taki humorek" "zbyt ostre komentarze" itp... czyli rzeczy niezmienne w moim charakterze albo temperamencie, które potem zaczynały z czasem wychodzić ale na początku jakoś "nie sprawiały kłopotów" - i tego nie czaję bo jak coś nie leży to człowiek to chyba od początku wie, nie?
A to co opisałem to moje reakcje na przedawkowywanie takich wątów, z tym że jak się wścieknę to raz a porządnie (kumulacja złości przez wpływ tłumiącego je do środka skrzydła) a potem się właśnie dumą unoszę i zachowuje się tak jak opisałem - jakbym miał wszystko gdzieś nie wyciągając pierwszy ręki.
W sumie to mam powód ale czytajcie dalej to zrozumiecie dokładniej o co chodzi.
Nie wspomnę o tym że wraca taki ktoś do szarpanin tego typu które miały miejsce dobre pół roku temu jak wpadnie w litanię jęczenia, a to jest głupota bo był czas i miejsce na to żeby wyjaśnić wtedy i spraw wg. mnie została wtedy zamknięta. Czasem to mam wrażenie że jestem niańką a nie facetem :roll:

Ech cóż nie raz miałem takie sytuacje już z niejedną babką - czas pokaże, ale masz rację w tym co mówisz Kapar - a podsumowując to - życie to pole walki ramię w ramię z ta osobą ale to co teraz jest to walka na własnym podwórku, którą nie ja zacząłem i na którą też próbowałem machnąć ręką no ale jak widać to ten człowiek ma z tym problem :roll:, ale cóż - nie każdy w moim życiu jak widać jest to w stanie zrozumieć. Marnowanie energii i tyle.

PS a baby też bywają głupie, potrafią się czepnąć że masz nie taką fryzurkę, albo nie taki krój kurtki, ja nie wiem co te 9 sobie wyobrażają :lol: a to niejeden przypadek już. Tyranizuję owszem ale dlatego że mam tych "ale" powyżej uszu - to co wymieniłem nie są problemy godne dorosłych ludzi a szukanie dziury w całym na gruncie wspólnego szczęścia i wzajemnej akceptacji mimo wad - bo to chyba o to chodzi nie? Takimi drobnostkami można się zamęczyć, jeszcze jak to są ataki na cechy charakteru to.... wiecie ;)

Awatar użytkownika
Mietła
VIP
VIP
Posty: 977
Rejestracja: wtorek, 22 września 2009, 16:23
Enneatyp: Szef

Re: 8 a traktowanie i stosunek do najbliższej osoby

#22 Post autor: Mietła » sobota, 24 października 2009, 22:24

Aaaa, czyli jednak nie skumałam co chciałeś przekazać, Pablo ;) Baby często tak mają, że na początku przymykają oko na pewne kwestie u facetów, które drażnią od samego początku. Bo nam się wydaje, że wszystko się ułoży, człowiek się zmieni... Czasem zaczynamy dostrzegać drażniące cechy po jakimś czasie, jak przejdzie pierwsze największe zauroczenie. Nie usprawiedliwiam bab, bo cecha jest co najmniej wkurzająca (chociaż niektórzy faceci zachowują się podobnie...), ale początkowo też bagatelizujemy problemy, udajemy, że nam coś nie przeszkadza. I o ile faceci są w stanie zlewać na pewne rzeczy cały czas, o tyle słabsza psychika u większości bab na to nie pozwala. Bo wkurza i już. Sama raz tak miałam z jednym byłym - zero komplementów, same chamskie komentarze pod moim adresem. Do czasu luzik, bo lubię się śmiać sama z siebie, ale po jakimś czasie zaczęło dobijać (szczególnie jak się mosiek rozwodził nad urodą jakieś laski przy mnie, a do mnie strzelał tekstem: też byś mogła się tak ubierać / czesać / malować / bla bla bla). Powiedziałam raz - zero poprawy, więc dziada rzuciłam, bo przy okazji spierdzielił jeszcze parę innych rzeczy. (Nie porównuję Cię, żeby była jasność, tylko podaję przykład jak działa standardowy mózg baby.) Co do "litanii jęczenia" - najwyraźniej dalej kwestia jej leży na wątrobie, skoro zaczyna wypominki. Albo podczas kłótni brakuje jej argumentów, wtedy się wygrzebuje stare urazy.
Pablo pisze:PS a baby też bywają głupie, potrafią się czepnąć że masz nie taką fryzurkę, albo nie taki krój kurtki, ja nie wiem co te 9 sobie wyobrażają :lol: a to niejeden przypadek już. Tyranizuję owszem ale dlatego że mam tych "ale" powyżej uszu - to co wymieniłem nie są problemy godne dorosłych ludzi a szukanie dziury w całym na gruncie wspólnego szczęścia i wzajemnej akceptacji mimo wad - bo to chyba o to chodzi nie? Takimi drobnostkami można się zamęczyć, jeszcze jak to są ataki na cechy charakteru to.... wiecie ;)
No bo, panowie, kobiety lepszy gust mają w większości przypadków. W kwestiach kurteczek, spodenek, koszulek, krawatów i fryzurek trzeba się pań słuchać, bez dwóch zdań ;) Ataków na cechy charakteru nie mogę przeboleć. Mój charakter, moja sprawa. Wypracowałam sobie go, umocniłam przez różne przykre wydarzenia w życiu nie po to, żeby jakiś goguś mi na niego wjeżdżał - tu się zgadzam z Tobą. Też bym reagowała agresją i nie podałabym pierwsza ręki, o nie.
Jeszcze jedno - jeśli chce się "wojować" ramię w ramię z drugą osobą z całym światem, to najpierw trzeba wszystkie kwestie wyjaśnić między sobą. Bez tego ani rusz.

