Kiedy mi się nie udaje, to...

Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
boogi
Pan Admin
Pan Admin
Posty: 5875
Rejestracja: czwartek, 23 października 2008, 22:48
Enneatyp: Perfekcjonista
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Kiedy mi się nie udaje, to...

#1 Post autor: boogi » sobota, 30 lipca 2011, 20:31

Drogie Siódemki, mam do was następujące pytanie: co robicie, gdy coś wam się nie uda? Na przykład:

1. przygotowujecie się do ważnego dla was egzaminu, wkładacie przez 2 tygodnie sporo czasu, chęci, energii w naukę, a okazuje się że nie zdaliście (zakładamy uczciwy egzamin i to, że jednak wiedzy zabrakło)
2. egzamin jak wyżej, ale został odwołany

Sprecyzuję pytanie jeszcze bardziej: dotyczy ono tego, że doznaliście zawodu, w sytuacjach do których się przygotowywaliście, planowaliście, do których podchodziliście świadomie. Nie dotyczy spraw przypadkowych (liczyliście, że coś się może wydarzyć, a się nie wydarzyło), ani przypadków takich jak to że ktoś was potrącił przypadkowo na ulicy i to sprawiło wam przykrość.
Poza tym rozróżniam dwa rodzaje omawianych zawodów życiowych: gdy zawód dotknął was w sytuacji, na którą mieliście wpływ (można było jeszcze więcej się przygotować jak w przykładzie wyżej), oraz w sytuacji na którą wpływu nie mieliście i która wynikła z czynników zewnętrznych, niezależnych od was.

Zapraszam do dyskusji, wydaje mi się że odpowiedzi znam, ale... pewnie i tak mnie zaskoczycie ;)


"Jeśli chcesz ze mną rozmawiać, zdefiniuj terminy których używasz."
- Voltaire

>> bardzo dziwny link <<

Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix

Awatar użytkownika
Pędzący Bakłażan
VIP
VIP
Posty: 2637
Rejestracja: sobota, 15 listopada 2008, 21:44

Re: Kiedy mi się nie udaje, to...

#2 Post autor: Pędzący Bakłażan » sobota, 30 lipca 2011, 20:45

W sytuacji pierwszej.
Uderzenie smutku [sekundowe, w momencie odczytywania wyników], potem "Kur****, Ty debilu tyle się uczyłeś i co?" [nie wiem czy to ósemkowe skrzydło, czy tak wszystkie siódemki mają], w międzyczasie jeszcze powtarzanie ciągłe i katowanie się myślą, że "Kuźwa będzie trzeba to wszystko jeszcze raz przewertować", następnie wielogodzinne usprawiedliwianie się, że to na pewno materiał był taki trudny i to nie moja wina "Przecież się uczyłeś, spokojnie, nie Twoja wina".
Z biegiem czasu zakrada się zrezygnowanie, ale jednocześnie zdecydowanie, że "Ci kretyni jeszcze zobaczą z kim zadarli. Że niby ja nie umiem?".
No i wtedy upór i nauka jak mi zależy, a jeżeli to jakieś niepotrzebne głupoty, to lecę na żywioł, że najwyżej jeszcze raz coś poprawię. :lol: :lol: :lol:

Sytuacja druga.
Włącza się ósemkowe skrzydło, a jak jeszcze znajdą się poplecznicy w rzucaniu kur*opatwami, to wybucha wulkan.
Moja ciężka praca poszła na marne, ile ja mogłem w międzyczasie zrobić! No, a potem jak już przejdzie to obrócenie tego w żart i np. powtarzanie znajomym przedrzeźniając profesora "Pewnieee, po co robić zapowiedziany egzamin, przecież ja tu rządzę, niech przyjdą napisać w sylwestra" :lol: :lol:
Pamiętam, że jak w szkole coś odwołali, to tekst mojej mamy mnie zawsze denerwował: "Ale przynajmniej już będziesz umiał"
AAAAAA, ALE PO CHOLERĘ UCZYŁEM SIĘ WTEDY, MÓGŁBYM DOPIERO JUTRO, POJUTRZE, KIEDYŚTAM... xDDDD

Boogi, może Ty również podzielisz się swoimi spostrzeżeniami i tym jakich odpowiedzi się spodziewałeś? :wink:

Awatar użytkownika
atis
Posty: 2789
Rejestracja: czwartek, 23 kwietnia 2009, 20:58
Enneatyp: Szef
Lokalizacja: różowy balonik

Re: Kiedy mi się nie udaje, to...

