Strona 1 z 6

Jak zatrzymać Siódemkę.

: piątek, 12 czerwca 2009, 14:23
autor: ależ tak, ależ skąd.
W pewnym sensie a propos tematu "Jak uwieść siódemkę", ale jednak nie do końca. Otóż. Gdy się już uwiodło siódemkę sposobem owym właśnie poprzez swoją tajemniczość, zagadkowość i bycie wyzwaniem ;]
Pytanie brzmi- co dalej?
Co, kiedy się zaangażowało na tyle, że chce się zrzucić maski a tym samym przestać być zagadką na rzecz wytworzenia prawdziwej bliskości? Jak na szczere wyznania i zachęty do otworzenia siebie reaguje siódemka? Ucieka z krzykiem, czy gdzieś wewnątrz w rzeczywistości pragnie, by ktoś ją "przejrzał"? ;>

: piątek, 12 czerwca 2009, 15:46
autor: Amber
Jasne, że pragnie, ale nie tak do końca. ;)

Moje naprędce wymyślone propozycje są następujące:
- Nie mówić jej wprost: "otwórz się, powiedz mi wreszcie, bądźmy szczerzy!". To musi przyjść powoli, naturalnie, jak gdyby nigdy nic, przy okazji i mimochodem, bez naciskania.
- Mało słów, mało deklaracji, raczej trzeba dać WYCZUĆ, że się jest blisko.
- Nie przysysać się, zostawiać trochę luzu, jak siódemka jest mądra, to będzie wiedziała, kiedy wyhamować i nie będzie nadużywać zaufania.

Ogólnie wszystko to kwestia czasu. Nie trzeba natychmiast porzucać swojej tajemniczości, nie daj jej tak całkiem myśleć, że ma cię w garści. Mnie osobiście najbardziej podobałby się związek na zasadach "oboje znamy swoją wartość, wiemy, że nikt tu nie należy do nikogo, ale szanujemy się, ciągnie nas do siebie, podobamy się sobie i to nas trzyma razem". Lepiej nie dawać siódemce wyczuć, że to ona jest stroną dominującą, tylko dążyć do równowagi.

Nie wiem, jak długo ze sobą jesteście, ale siódemka potrzebuje sporo czasu żeby się do kogoś naprawdę zbliżyć, otworzyć się i nie czuć z tym źle. Dlatego jak się chce poważnie pogadać, to lepiej tego nie podkreślać, tylko trochę podstępem, w odpowiedniej chwili, trochę jakby przypadkiem. A potem nie wracać do tego zbyt napastliwie, żeby 7 nie miała wrażenia, że jej słowa obracają się przeciwko niej, bo wtedy będzie żałować, że się otworzyła.

Rzekłam, wracam do nauki.
Zbanujcie mnie do końca sesji ;)

: piątek, 12 czerwca 2009, 16:32
autor: atis
Nie pozwolić by codzienność stała się rutyną - mnie odstraszało na przykład rozpoczynanie każdego spotkania od opowiadania 'jak minął dzień'. Nie przestawać się starać, nie 'brać za pewnik' (take for granted brzmi zdecydowanie lepiej ;) ).

: piątek, 12 czerwca 2009, 23:58
autor: katerina612
wnioski z własnych życiowych doświadczeń (z góry przepraszam wszystkie siódemki jeśli poczują się urażone ale na takie trafiałam): wydaje mi się że to dość egoistyczny typ więc początki to bycie przy nich, jak gdzie i kiedy chcą. jak poznają że mogą liczyć na cię kiedy chcą to same się otwierają i zaczynają być obok jak Ty chcesz :) być może do czasu, dopóki im jest wygodnie ale zasadniczo nawet w razie kłopotów można się dogadywać :)

: sobota, 13 czerwca 2009, 11:09
autor: Petroniusz
Mnie osobiście bardzo nie podoba się pojęcie "druga połówka" wolę np. "kampan". Tak jak słusznie stwierdziła Atis to powinna być symbioza a nie scalenie. Niestety większość ludzi uważa, że powinno to być scalenie i nie rozumie że tacy jak my potrzebują bratniej duszy, ale zarazem swobody i swojej nietykalnej sfery intymności (do której zakaz wstępu ma absolutnie każdy nawet ci najbliżsi)

: sobota, 13 czerwca 2009, 11:28
autor: atis
Szczerze? też nie lubię tego określenia, ale przez fakt, ze moje znajome używają go nagminnie, sama tez zaczynam.