Pablo
Posty: 1892
Rejestracja: piątek, 11 stycznia 2008, 00:12
Enneatyp: Szef

Re: 8 a traktowanie i stosunek do najbliższej osoby

#23 Post autor: Pablo » poniedziałek, 26 października 2009, 19:41

Jeszcze jedno - jeśli chce się "wojować" ramię w ramię z drugą osobą z całym światem, to najpierw trzeba wszystkie kwestie wyjaśnić między sobą. Bez tego ani rusz.
Nie wiem jak Ty Mietla ale jeżeli nie mam postawione wprost że jest jakaś przeszkoda to jej nie widzę. Ale to chyba jest bardziej złożone niż bezpośrednie wypalenie że "8 musi mieć wprost powiedziane" - dlatego że i się na przeszkadzajkach w życiu specjalnie nie koncentruję i dlatego że nadają życiu smaczku jak się pojawią i dlatego że nie rozumiem za cholerę aluzji mimo chęci nawet, byłem raz z kimś dość długo kto ciągle dawał mi w ten sposób do zrozumienia że czegoś chce ale zawsze brałem to jako stwierdzenie jakiegoś tam faktu. Bez tego ani rusz - racja.
Sama raz tak miałam z jednym byłym - zero komplementów, same chamskie komentarze pod moim adresem. Do czasu luzik, bo lubię się śmiać sama z siebie, ale po jakimś czasie zaczęło dobijać (szczególnie jak się mosiek rozwodził nad urodą jakieś laski przy mnie, a do mnie strzelał tekstem: też byś mogła się tak ubierać / czesać / malować / bla bla bla)
Ten wiesiek o którym mówisz... he he znam parę przypadków panienek które by ktoś taki psychicznie połamał i nabawił uprzedzeń do następnych związków na najbliższe 2 lata :lol: ale zauważyłaś dobrą rzecz - DO CZASU. Jeżeli ktoś ciągle tak robi i nie ma przebłysku jakichś pozytywnych emocji czy komentarzy znaczy że albo to jakaś zakompleksiona ciota albo że jakaś zawiść pod moim adresem go zżera, albo ktoś kto się nagle poczuł taki pewny w bliższej relacji, kiedy stajesz się bardziej otwarta i pobłażliwa nieco, że se taki odważniaczek nagle zrobił i wyszło szydło - kiepski materiał.