#3 Post autor: atis » sobota, 30 lipca 2011, 20:52

1) różne warianty:
- wybucham płaczem, idę jarać, uspokajam się za 5 minut, zaczynam obracać to w żart i idę pić z przyjaciółmi celem poprawienia nastroju i z hasłem 'tego sie nie dało zdać' (jak ja bym nie zaliczyła, to nie ma szans żeby któreś z nich zaliczyło) ///wersja gdy o wynikach dowiaduję się będąc sama lub w towarzystwie b.małej liczby najblizszych znajomych ///
- bluzgam, idę jarać, uspokajam się za 15 minut, idę pić celem rozładowania złych emocji //wersja dowiaduje sie w duzej grupie osob///
- nic nie mówię i udaję ze jest ok //wersja dowiaduje sie w duzej grupie osob///

uwaga - powyższe dotyczą sytuacji gdy dostałam 3 z czegos, z czego powinnam miec 5, bo przez całe studia mialam jedną poprawkę i wtedy fakt ten mnie niesamowicie podekscytowal, bo bylo to nowe i obce doświadczenie :lol:

2) jestem zła, bluzgam dużo, idę zajarać, dalej bluzgam, zazwyczaj w sposób, ktory wyjątkowo bawi ludzi bardziej ode mnie wkurzonych w tym momencie; są duże szanse, że w następnym terminie pojdzie mi gorzej, niz by poszlo, ale generalnie specjalnie mnie to nie rusza w sposób emocjonalny. ah, jestem wtedy 'obrazona' na dowolny czynnik ktory spowodowal zmiane terminu i nigdy juz nie powiem o nim (czynniku, osobie) dobrego słowa ;))) potem idę pić, bo najprawdopodobniej odwolany egzamin oznacza wolne popoludnie. Rozumiem, że to sytuacja 'zawód w sprawie ode mnie niezaleznej' - jesli nie jest to jakas wielka tragedia i jesli 'az tak bardzo, bardzo, bardzo mi nie zalezalo', to szybko zlewam sprawę i jak ktoś zapyta zaangazowany w sprawę, to dla formalnosci powspieram go we wspolnych narzekaniach.


PS boogi, tylko koniecznie daj znac, czy takich odp się spodziewałeś ;)

mini OT w wątku offtopowym siódemek.
xxx xx/xx XXXx
Obrazek

Awatar użytkownika
vhax
Posty: 488
Rejestracja: czwartek, 15 stycznia 2009, 00:38
Enneatyp: Entuzjasta
Lokalizacja: Szczecin

Re: Kiedy mi się nie udaje, to...

#4 Post autor: vhax » niedziela, 31 lipca 2011, 11:53

sytuacja 1: wkurzam się, bo przecież uczyłam się tego cholernego przedmiotu... za jakąś krótką chwilę przychodzi refleksja, że przecież zawsze jej poprawka i nie ma tragedii, a dużo już umiem. po prostu niefart.

sytuacja 2: wkurzam się bardziej niż w syt. 1, porzucam mięsem i ubolewam nad straconym niepotrzebnie czasem, ale cóż zaczynam żartować, pewnie nie byli w stanie stawić czoła naszemu ogromowi wiedzy.

ogólnie jak się coś nie uda to też nie ma tragedii, w zależności od sytuacji powkurzam się na siebie dłużej lub krócej i przechodzę do działań mających na celu poprawę tej sytuacji :)
7w8

Nie płacz, że coś się skończyło, tylko uśmiechaj się, że Ci się to przytrafiło (Gabriel García Márquez)

Awatar użytkownika
boogi
Pan Admin
Pan Admin
Posty: 5875
Rejestracja: czwartek, 23 października 2008, 22:48
Enneatyp: Perfekcjonista
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Kiedy mi się nie udaje, to...

#5 Post autor: boogi » niedziela, 31 lipca 2011, 14:28

Innymi słowy, nie ma takiego momentu u Siódemek, że odetną się od świata na jakiś czas (parę godzin, lub nawet dni), by przeżyć w sobie smutek? Przegrana (taka jak opisywana w tym temacie) nie ma wpływu na zewnętrzną postawę Siódemki na dłużej niż powiedzmy kilka minut? Nie odstawia ich czasowo na boczny tor?
"Jeśli chcesz ze mną rozmawiać, zdefiniuj terminy których używasz."
- Voltaire

>> bardzo dziwny link <<

Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix

Awatar użytkownika
vhax
Posty: 488
Rejestracja: czwartek, 15 stycznia 2009, 00:38
Enneatyp: Entuzjasta
Lokalizacja: Szczecin

Re: Kiedy mi się nie udaje, to...

#6 Post autor: vhax » niedziela, 31 lipca 2011, 15:51

ja nie widzę potrzeby żeby się odizolowywać, to ze będę kilka godzin, dni siedzieć i rozpamiętywać nic mi nie pomoże, szkoda czasu. jak dla mnie lepiej wykorzystać ten czas lepiej a w odpowiednim momencie zabrać się za to co jest do zrobienia :)
7w8

Nie płacz, że coś się skończyło, tylko uśmiechaj się, że Ci się to przytrafiło (Gabriel García Márquez)

Awatar użytkownika
atis
Posty: 2789
Rejestracja: czwartek, 23 kwietnia 2009, 20:58
Enneatyp: Szef
Lokalizacja: różowy balonik

Re: Kiedy mi się nie udaje, to...