: sobota, 13 czerwca 2009, 11:51
autor: ależ tak, ależ skąd.
Ah, sama jestem osobą ceniącą sobie własną prywatność i niezależność a nawet STRZEGĄCĄ jej. Nie postrzegam związków jako scalenia dwóch połówek. Nie wierzę zresztą w to, że większość ludzi tak to widzi- raczej chcą oni wierzyć, że tak jest. Nie jestem szczególną idealistką ani romantyczką, potrzebuję partnera jako kumpla, przyjaciela do czerpania radości z życia. Związek to nie ma być duszne więzienie.
W Siódemce dostrzegłam szansę na swobodną relację z miejscem na własne zainteresowania i ścieżki i myślę, że to samo Ją zainteresowało we mnie. Myślę, że obydwoje boimy się zależności, nie ściągamy masek by nie poniżyć się przed tą drugą, nie stracić twarzy i nie naruszyć przestrzeni tej drugiej.
Sama unikam deklaracji, ale czasem chcę zaoferować: Zawsze masz mnie, nie musisz się bać, masz gdzie wracać. I usłyszeć to samo.A jednak boję się, że Siódemka rozczaruje się, gdy odkryje, że za zagadką i tajemniczością, kryje się osoba, która przy całej swojej chęci ochrony własnego terytorium chce się na czymś oprzeć.

: sobota, 13 czerwca 2009, 12:11
autor: Amber
ależ tak, ależ skąd. pisze:Sama unikam deklaracji, ale czasem chcę zaoferować: Zawsze masz mnie, nie musisz się bać, masz gdzie wracać. I usłyszeć to samo.A jednak boję się, że Siódemka rozczaruje się, gdy odkryje, że za zagadką i tajemniczością, kryje się osoba, która przy całej swojej chęci ochrony własnego terytorium chce się na czymś oprzeć.
Myślę, że na takie deklaracje przyjdzie czas, kieeedyś ;)
Ja osobiście wolałabym wyinterpretować sobie taką deklarację z samego zachowania partnera, siódemka raczej nie lubi słów zbyt przepełnionych treścią ;))) A jak zmusisz ją do takiego wyznania, to 7 potem zacznie się zastanawiać, czy na pewno to co powiedziała jest prawdą, a może obiecała za dużo, może czas się trochę wycofać? Natomiast gdy się po prostu jest i wspiera nieinwazyjnie, to siódemka naprawdę potrafi to docenić i odwdzięczyć się. To taki typ, któremu wbrew pozorom zależy na bliskich - problem w tym, żeby się do tego grona bliskich wkręcić. U mnie to wygląda tak, że nawet jeśli czuję, że ktoś zaczyna mnie męczyć swoją osobą, to uciekam od niego na chwilkę, a potem wracam (bo wiem, że to ktoś ważny) i jest ok.

Nie wiem, jak 7w6, ale u 7w8 istnieje gdzieś głęboko potrzeba oparcia, tylko że trochę kłóci się ona z potrzebą niezależności i w rezultacie powstaje efekt takiego miotania się ;)


A propos sygnaturki - lubię MM :)

: sobota, 13 czerwca 2009, 12:39
autor: Pędzący Bakłażan
Amber pisze:Nie wiem, jak 7w6, ale u 7w8 istnieje gdzieś głęboko potrzeba oparcia, tylko że trochę kłóci się ona z potrzebą niezależności i w rezultacie powstaje efekt takiego miotania się ;)
O to to właśnie. Dobrze powiedziane. Oczywiście zgadzam się jak zwykle ;)
Generalnie wychodzi tak, że jak się 7w8 zacznie miotać to zanim skończy, to już wszystko jest przechlapane i nie ma możliwości powrotu do pierwotnych opcji :roll:

: sobota, 13 czerwca 2009, 13:45
autor: vhax
i ja się z Amber zgadzam... ale pięknie jest jak się znajdzie oparcie nie tracąc niezależności :) a to jest możliwe aczkolwiek trochę utopijne :P

