Własne doły a reakcje na doły innych
-
- Posty: 370
- Rejestracja: poniedziałek, 11 czerwca 2007, 19:40
-
- Posty: 370
- Rejestracja: poniedziałek, 11 czerwca 2007, 19:40
kurna nie wiem - miałem jechać ale ostatecznie dałem sobie siana. Tendencja powrotna jest z powodu kryzysu gospodarczego ale... kurde przecież skoro ktoś wyjechał to może wrócić. Tu miał przyjaciół rodzinę - do tego wszystkiego wraca i nie jest to w połowie nawet tak trudne jak wycieczka w poprzednią stronę cholera wie gdzie.
Może z robotą nie lepiej u nas ale wracanie z powodu kiepskiej pracy jednej strony jest trochę pójściem na łatwiznę...
P. to nie wiesz co stoi na przeszkodzie? Moim zdaniem jako jego połówka powinnaś wiedzieć Co stoi na przeszkodzie w takim razie żeby tą muzykę sobie robił?
Kurde po robocie trzeba mieć jakiś pomysł na relaks przecież hobby to idealna rzecz.
Może z robotą nie lepiej u nas ale wracanie z powodu kiepskiej pracy jednej strony jest trochę pójściem na łatwiznę...
P. to nie wiesz co stoi na przeszkodzie? Moim zdaniem jako jego połówka powinnaś wiedzieć Co stoi na przeszkodzie w takim razie żeby tą muzykę sobie robił?
Kurde po robocie trzeba mieć jakiś pomysł na relaks przecież hobby to idealna rzecz.
Re: Własne doły a reakcje na doły innych
Wracam do tematu: dość często mi się zdarza, że mam ochotę się komuś wyzrzędzić. Z tym że nie ma ludzi bez problemów i większość osób na moje zrzędzenie odpowiada podobnym. Wtedy automatycznie przyjmuję postawę babci Mietły, zaczynam pocieszać, motywować, proponować rozwiązania problemów, oferować pomoc. Czasem nawet przez to i mnie się poprawia. Dwa wnioski:
1. Problemy innych odwracają uwagę od własnych rozterek, spychają je na drugi plan.
2. Łatwiej mi zrobić komuś lekkie pranie mózgu, nakłonić do zmian i dać pozytywnego życiowego kopa, niż zmienić swoje nastawienie. Zawsze łatwiej się gada niż robi. Na moje szczęście ludzie raczej nie zauważają tej delikatnej hipokryzji...
1. Problemy innych odwracają uwagę od własnych rozterek, spychają je na drugi plan.
2. Łatwiej mi zrobić komuś lekkie pranie mózgu, nakłonić do zmian i dać pozytywnego życiowego kopa, niż zmienić swoje nastawienie. Zawsze łatwiej się gada niż robi. Na moje szczęście ludzie raczej nie zauważają tej delikatnej hipokryzji...
Re: Własne doły a reakcje na doły innych
Jak widzę, że ktoś inny ma doła to nawet nie próbuję myśleć o swoim. Jest czas na to, żeby ktoś poużalał się nad tobą i na to, żeby pomóc innym. Nie mam jakichś szczególnych skłonności do wahań nastrojów więc najczęściej radzę sobie po prostu sama a przy innych pozwalam im się wygadać i działam tak, żeby pomóc.
8 w 7
Re: Własne doły a reakcje na doły innych
NIgdy nie myślałem o tym w ten sposób ale masz tu rację, po części to z tego powodu. Ale tak czy siak jak jestem sam to nie puszczę pary że coś mnie dołuje, muszę to najpierw przegryźć jak po kopie w dupę zostanę z tym sam na jakiś czas, to potem chce już pozostać z tym sam aż mi przejdzie i sobie wszystko w głowie poukładam. Inaczej jak jesteś np. w grupie do której należysz i kiepska sytuacja trafia w Ciebie i w jeszcze kogoś - wtedy odwracam uwagę od swojego zdołowania i skupiam się na tej osobie.2. Łatwiej mi zrobić komuś lekkie pranie mózgu, nakłonić do zmian i dać pozytywnego życiowego kopa, niż zmienić swoje nastawienie
Re: Własne doły a reakcje na doły innych
Ja, jak to czwórka dołuje się razem z tą osobą chyba że przypadek jest łatwy do rozwiązania i mogę jakoś pomóc i wtedy pomagam. Jednak rzadko się to zdarza bo , siła przekonywująca zdołowanych ludzi jest dla mnie za wysoka:D
4(w5)
Re: Własne doły a reakcje na doły innych
Ja jako jedynka staram sie zmotywować do działania w dobrą stronę bo, widok takiej kupy emocjonalnej w stanie rozkładu nic nikomu nie daje. A jak za długo widzę że ktoś się dołuje to mnie to wkurza bo marnuje swój czas i do tego wprowadza kupowaty nastrój...
Siła przekonywająca zdołowanych ludzi nie istnieje dla mnie. To ja mam siłę przekonywająca.
Kiedy ja się dołuje to się alienuję i niczyje problemy mnie nie obchodzą oprócz moich bo nie można pomóc komuś jeśli nie jesteś w stanie pomóc sam sobie.
Siła przekonywająca zdołowanych ludzi nie istnieje dla mnie. To ja mam siłę przekonywająca.
Kiedy ja się dołuje to się alienuję i niczyje problemy mnie nie obchodzą oprócz moich bo nie można pomóc komuś jeśli nie jesteś w stanie pomóc sam sobie.
podobnie mam chybaInaczej jak jesteś np. w grupie do której należysz i kiepska sytuacja trafia w Ciebie i w jeszcze kogoś - wtedy odwracam uwagę od swojego zdołowania i skupiam się na tej osobie.
Podróżując na rumaku akceptowanych emocji, poszukując siebie wprowadzam do doliny łez,teorie sensu życia przez afirmację samego życia we wszystkich jego przejawach odbitych w zwierciadle sztuki.