#7 Post autor: atis » niedziela, 31 lipca 2011, 16:05

Innymi słowy, nie ma takiego momentu u Siódemek, że odetną się od świata na jakiś czas (parę godzin, lub nawet dni), by przeżyć w sobie smutek? Przegrana (taka jak opisywana w tym temacie) nie ma wpływu na zewnętrzną postawę Siódemki na dłużej niż powiedzmy kilka minut? Nie odstawia ich czasowo na boczny tor?
hmmm w ogóle nie rozpatruję kategorii smutek jako odcięcie od świata. Zdecydowanie lepiej radzę sobie z porażką, gdy obraca się ją w żart (picie z osobami z grupy pod hasłem 'a niech tego xxxxx który nas oblał szlag trafi'). Od świata i znajomych odsuwałam się w sytuacjach stresowych związanych z dlugoterminowymi problemami w poprzedniej pracy które miały b. negatywne skutki na różnych płąszczyznach (problemy zdrowotne, nadużywanie leków, bezsenność, przemęczenie, nerwowość) - na skutek powyższych robiłam się okropna i zdawałam sobie z tego sprawę. Gdy wiem, że mam zły nastroj który mogłby rzutować na znajomość, unikam spotkania, dopóki humor mi się nie poprawi.

Jednak porażka o znaczeniu krótkoterminowym nie powoduje u mnie takich akcji i szybko sobie radzę z negatywnymi emocjami. Może być to wybuch płaczu, dzikiej wściekłości czy rzucenie jakimś przedmiotem, może być gorączkowe rzucenie się na domowe porządki, prawdopodobnie wrzasnę coś sama do siebie ("jaka ty durna jestes, do cholery!!!) i gdy się zmęczę, wyżyję i ochłonę - natychmiast wracam do stanu 'sprzed' i nawet jest wesoło, a następnego dnia mam w pracy zabawną anegdotkę/histryjkę pokroju 'spieprzył mi się komp i straciłam ilestam danych, myslalam ze dziada wyrzucę za okno, z wściekłosci poszłam zajarac i przypaliłam sobie parapet oraz rozbiłam kolano, gdy z niego schodziłam, a gdy wróciłam do pokoju jakimś cudem DZIAŁAŁO chociaż dane poszły się gonić". Taki mini przykład. Z tym egzaminem ktory nie poszedł dobrze historyjka wyglądać będzie raczej 'no i ten duperk dał jakieś pytania z dupy, wiec wkurzyłyśmy się i poszłyśmy z M. chlać do niej i (tu następuje standardowa historia poalkoholowa). W ogóle mam wrazenie ze wiekszosć moich drobnych porażek zmienia się w czasem w anegdotki, czasem luźno związane z prawdę.
xxx xx/xx XXXx
Obrazek

bleblebleble
Nowy użytkownik
Posty: 8
Rejestracja: poniedziałek, 16 kwietnia 2012, 02:38
Enneatyp: Entuzjasta

Re: Kiedy mi się nie udaje, to...

#8 Post autor: bleblebleble » poniedziałek, 16 kwietnia 2012, 14:52

kiedy mi się nie udaje to..... wcale się nie przejmuję. krótko mówiąc, mam wyjebane :lol: chyba, że chodzi o miłość. to wtedy narkotyki, alkohol i 'ogólnie takie takie' :|
uciekająca 7 :D



''Życie jest tragedią dla tych, którzy czują i komedią dla tych, którzy myślą.''

Manic
Posty: 16
Rejestracja: sobota, 16 kwietnia 2011, 21:18
Enneatyp: Entuzjasta

Re: Kiedy mi się nie udaje, to...

#9 Post autor: Manic » niedziela, 22 kwietnia 2012, 19:26

syt.1 niedowierzanie, rozczarowanie, wkur*ienie, obmyślanie planu A B C i D, po przemyśleniu wszelkich możliwych kombinacji plus " ku*wa a mogłam się pouczyć a nie robić.....tu można wstawić dowolnie, radośnie idę na piwo.
syt.2 wielka ulga ponieważ iż azaliż i tak się nie uczyłam dwa tygodnie tylko dzień przed więc mam więcej czasu, chwila dla mego ego czyli "i tak bym zdała aż szkoda że to nie dziś" , radośnie ide na piwo :)

generalnie rzadko mi się coś nie udaje ale jeśli już to spektakularnie więc ostatecznie przy kolejnym podejściu i tak się udaje. Zazwyczaj uspokaja mnei sam fakt obmyślania planów które zmienią i niesamowicie poprawią sytuację.
When you look at yourself do you see what I see
If you do why the fuck are you looking at me

ODPOWIEDZ