: niedziela, 14 czerwca 2009, 12:31
autor: illusion
Nie, nie chciałabym być przejrzana (mówię tu za siebie, nie wiem jak inni). Nieważne, jak długo bym z kimś była, chce mieć prawo do swoich tajemnic, fragmentów życia, o których nie wie potencjalna długa połówka, mieć swoje sprawy, swoje znajomości, marzenia, plany itd... Bo bycie razem to ma być symbioza a nie scalenie, a najgorsze, co istnieje, to ludzie, którzy próbują zmusić siódemkę do scalenia właśnie.
Każdy chce mieć prawo do swoich tajemnic i każdy je ma i nikt nie chce być scalony. Nawet ja pisząc z perspektywy 4w5 mam swoj wewnętrzny świat i nikogo tam nie wpuszczam. Ale nie rozumiem jak można mieć przed drugą połówką tajemnice, swoje sprawy.. Tutaj zachodzi duża rozbierzność bo sie w gruncie rzeczy nie otwieracie do końca, nie potraficie się starać, podejmować kompromisów. Jak coś się wam wydaje bezsensowne to po prostu dajecie upust.. I jak tu z wami stworzyć prawdziwy związek a nie związek kumpelski nie mający żadnego głębszego podłoża, którego można się złapać nawet w czasie kryzysu..
I uwierzcie.. nawet w 'scaleniu' w waszym tego słowa rozumieniu można odnaleźć prawdziwe szczęście i swobodę :) , jeżeli choć raz spojrzy się na tego drugiego człowieka jak na człowieka a nie tylko na wlasne interesy, przyszłość oraz na te wszystkie poczucia zniewolenia.
...Bo miłość to czasem zrezygnowanie z własnego Ja ;) I tylko czemu dużo osob jest gotowych z tego zrezygnować.. a wy nawet palcem nie kiwniecie. przykro..
Petroniusz pisze:Mnie osobiście bardzo nie podoba się pojęcie "druga połówka" wolę np. "kampan". Tak jak słusznie stwierdziła Atis to powinna być symbioza a nie scalenie. Niestety większość ludzi uważa, że powinno to być scalenie i nie rozumie że tacy jak my potrzebują bratniej duszy, ale zarazem swobody i swojej nietykalnej sfery intymności (do której zakaz wstępu ma absolutnie każdy nawet ci najbliżsi)
yhh... tutaj też.. jak chcecie mieć kompana w związku to po prostu nie angażujcie się w związki :) Co prawda można powiedzieć że osobą ktora się kocha jest kompanem ponieważ ma się w niej oparcie ale przecież to nie tylko to... tylko coś więcej ;)
Aha.. i co mnie przeraża często 7 lubią mowić o związkach, związkach i jeszcze raz związkach. Boże... to jest tak proste słowo że aż żal i z pewnością adekwatne do tego kim jest dla was ta druga osoba, którą ponoć potraficie dażyć miłością :lol:

Ogólnie to chyba napisalem bardziej w stosunku do 7w6 ;P
Amber pisze:Nie wiem, jak długo ze sobą jesteście, ale siódemka potrzebuje sporo czasu żeby się do kogoś naprawdę zbliżyć, otworzyć się i nie czuć z tym źle. Dlatego jak się chce poważnie pogadać, to lepiej tego nie podkreślać, tylko trochę podstępem, w odpowiedniej chwili, trochę jakby przypadkiem. A potem nie wracać do tego zbyt napastliwie, żeby 7 nie miała wrażenia, że jej słowa obracają się przeciwko niej, bo wtedy będzie żałować, że się otworzyła.
W tym czasie gdy siódemka będzie rzekomo zbliżała do partnera to pewnie będzie miała jeszcze 10 kochanków 1000 tajmenic i nigdy do końca się nie otworzy a partner się obsra z miłości, oddania i tego wszystkiego i tak już zostanie :lol:
atis pisze:Nie snuć planów o wspólnej przyszłości, próby wymuszenia rozmów typu 'jak nazwałabyś dzieci' i 'wolisz żebyśmy wzięli kiedyś skromny ślub, czy raczej wyprawili ogromne wesele' są absolutnie nie do przyjęcia.
Generalnie - nie ważne jak długo jesteście razem, nie próbuj na siłę wymuszać deklaracji co do przyszłości, bo to sprawia, że siódemka czuje sie osaczona, a w połączeniu ze słodkościami i mówieniem 'moja' na każdym kroku - wpychana do złotej klatki.
"jak nazwałabyś dzieci' i 'wolisz żebyśmy wzięli kiedyś skromny ślub"
Jak ja tak mówię to chyba z czystych nudów albo złośliwości :D I nie wiem kto takie pytania mógłby wziąść zbyt poważnie.. nooo chyba że mówili o jakimś bardzo zaawansowanym związku.
Wymuszanie deklaracji to rządanie od partnera że wszystko będzie dobrze. Czasem tego potrzeba w krytycznych chwilach a tedy 7 powie ze nie wie albo siedzi cicho i jest jeszcze gorzej i dla 7 i dla partnera ^^
atis pisze:Ah, jeszcze jedna rzecz mi sie przypomniała w kwestii scalenia - niektorzy ludzie lubią uzależniac od siebie partnerów i celowo przywiazywac ich do siebie na setki możliwych sposóbow. i tak, dla mnie na przyklad, wspólny budżet czy konto bankowe jest czymś absolutnie nie do przyjęcia; podejrzewam ze miałabym też ogromne opory, by wziąć z kimś na kredyt nawet suszarkę za 80 zł, nie mówiąc już o wspolnym kredycie hipotecznym. Jak widze na nk profile 'małzeńskie' ogarnia mnie zgroza, a myśl, że miałabym byc dla kogoś a ktoś dla mnei całym światem jest odrzucająca.