He he przypomina mi się jedna znajomość sprzed paru ładnych lat jak to piszę, ale i tam wszystko z biegiem czasu wyszło ;) :lol:
Też podobne akcje porównawcze w stylu piosenek zespołów typu "łzy" - "oooch gdybyś byyyył kimś innym niż jesteeeeś" mimo że najpierw było wszystko git przez jakieś 2 miesiące. Potem doszły akcje wspominania byłego (z którym była 5 lat ale bez konsumpcji bo "uczucia można inaczej okazać" a raz mi powiedziała że rzuciła w gościa nożem jak raz jej powiedział żeby mu kanapki zrobiła ale "nieodpowiednio to ujął i ją wnerwił" :lol: od tej pory zacząłem już tą znajomość traktować jako ciekawostkę - na szczęście dawkowanie tego typu idiotyzmów i jej wyjątkowy egocentryzm panienki która chciałaby żeby jej manna z nieba leciała były tak odpowiednio przez nią dawkowane że nie zraniło mnie to, tylko wygaszało moje zaangażowanie i jej obraz z biegiem czasu - tak że tylko mogłem sobie potem wyrzucić stracony czas.
Potem poczuła się na tyle pewna że zaczęła mi jęczeć jakby fajnie było jakby byli znowu razem, mimo że ten związek na moje oko był martwy zanim się rozstali z tego co mówiła i gadać o tym jak ją źle potraktował bo wyjechał sobie na wczasy z jej przyjaciółką z którą skoczył w bok na tym wyjeździe i wrócił mówiąc że ją zostawia dla niej. Ta złapała jakieś proszki i usiłowała się zabić, odratowali ją ale potem zaczęła go telefonami zadręczać aż zaczął jej grozić podpaleniami, Dała sobie spokój wtedy ale ciągle o nim "marzyła" Potem okazało się że się rozstał po roku z tamta jej przyjaciółką, ta się od razu z nim spotkała i się mu "oddała" ale on stwierdził że nie mogą być razem - od tej pory przez 4 lata marzyła o nim nadal :lol: :lol: mimo że tamten już się hajtnął a od ich definitywnego rozstania minęły 3 lata ponad. I jeszcze jej złota myśl, którą wtedy już rozumiałem "Miłość jest trudniejsza od samozagłady bo łatwiej jest popełnić samobójstwo niż sprawić by ktoś cię pokochał" :roll:


W końcu widząc żałość egoizm, pustkę i idiotyzm tej kobiety doszedłem do wniosku że czas to skończyć bo już nawet nie ma się z czego śmiać, a sam miałem pod jej adresem wqrw za złe traktowanie, więc doprowadziłem do bezpośredniej konfrontacji i bez cenzuralnej delikatnej dyplomatycznej gadki (bo jej nie stać było na to żeby cokolwiek miłego mi kiedykolwiek na mój temat powiedzieć więc miałem to w d...e) Oczywiście strasznie ją to uraziło - odszedłem w diabły w swoją stronę nawet nie oglądając się. Taką pogardę do niej czułem wtedy jak chyba do nikogo ;)

Najlepsze że ona do dzisiaj po 4 latach mi posyła jakieś płomienne życzenia jak mam urodziny albo na święta, na co zazwyczaj nie odpowiadam - bo po co?

Taka typowa schorowana 4ka :lol:

Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło - potem jest się z czego pośmiać Mietla ;)

Awatar użytkownika
boogi
Pan Admin
Pan Admin
Posty: 5875
Rejestracja: czwartek, 23 października 2008, 22:48
Enneatyp: Perfekcjonista
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: 8 a traktowanie i stosunek do najbliższej osoby

#24 Post autor: boogi » wtorek, 27 października 2009, 19:27

Mietla pisze:Baby często tak mają, że na początku przymykają oko na pewne kwestie u facetów, które drażnią od samego początku. Bo nam się wydaje, że wszystko się ułoży, człowiek się zmieni...
Bo tak to już jest na tym świecie:
- kobieta wychodzi za mąż mając nadzieję, że on się zmieni - a on się nie zmienia
- facet żeni się z kobietą mając nadzieję, że ona się nie zmieni - a ona się zmienia...
;)
"Jeśli chcesz ze mną rozmawiać, zdefiniuj terminy których używasz."
- Voltaire

>> bardzo dziwny link <<

Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix

Awatar użytkownika
Mietła
VIP
VIP
Posty: 977
Rejestracja: wtorek, 22 września 2009, 16:23
Enneatyp: Szef

Re: 8 a traktowanie i stosunek do najbliższej osoby

#25 Post autor: Mietła » niedziela, 8 listopada 2009, 10:10

Pablo pisze:Nie wiem jak Ty Mietla ale jeżeli nie mam postawione wprost że jest jakaś przeszkoda to jej nie widzę. Ale to chyba jest bardziej złożone niż bezpośrednie wypalenie że "8 musi mieć wprost powiedziane" - dlatego że i się na przeszkadzajkach w życiu specjalnie nie koncentruję i dlatego że nadają życiu smaczku jak się pojawią i dlatego że nie rozumiem za cholerę aluzji mimo chęci nawet, byłem raz z kimś dość długo kto ciągle dawał mi w ten sposób do zrozumienia że czegoś chce ale zawsze brałem to jako stwierdzenie jakiegoś tam faktu. Bez tego ani rusz - racja.
Aluzji w związkach raczej nie wyłapuję... Chyba, że wcześniej mi partner podpadł, to wtedy robię się strasznie wyczulona na podteksty, uważnie obserwuję zachowanie - wtedy zaczynam dostrzegać wszystko bardzo wyraźnie i w 90 proc oznacza to koniec bajki z danym księciuniem. Jak już jestem w tej fazie obserwacji, to dostaję lekkiej paranoi. A nawet dość mocnej; taka obsesja na punkcie każdego słowa, wszędzie doszukuję się drugiego dna, przy okazji awantury traktuję gościa nie jak partnera tylko jak wroga. Odwala mi najzwyczajniej... Jeszcze żaden mój związek nie wytrzymał tej mietłowej choroby :wink:
boogi pisze:Bo tak to już jest na tym świecie:
- kobieta wychodzi za mąż mając nadzieję, że on się zmieni - a on się nie zmienia
- facet żeni się z kobietą mając nadzieję, że ona się nie zmieni - a ona się zmienia...
;)
I dlatego teraz nie zaczynam niczego z gościem, w którym mi coś na początku nie odpowiada :wink: Szukam ideału, hie hie... :roll: :wink:

Awatar użytkownika
komandosek
Posty: 157
Rejestracja: sobota, 4 kwietnia 2009, 13:21
Lokalizacja: Wrocław

Re: 8 a traktowanie i stosunek do najbliższej osoby

#26 Post autor: komandosek » niedziela, 8 listopada 2009, 12:34

Pablo, ale historia. az sie dziwie ze od razu jej nie pogoniles. Mietla, jestem zdania ze najzwyczajniej nie trafilas na nikogo na tyle fajnego by nie traktowac go z buta jak tylko nadarzy sie okazja. czasem tez w tej 8mowej paranoii mozna się zapędzic za daleko. Ja wiem ze fajnie byc impulsywnym i opierdalac osoby trzecie, ale raczej lepiej nie przenosic tego na najbliższą osobe i traktowac ją jak byle jakiego przechodnia który np wlazł Ci pod koła roweru.
Chocby z tego powodu ze nie jest on(jesli to rzeczywiscie ktos Ci bliski) wyzej wymienionym przechodniem
"a słońce przyciąga nas, bo kocha życia blask!"

Awatar użytkownika
Mietła
VIP
VIP
Posty: 977
Rejestracja: wtorek, 22 września 2009, 16:23
Enneatyp: Szef

Re: 8 a traktowanie i stosunek do najbliższej osoby

#27 Post autor: Mietła » niedziela, 8 listopada 2009, 21:31

komandosek pisze:Mietla, jestem zdania ze najzwyczajniej nie trafilas na nikogo na tyle fajnego by nie traktowac go z buta jak tylko nadarzy sie okazja. czasem tez w tej 8mowej paranoii mozna się zapędzic za daleko. Ja wiem ze fajnie byc impulsywnym i opierdalac osoby trzecie, ale raczej lepiej nie przenosic tego na najbliższą osobe i traktowac ją jak byle jakiego przechodnia który np wlazł Ci pod koła roweru.
Zgadza się, nie trafiłam. Dlatego dziękuję niepasującemu mi jegomościowi za współpracę na początku zazwyczaj. Ale niestety czasem okazuje się dopiero po czasie, że ktoś nie jest fair. Mam nadzieję, że więcej takiej paranoi nie będę zmuszona przejść, tzn że następny z dłuższego związku okaże się być tym ostatecznym, ale jeśli nie, to z ciekawości postaram się poobserwować swoje reakcje i je ewentualnie troszkę okiełznać :wink: Tylko kurde właśnie lubię "być impulsywna i opierdalać osoby trzecie" ale tylko troszkę. Jak przesadzę, to mam wyrzuty sumienia :roll:

Pablo
Posty: 1892
Rejestracja: piątek, 11 stycznia 2008, 00:12
Enneatyp: Szef

Re: 8 a traktowanie i stosunek do najbliższej osoby

#28 Post autor: Pablo » niedziela, 8 listopada 2009, 22:02

He he jak widzę to wy 8w7ki jesteście jednak bardziej nerwowi niż ja ;) Ale może to kwestia doświadczenia i nabrania dystansu z biegiem wielu lat, jak miałem około 20tki to podobnie podchodziłem tyle że nie tak bezpośrednio okazując bo jednak nie przepadam za tym żeby kogoś kopać w dupę.