oj bez przesady.. odrazu na setki różnych sposobów. Wy to macie jakieś złe odczucia. Chyba wiecie siedząc na tym forum że każdy jest inny i każdy ma inne zapotrzebowania? No tak.. tylko znów patrzycie tylko na siebie... Powiem szczerze że ja też nie chciałbym kredytów z 7 bo 7demka jest niestała i potem można się nieźle przejechać :D

: niedziela, 14 czerwca 2009, 12:33
autor: Pędzący Bakłażan
Mimo wszystko to duże ryzyko...
Ja tam w swojej otoczce czuję się najlepiej :mrgreen:

: niedziela, 14 czerwca 2009, 13:50
autor: El Kalafiorro
A ja myślę, że te wszystkie opisy w stylu "kompan" a nie "druga połówka" itd., to poza. Można mieć wiele miłostek i tak je traktować, niezależnie od tego czy jest się 7, 4 czy 13... Poniekąd trochę nawet to rozumiem, bo sama boję się takiego całkowitego oddania jednej osobie. To takie ostateczne. A ja mam wrażenie, że czasem ludzie są zauroczeni i od razu rzucają się na głęboką wodę. Miłość, to coś co nie zdarza się codziennie i siódemki aż nazbyt dobrze zdają sobie z tego sprawę. Tutaj ujawniają się jako demony :lol: , które nie chcą żadnych zobowiązań. Trzeba jednak pamiętać, że każdy jest inny ;) W pewnym momencie człowiek po prostu się otwiera i chce być z tą drugą osobą a nie tylko obok niej. To, że siódemki chcą mieć więcej miejsca dla siebie, więcej swobody ruchu w związku, nie znaczy że nie chcą związku. Trzeba to zaakceptować a wtedy taka siódemeczka będzie bardzo oddanym kompanem - życiowym.

Naturalnie mogę się mylić, bo to tylko moje luźne, niezobowiązujące myśli i domniemania ;)

: niedziela, 14 czerwca 2009, 14:10
autor: G.I.Joe
Podstawić jej nogę kiedy biegnie.

: niedziela, 14 czerwca 2009, 14:19
autor: Petroniusz
illusion pisze: I uwierzcie.. nawet w 'scaleniu' w waszym tego słowa rozumieniu można odnaleźć prawdziwe szczęście i swobodę :) , jeżeli choć raz spojrzy się na tego drugiego człowieka jak na człowieka a nie tylko na wlasne interesy, przyszłość oraz na te wszystkie poczucia zniewolenia.
...Bo miłość to czasem zrezygnowanie z własnego Ja ;) I tylko czemu dużo osob jest gotowych z tego zrezygnować.. a wy nawet palcem nie kiwniecie. przykro..
Zrezygnowanie ze swego ja to chyba najkoszmarniejsza rzecz jaka się może w życiu potrafić. Ty marzysz o miłości głębokiej, oddanej, scalającej. Jeśli znajdziesz drugą osobę która takiej samej pragnie to życze Ci abyś zaznał szczęścia.
Nie uważam że miłość jest zła, ale ja od miłości romantycznej i głębokiej wole lekką, radosną w której będę miał jeszcze miejsce dla siebie i nienaruszy mojego właśnego pięknego świata. Jak to się mówi: "Kobiety bardzo lubie, ale kocham to tylko wolność"