Ale heh to jest kurde główny problem bo i mi się zdarzy wylecieć z ryjem - nawet na osobę trzecią przy tej "swojej" to jednak z moich gadek z tymi osobami wynika że one nie czują się w przeciwieństwie do nas w takich sytuacjach ani bezpiecznie ani komfortowo. Niektórzy z tych bliskich nam osób uważają że to dlatego że "nie chcemy żeby wam dopieprzano" - podczas gdy my traktujemy takie coś jako rzecz która wcale nas tak nie dotyka jak inni myślą. Jest parę motywów dlaczego nasza impulsywność jest nie tyle upierdliwa co w oczach innych nam i im zagrażająca.
A ja i tak uważam że już niezłym kompromisem jest ze strony 8 podejście takie jak tu opisujecie - sam to sobie zamontowałem we łbie z 5 lat temu. Ale dla niektórych to wciąż za mało :roll: Tzn. objebywanie osób trzecich.

Aha i jeszcze jedno - jak jak jestem przy pannie mam wyostrzony zmysł obronny i często rzeczy na które sam nie zwracam specjalnie uwagi zaczynam dostrzegać jako potencjalne zagrożenie i o wiele bardziej jestem skłonny zareagować.

mirtille
Posty: 67
Rejestracja: środa, 11 listopada 2009, 14:05
Enneatyp: Szef
Lokalizacja: Kraków

Re: 8 a traktowanie i stosunek do najbliższej osoby

#29 Post autor: mirtille » środa, 11 listopada 2009, 15:49

Niestety muszę się zgodzić co do tego kontrolowania partnera. To jest jakiś koszmar, ta obsesyjna postawa "wszystko musi być pod moją władzą" i bardzo utrudnia związek, bo każde wyjście ze znajomymi beze mnie zaczyna nabierać wymiaru "olewasz mnie" i dołuje. Z drugiej strony jest ta silna potrzeba rozpieszczania ukochanej osoby na każdym kroku. Osobiście nie jestem w ogóle nerwowa, więc nietypowa ze mnie ósemka. Jestem mistrzynią samokontroli, nie podnoszę głosu praktycznie nigdy. Dopiero jak ktoś naprawdę mi nastąpi na odcisk to wybucham tak, że można się przerazić. Nawet nie krzyczę, tylko stosuję rozwiązania siłowe - pewna osoba została powalona przeze mnie na ziemię, no ale to była skrajna sytuacja.
8 w 7

Awatar użytkownika
Mietła
VIP
VIP
Posty: 977
Rejestracja: wtorek, 22 września 2009, 16:23
Enneatyp: Szef

Re: 8 a traktowanie i stosunek do najbliższej osoby

#30 Post autor: Mietła » środa, 11 listopada 2009, 21:49

mirtille pisze:Niestety muszę się zgodzić co do tego kontrolowania partnera. To jest jakiś koszmar, ta obsesyjna postawa "wszystko musi być pod moją władzą" i bardzo utrudnia związek, bo każde wyjście ze znajomymi beze mnie zaczyna nabierać wymiaru "olewasz mnie" i dołuje.
Nie kontroluję przed tym jak podpadnie. Nie jestem nigdy zazdrosna - jak się mu podoba inna i coś sobie tiutia zbyt ostentacyjnie, to jeszcze daję kopa w dupę na zachętę :twisted: Ogólnie toleruję sytuacje, kiedy któreś z partnerów flirtuje. Byle się skończyło na słowach. Zresztą nie wyobrażam sobie fochów ze strony faceta o coś takiego... Dlatego sama jestem w takich kwestiach wyrozumiała :wink:
Jak wychodzi beze mnie, to ja wychodzę bez niego i proste - bez fochów, awantur, nawet złośliwości. Całkowicie naturalna rzecz, że chcę wyjść tylko ze swoimi znajomymi. Najgorsze, co w życiu widziałam odnośnie tego tematu, to facet jednej kumpeli z liceum, który przyjechał z nią na babski wieczór przy piwie. Jeszcze zrobił awanturę, że miała bluzkę z dość dużym dekoltem... :shock: :lol:

ODPOWIEDZ